FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Scenarzysta Mike Carey
Autor Wiadomość
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-11-17, 20:41   Scenarzysta Mike Carey

Mike Carey urodzony w 1959 roku w Liverpoolu w Anglii. Scenarzysta komiksów, filmów oraz twórca książek. Najbardziej znany z serii Lucyfer oraz Hallblazer.

W Polsce ukazały się:
    Lucyfer - 1 - Diabeł na progu
    Lucyfer - 2 - Dzieci i potwory
    Nigdziebądź
    Boże, błogosław królową


No to czyli tak, Carey od niedawna jest znany w Polsce, pod koniec 2006 roku wyszedł komiks Nigdziebądź (oparty na książce i serialu Neila Gaimana). Dopiero po roku doczekaliśmy się komiksu z serii Lucyfer - Diabeł na progu. To można uznać za powrót i samodzielny już debiut tego scenarzysty. I parę słów o pierwszej części Lucyfera. Nasłuchałem się wiele złego o tym komiksie, ale sam pod czas lektury bawiłem się bardzo dobrze i zadowolony z lektury jestem. Myślę, że Gaiman zrobił po pierwsze promocje Sandmanem wszystkim seriom i scenarzystom, którzy się będą za te serie "około Sandmanowe" brali ale zrobił też krzywdę, bo do niego będą oni wszyscy porównywani. Tutaj właśnie leży przyczyna ganienia Careya za Lucyfera, za dużo się od niego oczekuje, nie będzie nigdy drugim Gaimanem i bardzo dobrze. Ile można czytać to samo, nawet jak jest to świetne. Carey zrobił Lucyfera po swojemu i za to mu chwała, jeśli ten komiks weźmie się jako coś oddzielnego i nie związanego z Sandmanem wypada bardzo dobrze. Czekam na kolejne komiksy Careya, i mam nadzieję, że jak Egmont wziął się za Hellblazera to będzie kontynuować całą serię. ;)

Ktoś czytał? A jak tak jak to widzi? ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
  
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-11-17, 23:03   

"Nigdziebądź"
Po przeczytaniu książki, komiks nie robi większego wrażenia. Lekturze towarzyszy uczucie deja vu. Ot, solidna rzemieślnicza robota Careya z ładnymi rysunkami Fabry'ego. Miejsca na wykazanie się inwencją - z oczywistych względów - nie było.

"Lucyfer"
Interesujący pocztątek serii. Tutaj Carey m(i)a(ł) zdecydowanie więcej swobody i jak na razie pokazuje się z lepszej strony. Dobra pozycja.

"Boże, błogosław Królową" - ten komiks jeszcze się nie ukazał. Polska premiera jest planowana na grudzień 2008.
Większym magnesem niż scenariusz Careya, są dla mnie malunki Johna Boltona.

Wg najświeższych doniesień z Egmontu, zarówno "Lucyfer", jak i "Hellblazer" są niezagrożone zawieszeniem. W następnym roku (czyli 2009) najprawdopodobniej ukażą się po 3 pozycje z obu serii.

W listopadzie lub grudniu bieżącego Anno Domini ma wyjść drugi album "Hellblazera".

Do Careya w "H" przyjdzie zatem długo poczekać.

Wyżej cenię sobie twórczość przewrotnego, ostrego i bezpardonowego G. Ennisa (przede wszystkim znany jako twórca "Kaznodziei", "Pielgrzyma" i "H")
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-11-17, 23:09   

ASX76 napisał/a:
Do Careya w "H" przyjdzie zatem długo poczekać.

Ale trzeba wydawać poprzednie aby do niego dojść, nie? ;)
ASX76 napisał/a:
Wg najświeższych doniesień z Egmontu, zarówno "Lucyfer", jak i "Hellblazer" są niezagrożone zawieszeniem. W następnym roku (czyli 2009) najprawdopodobniej ukażą się po 3 pozycje z obu serii.

To super, bo na Lufycera czekam z niecierpliwością, jeszcze pod drodze druga część, ale myślę, że w dalej się będę w serię zagłębiał. To zawsze rzut z innej strony na uniwersum z którego znamy Sandmana. ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-11-17, 23:37   Re: Scenarzysta Mike Carey

MadMill napisał/a:
Myślę, że Gaiman zrobił po pierwsze promocje Sandmanem wszystkim seriom i scenarzystom, którzy się będą za te serie "około Sandmanowe" brali ale zrobił też krzywdę, bo do niego będą oni wszyscy porównywani. (...)


...czyli mamy plusy dodatnie i plusy ujemne. ;)

Gaiman nie zrobił krzywdy seriom okołosandmanowym. LOL Przecież gdyby nie on, w ogóle nie byłoby ich... Porównywalnie jest rzeczą naturalną i nie dotyczy wyłącznie jego universum. Jeśli którykolwiek komiks z serii robionej przez nowych scenarzystów jest naprawdę dobry, to przecież nikt, kto ma choć trochę oleju w głowie nie będzie go krytykował i potępiał w czambuł, tylko dlatego, że z jakichś względów ustępuje "Sandmanowi". Jest rzeczą oczywistą, że dorównać takiemu dziełu jest/będzie bardzo trudno. To powinno dodatkowo mobilizować twórców do wytężonej pracy, dzięki czemu czytelnik może tylko zyskać.

Madku, co Ci się tak śpieszy do Careya? Lepszy słowik (czyli Ennis) w garści, niż wróbel (Carey) na dachu. :-P
 
 
MadMill 
Bucek


Posty: 5403
Skąd: hcubyw ikleiw
Wysłany: 2008-11-17, 23:55   

ASX76 napisał/a:
Gaiman nie zrobił krzywdy seriom okołosandmanowym. LOL Przecież gdyby nie on, w ogóle nie byłoby ich...

To samo napisałem, a że porównywanie jest naturalne też się zgodzę. Tylko on zaciera trochę ten właściwy, czysty obraz Careya.
ASX76 napisał/a:
Jeśli którykolwiek komiks z serii robionej przez nowych scenarzystów jest naprawdę dobry, to przecież nikt, kto ma choć trochę oleju w głowie nie będzie go krytykował i potępiał w czambuł, tylko dlatego, że z jakichś względów ustępuje "Sandmanowi". Jest rzeczą oczywistą, że dorównać takiemu dziełu jest/będzie bardzo trudno. To powinno dodatkowo mobilizować twórców do wytężonej pracy, dzięki czemu czytelnik może tylko zyskać.

Tylko właśnie w tym rzecz, że po wydaniu Lucyfera w Poslce wiele osób ganiło Careya za to, że nie jest Gaimanem, dla mnie ten argument był trochę dziwny. Oczywiście, że powinno się równać do najlepszych, niech to Carey robi, nie tylko nie kopiuje Gaimana, ale próbuje dorównać poziomem, ale przy tym być oryginalny. ;)
ASX76 napisał/a:
Madku, co Ci się tak śpieszy do Careya? Lepszy słowik (czyli Ennis) w garści, niż wróbel (Carey) na dachu. :-P

Wcale nie śpieszno, ale jak go wydadzą to rozpaczać nie będę, a nawet się ucieszę. ;)
_________________

"Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-11-22, 23:11   Re: Scenarzysta Mike Carey

Carey - póki co ukazały sie u nas 2 tomy jego sztandarowego dzieła "Lucyfer" i można pewne wnioski wysnuć. Na pewno facet umie tworzyć zajmujące historie i zaludniać je przedziwnymi istotami. Miejscami czyta sie jego komiksy z zapartym tchem, szkoda, ze w niektórych monetach przynudza. Odniosłem bowiem wrażenie, ze Carey lubi żeby w jego komiksie dużo sie mówiło i stąd wynikają pojawiające sie od czasu do czasu "przegadane" sceny. Mnie najbardziej ciekawi czy Carey wie dokąd podąża, bo póki co dostaliśmy komiks o podróżach Lucyfera, z których to za dużo nie wynika. Zobaczymy co będzie dalej.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-11-23, 00:09   

Co kto lubi... Ja akurat preferuję, kiedy komiksowi bohaterowie mówią dużo i z sensem. :-)
Obie części Lucyfera są niewątpliwie dobrymi komiksami. Pozostaje mieć nadzieję, że Carey utrzyma formę i historia doczeka się ciekawego rozwinięcia.
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2008-12-24, 11:29   

Rzucę linkami do moich opinii o pierwszej i drugiej części "Lucyfera". Zdecydowanie wolę Careya jako komiksiarza niż pisarza - przynajmniej na podstawie tego dorobku, z którym się zapoznałem :)
_________________
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-12-25, 18:47   

Przeczytałam Lucyfera (dzięki Tigano za pożyczenie //przytul ), można powiedzieć jednym tchem. W Sandmanie to postać bardziej poboczna, trochę się obawiałam, że historia o samym Lucyferze będzie lekko nudnawa. Tak jednak nie było, na całe szczęście. Były władca piekieł jest taki jaki być powinien: manipulator, cyniczny i bez skrupułów wykorzystujący słabości innych sukinsyn.

Tylko nie za każdym razem podobały mi się rysunki ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-12-28, 21:25   

Metz, skoro sięgnęłaś po "Fables" i "Lucyfera", proszę nie zapomnieć o "Hellblazerze" Ennisa. J. Constantine w jego ujęciu to bardzo ciekawa postać. :-)
P.S. Tiguś, pożyczysz? ;)
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-12-28, 21:38   

Bez przesady, najpierw muszę oddać to co pożyczyłam wcześniej ;) Zerknęłam sobie na Imago, żeby kolejny raz się przekonać, że komiks nie należy do najtańszych rozrywek ;P Ale pewnie i tak w końcu nabędę :perv:
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2008-12-28, 22:18   

ASX76 napisał/a:
P.S. Tiguś, pożyczysz? ;)

Tobie? W życiu - jeszcze pobrudzisz :-PP Metz to co innego - pewna i sprawdzona firma.

Metzli napisał/a:
Zerknęłam sobie na Imago, żeby kolejny raz się przekonać, że komiks nie należy do najtańszych rozrywek ;P Ale pewnie i tak w końcu nabędę :perv:

Najtaniej (o 25%) kupuje się w Gildii, ale oni mają promocje ograniczoną czasowo do 2-3 miesięcy (o ile nie krócej) wiec trzeba kupować na bieżąco.
A po za tym nic na siłę - najlepiej czyta się z własnej i nie przymuszonej woli, a nie pod //bicz
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2008-12-28, 22:21   

Tigana napisał/a:

Tobie? W życiu - jeszcze pobrudzisz :-PP Metz to co innego - pewna i sprawdzona firma.



No toż właśnie Metz miałem na myśli. :-)

Sam kupuję to co mnie interesuje na bieżąco. Seria "Hellblazer" jest jednym z głównych priorytetów obok "Y - last man" i "Lucyfera" (jeśli chodzi o nowe serie).
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2009-04-26, 19:00   

Dawno nikt tu nie pisał... Wrzucę więc linka do mojego wpisu o 3 tomie "Lucyfera": http://shadowmage.zaginiona-biblioteka.pl/?p=657
Może się jakaś dyskusja wywiąże?

I mam jeszcze pytanie: jak wg was wypada porównanie między "Lucyferem" a "Sandmanem"? Bo do mnie bardziej przemiawia komiks Careya niż Gaimana - choć w obu seriach jestem raczej bliżej początku niż końca.
_________________
 
 
Tigana 
Sandman


Posty: 4427
Skąd: Czerwone Zagłębie
Wysłany: 2009-04-26, 19:33   

Mnie ten ostatni "egmontowski" "Lucyfer" specjalnie nie przypadł do gustu - nawet sie zastanawiam czy kupię następny tom serii. Być moze czytałem ten komiks za szybko, ewentualnie w złym momencie. Zarzuty - nudnawy, mało Lucka, te piekielne spiski mało mnie obeszły.
Pewnie jak ukaże się zajawka "czwórki" to jeszcze raz sięgnę po "trójeczkę" i wtedy wybadam co i jak.
Póki co zdecydowanie wolę "Sandmana" - chociaż jak kilkakrotnie już pisałem - również u Gaimana trafiały się dłużyzny czy ewidentnie słabsze tomy. Niemniej w każdym tomie znajdowałem coś dla siebie.
_________________
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois

 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2009-04-27, 17:02   

Jak dla mnie - "Sandman" jest znacznie lepszy od "Lucyfera".
"Hellblazera" ze scenariuszami Ennisa również cenię o wiele wyżej niż historie Careya z "Luckiem".
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-08-18, 22:55   

Poniżej garść informacji o wizycie Carey'a w Polsce :)

Cytat:
27 sierpnia na zaproszenie Wydawnictwa Egmont i Wydawnictwa Mag przyjeżdża do Polski Mike Carey. Wizyta Mike’a Careya towarzyszy promocji jego najnowszej powieści Przebierańcy z cyklu o egzorcyście Feliksie Castorze, która ukaże się 26 sierpnia 2009 nakładem Wydawnictwa Mag oraz nowego komiksu, który ukaże się nakładem wydawnictwa Egmont.

Mike Carey spotka się z czytelnikami wirtualnie na Czacie Wirtualnej Polski 27 sierpnia (czwartek) godz. 15.00-16.00

Mike Carey jest gościem zagranicznym tegorocznego XXIV OGÓLNOPOLSKIEGO KONWENTU MIŁOŚNIKÓW FANTASTYKI POLCON 2009 w Łodzi gdzie spotka się z czytelnikami 29 sierpnia (sobota) o godzinie 11.00 oraz o godz. 18.00. Podczas spotkania podpisuje swoje książki: „Mój własny diabeł”, „Błędny krąg”, najnowszą „Przebierańcy” oraz komiksy.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Sharin 
Pigeon Slayer


Posty: 1200
Wysłany: 2009-09-13, 15:04   

Mike Carey Lucyfer - Diabeł na progu

Dlaczego w większości recenzji Diabła na progu na pierwszy plan wysuwają się dokonania Neila Gaimana w serii Sandman i Amerykańskich Bogach? Rozumiem, że zdobył uznanie krytyków i tym samym zaskarbił miłość milionów fanów, ale czy w pewnym momencie nie powinien ktoś powiedzieć „stop!” temu szaleńczemu kultowi? Cenię autora Gwiezdnego pyłu za wykreowanie uniwersum komiksowego, do którego często wracam i nadal będę do czynił, ale momentami mam dość wysłuchiwania pochwał z cyklu: jaki to nie genialny jest Gaiman. Uważam, że wszystko należy czynić z umiarem. Także czcić bóstwa.
Do czego zmierzam? Z jednej strony chwała i część twórcy Sandmana niech będą na wieki. Z drugiej mówię: nie zapominajmy o innych utalentowanych pisarzach, scenarzystach. W tych kilku zdaniach chcę napisać wiele dobrego pod adresem Mike’a Careya.

Błogosławieństwo twórcy Amerykańskich Bogów jest chyba najlepszą rekomendacją dla wspomnianej osoby. To za jego sprawą Lucyfer stał się bardziej ludzki, oczywiście w tym mroczniejszym wymiarze. Niosący Światło bawi się przyjaciółmi i wrogami poprzez jeszcze bardziej zapętlone intrygi a wszystko w otoczce uroczego playboya z Los Angeles. Przeglądając sieciowe opinie odnośnie Diabła na progu szczególnie utkwiła mi wypowiedź Sebastiana Choińskiego: „Careyowi udało się, bowiem dokonać rzeczy arcytrudnej – pożyczył bohatera od innego autora, by uczynić go główną postacią własnego cyklu, przy czym – nie rezygnując z nawiązań do głównej serii (czytaj: Sandmana) – stworzył własne, oryginalne uniwersum”. Zacznę od czepiania się słówek. O ile nie mam zastrzeżeń do czasownika „pożyczyć” (w końcu Carey zaczął zabawę z Lucyferem za zgodą Gaimana) o tyle wyrażenie „oryginalne uniwersum” uważam za totalną pomyłkę. Po pierwsze, dlatego że ciężko jest mówić o oryginalności komiksu, którego główny bohater powstał setki przygód wcześniej a po drugie uniwersum careyowskie jest wręcz przesiąknięte cechami, zachowaniami ludzi, bogów ze świata Neila Gaimana. Stop! W tym miejscu chciałbym się zatrzymać i oficjalnie obwieścić, że nie umniejszam roli Careya w kreacji postaci Gwiazdy Zarannej. Już na początku akapitu zaznaczyłem, że to dzięki niemu omawiany bohater rozwinął skrzydła (pomijając fakt, że je stracił) i wzbił się na wyższe pułapy egzystencji. Najlepszym dowodem będzie fakt posiadania własnej serii komiksowej, co jest niczym innym jak rozwojem, krokiem naprzód.



Przejdźmy do sedna. Diabeł na progu zawiera opowieści: dwie dłuższe (Diabelska alternatywa; Wróżba z sześciu kart) i jedną krótszą (Zrodzona z umarłymi). Jeszcze raz podkreślę, że Carey wykonał kawał dobrej roboty gdyż nie tylko rozbudował świat stworzony przez Gaimana, ale także nie zapomniał o wtrąceniu w fabułę nawiązać do macierzystej serii. Taki zabieg na pewno przysporzy mu wielu fanów. Jeżeli chodzi o fabułę poszczególnych historii to generalnie nie mam zastrzeżeń. Oczywiście pojawiają się pewne – w moim odczuciu – niedociągnięcia, ale o tym za chwilę.
Pierwsza opowieść, czyli Diabelska alternatywa po raz kolejny uświadamia odbiorcy, iż Gwieździe Zarannej nie jest pisany spokojny żywot właściciela klubu „Lux”. Lucyfer musi ponownie poddać się losowi (czyt. dawni koledzy nie dają mu spokoju). Historia nie jest specjalnie oryginalna, ale stanowi niejako ciekawe wprowadzenie do całej serii. Carey wyraźnie pokazuje, że nie zamierza dać świętego spokoju Lucyferowi i co raz będzie wplątywał go w mniej lub bardziej wyrafinowane gry.
Wróżba z sześciu kart nie przypadła mi do gustu. Nie brakuje w niej „niezwykłości Sandmana” czy bezwzględnego Lucyfera. To wszystko jest na właściwym miejscu. Co więcej otoczka akcji, czyli wyraźne ukazanie działań neonazistowskich grup Hamburga wyszła bardzo dobrze. Momentami miałem wrażenie, że Carey właśnie na ten aspekty położył największy nacisk i chyba tak w rzeczywistości było. Zabrakło, bowiem w opowieści samego Lucyfera. Niosący Światło pojawia się bardzo sporadycznie a cel jego wizyty jest tak naprawdę mglisty. Mało czytelny. O przyczynach jego wizyty w Hamburgu autor wypowiada się lakonicznie. Wiemy, że Lucyfer będzie się starał odnaleźć odpowiedzi na „nurtujące go pytania” i tyle. Nic więcej nic mniej.
Trzecia opowieść (Zrodzona z umarłymi) to zdecydowany ukłon w stronę twórczości Neila Gainama. Klimatem przypominała mi Księgę cmentarną. Pojawiająca się na koniec główna postać serii dodaje delikatnego smaczku dawnej funkcji Lucyfera, Pana Piekieł.

Na zakończenie przytoczę jeszcze jedną wypowiedź Sebastiana Choińskiego: „Dialogi iskrzą się od aluzji i dygresji, bywają dowcipne i sarkastyczne”. Zgadzam się, że widać nawiązania do serii Sandman i chwała za to Careyowi. Gaiman też się dołożył do całego interesu, więc niech coś z tego ma. Nie odczułem jednak „zabawności” komiksu. Moim zdaniem rozmowy między bohaterami nie śmieszą wcale. Są sarkastyczne, ale to wszystko. Scenariusz (szczególnie drugiej powieści) porusza zagadnienia dość poważne. Prześladowania na tle rasowym czy kłopoty rodzinne nie są tematami do żartów. Jeżeli uśmiechnąłem się „pod wąsem” to tylko na widok careyowskiego Lucyfera, zarazem świetnie wpasowującego się w rolę zimnego drania i playboya z Miasta Aniołów.

Nie będę rozpisywał się na temat scenariusza, bo jak już powiedziałem świetny, choć z pewnymi niedociągnięciami. Co do ilustracji to nie mam, do czego się przyczepić. Choć wolę styl z Thorgala czy pierwszych, Batmanów ten także podobał mi się. Tego się trzymajmy.

Polecam!
_________________
Próżnia doskonała

Próżnia Doskonała na Facebooku
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-04-06, 18:20   

Trochę niezręcznie, bo temat w "Komiksie", ale nie ma sensu robić specjalnie drugiego tematu. Przedpremierowa recenzja książki Carey'a Krew nie woda, autorem jest MadMill :)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2010-06-25, 12:44   

"Lucyfer: Inferno", tom 5
Seria niezmiennie stoi na wysokim poziomie i nie zanosi się na spadek formy. Wciąga i szybko się czyta. Carey bardzo ciekawie prowadzi fabułę. Jak dla mnie to lepsze od: Ennisowego "Hellblazera" (za dużo tam nudnej polityki..., choć początek cyklu był świetny...) i "Baśni" ("Fables") Willinghama.
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Shadowmage 


Posty: 3205
Skąd: Wawa
Wysłany: 2010-06-25, 18:18   

A jak dla mnie "Inferno" to na razie najsłabsza część cyklu, o czym zresztą swego czasu pisałem.
_________________
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2010-09-06, 21:40   

Szósta część cyklu, czyli "Dworce ciszy", trzyma dobry poziom. Może nieco ustępuje poprzednim, lecz w dalszym ciągu jest to komiks od którego niełatwo się oderwać, przez którego historię się "płynie". ;)
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-02-26, 19:39   

Tomasz napisał/a:
ASX76 napisał/a:
"Mój własny diabeł", M. Carey - bardzo dobra rozrywka. Właściwie odpowiada mi wszystko: styl, bohater, pomysłowość autora, poczucie humoru... Kryminalna oś intrygi nieco pozostawia do życzenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę pozostałe aspekty, ale i tak jest fajnie.
Jak to dobrze, że mam jeszcze 3 części w zapasie, a niedługo ukaże się kolejna! :)


Od kilku miesięcy zastanawiam się czy się za to nie zabrać. Tzn. czy nie kupić.



Przeczytałem "Mój własny diabeł" i "Błędny krąg". To taka porządna rozrywka, dobrze pomyślana, dobrze napisana, chociaż parę rzeczy mogło by być lepiej (intryga kryminalna). Jest fajnie, niemniej kupować tego bym nie kupił :]
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2011-08-28, 22:05   

Skończyłem Przebierańców i ogólnie zgadzam się z Romulusem :
Cytat:
Kolejna odsłona przygód londyńskiego egzorcysty Felixa Castora nie rozczaruje z pewnością tych czytelników, którym do gustu przypadły dwie pierwsze powieści z tego cyklu. Bez wątpienia można przyjąć, iż tytuł ten trzyma poziom, na który wspiął się Carey w poprzedniej powieści pt. „Błędny krąg”.


Frapują mnie tylko dwie sprawy dla tych, którzy czytali

Spoiler
1) Jak to właściwie było z fletem Fixa? Upadł mu podczas walki z Loupem, wybiegł z budynku i nie wrócił po niego. Potem długo długo cisza i po wycieczce do USA ma flet (ale nie jest powiedziane czy to ten sam). We wcześniejszych tomach wspominał o stracie fletów i jakie są dla niego istotne, a tu nic.

2) Na zakończenie - czemu ten gościu dostał trzy lata za ucieczkę z więzienia? De facto był niestabilny psychicznie, dostawał leki (i były na to papiery), a z więzienia został właściwie porwany.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2013-07-25, 09:44   

Kolejna część "Lucyfera" we wrześniu. Wreszcie!
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2013-07-25, 09:47   

W Polsce, tak? :)
Też się ciesze, choć ten ostatni tom to jakiś słabszy mi się wydał. Rozczarowałem się nieco. Ale nie na tyle, aby się martwić :)

Może by powiadomić o tym fakcie kurię prasko-warszawską? Zrobią kato-dym i komiks stanie się Oficjalnym Przedmiotem Kontrowersji a to podbije sprzedaż :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2013-07-25, 09:55   

Drogi Panie, gdyby to nie miało być w Polsce, w ogóle bym nie odnotował tego zaskakującego przyszłego wydarzenia. :-P

Proszę powiadomić kurię. :-P
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23109
Wysłany: 2015-04-30, 17:18   

Przeczytałem ostatni tom "Lucyfera". W zasadzie finał serii mnie nieco rozczarował. Ale nie na tyle, aby narzekać. Było to nieuchronne zresztą. Jeśli się tworzy fabułę na taką skalę, to trudno sprostać jej finałowi. Może zatem takie "zwyczajne" zakończenie było najlepsze. Szkoda że seria nie wyszła w HC. "Sandman" tak ładnie się w HC prezentuje, że gdybym wiedział na 100 procent, że będzie drugie, "twarde" wydanie, to nie kupowałbym pierwszego. Ale udało mi się po taniości, więc nie żal było kupić potem w HC. Zostały jeszcze dwa tomy do końca i odetchnę z ulgą :)

Ciekawe, czy jest szansa na wznowienie "Lucyfera" w HC.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15588
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2015-05-01, 09:52   

Romulus napisał/a:


Ciekawe, czy jest szansa na wznowienie "Lucyfera" w HC.


Ależ oczywiście, że nie ma takiej szansy. Trzeba się cieszyć, że Egmont dociągnął tę serię do końca. Pacz Pan na tempo wydawania... "Mówi to Panu coś?" No!! ;)
Abstrahując od tempa wypuszczania... Egmont ma mnóstwo tytułów w planach i szkicach o wiele lepiej zapowiadających się pod względem sprzedaży... A "Lucyfer" to wszakże cykl... I wszystko jasne! :-P
 
 
Tixon 
Ukryty Smok


Posty: 6273
Skąd: Piła
Wysłany: 2016-01-03, 22:15   

Przeczytałem Lucyfera. Była to niezła jazda z nieco smutnym finałem, ale trudno oczekiwać czegoś innego, gdy ma się do czynienia z demonami, aniołami i ich stwórcą, a w konsekwencji i predestynacji.
Lucyfer jako postać jest bardziej "akcjowa" od Morfeusza, w przypadku władcy snów poruszaliśmy się między opowieściami, natomiast u Mike'a gramy z diabłem, a ten jak wiadomo, zawsze oszukuje.
Bardzo podobały mi się poboczne historie, zwłaszcza historie od centaurów. Uwielbiam też Elain, zwłaszcza w jej starszej wersji. Świetnie narysowana i rozegrana postać.
Będzie mi ich brakowało.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?

MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.

Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew? :/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fantasta.pl


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 14