Wysłany: 2017-02-20, 14:47 Mentalność chrześcijańska w średniowieczu
Cytat:
Trojan, katolicki kręgosłup moralny polega na tym, że od cirka dwóch tysięcy lat w jego imieniu grabi się i morduje wszystko co jest w zasięgu. Katolicyzm to niestety gnój (zasadniczo religia to gnój).
Katolicy grabili i mordowali głównie dlatego, że właśnie brak im było katolickiego kręgosłupa moralnego. To tak, jakbyś spotkał wegetarianina hipokrytę, który żre kiełbasę i stwierdził, że z tego wynika, że wegetarianizm jako tako przyczynia się do zwiększenia spożycia mięsa.
Podejście katolików (i generalnie, większości ludzi przez większość ludzkiej historii) do kwestii mordowania ładnie pokazuje fragment powieści Szogun, w której bohater - Europejczyk przebywający w Japonii w czasach samurajów, rozmawia z japońską chrześcijanką. No i ona stwierdza, że daimyów od chrześcijaństwa odstręczają głównie dwie rzeczy - zakaz rozwodów i przykazanie "nie zabijaj". A głównie rozchodzi się o te rozwody, bo przecież przykazanie nie zabijaj "jest tak absurdalne, że nikt go nie traktuje na poważnie".
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Trojan, katolicki kręgosłup moralny polega na tym, że od cirka dwóch tysięcy lat w jego imieniu grabi się i morduje wszystko co jest w zasięgu. Katolicyzm to niestety gnój (zasadniczo religia to gnój).
nie musisz mi tego tłumaczyć,
niestety ludzie jeszcze nie dorośli do tego żeby wyplenić religię
@ Trojan
Co to znaczy "nie dorośli"? Z mojego punktu widzenia, religia jest celem, wiec ludzkość jeszcze nie dorosła do tego, żeby się całkowicie jej oddać. W społeczeństwie bogatym, bezpiecznym, zdrowym i 100% ześwieczczonym czułbym się strasznie i ja jedyny - więc w imię czego mielibyśmy dążyć do czegoś, co będzie nam sprawiało cierpienie? Dorosłość ma polega na tym, że będę walczył z tym, na czym mi zależy? W imię masochizmu? To brzmi jak "Kiedyś dorośniesz do tego, żeby zrozumieć, że tak naprawdę wolisz schabowe od mielonych".
A sugerowanie, że to religia jest jakąś znaczącą przyczyną przemocy na tle zwykłej żądzy podboju i chciwości, wymaga zignorowania wszelkiej wiedzy historycznej. Nawet na tle wojen ideologicznych, wojny religijne jakoś specjalnie się nie wybijają.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Spellu, katolicyzm, ba!, chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z Chrystusem, poza ukradzionym wizerunkiem, któren to Chrystus fajnym gościem był, to taki dzisiejszy Martin Luther King, Owsiak czy inna Ochojska, trzeba słabizny na umyśle by któreś z nich brać za boga, ale ludziem był fajnym. I, Spellu, nie zgodzę się, że to tylko narzędzie. W imię boga, w imię zasad, wedle najświętszych ksiąg, za poparciem większości urzędników kościelnych. Ergo był to sens tego światopoglądu. Kościół porzucał te zbrodnicze zachowania wyłącznie pod naciskiem świeckiej myśli społecznej (filozofii, prawa, innych nauk społecznych), pod naciskiem rewolucji, zawsze walcząc z nadciągającym nowym, by wiek później wpisywać te świeckie osiągnięcia na własne sztandary. I zawsze wszystko wypływa z treści świętych ksiąg i słów Chrystusa. Zarówno walka o zarodki, diabelska proweniencja prezerwatywy jak ratowanie duszy przez uwędzenie na stosie czy zagarnianie owieczek do domu ojca poprzez strumienie krwi spływające rynsztokami. Religia, a w szczególności kościół to gówno niewarte splunięcia. Dziś bardziej niż kiedyś. Wiara w boga takiego czy innego to potrzeba słabych umysłów wykorzystywana przez cwaniaków.
Trojan, religii niestety nie da się wyplenić, część umysłów jest tak skonstruowana, że inaczej nie dadzą rady. Poza tym to podpora dla innej części umysłów, tych słabych. Ludzie od zawsze mają problem z samodzielnym podejmowaniem decyzji, szczęśliwi gdy ktoś im powie co mają robić, a by nie wyjść przed samych sobą na głupków racjonalizują koncepcją siły nadprzyrodzonej.
Spellu, katolicyzm, ba!, chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z Chrystusem, poza ukradzionym wizerunkiem, któren to Chrystus fajnym gościem był, to taki dzisiejszy Martin Luther King, Owsiak czy inna Ochojska, trzeba słabizny na umyśle by któreś z nich brać za boga, ale ludziem był fajnym.
To już przeanalizował swego czasu Lewis.
Jezus twierdził, że jest Bogiem, ewentualnie Synem Bożym, jeśli ktoś, jak np. Świadkowie Jehowy nie utożsamia jednego z drugim.
A zatem są 3 możliwości:
1. Nie był Synem Bożym i był tego świadom - a zatem był oszustem.
2. Nie był Synem Bożym, ale uważał, że jest - a zatem był wariatem.
3. Był Synem Bożym - i tylko w tym wypadku można się zastanawiać, czy był fajnym gościem.
Poza tym, śmieszne jest z jednej strony traktowanie religii jako takiej i samej koncepcji Boga jako szkodliwych, przy jednoczesnym stawianiu za wzór funkcjonariusza religijnego (Martin Luther King był pastorem) oraz człowieka, którego cała działalność publiczna w ten czy inny sposób kręciła się wokół wiary w Boga (bo że Jezus był ateistą chyba nie twierdzisz).
Cytat:
W imię boga, w imię zasad, wedle najświętszych ksiąg, za poparciem większości urzędników kościelnych.
Wbrew zasadom, wbrew treści ksiąg. W imię Boga? I co z tego. Komuniści twierdzili, ze działają w imię postępu, wolności, równości, pokoju, dobrobytu.... I mordowali. Czy to znaczy, że te wartości są immanentnie złe? Czy jak zastrzelę kogoś, krzycząc "robię to w imię ateizmu!!!", to uznasz, że ateizm jest zbrodniczy?
Cytat:
Ergo był to sens tego światopoglądu. Kościół porzucał te zbrodnicze zachowania wyłącznie pod naciskiem świeckiej myśli społecznej (filozofii, prawa, innych nauk społecznych), pod naciskiem rewolucji, zawsze walcząc z nadciągającym nowym, by wiek później wpisywać te świeckie osiągnięcia na własne sztandary.
To właśnie "pod naciskiem świeckiej myśli społecznej" Kościół popełniał zbrodnie. Elity społeczne uważały, że wojny i grabieże są spoko i Kościół się do tego dostosował. Gdy zmienił się klimat (bo elity się wreszcie połapały, że na handlu, przemyśle i spekulacjach da się zarobić więcej niż na mordowaniu) to i nauczanie Kościoła się zmieniło. Co oczywiście świadczy generalnie źle o Kościele, ale pokazuje, że to nie religia jest przyczyną zła, tylko wręcz przeciwnie - to religia się degenerowała na skutek oddziaływania świeckiego świata.
Cytat:
Religia, a w szczególności kościół to gówno niewarte splunięcia. Dziś bardziej niż kiedyś. Wiara w boga takiego czy innego to potrzeba słabych umysłów wykorzystywana przez cwaniaków.
A zatem "fajni goście" Jezus i Martin Luther King byli albo słabymi umysłami, albo cwaniakami wykorzystującymi słabe umysły.
Cytat:
Ludzie od zawsze mają problem z samodzielnym podejmowaniem decyzji, szczęśliwi gdy ktoś im powie co mają robić, a by nie wyjść przed samych sobą na głupków racjonalizują koncepcją siły nadprzyrodzonej.
Albo godnością człowieka, albo prawem naturalnym... Bóg przynajmniej potencjalnie może istnieć, natomiast co do źródeł świeckich etyk, jest pewne, że są tylko konstruktami myślowymi.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Czy w "oddziaływanie świeckiego świata" włączasz też rozwój nauk przyrodniczych, medycyny, matematyki?
Tak ogólnie, owszem, nauka mogła mieć pozytywny wpływ na religię, w tym sensie, że więcej wiedzy mogło nam pomóc lepiej rozumieć naszą wiarę, dobierać lepsze środki do realizacji jej celów itd. Chodziło mi trochę o co innego. Chodzi o to, że fakt, że Kościół kiedyś był krwiożerczy nie wynikał z tego, że sedno katolicyzmy jest krwiożercze i Kościół mógł sobie spokojnie to sedno realizować, dopóki świecki swiat nie zmusił go do rezygnacji z tego. Odwrotnie - na pewnym etapie świecki świat był krwiożerczy i Kościół się do tej krwiożerczości dostosował, porzucając sedno swojej nauki. Gdy świecki świat przestał być krwiożerczy, Kościół zaczął wracać do sedna. Śmieszne jest założenie, że pokojowo nastawione ludy stały się wojownikami na skutek religii głoszającej "nie zabijaj", "nadstawiaj drugi policzek" itd. Logiczny jest wniosek, że to ta religia zmieniła się pod wpływem kultury tych ludów. Tak naprawdę, ludzie średniowiecza to nie byli chrześcijanie, tylko czciciele chrześcijańskiego Boga. Deklarowali wiarę, przestrzegali mniej lub bardziej skrupulatnie różnych rytuałów, ale na ich moralność nie miało to większego wpływu. Co więcej, często podpinali "swoją" moralność pod moralność katolicką i dlatego właśnie tak to wyglądało.
Znowu, fajnie pokazano to w "Szogunie". Japońska chrześcijanka stwierdza, że nie, to bzdura, żeby seppuku mogło być sprzeczne z chrześcijaństwem. Przecież Bóg jest dobry, a seppuku to dobry, piękny, szlachetny obyczaj, więc jak dobry Bóg mógłby go zabraniać? Tak samo rozumowali ludzie średniowiecza. Nie "poznajmy naukę Jezusa, a dowiemy się, co jest dobre", tylko "No, siła i wojowniczość to są dobre rzeczy, więc na pewno i sam Jezus je pochwala!". Dlatego główną winą średniowiecznych księży nie był zbytni fanatyzm, tylko wręcz przeciwnie - za mały fanatyzm, podążanie za wartościami wówczas gloszonymi przez świat, zamiast nieugiętego oddanie się nauce Jezusa.
No i tu przyznam - Kościół wrócił do sedna swojej nauki nie dlatego, że wreszcie się ogarnął i odrzucił krwiożerczość narzucaną przez świecki świat, tylko dlatego, że świecki świat się ogarnął i przestał być mniej krwiożerczy, więc Kościołowi było łatwiej wrócić do sedna katolicyzmu. Przyznaję, katolicy zawiedli. Ale nie katolicyzm. Wręcz przeciwnie, katolicy zawiedli dlatego, że nie realizowali katolicyzmu.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
No chyba, że założymy, że ktoś kto sra na wszystkie przykazania Boże (może za wyjątkiem pierwszego i trzeciego, a i to niekoniecznie) i jest przekonany, że jest to OK, jest chrześcijaninem. Tylko w takim razie, skończmy raz na zawsze z "Ateiści to są pokojowi i racjonalni ludzie, a bolszewicy to nie byli ateiści, bo nie byli pokojowi i racjonalni", co nie raz i nie dwa słyszałem.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
No chyba, że założymy, że ktoś kto sra na wszystkie przykazania Boże (może za wyjątkiem pierwszego i trzeciego, a i to niekoniecznie) i jest przekonany, że jest to OK, jest chrześcijaninem. Tylko w takim razie, skończmy raz na zawsze z "Ateiści to są pokojowi i racjonalni ludzie, a bolszewicy to nie byli ateiści, bo nie byli pokojowi i racjonalni", co nie raz i nie dwa słyszałem.
A u was to murzynów bijo.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Brawo, użyłeś Magicznego Zaklęcia nr 367 i tym samym wygrałeś dyskusję. Tak, wiem, wiem, oczywiście nie zależało Ci na tym, tym niemniej gratuluję.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Dobrze, to wyjaśnij mi, w jaki sposób fakt, że ktoś kto nie przestrzega przykazań chrześcijańskich morduje, dowodzi, że chrześcijaństwo jest przyczyną mordów.
Cytat:
Generalnie psińco mnie obchodzi co nie raz i nie dwa słyszałeś.
Czyli "wyśmieję Twoją wypowiedź i nie, nie interesuje mnie, czy ma ona jakieś uzasadnienie".
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Dobrze, to wyjaśnij mi, w jaki sposób fakt, że ktoś kto nie przestrzega przykazań chrześcijańskich morduje, dowodzi, że chrześcijaństwo jest przyczyną mordów
Bo ja wiem, krucjaty? Rzezie heretyków? Rzeź w Rwandzie była nawet napędzana paliwem religijnym.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Bo ja wiem, krucjaty? Rzezie heretyków? Rzeź w Rwandzie była nawet napędzana paliwem religijnym.
No właśnie. To wszystko było sprzeczne z chrześcijaństwem... Oprócz częściowo krucjat, bo one w pewnej mierze miały charakter wojny obronnej (mało kto pamięta, że najpierw to muzułmanie zajęli ziemie należące wcześniej do chrześcijan - co oczywiście nie znaczy, że w toku samych krucjat nie dokonywano zbrodni).
Więc dlaczego fakt, że ktoś mieniący się chrześcijaninem dokonywał aktów sprzecznych z religią chrześcijańską, ma oznaczać, że to chrześcijaństwo jest złe? Ludzie mordowali w imię różnych rzeczy. twierdzili, że mordują w imię wolności, równości, braterstwa, demokracji, dobrobytu, postępu, nauki.... nawet pokoju. Co nie sprawia, że ludzie uznają, że te wartości same w sobie są złe i do zła prowadzą. No ale kiedy ktoś morduje w imię chrześcijaństwa, wbrew jego zasadom, znaczy się, chrześcijaństwo jest złe.
Cytat:
A naziści nie byli prawdziwymi Niemcami
Bycie Niemcem to kwestia narodowości. Bycie chrześcijaninem, to kwestia przekonań. Ktoś, kto postępuje sprzecznie z zasadami chrześcijaństwa i uważa, że robi słusznie, nie jest chrześcijaninem.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Bycie Niemcem to kwestia narodowości. Bycie chrześcijaninem, to kwestia przekonań. Ktoś, kto postępuje sprzecznie z zasadami chrześcijaństwa i uważa, że robi słusznie, nie jest chrześcijaninem.
Bycie Niemcem to kwestia narodowości. Bycie nazistą, to kwestia przekonań. Ktoś, kto postępuje sprzecznie z zasadami nazizmu i uważa, że robi słusznie, nie jest nazistą. A że przecież Niemcy to naród miłujący pokój, to ergo żaden nazista nie mógł być prawdziwym Niemcem
Po prostu płakać mi się chce, patrząc jak robisz kurwę z logiki.
Rzecz w tym, że do definicji Niemca nie wchodzi "członek narodu miłującego pokój", a do definicji chrześcijanina wchodzi "człowiek wyznający wiarę chrześcijańską".
Ok, zatem twierdzisz, że można być wegetarianinem i jeść mięso? Czy twierdzisz, że jeśli ktoś powie "jestem pacyfistą. Wymordujmy wszystkich", będzie to znaczyło, że nie ma sprzeczności pomiędzy pacyfizmem, a ludobójstwem i można być jednocześnie prawdziwym pacyfistą i ludobójcą?
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Rzecz w tym, że do definicji Niemca nie wchodzi "członek narodu miłującego pokój", a do definicji chrześcijanina wchodzi "człowiek wyznający wiarę chrześcijańską".
Co ty pierdolisz. Definicja dobrego chrześcijanina trochę zmieniała się przez wieki.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Co ty pierdolisz. Definicja dobrego chrześcijanina trochę zmieniała się przez wieki.
Dobrego chrześcijanina zdefiniował Chrystus. To, że jakiś czopek w średniowieczu sobie twierdził, że dobry chrześcijanin to efektywny morderca heretyków, to jego wymysły. To jest tak, jakby ktoś powiedział "Ja jestem marksistą, jestem za wolnym rynkiem, sprywatyzować wszystko" i byś stwierdził bez żadnej ironii, że "No, właśnie definicja marksisty uległa zmianie".
Cytat:
skończcie pierdulić
Cytat:
Dopiero zacząłem.
A ja nawet nie zacząłem. Celibat.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
To, że jakiś czopek w średniowieczu sobie twierdził, że dobry chrześcijanin to efektywny morderca heretyków, to jego wymysły.
A że inne czopki w średniowieczu uwierzyły, że to wola boska była, no to potem wyszło jak wyszło. Jaki z tego wniosek? Czopki żyją pewnie też dzisiaj. I pewnie też dalej kłamczuchują. Z prawdziwym chrześcijaninem jest z jak prawdziwą sztuką, każdy ma własną definicję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum