Wiem, chodzi o ciepło kierowane na boczną ściankę, ale mam płonną nadzieję, że może jakiś japoński cud techniki, grające sedesy wymyślają to może i to. A może elektryczny?
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Wok, z powodów konstrukcyjnych, nie może być przystosowany do indukcji. Poza tym, technika pracy kulinarnej woka też nie współgra z indukcją.
Nie jest tak źle, bawiłem się w chińszczyznę na indukcji i stir fry da się zrobić całkiem udatnie na tych płaskodennych namiastkach (rozgrzane dno i chłodniejsze ścianki, wrzucasz-smażysz-odsuwasz na ściankę żeby doszło i zrobiło miejsce następnej transzy). Kłopot jest w czymś innym, miałem patelnie z powłokami, a one kiepsko znoszą bardzo wysokie temperatury (może miałem jakieś felerne ) i w krótkim czasie zarżnąłem dwie. Może to i dobrze, bo pewnie w takich hutniczych warunkach uwalniają się jakieś jady i fumy. Pewnie jak sobie sprawię żeliwny z wkładką indukcyjną będzie lepiej, ale póki co nie miałbym gdzie drania składować.
Ale Gorkiem a prawdą, indukcji nie zamieniłbym już na żaden inny system.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
A co cię w niej tak pociąga? Bo ja kuźba tęsknię za gazem jak stopięćdziesiąt.
Wygoda użycia, a zwłaszcza utrzymania w czystości. Do tego czajnik pełen wody moja kuchnia gotuje w dwie minuty i zużywa całkiem kurde mało prądu. Do tego ma całkiem fajny program rozmrażania/podgrzewania. Do tego nie udało mi się jeszcze niczego przypalić, chociaż to bardziej zasługa pr0 garnków. Do tego płyta jest zimna w jakieś cztery strzały znikąd po zakończeniu gotowania. Same plusy. Jeden minus, nie da się opalić cebuli do rosołu, ale z drugiej strony rosół gotuję raz na eon, więc mnie to nie boli.
EDIT: Drugi minus w porównaniu z gazem jest taki, że jak mi odetną prąd, to wodę na kawę gotuję nad ogniskiem na dachu Ale taki urok elektryfikacji mieszkania.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Fakt, uzależnienie od prądu to minus, ale mnie wkurwia kapryśność tego ustrojstwa. Wykipi ci trochę wody od makaronu czy zupy, to problem, włącza się tryb alarmowy i kurestwo przestaje działać aż nie posprzątasz, ściągasz wszystko i czyścisz. Postawisz na niewłączonym "palniku" coś gorącego, znów alarm i menda nie włączy się od razu, gdy to zdejmiesz, nie, czeka sobie kuźba parę minut i mruga wszystkimi wyświetlaczami, żeby ci pokazać, jakie to wkurwione.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Nie ma woka, trza sobie jakoś radzić rondlami i patelniami. Zaczynam domowy tydzień kuchni azjatyckiej. Na początek kurczak teriyaki, potem po mandżursku, na trzeci rzut adobo, a potem coś się wymyśli, może pad thai, jeśli na moim zadupiu dostanę makaron ryżowy.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Ciesz się chwilą, na mnie lodówka się wydziera kiedy zostawię niedomknięte drzwiczki
Żeby tylko przy niedomkniętych drzwiczkach ja zakupów nie zdążę z siat wypakować, a to już piszczy. Kolejny mały terrorysta to mikrofalówka nie otworzysz w ciągu 30 sek od podgrzania już cie atakuje piskiem.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
A jak wejdą te biotechnologie to już w ogóle. Będziesz miał w kuchni półczłowieka półlodówkę. I nowy model syreny, powyżej pasa kobieta, poniżej pralka.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Naszło mnie na cilbir, cuś w sam raz na śniadanie, by mieć energię do zapierdalania na ogródku. U nas nazywają to jajkami po turecku. Niesłusznie, bo jajka są tu tylko po to, by dostarczyć białka i kalorii, smak narzuca to wszystko co się pałęta wokół i między jajkami. Dżezu, kiedy ja ostatnio byłem w Turcji? Jak się kożuszki stamtąd woziło?
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Spytam córcię, co to za cofka, bo już wróciła z Turcji. Lata tam dość często i siedziała przed rządami pachołów lat kilka ciurkiem. To i wie co jedzą. Jedzą pieczone jeże. Bydlaki. Maja beznadziejna herbatę i słodycze do wyżygania. Ale jest jeden pozytyw. Najlepsza pod słońcem oliwa. Dostawa w tym tygodniu.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Nadszedł czas zrobienia porządku na regałach, by zrobić miejsce na tegoroczne zaprawy, mirabelka sypie owocami jak naćpana, żona wyprodukowała już 60 słoików kompotów, a jeszcze dojdą smażące się w garach powidła. Ale do rzeczy, inwentura wykazała 3 słoiki papryki z września 2019 - goście dawno wyjechali, co z tym zrobić? Upichciłem leczo, pierwsze od chyba 20 lat. Udało się. Obżarłem się jak zwierze i leże.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
smak narzuca to wszystko co się pałęta wokół i między jajkami.
Aha... No, ciekawe stwierdzenie.
@bio,
Nie przesadzaj, herbata w Turcji nie jest zła. Chociaż przyznaję, że od tej uprawianej na miejscu, nad M. Czarnym, lepsze są mieszanki południowoazjatyckich herbat, dostępne zwykle np. w sklepach w Stambule i zupełnie inne w smaku od tego, co u nas można dostać na co dzień. Ale wiadomo, co kto lubi...
Sezon grzybobraniowy otwarty, duszone prawdziwki podprawione śmietaną to smak września. A tak patrząc po jutubowych kulinariach, potwierdza się znana prawda, że na tzw. zachodzie grzybów nie zbierają. Dla nich mushrooms to synonim pieczarek z marketu. Ewentualnie jakieś shintake czy inne azjatyckie do tamtejszych potraw. A leśnych grzybów się boją jak dżumy (pomijam trufle, bo to wyjątek potwierdzający regułę).
Nie jest dla mnie jasne, jakie są tego przyczyny. Spotykałem się z tłumaczeniem, że ta polska tradycja wynikała z chłopskiej biedy, ale to nieprawda. W Panu Tadeuszu grzyby zbiera szlachta, a nawet arystokracja. Zresztą zachód nie raz bywał nękany głodem i nędzą, a taki Niemiec czy Szwed grzyba z lasu nie przyniesie, choćby z głodu umierał.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Zamknęliśmy z Julkiem sezon na szczawiową. Wiosenne otwarcie jest radośniejsze, ale to podjesienne też nie smuci. Tydzień przed poszliśmy na obchody terenu wokółszpitalnego. To duży teren, ze stawami i zrujnowanym parkiem. Wszędzie szczawiu w bród. Mówię: synku, następnym razem przyjdziemy z torbą. Narwiemy szczawiu i ugotujemy zupę. Następnym razem okazało się, że maniakalna administracja szpitala posłała swych siepaczy z kosiarkami i wykosili wszystko. Miazga sucha. Ale łatwo się nie zrażam. I oto znalazłem zapuszczoną łączkę, zaraz przy świętym miejscu, jakim jest mój stary dom dzieciństwa. Tam nawet nie straszy. Opuszczony od 20 lat czeka na zmiłowanie. Szczaw jesienny różni się od tego wiosennego solidniejszą konstrukcją, tym, że wiele ma kwasu w sobie, oraz, co zaliczyć należy do zalet, rośnie bujniej, przez co łatwiej zbiera go się bez zbędnych dodatków. Zupa wyszła na tyle dobra, by bez żalu czekać kolejnej wiosny. Oraz nadchodzącego czasu Grzybowej.
_________________ Nie było Nieba ani Ziemi, ino jeden dumb stojał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum