Najlepsze MMORPG to bez wątpienia The Kingdom of Loathing . Genialny klimat Toona połączonego z kvltowymi Dzikimi Świniami z Bieszczad (kto grał, ten wie ), ołówkowo-długopisowa szata graficzna, pokręcony humor i wymagania sprzętowe mniejsze od wymagań większości współczesnych wirusów. Czego chcieć więcej? Po dwóch dniach grania mój Pastamancer wspiął się na zawrotne wyżyny 2. levelu (Yeast Scholar, hell yeah) i czeka go świetlana przyszłość; biegam w kapelutku z ravioli i spodniach wyciągiętych z kanału za pomocą gumy do żucia na sznurku, obok mnie śmiga mój pięciofuntowy komar-chowaniec (24 kille, 24 exp.), nic nie jest w stanie zatrzymać naszego duetu. Genialna gra. Waaaaaaaaaaaaaaagh.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Uzależniający symulator społeczeństwa w przeglądarce, rzecz jasna darmowy. Mamy za zadanie wcielić się w swoją postać i odgrywać ją skrupulatnie, tak jak to sobie wcześniej założyliśmy. Brak NPC, brak fabuły, mimo to wciąga, gdyż wszystko to nadrabiają gracze i nasza wyobraźnia.
{wzdycha} Spędziłem kilka lat w tym niby lepszym świecie. Moja przygoda rozpoczęła się od przeglądarkowego Redoranu, gdzie kułem dla gawiedzi zbroje w kuźni Garima. Po długim czasie gry, kiedy w grze miałem już dom i żonę (no właśnie, żonę) w domu ta prawdziwa trochę ubolewała że jej mąż żyje innym światem. W końcu stwierdziłem dość, odszedłem z gry i trafiłem na prywatny serwer Lineage 2 (serwer klimatyczny). Wsiąkłem tam dokładnie. Nie będę teraz się rozpisywał na ten temat co straciłem przez ten czas w realnym świecie. Gdy teraz o tym myślę to sam za siebie się wstydzę. Kilka razy :kończyłem" grę w L2 i zawsze wracałem. W tym czasie kiedy miałem przerwę z L2, mordowałem na Wowie (prywatne serwery). Jednak w końcu nadeszło opamiętanie. Doszedłem do wniosku, że zmarnuję życie przed monitorem. Opowiem Wam pewien fakt:
Pewnej niedzieli, żona zabrała się za przygotowanie obiadu. Zabrakło jej ziemniaków (mam Lidla koło swojego domu) i mówi do mnie (gram zawzięcie w Lineage 2). Poszedłbyś kupić ziemniaki na obiad. A ja bez większego zastanowienia:
A gdzie ja Ci w Giran ziemniaki kupie.
Chyba nie wymaga komentarza?
W ten oto sposób z mojego życia znikło kilka dobrych lat. A teraz? A teraz czekam na Guild wars 2.
nowy patch - wprowadzenie zmian w mothershipach: fighter-bombery.
Dla newbies polecam corpa Unseen Academy. Tam nauczycie się mechaniki, zasad itd.
Gra jest płatna, ale istnieje szansa na wykupienie Time Codów za wirtualną walutę (ISK). Ostatni raz płaciłem w euro jakies 4 lata temu, teraz kupuję za ISK time cods.
Jest taka opcja - mam zajawkę na nowego PBF-a. Nie byłbym sobą, gdyby nie było to fantasy. Mam już ogólny kontur, a nawet sporo szczegółów świata gry. Mam praktykę w tworzeniu i prowadzeniu PBF-ów i nade wszystko kocham tą rozrywkę. Można by stworzyć gre na tym forum (za zgodą twórców i opiekunów ZB oczywiście) bądź stworzyłbym całkiem oddzielną platformę forumową. Jest tylko pytanie: czy byliby chętni do współtworzenia i grania?
Zostałem poproszony o parę szczegółów dotyczących mojego PBF-a . Generalnie zamysł jest taki - ze zniszczonej kataklizmem Atlantydy ucieka liczna grupa ludzi. Docierają do nieznanego im, tajemniczego kontynentu zamieszkanego przez niezbyt wysoko rozwinięte cywilizacyjnie plemiona elfów i krasnoludów. W niedługim czasie ludzie biorą kontynent w posiadanie, zniewalając krasnoludy i spychając elfy na rubieże. Ludziom towarzyszy gatunek dziennych wampirów ( o szczegółach tej rasy później). W dość krótkim czasie powstaje imperium ludzi (nazywajacych samych siebie Zdobywcami). Momentem zwrotnym w historii jest odkrycie kilku cmentarzysk pradawnych, nie istniejacych już stworzeń - smoków. Pewien ludzki alchemik po sproszkowaniu kości smoka odkrywa niesamowitą cechę pyłu - po wchłonięciu go przez człowieka, daje on biorcy ogromne moce (na krótki czas i każdemy człowiekowi inną, ale w jakiś sposób powiązaną ze smokami, np. lot, pancerz, potworna siłę, zioniecie ogniem, moce bitewne, ale nie tylko bo także np. umiejętność wykrywania złota w ziemi). zaczyna się gorączka smoczego pyłu. Cena specyfiku zwanego Dragonitem rośnie, państwo stara sie przejąć władzę nad cmentarzyskami, ludzie walczą o działki na smoczych nekropoliach, odpieraja ataki na wpół zdziczałych elfów, które uznają miejsca pochówku smoków za świete. Na ulicach miast pojawia sie coraz więcej ludzi "nawalonych" Dragonitem, kontynent powoli ogarnia szaleństwo, tym bardziej, że okazuje sie iż od Dragonitu bardzo łatwo się uzaleznić.
Akcja gry którą roboczo nazwałem "Dragon Dust" rozgrywałaby się (przynajmniej na początku) w jednym miasteczku, powstałym tuz obok nowo odkrytego cmentarzyska smoków. Łapę nad wolnymi działkami, a także nad handlem dragonitem kładzie miejscowy urzędnik wysłany przez imperatora, tak naprawdę jest to własciwie lokalny mafiozo. Miasteczko kwitnie, rozwija się przy okazji wydobycia smoczych kości, ale ma tez swoje mroczne strony.(Jesli ktoś ogladał westernowy, niesamowity serial "Deadwood", dostrzeże bez trudu analogie).
Kolejnym newralgicznym momentem historii jest fakt, że choć smoki wyginęły doszczętnie kilka tysiecy lat temu, w okolicy miasteczka pojawia się jeden z przedstawicieli tego gatunku...
Jeśli chodzi o mnie i o gry typu MMO to moja kariera jest raczej niewielka. Będąc jeszcze dzieciakiem (nie żebym teraz był jakiś bardzo dorosły, ale wiadomo o co chodzi) grałem sporo w różne przeglądarkowe tytuły. Jednak żadne nie wciągnął mnie na dobre, więc zainteresowanie tego typu rozrywką szybko mi minęło. Potem nastały czasy Guild Wars, w którego namiętnie zagrywałem się dobry rok. Ale i ta gra w końcu mnie znudziła, postanowiłem więc skończyć. Długo, długo nic i... trach! Za namową kumpla wpadłem po uszy w świat World of Warcraft. Przez pewien czas miałem z niego masę frajdy, jednak i tutaj doszedłem do wniosku, że ciągłe mordowanie mobków w celu lvl'owania to nie jest to na co chcę tracić czas. Przestałem opłacać abonament i w tym momencie moja przygoda z grami MMORPG definitywnie się zakończyła. Przynajmniej na teraz, nie wiem co przyniesie przyszłość
Aktualnie jeśli idzie o granie przez sieć to tylko intensywnie fraguję w różnego rodzaju grach akcji na PC i PS3 takich jak: Modern Warfare 2, Uncharted 2, Team Fortress 2, Left 4 Dead i tym podobne. Nie są tak czasochłonne jak MMO i w każdej chwili można skończyć rozgrywkę
Okazuje się, że niełatwo zrobić dobrą grę mmorp. Udowodniły to trzy ostatnie megaprodukcje: Age of Conan, Warhammer Online oraz Darkfall Online. Wszystkie okazały się przereklamowane, na dłuższą metę bezcelowe lub z poważnymi brakami (słabiutki system walki w ostatniej z wymienionych).
Wygląda na to, że sensownym wyborem nadal pozostaje tylko World of Warcraft lub EVE Online (dla bardziej ambitnych). Do tego może któraś z orientalnych sieciówek. Lineage 2 jest naprawdę fajna, Aion również, ale mnie np. irytują bajery w typie anielskich skrzydeł i miecza trzykrotnie większego od postaci.
Jednego jestem pewien - nigdy już nie zagram na chałupniczym serwerze (opartym na emulatorze serwera oficjalnego) - ponieważ rozrywka w takim miejscu to farsa, gdy znacząca część umiejętności i questów zupełnie nie nadaje się do użytku. Małym wyjątkiem może być Lineage 2, której serwery prywatne są bardzo rozwinięte (choć nadal daleko im do ideału).
Zatem wciąż czekam na mmo totalne. Dynamiczne, ze świetną mechaniką walki pve i pvp. Z rzemiosłem na miarę Ultimy Online oraz polityką godną Shadowbane lub EVE. Ostatnio miałem "przyjemność" potestować Mortal Online, lecz póki co jest niegrywalna.
A jednak dostrzegam nadzieję (nie na mmo totalne, niestety). Na zeszłorocznych targach E3 LucasArts zaprezentowało trailer nowej gry mmorp (najlepszy zwiastun całej imprezy) - The Old Republic. Przed momentem obejrzałem gameplay tej produkcji i nie wiem, jak Wy, ale ja na pewno wykupię subskrypcję. Gra ma wszelkie predyspozycje, by zrzucić dziecko Blizzarda z tronu.
A jednak dostrzegam nadzieję (nie na mmo totalne, niestety). Na zeszłorocznych targach E3 LucasArts zaprezentowało trailer nowej gry mmorp (najlepszy zwiastun całych targów) - The Old Republic. Właśnie obejrzałem gameplay tej produkcji i nie wiem, jak Wy, ale ja na pewno wykupię subskrypcję. Gra ma wszelkie predyspozycje, by zrzucić dziecko Blizzarda z tronu.
Racja, zwiastuny i zapowiedzi dają czadu, ale jednak obawiam się, że będzie to co najwyżej World of Warcraft w świecie Star Wars'ów. Życzę tytułowi jak najlepiej bo chciałbym, żeby ktoś przełamał monopol WoW'a, a póki co niezbyt się na to zapowiada
Kiedyś namiętnie grałem w PBFy RPG, głównie w oparciu o D&D 3.5. Niektóre z rozgrywek trwały więcej niż trzy miesiące i nawet wychodziły ciekawie. Generalnie jednak nie nazwę PBFów RPG choćby "substytutem grania" - to zupełnie inny typ rozgrywki, w zasadzie wolny i nudny, jeśli nie znajdzie się dobrana ekipa.
Bardziej preferuję PBFy strategiczne nad RPG - tam przynajmniej w obrębie jednej tury (w RPG odpowiednikiem tegoż byłaby "scena") mamy skończone działanie, a tury trwają nie dłużej niż tydzień. W PBFach RPG "scena" trwałaby co najmniej kilka tygodni, przy bardzo sprawnych graczach i MG. Zresztą, w PBFach strategicznych - paradoksalnie - więcej jest grania samego w sobie.
W Guild Wars grałem raz u kolegi, dość przyzwoita gierka. Jak zobaczyłem jakiś gameplay z WoW, to omal nie zasnąłem widząc jakąś walkę z mobkami - te walki w ciągłe klikanie i zbijanie 50k hapeków przez wiele minut wydają mi się NUDNE. Nie wyobrażam sobie takiej gry - ani rozgrywek PvP czy PvE, gdzie chyba muszą być wielominutową klikaniną.
Grałem także w przeglądarkowe RPG, w tym Imperium. Stwierdzam, że są cholernie nudne. Chyba ciężko o nudniejszą rozgrywkę w ramach szerzej pojętego terminu "RPG". Silniki gry nieatrakcyjne jak tylko się da, ograniczone do walk i ewentualnie aspektu rzemiosła, bijące powtarzalnością. No i ci klimaciarze...
Od pewnego czasu gram na oficjalnym serwerze Lineage II (kronika Goddes of Destruction) - już 81 lev kowalem, za 4 poziomy ostatnia profesja.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Od pewnego czasu gram na oficjalnym serwerze Lineage II (kronika Goddes of Destruction) - już 81 lev kowalem, za 4 poziomy ostatnia profesja.
a ile czasu poświęcasz na grę? bo ja grając średnio intensywnie na serwerach Innovy już dobre 3 miesiące temu miałam 90 lvl. Im wyższy level tym nudniej, smutniej i bardziej tęskno za trzecią profesją xD.
_________________ "Nie tak to trudno zostać filozofem, jak waszmość pan rozumiesz: chwal tylko, co drudzy ganią, myśl jak chcesz, byleby osobliwie,
kiedy niekiedy z religii zażartuj, decyduj śmiele a gadaj głośno; przyrzekam, iż ujdziesz wkrótce za wiellkiego filozofa..."
"Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki" Ignacy Krasicki
Niedużo - 2, 3h, a i to nie w każdy dzień - a do tego niedawno dorwałem cierpliwego mentora
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
To ja polecam starą ale moim zdaniem najlepszą grę MMORPG jaką jest Ragnarok Online ( słyszał ktokolwiek ? ;> ). Grafika nie jest 3D, takie 2,5D więc nie ma się czym chwalić , jednakże mnie osobiście przyciąngęła różnorodność postaci, 8 podstawowych klas które potem mogę zmienić się jedną z dwóch kolejnych, czyli razem 16 róznych klas.
To co przemawia za tą grą jest War of Emperium , wojna między gildiami o złoty kamyczek, według mojej oceny jest to najlepiej zrealizowana, zaplanowana wojna międzygildijna z wszystkich MMORPG jakie widziałem.
A jeśli chodzi o nowsze gry to grywam sobie w ostatnio popularnego LoL'a, może ktoś z was także traci czas walcząc z innymi graczami na Summoner's Rift
_________________ „- W sedesie coś bełkocze - powiedział niepewnie. - No jasne - mruknął Zygzak - gówna wystawiają operę.”
Ach, jak rzuci mnie na graczy ze słabszymi czołgami... To jak zabawa na strzelnicy, tyle, że ruchomej
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
W nadchodzącym "Warhammer 40k: Eternal Crusade" założeniem twórców jest świat z przytłaczającą populacją orków do siepania przez pozostałe rasy. Ork Boyz mają być f2p, reszta płatna. Sorry, Orku, są rasy lepsze i gorsze
Naszła mnie przy tym następująca refleksja: kraje Europy Wschodniej i Trzeciego Świata zagrają orkami, a szeroko pojęty Zachód będzie ich siepać. Czy to podświadome umiejscawianie się na należnych sobie pozycjach? Symulacja afirmująca nieświadomość zbiorową Zachodu, a może symulacja nadchodzącej rewolucji?
Mi w grach PBF przeszkadza taka tendencja, żeby gracze współtworzyli świat. Dla mnie RPG polega na tym, że gracz opisuje tylko to, co robi jego postać. Jak idzie na targ, to mówi "idę dziarskim krokiem na targ, szukam stoiska z mieczami, żeby sobie kupić jeden". Natomiast w większości PBF normą było, że gracz opisuje, że idzie na targ, sam opisuje, jak ten targ wygląda, opisuje swoją pogawędkę ze sprzedawcą jabłek, a potem opisuje, jak to kupuje miecz. Mi ten styl nie pasuje, ani jako graczowi, ani jako MG. Wydaje mi się też, że wpływa on na "umieralność" sesji przez forum, bo sprawia, że pisanie kolejnych postów jest czasochłonne i paradoksalnie akcja rozwija się wolniej. Miałem taką sytuację, jako MG, kiedy trwała walka (turowa) i nie mogłem namówić jednego z graczy, żeby łaskawie wskazał, co robi jego postać, no bo on odpowiadał, że kleci jakiś superfajny opis walki, a ja go prosiłem 'Dobra, wystarczy, jak napiszesz "To ja go tnę", albo "Uciekam"", na co on reagowało bulwersacją "NO PRZECIEŻ nie napiszę jednolinijkowego posta!!!". I tak jedna walka trwała tydzień.
_________________ O mój Jezu, przebacz nam nasze winy, zachowaj nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do Nieba i pomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
z innej beczki.
Kiedyś tam się uzewnętrzniałem o moim tam projekcie gry pbf/itp gdzie się gra "królami"
pomijając przydługi wstęp - z uwagi na rzeczywiste zapotrzebowanie, musiałem skrócić rozgrywanie bitew do mocno umownego (pierwotny własny system bitewny, czy użycie nawet gotowego a nawet pomysł rozgrywania w TotalWar'ze są zbyt rozbudowane itp itd i w ogóle).
Czyli wyszło na trochę bardziej złożone - ale po prostu porównanie sił jednej strony z drugą stroną.
I tutaj pytanie - bo każdy(prawie) ma własne doświadczenia z materią, a nawet niektórzy zapewne tworzyli własne systemy(np.Fidelito).
Jak duży czynnik losowy uwzględnić w takim przypadku.
dla przykładu.
1 tura.
gracz A wprowadza na pole bitwy oddziały o łącznej sile 42
gracz B wprowadza na pole bitwy oddziały o łącznej sile 54
każdy gracz ma też "skilla" dowodzenie a poziomie od 1 do 10 (realnie max 7)
i teraz bym dorzucił czynnik losowy w postaci rzutu kością (kośćmi)
tylko na jakim poziomie ?
jak uważacie ?
za duży rozmach np. d100/d50 może/zakłuci faktyczną siłę na polu bitwy.
za mały - np. d10 w sumie nic nie zmieni - jest chyba zbyt sztywny.
może miast pojedynczego rzutu, rzucać w klimacie wfb - czyli kostkami na każdy oddział.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum