Wielu stawia sobie podobną ideę za wzór, ale ta konkretna alternatywa (Petru - Razem) jest już daleko idącą ignorancją. Brakiem światopoglądu, bo brzmi tak: Przy urnie zdecyduję, czy jestem konserwatystą, czy socjaldemokratą.
Wielu stawia sobie podobną ideę za wzór, ale ta konkretna alternatywa (Petru - Razem) jest już daleko idącą ignorancją. Brakiem światopoglądu, bo brzmi tak: Przy urnie zdecyduję, czy jestem konserwatystą, czy socjaldemokratą.
Takie podejście częściowo tłumaczy sukces Kukiza, bo ludzie zaczynają wychodzić z założenia, że już naprawdę nieważne co, byleby było już coś innego. Cokolwiek. I na dłuższą metę to jest niebezpieczne.
Ostatecznie liczy się to, jak kto zostanie zareklamowany, liczy się doczepiona gęba. I ta gęba Kukiza jest dla większości strawna, a bywa i kusząca. Bo mimo buntowniczego wyrazu, to najwyżej odchylenie od centrum naszego kręgu kulturowego.
Natomiast Petru i Razem to już bardzo konkretne ideologie (no, Petru ma lepszą reklamę) i to przeciwne strony, po których trzeba się opowiedzieć. Frywolne traktowanie tej alternatywy świadczy o bezideowości.
Wielu stawia sobie podobną ideę za wzór, ale ta konkretna alternatywa (Petru - Razem) jest już daleko idącą ignorancją. Brakiem światopoglądu, bo brzmi tak: Przy urnie zdecyduję, czy jestem konserwatystą, czy socjaldemokratą.
Takie podejście częściowo tłumaczy sukces Kukiza, bo ludzie zaczynają wychodzić z założenia, że już naprawdę nieważne co, byleby było już coś innego. Cokolwiek. I na dłuższą metę to jest niebezpieczne.
Szczerze pisząc, Kukiza uważam już za małpę. Zero programu. Emocje. Pustka. Głosować na niego można tylko kierując się emocjami. Takich obywateli też niezbyt poważam. Ale niech sobie głosują na Nową Oligarchię, która dorwie się do władzy i zdegeneruje bardzo szybko.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Natomiast Petru i Razem to już bardzo konkretne ideologie (no, Petru ma lepszą reklamę) i to przeciwne strony, po których trzeba się opowiedzieć. Frywolne traktowanie tej alternatywy świadczy o bezideowości.
frywolne.... bo na razie nie ma o czym w ogóle mówić. Nic o tych partiach nie wiem poza sloganami. Ogólnie jestem za technokratami (na tą chwilę potrzebujemy ich jak kania...) ale nie wiem kto tak na prawdę wyjdzie do walki w barwach Petru, jednocześnie jestem przekonany że w dłuższej (ale nie aż tak odległej) perspektywie porządek świata proponowany przez kapitalistów/ społeczeństwo zachodu/ albo upadnie na wzór cesarstwa Rzymskiego albo zniszczy, przemieli człowieka w swoich mechanizmach i zmieni w konsumenta.
Razem jako klasyczna zachodnia partia populistyczno-socjaldemkratyczna brzmi fajnie - jak to po socjaliści - i w dłuższej perspektywie to jest droga którą powinniśmy podążać (my jako ludzie). Jest problem finansowania ich postulatów.... , niemniej są pociągający
obie te partie wydają się nieskażone nieumiarkowaniem .... - w przeciwieństwie do obecnych rezydentów Wiejskiej.
Bo nie oszukujmy się - układ jest. Jarek ma rację. Każda partia ma swój układ finansowo-złodziejski. Od lewej do prawej bez wyjątku - może u kaczoKatoli jest tego mniej, ale niewiele mniej.
także stoimy - my Polaki, przed wyborem pomiędzy "starym" a "nowym" i akurat w tych wyborach jest całe "clue" problemu. A to czy głosować się będzie na Petru czy na Razem to już ma mniejsze znaczenie - bo na pewno będzie lepiej niż teraz.
http://gazetapraca.pl/gaz..._im__Adama.html
Żeby było w temacie. Ci wszyscy "wkurzeni" będą głosować na tych, którzy tylko czekają, aby ich wyrolować jeszcze bardziej. Więcej śmieciówek, więcej gównianych wynagrodzeń, więcej pracy i wyzysku. Kurczę, normalnie jak w Hameryce. Ci wszyscy głupi ludkowie głosujący na Republikanów, którzy ich jak najszybciej wydymają, niosąc ulgę najbogatszym. A wszystko to dlatego, że ci głupi biedacy uwierzyli w mit, że nie ma ludzi biednych. Tylko ci, którym się udało i ci, którym się uda.
Choć może patrzę na to ze złej perspektywy. Może ci wyborcy Kukiza są wkurzeni na etaty, na gnębienie pracodawców. Może chcą więcej śmieciówek i oszukiwania ich na każdym kroku przez jakiegoś janusza biznesu. Jeśli tak, to wszystko już rozumiem. I wybaczam Oraz współczuję.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Kukiz to przykład watażki niewiele różniący się od Leppera - zresztą to bardzo ciekawy przypadke/przykład w porównaniu do Razem (którym zarzucają brak przywódcy - generała).
Dla lepiej zorientowanych, sygnałem alarmowym jest miejsce z którego się "politycznie wywodzi" - czyli Lubin. Dla niezorientowanych a entuzjastycznych polecam poszukać/poczytać i zorientować się kto z nim stoi.
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90443,18242700,Rewolucyjne_pomysly_Pawla_Kukiza_i_Centrum_im__Adama.html
Żeby było w temacie. Ci wszyscy "wkurzeni" będą głosować na tych, którzy tylko czekają, aby ich wyrolować jeszcze bardziej. Więcej śmieciówek, więcej gównianych wynagrodzeń, więcej pracy i wyzysku. Kurczę, normalnie jak w Hameryce. Ci wszyscy głupi ludkowie głosujący na Republikanów, którzy ich jak najszybciej wydymają, niosąc ulgę najbogatszym. A wszystko to dlatego, że ci głupi biedacy uwierzyli w mit, że nie ma ludzi biednych. Tylko ci, którym się udało i ci, którym się uda.
Choć może patrzę na to ze złej perspektywy. Może ci wyborcy Kukiza są wkurzeni na etaty, na gnębienie pracodawców. Może chcą więcej śmieciówek i oszukiwania ich na każdym kroku przez jakiegoś janusza biznesu. Jeśli tak, to wszystko już rozumiem. I wybaczam Oraz współczuję.
Podoba mi się to łatanie VAT-em dziury po podatku dochodowym, oznaczające de facto przerzucenie ciężarów podatkowych na mniej zarabiających (dla których konsumpcja stanowi najwyższy odsetek wydatków, co skutkuje tym że będą płacili proporcjonalnie większe podatki niż zarabiający więcej). Zwłaszcza 20-procentowy VAT na żywność w kontekście tego, że wydatki na wyżywienie to największa pozycja w domowym budżecie - lodzio-miodzio.
Cytat:
Kukiz to przykład watażki niewiele różniący się od Leppera - zresztą to bardzo ciekawy przypadke/przykład w porównaniu do Razem (którym zarzucają brak przywódcy - generała).
Dla lepiej zorientowanych, sygnałem alarmowym jest miejsce z którego się "politycznie wywodzi" - czyli Lubin. Dla niezorientowanych a entuzjastycznych polecam poszukać/poczytać i zorientować się kto z nim stoi.
Mam silne podejrzenia że to nie Lepper - bo on miał chłopski spryt i instynkt ścierwojada i rzeczywiście był watażką - ale bardziej jeździec bez głowy, szarżuje na oślep naprzód i nie bardzo widzi kto i w jakim kierunku go ustawia. Osobiście mam go za szczerego, chociaż niezbyt lotnego chłopaka który w sumie ma dobre intencje, a którego sukces bezczelnie chcą skapitalizować różne hieny. Byłem na nie, jestem na nie. Bo albo to idiota (jeśli mam rację), albo cynik i skurwysyn (jeśli nie mam).
EDIT: Zawsze jak słyszę o pomysłach związanych z radykalnym obniżaniem podatków, to mam wrażenie że pójdzie to w stronę tego, co się zdarzyło w Kansas: parę lat temu gubernator Brownback drastycznie obciął stanowe podatki (głównie dla najbogatszych) zgodnie z neolibską mitologią yadda-yadda niższe podatki bla-bla-bla miejsca pracy wzrost gospodarczy mambo-dżambo deregulacja zła makumba PROFIT!. Oczywiście gówno z tego wyszło, gospodarka nie rozpędziła się, a dziura w budżecie została. No i dziwnym nie jest, że zaczęto ją łatać sięganiem do kieszeni najbiedniejszych, cięciami wydatków na edukację, infrastrukturę i usługi publiczne. Naści artykuł z Washington Post na ten temat, frapująca lektura. Nawiasem, interesujący wniosek - jeśli przerzucimy ciężary podatkowe na biedniejszych to nawet przy krótkoterminowym zrównoważeniu budżetu w dłuższym okresie wpływy do budżetu będą maleć wziąwszy pod uwagę, że trend światowy jest taki, że dochody ubogich rosną dużo wolniej niż bogatych (w Polsce wolniej niż wynikałoby to ze wzrostu wydajności pracowników i wzrostu PKB).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
łatanie najbiedniejszymi jest najprostsze - bo najbiedniejsi są jednostkowo najsłabsi - i jeżeli nie dojdzie do punktu przegięcia, to będą siedzieć i płacić.
kapitalizm ( w całym swym aspekcie) społecznie zbankrutował, i powoli przestaje się różnić od oligarchii - bo demokracja staje się dla niego tylko fasadą
Ooo, to juz zależy jaki kapitalizm i jaka demokracja. W USA mamy patologię polegającą na tym, że kapitalizm kolesiów wyradza tam demokrację w plutokrację - ale to nie jest sztywny i uniwersalny ciąg przyczynowo-skutkowy właściwy dla całego świata. Inna sprawa, że daliśmy sobie wmówić że kapitalizm i demokracja to w zasadzie to samo i będąc krytykiem jednego krytykuje się drugie. A to nie są pojęcia tożsame.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
A gdzie istnieje wolny świat bez wolności kupna i sprzedaży? Mówienie o bankructwie kapitalizmu jako idei to infantylny ogólnik jak stąd do wieczności.
Poza tym nawet uściślając, że chodzi o kapitalizm w swej obecnej formie nieograniczonych wielkich rynków finansowych, bankructwo społeczne można rozumieć wielorako. Jako system z poparciem sporej części mas, kapitalizm w powyższym wydaniu prosperuje w najlepsze, zbankrutował za to merytorycznie jako stabilizator społeczeństwa.
Chodzi mi bardziej o wolność kupna i sprzedaży bez wolności osobistej. Z resztą jak już pisałem jest kapitalizm i kapitalizm, jest społeczna gospodarka rynkowa i jest minarchizm; można bez trudu wyobrazić sobie - i znaleźć - państwo z wysoką wolnościa gospodarczą i opresyjnym systemem politycznym albo uregulowaną gospodarkę i państwo gwarantujące duże swobody obywatelskie. Tymczasem popularna narracja mówi "Wolny rynek i demokracja" - a może to być także "Wolny rynek lub demokracja", jedne swobody w żaden sposób nie wynikają z drugich. Wystarczy wyobrazić sobie prawo wyborcze oparte na cenzusie majatkowym albo np. wolność słowa ograniczoną przez system prawny chroniący firmy przed publikacjami dla nich niekorzystnymi.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Niedemokratyczny kraj, a w pełni kapitalistyczny, wolnorynkowy wyobrazić sobie łatwo, bo wiele jest takich przykładów. Nie umiem natomiast znaleźć odwrotnego. Wolny rynek wynika z wolności osobistej, która tak naprawdę ma miejsce tylko w demokracji. Nawet model skandynawski to model prawdziwie wolnego rynku, tylko mocniej uregulowanego. Dlatego zarzut kierowałbym do jego nieograniczenia. I to ono jest przez tę nieuczciwą narrację sprowadzane do wolnego rynku w ogóle. Każda regulacja - ad absurdum - zamach na wolność stanowienia o sobie.
W Chile za Pinocheta miałeś totalną wolność gospodarczą i brutalną dyktaturę, w Iraku czy w Somalii masz turboliberalizm gospodarczy i panstwo upadłe, w Hongkongu masz totalną swobodę ekonomiczną o ile nie pyskujesz Chinom, Arabia Saudyjska jest wyżej w rankingu.wolności gospodarczej niż Polska.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Sorry, mój błąd - wolny rynek jest nieuniknioną konsekwencją wolności osobistej. Stąd nie ma prawdziwie demokratycznych krajów, gdzie nie panowałaby jakaś forma kapitalizmu. O czym pisałem. Sytuacja, o której Ty piszesz jest odwrotna - brak demokracji i kapitalizm.
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Ano, wszystko sprowadza się do definicji. Jednak mowa o kapitalizmie, po prostu, to bardzo ogólne definiowanie tego pojęcia.
Encyklopedia WIEM napisał/a:
wolny rynek - handel, w którym ceny nie są ustalane przez państwo i następuje swobodny przepływ towarów i usług.
Co spełnia tę definicję? Wedle mojej wrażliwości, kraje skandynawskie ją spełniają. Ale, jak mówisz, inne lobby podniesie alarm.
Na marginesie - kraje skandynawskie są w pierwszej dwudziestce (no, koło) światowego rankingu wolności gospodarczej.
Ano widzisz, nawet w tej mocno średniej słownikowej definicji już nie mamy wolnego rynku, bo ograniczają go regulacje prawa pracy (nie ma swobodnego przepływu usług, bo mamy płacę minimalną), normy środowiskowe czy prawa konsumenckie, nawet nie mówię o regulacji cen energii. A turboliberałowie mówią o totalnej deregulacji i kompletnym uwolnieniu gospodarki włącznie z usunięciem biznesowi z drogi takich ograniczeń jak normy bezpieczeństwa (w moim ukochanym Teksasie doszło niedawno do grubszej awarii w fabryce nawozów sztucznych i kierownictwo odmówiło szpitalowi udostępnienia informacji dotyczących tego, czym zatruli się pracownicy zasłaniając się dobrem firmy i ochroną praw patentowych - i władze stanowe są A-OK z tym, w końcu swoboda biznesu rzecz święta).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum