Nie wiem, o czym do mnie piszesz. Nie oceniam ludzi, lecz książki. A to zasadnicza różnica.
O tym piszę, że jesteś doskonałym przykładem mojego "oceniania" ludzi na podstawie powiedzmy że jednego aspektu. Ja też zazwyczaj oceniam książki, jednak na podstawie wywiadów i relacji osób, które poznały wspomnianego pisarza - nie zapłaczę, jeżeli nie będzie dane mi go poznać. Jeżeli jednak do takiego spotkania dojdzie, to mogę mieć tylko nadzieję, że mile się zaskoczę.
Byłam na paru spotkaniach z Sapkowskim, na pewno jest inteligentnym człowiekiem o imponującej wiedzy, ale jest również nadętym, pyszałkowatym bufonem. Zdecydowanie wolę go czytać niż się z nim spotykać.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Innych ludzi również oceniacie patrząc tylko na jeden ich aspekt?
Seryjny morderca może mieć również rodzinę, nie? Może się kochają a on czyta dzieciom do poduchy, całuje je na dobranoc. Nie możemy ocenić go tylko na podstawie tego pierwszego aspektu. Odnoszę jednak wrażenie, że wszyscy tutaj byśmy tak postąpili.
Spellsinger napisał/a:
Odróżnij ASXie wrażenie od oceny, dobra
Też nazwałbym to wrażeniem. Dla większości negatywnym, jak widzę, bo sam jestem do tego raczej neutralnie nastawiony. A właściwie to lubię wywiady i spotkania z Sapkowskim, traktując je jako swego rodzaju wyzwania. Chyba i jemu, przynajmniej częściowo, o to chodzi. Oczekuje od fanów zaangażowania intelektualnego na wysokim poziomie.
Poza tym... Nawet jeśli ktoś dokonuje tutaj oceny, chyba oczywistym jest, że nie ocenia całej osoby Sapkowskiego, lecz głównie to co prezentuje ona na linii autor-fani. A w tym miejscu, czego nie da się ukryć, jest bufoniasty
Poza tym... Nawet jeśli ktoś dokonuje tutaj oceny, chyba oczywistym jest, że nie ocenia całej osoby Sapkowskiego, lecz głównie to co prezentuje ona na linii autor-fani. A w tym miejscu, czego nie da się ukryć, jest bufoniasty
Znakomicie to opisałeś.
dworkin napisał/a:
Chyba i jemu, przynajmniej częściowo, o to chodzi. Oczekuje od fanów zaangażowania intelektualnego na wysokim poziomie.
A tu nagle taki dziennikarzyna, który przeprowadza wywiad dla GW wyskakuje z czymś wyżej obśmianym
Według najświeższych doniesień z innych for, "Żmija" nie spełniła pokładanych w niej nadziei/oczekiwań, dlatego chyba nie warto przystępować do jej lektury z dużym optymizmem, bo można się rozczarować.
Jeśli się to potwierdzi w Waszych ocenach, to będzie znaczyło, że twórczość Sapkowskiego zachowuje tendencję spadkową.
Według najświeższych doniesień z innych for, "Żmija" nie spełniła pokładanych w niej nadziei/oczekiwań, dlatego chyba nie warto przystępować do jej lektury z dużym optymizmem, bo można się rozczarować.
Jeśli się to potwierdzi w Waszych ocenach, to będzie znaczyło, że twórczość Sapkowskiego zachowuje tendencję spadkową.
Zamówiłem sobie, więc do końca tygodnia będę "coś" w stanie powiedzieć.
Szalenie lubię czytać książki pana Sapkowskiego, za to w ogóle mnie nie ciągnie, żeby się z nim spotkać na jakimś meetingu autorskim.
Amen. Ja dodatkowo tę antyciagotę rozszerzam do kosmicznych wręcz rozmiarów - w ogóle mnie nie interesuje życie prywatne ikon kultury - ani elitarnych, ani, uchowaj Boziu, egalitarnych. Gdyby cała ludzkość z grubsza podzielała moje poglądy na owo zagadnienie, redaktorzy plotkarskich magazynów ani chybi zdechliby z głodu.
Cytat:
Jak to cieszy znalezienie pokrewnej duszy (jeśli chodzi o szukanie smaczków w twórczości ASa ). Jak mnie kiedyś mądrze pouczył Spell, to intertekstualność tak mnie ciągnie
Nobla mu, Nobla (czy ja gdzieś już tego nie napisałam przypadkiem? ). Czytając Sapkowskiego człowiek zaczyna wierzyć, że przekopywanie się przez tony tekstów, o których większość ludzi nawet nie słyszała, miało jednak jakiś sens.
Spellsinger napisał/a:
W sumie przyjemność nie wyklucza celów naukowych (jak do niedawna u mnie)
U mnie przyjemność połączona z pożytecznym była chyba trochę dawniej, aczkolwiek owszem, była
Cytat:
Tylko sexy, perwersy, szaleństwo i inne ZB-oczenia Wam w głowach... I do tego wyuzdane...
Sabetho -> Czy zostaniesz Cesarzową Spamu? Widzę w Tobie duży potencjał...
Bez sexów, perwersów i ogólnego wyuzdania nie ma prawdziwej zabawy . A cesarzową nie zostanę, chyba że lud będzie nalegał
ASX76 napisał/a:
W sumie to wszystko brzmi dziwnie. Cóż bowiem można powiedzieć o istocie ludzkiej jedynie na podstawie udzielonych przez nią wywiadów? LOL
Można. Sapkowski jest piekielnie inteligentny i ma poczucie humoru. Z tym, że jest to humor pełen złośliwości i poczucia wyższości. Coś mi się zdaje, że AS nie byłby ubawiony, gdyby ktoś odpłacił mu pięknym za nadobne.
dworkin napisał/a:
Też nazwałbym to raczej wrażeniem, dla większości negatywnym, jak widzę, bo sam jestem do tego raczej neutralnie nastawiony. A właściwie, to lubię wywiady i spotkania z Sapkowskim, traktując je jako swego rodzaju wyzwania. Chyba i jemu, przynajmniej częściowo, o to chodzi. Oczekuje od fanów zaangażowania intelektualnego na wysokim poziomie.
Nie mam nic przeciwko zapędzeniu szarych komórek do roboty i śmiem twierdzić, iż myślenie nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Też lubię czytać wywiady z Sapkowskim (nie wspomnę już o tym, jak lubię czytać jego książki). Jednakowoż chyba bałabym się z nim wdawać w dyskusję. Nie przepadam za złośliwością w takowych. Ktoś kiedyś rzekł, że wiedza czyni jednych pokornymi, a innych wręcz przeciwnie. Skromność nie jest chyba największą zaletą pana Andrzeja.
Cytat:
A tu nagle taki dziennikarzyna, który przeprowadza wywiad dla GW wyskakuje z czymś wyżej obśmianym
Słusznie, dodaj, obśmianym. Pewne rzeczy mus wiedzieć, inaczej człowiek na własne życzenie robi z siebie idiotę.
ASX76 napisał/a:
Według najświeższych doniesień z innych for, "Żmija" nie spełniła pokładanych w niej nadziei/oczekiwań
Jutro planuję nabyć. A pojutrze skończyć czytać i wyrobić sobie pogląd na sprawę.
_________________ "Wewnątrz każdego starego człowieka tkwi młody człowiek i dziwi się, co się stało".
T. Pratchett "Ruchome obrazki"
IMO odrobinę przesadzone, zwłaszcza z tym postmodernistycznym pomieszaniem (no i Żmii nie nazwałbym "tak słabą powieścią")... ale... ale niestety coś jest na rzeczy Rozpiszę się przy pisaniu recenzji
Dziś w dodatku Kultura do Dziennika Gazety Prawnej również wywiad i recenzja nowje powieści (nie tak krytyczna). Wywiad - jak łatwo się domyślić momentami w tym samym tonie, co w Wyborczej tzn. złośliwość AS-a bije czasami po oczach przez papier.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Moja recenzja "Żmii" - odczucia mieszane, ale bardziej na "nie" niż "tak'. Widać, że książka ma spory potencjał, ale autorowi nie udało się go wykorzystać. Szkoda.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
"Żmija" zassiewa mocno. Tą książkę Sapek pisał ile... 2 lata? Tą broszurkę którą się łyka w jeden wieczór? O wydaniu już nie będę mówił - 30 zł za taki papier to ostra przesada, no ale nie marudźmy. "Żmija" jest nudna, nie ma ani 0,0001% magii którą miał Narrenturm (bo do Wiedźmina nie ma co tego nawet przyrównywać). Zdecydowanie najgorsza książka Sapka, nie podobała mi się ani trochę, rozkręca się przez 120 stron, co nie byłoby takie złe gdyby nie fakt, że książka ma trochę ponad 200. A gdy się w końcu rozkręci, zostajemy zasypani jakimś średnio ciekawym bełkotem prowadzącym do końca nasuwającego mi na myśl chyba tylko Achaję 3.
Jeśli chodzi o treść, nie jestem nastawiony do Żmii aż tak krytycznie jak autorzy recenzji. Początkowo obiecywałem sobie po niej wiele, jednak wraz z kolejnymi informacjami od wydawcy mój sceptycyzm wzrastał. Ostatecznie bałem się wręcz, że będę musiał lekturę przemęczyć, co zostało już całkiem spotęgowane uderzeniem militarnego żargonu na pierwszych stronach książki.
Może więc dlatego właśnie zostałem mile zaskoczony. Mimo wszystko powieść czyta się dość lekko, co świadczy o mistrzowskim warsztacie autora, ale nazwałbym ją raczej dobrze odrobionym rzemiosłem niż mistrzostwem. Można więc chyba śmiało założyć, że spod ręki Asa nie wyjdzie nigdy utwór słaby, choć, z drugiej strony, po tym konkretnym pisarzu oczekuje się czegoś więcej.
Do około 70 strony czytałem Żmiję nieco ospale, dopiero w tej okolicy nabrała tempa. Niestety nie ma tutaj żadnego spisku, intrygi przez którą przedzieraliby się bohaterowie. Najlepiej wyszły, jak zwykle, epizody (w tym dialogi), których to Sapkowski zawsze był niekwestionowanym królem. Są w miarę wciągające i emocjonujące, potrafią dać do myślenia, nie dorównują jednak tym zaserwowanym w poprzednich dziełach Mistrza. Parę razy się uśmiałem, kilka razy uśmiechnąłem. Najzabawniejszy (imo) był finał bitwy pod Maiwandem i końcowa rozmowa z hinduskim grenadierem. Tutaj autor przywalił Brytyjczykom z grubej rury.
Jak więc potraktować Żmiję? Jak przydługie opowiadanie? Niedorobioną powieść? Jest to twór, który trudno sklasyfikować. Osobiście odebrałem go jako pewną przestrogę. Bardziej uniwersalne przesłanie, lecz mały komentarz do aktualnej sytuacji również (o czym dobitnie świadczy finalny rozdzialik i przemyślenia starego Afgańczyka).
Jako czytelnik mogę spokojnie wystawić Żmii 4 z małym minuskiem, bo jest to książka dobra, choć nie wybitna jak Cykl Wiedźmiński i Trylogia Husycka.
Więcej o Żmii zamierzam napisać w najbliższym czasie, pewnie jutro jak nie padnę ze zmęczenia. Ale na razie parę ogólnych narzekań. Zgadzam się, że ta książka jest koszmarnie nudna. Objętościowo to da się pewnie przeczytać w jeden wieczór, choć ja się tydzień męczyłem. Dwa lata pisać coś takiego? Jak to możliwe? Jeśli wielce wyczekiwana książka, pisana przez dwa lata przez ASa polskiej fantastyki ma tak wyglądać to ja dziękuję. Wysiadam.
Ogromne rozczarowanie.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Właśnie skończyłam Żmiję i jestem rozczarowana, mimo że nie spodziewałam się zbyt wiele (starałam się unikać czytania jakichkolwiek opinii, ale nie do końca mi się to udało).
Dla mnie ta książka to takie nie wiadomo co. Ani powieść, ani opowiadanie (jak już było zresztą wcześniej powiedziane). Zastanawiam się, kto zdecydował, że ta historia będzie miała akurat taką długość. Bo aż się prosi o skrócenie lub wręcz przeciwnie, o rozwinięcie.
Fabuła niezbyt wciągająca, słabo zarysowana, bohaterowie, będący zawsze atutem Sapkowskiego, nijacy.
Wydanie... szkoda gadać. I nawet nie chodzi już o ten papier 'ekologiczny', bo dałoby się go znieść, ale w połączeniu z pstrokatą, grubą, skrzydlatą okładką prezentuje się tragicznie.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Przeczytałam Żmiję i wrażenia mam mieszane. Moja ocena książki lokuje się gdzieś pomiędzy oceną Tigany i opinią Spellsingera. A z tak zwanej trzeciej strony, to nie zazdroszczę Autorowi - cokolwiek by nie napisał i na jakikolwiek bądź temat - i tak przyrównywane to do Wiedźmina będzie. Szufladka?
Nie byłoby szuflady, gdyby AS pisał więcej. A tak po tylu latach oczekiwania na coś porównania są nieuniknione.
Szczerze wątpię. Bez względu na liczbę wydanych książek pod tym nazwiskiem, każda byłaby porównywana do sagi wiedźmińskiej czy trylogii husyckiej. Jeśli ktoś czekał z utęsknieniem na kolejną książkę Sapkowskiego, to potrafię zrozumieć dlaczego może czuć się rozczarowany. I faktycznie nie do końca wiadomo jak traktować Żmiję, jako dłuższe opowiadanie, krótszą powieść? Na pewno nie wyłapałam wszystkich aluzji literackich, nie mam na myśli tych najbardziej oczywistych. Jeśli miałabym wystawić ocenę to chyba byłaby ona bardziej na plus.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Bez względu na liczbę wydanych książek pod tym nazwiskiem, każda byłaby porównywana do sagi wiedźmińskiej czy trylogii husyckiej.
Myślę, że po prostu byłaby porównywana do jego wszystkich wcześniejszych dokonań. Oprócz obu serii są przecież też opowiadania (nie wiedźmińskie tylko te pozostałe ze zbioru Coś się kończy, coś się zaczyna) i one w większości są naprawdę dobre. A Żmija dobra nie jest. Nawet bez porównania z wcześniejszą twórczością. Smaczki literackie to nie wszystko.
_________________ Nie mów kobiecie, że jest piękna. Powiedz jej, że nie ma takiej drugiej jak ona, a otworzą ci się wszystkie drzwi.
Jules Renard
Myślę, że po prostu byłaby porównywana do jego wszystkich wcześniejszych dokonań. Oprócz obu serii są przecież też opowiadania (nie wiedźmińskie tylko te pozostałe ze zbioru Coś się kończy, coś się zaczyna) i one w większości są naprawdę dobre. A Żmija dobra nie jest. Nawet bez porównania z wcześniejszą twórczością. Smaczki literackie to nie wszystko.
Dokładnie, ja jestem zdziwiony, że AS napisał coś tak słabego. Fabuły tam praktycznie nie ma. Da się ją streścić w trzech zdaniach, a to chyba na "powieść" za mało.
Do tego początkowa scena zerżnięta z filmowej "9 kompanii". No i jaki pomysł. Wycinamy postacie zanim je jeszcze poznaliśmy.
Sapkowski potrafił zawsze pisać scenami. Nie miał płynnej, porywającej fabuły, ale sceny były genialne. Tu ich brak.
A w opowiadaniach był mistrzem. Krótka forma u niego była lepsza niż powieści. Ale "Żmija" to opowiadanie nie jest, a jakby było opowiadanie to o niczym.
Nie pamiętam kiedy się ostatnio aż tak rozczarowałem.
Więcej napiszę w recenzji.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Ja tylko przypominam, że Sapkowski wydaje w Rosji 10 razy więcej niż w Polsce. Na tym tak naprawdę zarabia. Jestem też prawie pewien że tam wydadzą książkę znacznie lepiej. Ten temat tam się spodoba i tyle. Sapkowski tam się Zawsze sprzeda. A może będzie żmija 2 ,
A ja mówię, że jest. I to nie tylko ze względu na zawarte aluzje literackie. Odnoszę wrażenie, że ta książka zebrałaby całkiem niezłe recenzje, gdyby Sapkowski wydał ją pod pseudonimem W najgorszym wypadku uznano by go za utalentowanego naśladowcę stylu
Ja tylko przypominam, że Sapkowski wydaje w Rosji 10 razy więcej niż w Polsce. Na tym tak naprawdę zarabia. Jestem też prawie pewien że tam wydadzą książkę znacznie lepiej.
Za niedługo się okaże, ze "Żmija" była pisana specjalnie na rynek wschodni, a nasz rodzimy grajdołek to tylko mało istotny dodatek .
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Toudisław napisał/a:
Ja tylko przypominam, że Sapkowski wydaje w Rosji 10 razy więcej niż w Polsce. Na tym tak naprawdę zarabia. Jestem też prawie pewien że tam wydadzą książkę znacznie lepiej.
Za niedługo się okaże, ze "Żmija" była pisana specjalnie na rynek wschodni, a nasz rodzimy grajdołek to tylko mało istotny dodatek
Pisanie jest formą pracy zarobkowej. Jeśli w Rosji bardziej mu się to opłaca, to będzie pisał na wschodni rynek.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
A mi się Żmija podobała. Mimo, że zdecydowanie za krótka. Fajnie się ją czytało, był solidny militarny klimacik, słownictwo, wiarygodność miejsc i sytuacji. Widać było sumiennie odrobiony warsztat literacki. Bez dwóch zdań.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum