E to nie takie oczywiste.
Nie każdy może tłumaczyć z chińskiego, bo tłumaczenie to nie tylko przekład wyrazów, ale ich znaczenie w kontekście ogolnokulturowym - czyli przekład z języka na język i kultury na kulturę.
nie wiem czy gdzieś nie czytałem że sam Liu C. pisał że tłumaczenia Kena Liu jest prawilne i ono jest wyjściem dla białego człowieka.
Problem trzech ciał Cixin Liu to rewelacja. Uch, dawno nie czytałem czegoś tak mocnego.
Podzielam ogólne zachwyty nad tą powieścią.
Ja nie. Niezła fantastyka ale niespecjalna literatura, odpuściłem sobie po pierwszym tomie.
Jadę wreszcie Wattsem, Wir stracił po wyjściu na powierzchnię klaustrofobiczny wdzięk Rozgwiazdy, ale i tak bardzo misie, zwłaszcza ujmuje mnie pomysł apokalipsy złożonej z tysiąca małych fuckupów. Nauczony doświadczeniem zgarnąłem z biblioteki od razu też i Behemota, będzie czytane.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
W sumie racja, napisane/przetłumaczone_z_tłumaczenia tak sobie, dlatego myślę, że dużo straciło w przekładzie.
Tak po kilku godzinach od zakończenia tomu pierwszego stwierdziłem, że Obcy to jednak debile, najpierw zrobili, potem pomyśleli.
W sumie racja, napisane/przetłumaczone_z_tłumaczenia tak sobie, dlatego myślę, że dużo straciło w przekładzie.
O wiele bardziej prawdopodobna wersja brzmi: wina leży po stronie pisarza, który "orłem pióra" nie jest, delikatnie rzecz ujmując. Można go przyrównać do kury: na rosół się nada, lecz wysoko nie poleci
A co do Problemu trzech ciał, podzielam opinię Orka. Rzecz ma plusy ale obarczona jest serią rozmaitych wad. Od logicznych poczynając, poprzez konstrukcyjne, fabularne a na czysto literackich kończąc. Ale w przeciwieństwie do Orka planuję kontynuować w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Na LC jest moja opinia. W skrócie: socjologia. Jak wiele zaobserwował, jak wiele antycypował. I trafił! Dalej: skojarzenia. To mój, bardzo subiektywny odbiór - pięknie mię się kojarzyło Brunnera pisanie z różnościami, które mam wokół. I w końcu: język. Plastyczny, bogaty, trochę stylizowany tam, gdzie trzeba, ładnie uwspółcześniony. No i to, że przez tekst przebija stanowisko autora. Bardzo lubię takie pisanie, ono jest prawdziwe (dobrego wkurwu, takiego z głębi trzewi nie sposób udawać - znaczy, udawać można, ale fałsz będzie dźwięczał), złośliwe, pełne goryczy i rozczarowania. Ma wstrząsnąć czytelnikiem, dotknąć go, może nawet obrazić, a nie delikatnie mu coś perswadować.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Posłuchałam sobie "Był sobie pies" Bruca Camerona czyli reinkarnacje psa ale takie, że pamiętał swoje poprzednie wcielenia. Zachwytów nie rozumiem, co gorsza, przestałam lubić psy po przesłuchaniu książki.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Ciemny las Cixin Liu.
Niezłe, naprawdę niezłe, trochę nie rozumiem narzekań na brak talentu pisarskiego autora.
Taki na przykład Clarke geniuszem pióra raczej nie był.
Nie jest to może prawdziwa Hard SF jak u Wattsa, trochę razi spejsoperowość w końcówce, ale ogólnie jest to bardzo porządna porcja prozy.
Tom trzeci się czyta, rozmiar większy niż poprzednie, a i czasu w tygodniu mniej będę miał.
edit:
Polećcie proszę coś Perez-reverte, ale dwa warunki muszą być spełnione:
1. nie może tam być grama marynistyki
2. narracja nie powinna być prowadzona w w czasie teraźniejszym.
Przejrzałem Oblężęnie i mnie odrzuciło.
Clarke też nie miał talentu pisarskiego, ale był wizjonerem. Dlatego można twierdzić że Clarke to ważny pisarz, ale złamanego prącia bym nie postawił na twierdzenie że to dobry pisarz - czytałem go bez przyjemności. Cixin Liu, zachowując proporcje, ma niezłe pomysły ale pisać nie umie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Po stokroś wolę tego, co ma świetne pomysły i nie umie pisać, niż tego co umie pisać, ale nie ma pomysłu. Nie ma co się wytrząsać nad Cixin Liu. Od strony rzemieślniczej nie męczy mnie ani trochę. A wizją dystansuje towarzystwo.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Ja tam wolę takich co mają jedno i drugie, więc bez żalu porzuciłem Liu dla Wattsa. Inna sprawa że w Trzech ciałach jest co najmniej jedna jebutna luka która posłała moje zawieszenie niewiary w 3,14zdu bez prawa powrotu (uberpr0 cywilizacja przerastająca nas o parę głów nie zorientowała się że ma za miedzą pojedynczy układ z planetą idealnie nadającą się do zamieszkania i czeka na zaproszenie - no krużwa).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Napisałem już, że to debile.
A program Wpatrujących się w Ściany wcale mądrzejszy nie był, zakończenie drugiego tomu jest wyciągnięte wiadomo skąd. Mesjasz, kuźwa, olśniło go nagle.
Córki Wawelu Anny Brzezińskiej
Cóż, to moja druga zaczęta i nieskończona książka Brzezińskiej. Wcześniej próbowałam Twardokęska, ale niestety autorka mnie znudziła w obu przypadkach.
Pragnę sprostować jedną rzecz, bo ktoś wcześniej napisał, że CW to powieść historyczna. Otóż nie, żeby ktoś się nie nabrał jak ja; to nie powieść, tylko mix, IMO zupełnie nieudany, autorskich dygresji z fabułą, nie wiem do końca jak to nazwać. U mnie idzie na greckie kalendy.
Wspomnienia o przeszłości Ziemi zakończone, długo czekałem żeby to przeczytać w całości.
Koniec śmierci to najlepsza część trylogii, rozmach widać na każdej stronie.
Jednak zakończenie mnie rozczarowało, spodziewałem się czegoś innego, ale bez ujawniania spoilerów nie da się nic napisać więcej.
W każdym razie polecam, warto przeczytać, nawet przymykając oko na niektóre rozwiązania fabularne.
Aktualnie czytam. Dwieście stron za mną. Ciekawe, ale wciąż nie wiem, w którym kierunku się rozwinie. Najpierw był wątek tej zapomnianej operacji przeciwko Trisolarianom. A potem akcja się przeniosła w przyszłość po kryzysie. Zapewne niedługo zacznie się... rozjaśniać.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Historia pszczół Mai Lunde początkowo urzeka łagodnością narracji. Trzy czasy, w których dzieje się opowieść pod tym wzgledem ilustrowane są jednako nieśpiesznie. Może to błąd, a może ma to swe uzasadnienie. Jeszcze nie skończyłem, acz początkowy urok zamienia się w monotonię. Może dalej coś to odmieni. W jakiejś recenzji określono język powieści jako "przezroczysty". Nie lubię tego określenia, bo jest nadużywane, gdy nic innego nie przychodzi do głowy. Ale w tym przypadku jest coś na rzeczy. Acz nie zawsze mam to za wadę. Wszystko zależy od celu użycia noża i widelca.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
"Ziemiomorze", w tym ładnym wydaniu Prószyńskiego. Niektóre z tych opowiadań czytałem tak dawno, że słabo je pamiętam. Innych może nie czytałem w ogóle? W każdym razie, te pierwsze czyta się doskonale, a te drugie jeszcze lepiej.
_________________ no i jestem
widzisz jestem
nie miałem nadziei
ale jestem
Przeczytałem dwie dobre powieści SF . Na tyle dobre, że jak to bywa w takich razach mam problem, by znaleźć coś kolejnego, co mnie wciągnie. Próbuję jedno - e tam! Drugie - e tam. Trzecie - i tak po kolei. W desperacji sięgnąłem po unikane przeze mnie fantasy. Pana Abercombiego Samo ostrze . Dżiiiz! Powiedzcie ludzie obeznani w temacie - czy to taka grafomania, czy tłumacz zawinił? Mam podejrzenia, że jedno nie wyklucza drugiego.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Z Abercrombiem miałem kilka lat temu to samo, co Bio.
Czytam początek Samego Ostrza i WTF? Ja $&%%**co za badziewie! Zdania kulawe jak Dzwonnik z ND.
No nic, zadałem na pewnym forum podobne pytanie. Dobrzy ludzie, między innymi edit: dwóch wypowiadających :end edit się wyżej, stwierdzili że mam czytać dalej. No i czytałem. I dobrze że czytałem, potem łyknąłem wszystko, co pan Joe u nas wydał. Niestety, w pierwszym polskim wydaniu, dopiero w trzecim tomie Wojciech Szypuła podjął się tłumaczenia.
Chyba w tomie drugim pierwszego wydania jest coś, co mnie rozwaliło, otóż bohaterka siedziała po turecku(sic!)
W drugim, MAGowym, Szypuła już był autorem tłumaczenia całości.
Przeczytaj trylogię. A potem Bohaterów i wtedy zaczniesz dziękować.
Ale fakt, faktem, Samo ostrze jest tragiczne literacko. Lepiej w nowym tłumaczeniu chyba, pod tytułem Ostrze. Mówię chyba, bo nie czytałem, ale drugie tłumaczenie nie może być gorsze.
Krótki szczęśliwy żywot brązowego oxforda to kolejny tom opowiadań P.K. Dicka.
Klasyka, trzeba znać.
Nocna Runda Lee Child. Jako neoficki fan Jacka Reachera napaliłem się na tę nowość i przeczytałem w niedzielne popołudnie, w kilka godzin. Cóż, no nie jest to najlepszy Reacher jaki Child napisał, ale wciąga jak wszystkie poprzednie. Taka ,,literatura'' do przeczytania na szybko. Aż mi wstyd, że tak mi się podobało.
Zacząłem popularnonaukowe Największe kłamstwa w historii Franka Fabiana.
Autor próbuje odkłamać historię wielkich postaci, ale czy mu się udaje, czy sam nie dodaje kolejnych kłamstw i niepotwierdzonych faktów? Kto to może wiedzieć, historię piszą zwyciężcy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum