FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
[UW] Hal Duncan
Autor Wiadomość
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-09-05, 21:22   

Ł napisał/a:
Oczywiście to co napisałem to jedynie szkic intepretacyjny, dotyczący jedynie jednego wątku KWG, czyli sensowności właśnie takiego a nie innego epilogu, który jest piękny w swojej logice. Jeśli któż uważa go za zbędny czy z dupy wzięty, powinien zostawić książki i wracać na pole paść gęsi.
+1
Ł napisał/a:
przeczytanie ponad 1000 a później podsumowanie że to bardzo piękne niewiadomoco, uważam za brak szacunku dla autora i po prostu stratę czasu dla czytelnika.
I tu pozwolę sobie zapolemikować. Sztuka nie ma jedyniesłusznej egzegezy. Każdy kto zadał sobie pewien trud by z nią obcować moze swoje wnioski wysnuwać sam. Nie zawsze jest to czysta analiza, często przemyślenia abstrakcyjne, osobistę, którymi nie każdy chce się dzielić. Może każdy rozebrał KWG tak jak chciał i ci co Ciebie namawiali (jak ja) po prostu nie dzielili się wnioskami. Nie uważali tago za stosowne, na miejscu, etc....

PS. Rozbież mi tak Śmiercionautów Kosmatki to upiję cię i wyśmieję jak będziesz bełkotał bez ładu i składu. To czysty przekaz emocjonalny - każdy interpretuje tak jak w danej chwili się czuje.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-05, 21:58   

Droon, ale ja nie jestem faszystą przekonanym że KWG ma swoją-moją jedynie słuszną interpretacje. Ja tam nawet dodałem zaraz po mojej egzegezie końcówki KWG że "dopuszczam że to intepretacja obciążona niedoskonałoscią i nie traktuje jej zupełnie serio.". Mnie po prostu wkurzała ta bierność przy odbiorze jaką widziałem w komentarzach do KWG nie tylko na tym forum. To był protest przeciwko "prześlizgiwaniu" się po powieści i prowokacja żeby każdy chociaz spróbował ją odczytać po swojemu, a nie tylko przeczytał prawie 1000 stron i stwierdził "no zakręcone, fajne fajne". Moim zdaniem proza Duncana zasługuje na więcej, a jej wartość dodana to właśnie nasze dyskusje o niej. Czytelnik jest współautorem powieści. A tu praktycznie na pierwszej stronie tematu nie było dyskusji tylko albo wzdychania albo prychania. Więc co ja na to? "Pieprzyć to. Miasto można odbudować, podobnie jak duszę"
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-09-05, 22:08   

Można odbudować duszę. Ale daj to każdemu w cichości zrobić samemu, bo inaczej jakieś socreale wyjdą....
Ja Ciebie namawiałem do czytania i uważam, że odniosłem sukces. Po jakimś czasie (i przy nakładzie masy innych ludzi zapewne) przeczytałeś książkę, która Ci się spodobała. Wyniosłeś z niej coś dla siebie (5€ + VAT proszę, :mrgreen: ). Inni, nawet jeżeli się z Tobą nie podzielą wnioskami, wynieśli pewnie też coś dla siebie.
Chesz rozmowy, na Twoich warunkach. oki, sam widzisz, że zastartowało. Ale tym co we mnie się zmieniało ponad rok temu i tak się z Tobą nie podzielę. Nie idzie.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Grigori 


Posty: 170
Skąd: Łódź / Piotrków Tryb
Wysłany: 2011-09-05, 22:25   

Widzisz, z tego rodzaju powieściami - i w ogóle ze sztuką traktowaną jako głos w merytorycznej dyskusji na jakiś temat - jest taki problem, że im metafory w niej użyte bardziej zagmatwane, a argumenty wieloznaczne, tym trudniej z takim głosem polemizować, bo po prostu nie sposób stwierdzić, co autor ma na myśli.

Nie odnoszę tego tylko do Dunkana, ale do wszystkich artystów który udzielają się w jakiejkolwiek dyskusji za pomocą sztuki. Do mnie to nie dociera, nie angażuje mnie w tym sensie, że nie mam zamiaru spędzać wieczorów jak na lekcjach polskiego i interpretować sztukę. Sztuki się nie powinno interpretować, tylko podziwiać, doświadczać. Oczywiście nie bronie nikomu jego własnej interpretacji, ale problem polega właśnie na tym, że każdy ma własną, a więc nie artysty.

I właśnie na tej płaszczyźnie tkwi jakaś dysharmonia w KWG (zupełnie jak w moim poscie). W jednej chwili autor otwiera pole do przemyśleń, tylko po to, by zaraz wyrazić swoją jedyną i słuszną opinię. (tak, znowu mówię o tej książce jako traktacie o homoseksualizmie) W mojej interpretacji bogactwo tej książki zostało przygniecione opiniami autora, które są dość klarowne, a tym samym nie ma za bardzo z czym polemizować.

Oczywiście nadal uważam że to świetna powieść i nie dalej jak w zeszłym tygodniu miałem okazje ją komuś polecić, ale na jej łamach zbyt wyraźnie widać autora (nie mając wiedzy o autorze przed lekturą po zakończeniu pierwszego tomu praktycznie wszystkie moje przypuszczania na jego temat się potwierdziły), a za słabo treść. Komuś może to mniej przeszkadzać, albo nawet wcale, ale jednak mnie to razi, bo chcę obcować z książką, a nie pisarzem.
_________________
Grigori
" W dzisiejszych czasach konwencjonalna opinia głosi, że to światło tworzy cienie. Prawda wygląda jednak inaczej. Ciemność była pierwsza. Jest nieporównywalnie starsza i trwalsza niż światło. [...]
Jeśli prawda rzeczywiście jest tym, co trwa i nigdy nie zmienia swej natury, niebyt jest prawdziwszy od bytu. "

K. J. Bishop "Akwaforta"
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-05, 22:42   

Droon, ok, mamy więc typy założeń co do czytelników KWG i tego dlaczego w całych przepasionych internetach kryją się z swoimi myśleniami o niej:
  • Twoje założenie - bo ich myśli, szlachetniejsze i cenniejsze niż brylanty, są wręcz niewyrażalne a jednocześnie głęboko intymne, osobiste tak że ich wypowiedzenie czy napisane byłby grzechem przeciwko ich wzniosłości, a niechybnie utrwalone w papierze czy bajtach, uschłyby. Jedynie własne serce jest godną szkatułą do ich przechowywania i pielęgnacji.
  • Moje założenie - bo kurwa nie przyłożyli się do lektury i żadnych przemyśleń sięgających dalej niż za horyzont 1 strony, nie mają.
Niech każdy sobie uzna co jest prawdopodobniejszym. Ja Ciebie akurat dobrze znam, piliśmy nie raz i jestem w stanie Ci uwierzyć na słowo, choć nie wymagam od Ciebie publicznej egzegzy KWG przez pryzmat Twojej biografii. Ale mimo wszystko - myślę że większość ludzi kwalifikuje się do drugiej grupy. Zwłaszcza ze często w czytanych przeze mnie wrażeniach po KWG wywalają się na błędach rzeczowych, uproszczeniach czy swoich uprzedzeniach*.


Edit:

* tak Grigori pisze o Tobie, bo choć kulturalnie dyskutujesz co doceniam, to już nie mogę czytać tych pierdół o KWG "jako traktacie o homoseksualizmie". No weź zarzuć cytatem w którym autor Ci tak metaforycznie plaska swoim homoseksualnym członem po twarzy. Mnie tam nic podczas lektury nie plaskało i na poziomie ogólników nie jestem w stanie prowadzić z Tobą polemiki. Konkrety, cytaty, odniesienia. Ja nawet się zaskoczyłem po lekturze, bo słyszałem że autor epatuje swoim libido i seksualnoscią, a tam w scenach miłosnych jest dosłownie jeden żenujący opis o sterczącym palu. A wszędzie indziej jakaś sofciarska erotyka i aluzje.
 
 
Grigori 


Posty: 170
Skąd: Łódź / Piotrków Tryb
Wysłany: 2011-09-05, 23:05   

Cóż, chciałeś polemiki, to ją wywołałeś. A dyskutować chce o tym w czym się wyraźnie nie zgadzamy, a nie o tym w czym się z Tobą zgadzam.
Przykro mi, ale nie będzie żadnych cytatów, bo po pierwsze książkę już dawno odłożyłem na półkę, a po drugie to mój ogólny odbiór który wynika z drobnostek. Ale tych drobnostek było tyle, że takie już mam o tej książce zdanie. A to zdanie brzmi nie "za dużo autor pisze o homoseksualizmie", tylko "za dużo autor pisze o sobie". I to nie jest tylko wrażenie, bo wszystko co przeczytałem w pierwszym tomie zweryfikowała wikipedia. Może kiedy tak skrupulatnie podkreślałeś kolejne akapity metafor to akurat Ci umknęło, ale jest tam, oj jest.
_________________
Grigori
" W dzisiejszych czasach konwencjonalna opinia głosi, że to światło tworzy cienie. Prawda wygląda jednak inaczej. Ciemność była pierwsza. Jest nieporównywalnie starsza i trwalsza niż światło. [...]
Jeśli prawda rzeczywiście jest tym, co trwa i nigdy nie zmienia swej natury, niebyt jest prawdziwszy od bytu. "

K. J. Bishop "Akwaforta"
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-09-05, 23:07   

Jak będę czytał po raz drugi, to różową kredką będę zaznaczał walenie w kakao i tegoż sugestie.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-09-05, 23:11   

Spell napisał/a:
Jak będę czytał po raz drugi, to różową kredką będę zaznaczał walenie w kakao i tegoż sugestie.

Różowe dildosy na pół strony albo się nie liczy.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-09-05, 23:28   

Ł napisał/a:
Twoje założenie - bo ich myśli, szlachetniejsze i cenniejsze niż brylanty, są wręcz niewyrażalne a jednocześnie głęboko intymne, osobiste tak że ich wypowiedzenie czy napisane byłby grzechem przeciwko ich wzniosłości, a niechybnie utrwalone w papierze czy bajtach, uschłyby. Jedynie własne serce jest godną szkatułą do ich przechowywania i pielęgnacji.
Oki, jedziesz po mnie dalej, choć "uciekłem do przodu". Masz rację. Nie każdy chciał rozkładać KWG na poszczególne wątki (ja z początku wyekstrahowałem sobie nadistoty, ich działania, motywacje, mityczne miejsca i zdarzenia, fragmentami istotę KWG). Jest to lektura dosyć ciężka i Twój głos spowodował, że przynajmniej parę osób chce przeczytać ją raz jeszcze. Szaczun.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2011-09-05, 23:35   

MrSpellu napisał/a:
różową kredką


Tęczową Spellu! Widziałem gdzieś takie wielokolorowe kredki - kup koniecznie! :-P
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-05, 23:36   

Grigori, ale to nie jest tajemnica. Każdy autor ma swoje odchyły, które warunkują jego prozę. Dick był delikatnie mówiąc "nieufny względem rzeczywistości". Stepheson jest nerdem. Dukaj ma swojego kręćka w temacie progresji. Duncan jawnie epatuje estetyką homoseksualną. Te odchyły zabarwiają ich prozę - ok. Ale z żadnego z nich nie robią nachalnego orędownika schizy/nerdostwa/progresu/waleni-w-kakao. Gdyby Ci autorzy wykastrowali się z swoich odchyłów nie byliby po prostu sobą. Nie chcę takiej literatury.

Zresztą teraz myślę nad jakimś przykładem ksiązki fantastycznej będącej "traktatem o heteroseksualizmie". Takiej która nachalnie epatuje heterycznością w sposób przesadzony, stanowi mokry sen o wyolbrzymionych aktach (choćby zakamuflowany wstrzemięźliwymi opisami rodem z paranormal romance). I wiesz co? W sumie połowę fantastyki można tak zakwalifikować. I myślę że Duncan, jeśli stworzyć jakaś skalę "przeginania w opisach seksualności bohaterów", lokuje się względnie nisko. Recenzuje teraz Herrenvolk i aż przedpremierowo wkleje wam fragment recenzji: W polskiej kulturze popularnej utarła się fraza „niemieckie porno”. O ile sama konwencja pornograficzna jest powszechnie i nie bez przyczyny utożsamiana z miałkością artystyczną, to wyżej wspomniany termin symbolizuje najbardziej siermiężne i toporne przykłady tego gatunku, w których dosadność przekazu wyprzedzana jest tylko przez drętwotę dialogów. I czytając opisy odnoszące się do seksualności bohaterów w „Herrenvolk” miałem poczucie że oglądam „niemieckie porno”. Może był to zabieg celowy autora, żeby zażenować czytelnika w ten sposób przedstawiając mu, jak wedle autora wygląda nazistowskie postrzeganie seksu. Ale skoro tak, to czemu taka forma opisu jest uskuteczniana również w przypadku zbliżeń nie-nazistowskich bohaterów? - i tu był przykład aktów hetero które autentycznie mnie żenowały. U Duncana tego nie miałem. No może raz z tym jednorazowym "sterczącym palem" co zabrzmiało jak z polskiej prozy fantastycznej.

I proszę zakończmy już ten temat, bo on serio ani nie jest najważniejszy (zadajcie sobie pytanie - a gdyby Thomas był młodą dziewczyną to KWG posypałaby się jakoś strasznie?) ani najbardziej frapujący intelektualnie, a tylko zajmuje miejsce na docenienie wielości innych aspektów ksiązki.
 
 
MORT
in emergency brea...


Posty: 1905
Wysłany: 2011-09-06, 00:14   

Ł napisał/a:
Droon, ok, mamy więc typy założeń co do czytelników KWG i tego dlaczego w całych przepasionych internetach kryją się z swoimi myśleniami o niej:
[list][*] Twoje założenie - bo ich myśli, szlachetniejsze i cenniejsze niż brylanty, są wręcz niewyrażalne a jednocześnie głęboko intymne, osobiste tak że ich wypowiedzenie czy napisane byłby grzechem przeciwko ich wzniosłości, a niechybnie utrwalone w papierze czy bajtach, uschłyby. Jedynie własne serce jest godną szkatułą do ich przechowywania i pielęgnacji.
[*] Moje założenie - bo kurwa nie przyłożyli się do lektury i żadnych przemyśleń sięgających dalej niż za horyzont 1 strony, nie mają.


Oba, tak postawione założenia, są dość skrajne.
Osobiście zaliczyłbym się do grupy pośredniej. Z braku czasu, nie mogłem zabrać się do książki robiąc notatki [co nieraz mi się zdarza], zorientowałem się więc dość szybko, że mogę nie wynieść tyle ile bym mógł, nie zrozumieć wszystkiego z lektury. Nie posiadałem też wielu przydatnych informacji, które z czasem wypłynęły w wywiadach z Duncanem (pewnie się zorientował, że ludzie nie zauważają wielu jego zabiegów). Miałem jednak swoje przemyślenia, sięgające jednak nieco dalej niż pierwsza strona ;) . Myślę, że więcej czytelników znalazłoby się w tej grupie. Chyba, że wkurzasz się Łaku na tych, którzy pomimo tej ewentualnej świadomości, recenzowali tę dylogię*. Osobiście, wstrzymałem się od komentarzy właśnie z tych powodów. Następne czytanie prawdopodobnie za jakieś pięć lat, z lepszym przygotowaniem...

*ale spora, portalowa część sieci mogła być do tego zobowiązana.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-09-06, 00:37   

Ł napisał/a:
Moje założenie - bo kurwa nie przyłożyli się do lektury i żadnych przemyśleń sięgających dalej niż za horyzont 1 strony, nie mają.

O to to, czytałem Atrament chyba z rok - bo to z nim jest zwykle problem, Welin dwukrotnie pochłonąłem bez zająknięcia. Pisać na marginesach nie miałem zamiaru, bo łączenie przyjemności jaką jest czytanie z nieprzyjemnością jaką jest dla mnie pisanie ręczne mija się z celem. KWG podszedłem intuicyjnie, większość co skumałem już wypadła z głowy. Na intelektualne rambo zwyczajnie nie mam zaparcia - a od pewnego czasu w ogóle nie mam zaparcia na czytanie.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-06, 00:53   

Jander napisał/a:

O to to, czytałem Atrament chyba z rok - bo to z nim jest zwykle problem, Welin dwukrotnie pochłonąłem bez zająknięcia.

No właśnie, zadałem to pytanie Madowi który pisał o atramentowych eksperymentach (?)- ale mi nie odpowiedział. Co w Atramencie jest trudniejszego? Dla mnie szczerze był nieco łatwiejszy niż Welin, choć zrzuciłbym to raczej na moje przywyknięcie do stylu Duncana, a nie na obiektywniejszą mniejsza zawiłośc Atramentu. No i końcówka Atramentu wszystko mi ładnie spięła po Welinie samym miałem mambo-dżambo w głowie. Zresztą w tym temacie, to uczciwie tylko Kreol 2 lata temu postawił sprawę: "próbowanie złączenia w jedną logiczną całość nie ma w tym przypadku sensu i na końcu książka porostu jest nie skończona IMO bez rozwiązania kilku kwestii jak by sam autor o nich zapomniał." . To zresztą powód dla którego lubię pisac po prostu "KWG" a nie "Welin i Atrament". To jedna powieść.

Jander napisał/a:
Pisać na marginesach nie miałem zamiaru, bo łączenie przyjemności jaką jest czytanie z nieprzyjemnością jaką jest dla mnie pisanie ręczne mija się z celem

Postawienie ! albo ?, "wtf" albo odesłania do innej strony, zrobienie podkreślenia to dużo ręcznego pisania nie jest. Wymówka. Choć nie nalegam z tymi notatkami na marginesach - każdy ma swój styl, mi akurat odpowiada taki sposób. Może niektórzy wolą wiszeć z książką do góry nogami jak nietoperze - nie jest to ważne dopóki pomaga im porządkować myśli.




Ps. MORT - nic tak nie prowokuje ludzi do dyskuji jak postawienie sprawy na ostrzu noża. ;)
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-09-06, 02:03   

Koncepcje obydwóch czesci ksiazki nieco sie róznia, w drugiej masz dosc mocno rozwiniety koncept czasu trójwymiarowego. Po drugie jesli ktos w pierwszej czesci nie polapal sie w bohaterach i wątkach to w drugiej juz nie ma zmilowania. Po trzecie mialem wrazenie, ze wszystko stalo sie bardziej plynne, moze mialy cos do tego bitmity wypuszczone pod koniec pierwszej czesci.
L napisał/a:
Postawienie ! albo ?, "wtf" albo odeslania do innej strony, zrobienie podkreslenia to duzo recznego pisania nie jest. Wymówka.

Pewnie nie, ale odstrecza mnie sama mysl o pisaniu czegokolwiek. Mialem wielokrotnie w trakcie czytania ksiazki wrazenie, ze gdzies-cos bylo, niektóre skojarzenia lapalem intuicyjnie, nie do konca lapiac do czego nawiazuje.
Tak w ogóle to spóźniłeś się z lekturą rok-dwa, teraz Ty masz na świeżo, a dla innych to drugi autor wydany w UW i na tym się kończy, nawet jeśli się przeczytało.
A w kwestiach analnych to polecam wybitne Łaskawe - Duncan jest lajtowy.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-06, 09:20   

Jander napisał/a:
Koncepcje obydwóch czesci ksiazki nieco sie róznia, w drugiej masz dosc mocno rozwiniety koncept czasu trójwymiarowego.

Mylisz się. W Atramencie po prostu pierwszy raz pada termin "czas trójwymiarowy", natomiast samo zjawisko jest niezmienne aktywne w ten sam sposób przez całą KWG. W Welinie masz ten sam czas trójwymiary: "czas w Welinie splata się i zapętla w zabawny sposób" (W 330) lub to że jest brzmienny czyli pełen potencjanosci (W 220) i akurat w tym względzie nie było żadnego progresu/rozwinięcia. Jednym wyjątkiem gdzie nie działa czas trójwymiarowy jest epilog Atramentu, który niejako stoi poza KWG czyli powieścią w powieści (o czym świadczy chociażby to że ostatni przedepilogowy rozdział KWG nazywa się "Hal Duncan - Atrament". Epilog Atramentu też nie wchodzi w cykliczną kompozycje 4 pór roku na jaką składają się Welin i Atrament. Trochę problemu mam z odczytaniem znaczenia epilogu Welinu w kompozycji całości.

Jander napisał/a:
Po drugie jesli ktos w pierwszej czesci nie polapal sie w bohaterach i wątkach to w drugiej juz nie ma zmilowania.

No to chyba logiczne. Jakbyś zaczął czytać większość lepszych powieści od połowy tez miałbyś problemy nie?

Jander napisał/a:
Po trzecie mialem wrazenie, ze wszystko stalo sie bardziej plynne, moze mialy cos do tego bitmity wypuszczone pod koniec pierwszej czesci.

Ale to się wyraża głównie w tym że że bohaterami zawładnęła mania rekonstruowania historii światów (Atrament - pisanie, kręślenie etc.) zamiast uciekania w nią (Welin - przemierzanie stron). Dopiero uwolnienie się od tych dwóch szaleństw, daje szansę na wyjście z nieskończoności. To zmiana w fabule, scenografii na mroczniejszą - ok, ale nie w jakieś formalnej trudności odbioru książki. Więc o co kaman?


Jander napisał/a:
Tak w ogóle to spóźniłeś się z lekturą rok-dwa, teraz Ty masz na świeżo, a dla innych to drugi autor wydany w UW i na tym się kończy, nawet jeśli się przeczytało.

Jeśli ktoś po dwóch latach nie potrafi napisać nic o prozie danego autora a mimo to się nim zachwyca, to jego problem a nie mój. Ja mam ochotę przeczytać KWG w oryginale. Głównie dlatego że polski przekład uwypukla niektóre niuanse a inne pewne zaciera. Np. Tłumaczka przełożyła "Killer Queen" na "królową killerów" (A 90) żeby zachować odniesienie do kawałka Queen, kosztem stylu i tego że wypycha to odniesienie w języku polskim przed szereg. Czyli wynikałoby że te odniesienia znaczą więcej niż tylko są bonusowymi smaczkami.


Jander napisał/a:
A w kwestiach analnych to polecam wybitne Łaskawe - Duncan jest lajtowy.

Już wyżej to pisałeś, //patykiem
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2011-09-06, 09:25   

Ł napisał/a:
Jeśli ktoś po dwóch latach nie potrafi napisać nic o prozie danego autora a mimo to się nim zachwyca, to jego problem a nie mój.


Hmmm, chyba nikt aż tak mocno się Duncanem nie zachwyca...? KWG to książka (książki?) ponadprzeciętne, ale czy wybitne? Nie powiedziałbym.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-09-06, 10:46   

adamo0 napisał/a:
Hmmm, chyba nikt aż tak mocno się Duncanem nie zachwyca...?

Mnie w sumie Duncan zaimponował stylem literackim. No i jak sobie teraz przypominam, jakiś czas temu Welin czytałem tylko przez pięć minut w kibelku, za piętnaście siódma, przed wyjściem do pracy i jakieś pół godziny przed snem w łóżku, zazwyczaj w okolicach jedenastej. Po połowie książka mnie zmęczyła. Bo w zasadzie nie pamiętałem co się działo dziesięć, piętnaście stron wcześniej, nie miałem czasu i okazji by to przemyśleć. Widocznie potrzebuję wypoczętego umysłu, no i jak widać praca ogłupia :P Trochę żałuję, że dyskusja nie wyszła przed moim urlopem, remont remontem, ale umysł był w miarę wypoczęty.
_________________
Instagram
Twitter
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2011-09-06, 10:58   

No to prawda - Duncan imponuje stylem. Jeżeli oceniamy książkę od strony samej formy to rzeczywiście możemy ją uznać za ponadprzeciętną. Jednak jeżeli dodamy do tego treść to dla mnie robi się już trochę gorzej.

Jak sam Duncan powiedział w jednym z wywiadów - przesłaniem KWG jest to, że "wszyscy umrzemy" i odpowiedź na to dostajemy już w prologu. Czyli reszta książki jest już tylko zabawą z formą?

Może dlatego książki zbierają tak różne opinie, bo część ludzi ich nie rozumie, a część doszukuję się w nich tego czego tam nie ma i rozpływa w zachwytach - a odpowiedź kryje się w prologu - reszta to rozwinięcie tej myśli przewodniej.

Więc myślę, że KGW trzeba oceniać w dwóch kategoriach.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-09-06, 11:38   

adam00 napisał/a:
Jak sam Duncan powiedział w jednym z wywiadów - przesłaniem KWG jest to, że "wszyscy umrzemy" i odpowiedź na to dostajemy już w prologu. Czyli reszta książki jest już tylko zabawą z formą?

A przesłanie Biblii to "bądź dobry" (Magu - nawet się nie odzywaj, uproszczenie), reszta to już tylko zabawa z formą.
Ł napisał/a:
Jeśli ktoś po dwóch latach nie potrafi napisać nic o prozie danego autora a mimo to się nim zachwyca, to jego problem a nie mój.

Chodzi mi o to, że domagasz się dyskusji będąc na świeżo, a brak dyskusji kwitujesz stwierdzeniem "nie wychodzą poza 1 stronę". Ja bym z chęcią podyskutował, ale nie mam szans po takim czasie od lektury pamiętać szczegółów. Jeszcze co do różnic między 1 a 2 częścią to rzuć okiem na zagraniczne recenzje: świetny Welin, kiepski Atrament powtarza się dość często.
Ł napisał/a:
Ja mam ochotę przeczytać KWG w oryginale.

I to jest słuszna idea, w czasie pisania tego postu wrzuciłem Vellum i Ink na Kindelka. //spell + Opcja notes i nie muszę spoglądać na ołówek.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-09-06, 11:41   

Jander napisał/a:
A przesłanie Biblii to "bądź dobry"

Tak właściwie to "bądź pokorny" :-P
_________________
Instagram
Twitter
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2011-09-06, 11:48   

Jander napisał/a:
A przesłanie Biblii to "bądź dobry" (Magu - nawet się nie odzywaj, uproszczenie), reszta to już tylko zabawa z formą.


No, ale Biblia to nie książka fabularna. No chyba, że Dunchan ma ambicje żeby traktować KWG jako coś 'większego'. Chodzi o to, że podanie tak prostego przesłania w tak zawiłej formie jest trochę niezrozumiałe. Można to rozumieć jedynie jako zabawę formą jak to czynią niektórzy autorzy, ale wtedy tę książkę trzeba rozpatrywać w innej kategorii, a nie rozpływać i "masturbować" nad jej intelektualnym i hermetycznym przesłaniem.

W przebrnięcie i próbę zrozumienia KWG włożyłem te kilka lat temu wiele wysiłku. Może nie robiłem tego z kartką i ołówkiem, może nie wyłapałem wszystkich aluzji i powiązań, ale myślę że większość tak. Motyw śmierci był dla mnie jasny i potem przewijał się też przez resztę stron, ale oprócz tego w sumie nie znalazłem tam nic co wymagałoby rozpisania się na taką liczbę stron i podania tego w takiej mało strawnej formie.

Pomimo tego uważam KWG za lekturę dobrą - mam wątpliwości jedynie co do doszukiwania się w tych wieloznaczności i ukrytego przekazu. Bardziej traktuję KWG jako eksperyment Duncana formą j językiem (skoro sam mówi, że ma ciągoty językoznawcze).
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-09-06, 11:53   

adam00 napisał/a:
Chodzi o to, że podanie tak prostego przesłania w tak zawiłej formie jest trochę niezrozumiałe.

O śmierci i jej akceptacji napisano ciężarówki książek, jeśli uważasz, że "wszyscy umrzemy" Ci wystarcza i akceptujesz śmierć jak najbardziej oświeceni buddyści to nie wiem po co czytasz książki.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2011-09-06, 12:07   

Niekoniecznie każda książka, którą czytam traktuje o śmierci, jej zrozumieniu, akceptacji itp. Po to czytam, że jest milion lepszych tematów, niż rozpływanie się nad oczywistościami, które każdy zna od dziecka. Nie twierdzę przecież, że u Duncana nie znajdzie się kilkunastu ciekawych stwierdzeń na ten temat, które dają do myślenia i chociaż dlatego warto przeczytać KWG, ale w moim odczuciu ta książka to raczej ciekawostka językoznawcza niż traktat filozoficzny.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-06, 13:16   

Adamie - grzeszysz. Trywializujesz KWG i krzywdzisz ją. Ja się nie dziwie temu na co zwrócił uwagę MORT - że Duncan, im dalej od premiery jego książek, tym bardziej "wyjaśniających" wywiadów udziela. On sam widzi że jego książka w powszechnym odbiorze została dramatycznie spłaszczona i się w ten sposób próbuje bronić przed zalewem zombie-recenzentów (to tak a propo statystyki recenzji Jąder i tego że gównowiedzącej większości Atramant się mniej podoba). W sumie to nie chce mi się powtarzać ale postrzeganie powieści w ten sposób "ciekawostka językoznawcza niż traktat filozoficzny" to klęska interpretacyjna. Przecież tam język pełni rolę wyraźnie serwilistyczną względem przemyśleń autora- Duncan swoim stylem oddaje ponowoczesne zakręcenie człowieka skrzywdzonego śmiercią. W Welinie i Atramencie rozgrywa się konkretna fabuła - (Welin - przemierzanie stron) jest ucieczką od śmierci a (Atrament - pisanie, kręślenie etc.) to bunt wobec niej, próba jej zwyciężenia. Duncan potrafi wystylizować rozdział na stare pulpowe słuchowisko radiowe, czy stworzyć rzeczywistość w której wszystkie pseudonauki naszego świata (energia orgonowa, homeopatia) są funkcjonalne, żeby pokazać popkulturowośc i umwność tych światów w których miota się dusza. Jednocześnie Duncan pokazuje że postmodernistyczne zjadanie własnego ogona to cierpienie samo w sobie. Dlatego epilog Atramentu (a nie prolog jak napisałeś) jest tak CHOLERNIE ważny dla obu książek. W nim wszystkie elementy wskakują na swoje miejsce i wokół tej myśli o śmierci budowany jest skomplikowany układ odniesień nie tylko logiczny ale i estetyczny. To nie jest " część doszukuję się w nich tego czego tam nie ma i rozpływa w zachwytach" bo zwyczajnie mogę Ci to wykazać na cytatach (zresztą w sporej części już to zrobiłem odpowiadając Girgoriemu). To moja próba, może dobra, może słaba, ale wiem że podjąłem ją a nie odpuściłem sobie twierdząc że KWG to ciekawostka językoznawcza.

W ramach pokuty jeszcze raz musisz przeczytać KWG. Z ołówkiem, zaczarowaną kulą, workiem własnych paznokci, maskotką czy czym tam chcesz i cokolwiek pomaga Ci się skoncentrować.
 
 
adamo0 
Gentleman


Posty: 1575
Wysłany: 2011-09-06, 16:10   

Obiecuje, że przeczytam. Jak mówię - moje przemyślenia to raczej szczępy tego co zapamiętałem czytając KWG kilka lat temu, a przez ten czas też czytelniczo nie próżnowałem, więc pewnie tak jest, że mój odbiór jest spłaszczony. Kończę zaczęte lektury i biorę się za KWG.
_________________
Ignoti et Quasi Occulti
 
 
iselor 


Posty: 342
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-06-26, 14:11   

Welin? Odpadłem po parunastu stronach. Przerost formy nad treścią. Wolę bardziej klasyczne podejście zarówno do fantasy jak i sf. A teraz jeszcze czytam ten wątek i widzę że są tu jakies sceny homo. Dziękuję, postoję, pan Duncan u mnie już nie zagości. Dobrze ze książke kupiłem w antykwariacie, będę mógł ją tam bez problemu odnieść z powrotem. Najgorsze że to moje pierwsze podejście do Uczty Wyobraźni, mam nadzieję że reszta ksiażek z serii prezentuje się lepiej.
 
 
Bernkastel 
o v o


Posty: 73
Skąd: Berlin
Wysłany: 2013-08-06, 13:01   

Uwaga, chaotyczny post:

Księgę Wszystkich Godzin dostałam do przeczytania, bo szukałam literatury z wątkiem homoseksualnego bohatera, najlepiej pisanej przez geja właśnie.
Jak się okazało Ten Sodomita Hal Duncan był dokładnie tym czego potrzebowałam.
KWG to dobrze napisana książka łącząca elementy fantasy i S-F które bardzo mi odpowiadają w zgrabna całość.

Nie tylko pokochałam Szalonego Jacka i Szybkiego Puka - których kreacje okazały się bardzo przydatne do celów, w jakich w ogóle sięgnęłam po książkę, ale z perspektywy dostrzegam że i inni bohaterowie wywarli na mnie pewne wrażenie. Chociażby fragmenty z perspektywy Raynarda czytało mi się bardzo przyjemnie, a gdyby książka miała kilka rozdziałów więcej pokochałam Joela, którego postawa sprawiała, że po każdej scenie z jego udziałem coraz bardziej lubiłam jego postać.

O ile jako całość książka mi się podobała, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że całość jest zgrabnie połączonym i językowo zachwycającym zlepkiem "fanfikowych opowiadanek". Autor ma tych swoich ukochanych Jacka i Toma i pisał o nich w każdej możliwej możliwej scenerii na nowo tworząc historię ich romansu, jest te wszystkie panienki z onetowych blożków tworzą alternatywne wersje ulubionych historii z anime czy filmów. Na dowód przedstawiam jeden z lirycznych utworów Duncana http://www.farragoswainsc...matelotage.html - The Ballad of Matelotage and Mutiny, gdzie te dwa gejki przeżywają romans w konwencji marynistycznej.
Ale pomijając ten aspekt, historia bardzo mi się podobała, motywy mitologii i biblii były ciekawie zaprezentowane, nielinniowość czasu choć mecząca, była przyjemnym wyzwaniem. Również "podwójne" zakończenie w epilogu wydało mi się interesującym pomysłem.

W temacie przewinęło się kilka pochwał dla stylu wypowiedzi, języka książki, o ile istotnie, tłumaczenie jest ok, język, którym operuje Duncan w oryginale wydaje mi się o wile przyjemniejszy do czytania, autor bawi się słowami w sposób, jakiego nigdy wczesnej nie spotkałam, co biorąc pod uwagę temat dylogii jest niezwykle przyjemne do obserwowania.
Zastanawia mnie jeszcze jedno... skoro książka jest dla dorosłych czytelników... czemu polskie tłumaczenie cenzuruje opisy seksu?

Chętnie przeczytałabym kolejne dzieła tego autora.
_________________
Where do we go? Not a valid question. You have to ask HOW do we go. I Largo.
© 2004 by Larg04. Proudly created with gomputer.
  
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13186
Wysłany: 2013-08-06, 13:03   

Bernkastel napisał/a:
Sotomita
kto?
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Bernkastel 
o v o


Posty: 73
Skąd: Berlin
Wysłany: 2013-08-06, 13:17   

*Sodomita. Jak w "THE.... Sodomite Hal Duncan!!", nicku, który przybrał Duncan, po tym, jak w ten sposób zwyzywał go w e-mailu jakiś homofob.

Poprawię zaraz w poście, znajdź mi i inne literówki, bo wiem, że żyć mi tu nie dacie. : (
_________________
Where do we go? Not a valid question. You have to ask HOW do we go. I Largo.
© 2004 by Larg04. Proudly created with gomputer.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

OGIEN I LÓD - Przystan mil/osników prozy Georgea R. R. Martina


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,55 sekundy. Zapytań do SQL: 13