Chyba też. Oni nawet udzielają ślubów katolikom wiedź uznają wspólne sakramenty
No właśnie brat znajomej spiknął się z prawosławną i musiał przejść na ich wyznanie (tylko teraz nie wiem czy był to wymóg rodziny czy kościoła). Zapytam przy okazji.
Spell, niestety, mylisz się- delikwent składa nie tyle akt, co podanie- Kościół uznaje tą wolę i zgodnie z nią nakłada ekskomunikę. (uwierz, znam osobe, która to zrobiła i tak to wygląda)
delikwent składa nie tyle akt, co podanie- Kościół uznaje tą wolę i zgodnie z nią nakłada ekskomunikę.
Bzdura
za wiki
Konsekwencje [edytuj]
Cytat:
W przypadku apostazji nie można mówić o nakładaniu ekskomuniki, ponieważ apostazja sama w sobie jest zerwaniem komunii (łączności) z Kościołem i ekskomunika następuje na mocy samego prawa kanonicznego. Apostazję można więc traktować jak ekskomunikę na własne życzenie. Z tego powodu na apostatę nie nakłada się kar kościelnych, ponieważ prawo kanoniczne obowiązuje tylko członków Kościoła.
Apostata sam pozbawia się łączności z Kościołem, więc nie może oczekiwać życia sakramentalnego, kościelnych urzędów, godności, przywilejów itp.
Konsekwencją prawną jest również stosowna adnotacja w księgach parafialnych.
Apostazja to nie Ekskomunika. różnica jest taka jak. Nawet Ekskomunika nie powoduje że przestajesz być katolikiem, Jesteś tylko na marginesie kościoła. Możesz wróci
No wiem, dzięki temu chrześcijański apostata może przejść bez większych problemów na odłam protestantyzmu (nie wiem jak z prawosławiem).
To całkowicie błędne zdanie. Apostata to ktoś taki, kto wyrzeka się chrześcijaństwa w jakimkolwiek wyznaniu, a zatem rezygnuje z wiary w Chrystusa. Nie może więc ktoś taki przejść na protestantyzm czy prawosławie, bo to też są chrześcijanie .
Katolik na inne wyznanie (protestanckie czy prawosławne) przejść natomiast może bez większych problemów pod warunkiem, że wcześniej nie dokonał aktu apostazji
To tak, porządkując terminologię
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
To dalej porządkując: ekskomunika, jak sama nazwa wskazuje, jest wyłączeniem z jakiejś wspólnoty (w tym przypadku Kościoła). Jeśli ktoś mówi, że nie wierzy w Chrystusa (a co za tym idzie w pozostałe składniki wspólnej wiary), to się z tej wspólnoty wypisuje. Zatem się ekskomunikuje. Proste?
Nam się kojarzy ekskomunika z karą nakładaną na delikwenta, bo faktycznie dawniej być wykluczonym z Kościoła, to tak jakby być wykluczonym z życia społecznego. Ale to przecież czasy średniowiecza i może nieco późniejsze. Obecnie ekskomunika (czyli w najbardziej widocznej postaci zakaz przystępowania do sakramentów) nie pociąga za sobą wykluczenia ze społeczności, nawet w małych skupiskach ludzkich. I rzadko komu, tak naprawdę, w życiu przeszkadza. Niestety.
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
To całkowicie błędne zdanie. Apostata to ktoś taki, kto wyrzeka się chrześcijaństwa w jakimkolwiek wyznaniu, a zatem rezygnuje z wiary w Chrystusa. Nie może więc ktoś taki przejść na protestantyzm czy prawosławie, bo to też są chrześcijanie
Apostazja jest wyparciem się chrześcijaństwa? Zmazuje nawet chrzest? Bo byłem pewien, że to tylko dobrowolne odsunięcie się od kościoła.
Regissa napisał/a:
I rzadko komu, tak naprawdę, w życiu przeszkadza. Niestety.
Apostazja jest wyparciem się chrześcijaństwa? Zmazuje nawet chrzest? Bo byłem pewien, że to tylko dobrowolne odsunięcie się od kościoła.
To dobrowolne wyparcie się chrześcijaństwa. Ale chrztu nie zmazuje, tego się zrobić nie da. Ale kiedy wyrzekasz się Chrystusa, to wtedy chrzest jest dla Ciebie tylko jakimś dziwnym obrzędem z przeszłości, który nie powinien mieć dla Ciebie żadnego znaczenia.
A niestety dlatego, że wielu nominalnych chrześcijan, którzy tak naprawdę ściągnęli na siebie ekskomunikę (ponieważ swoim postępowaniem zaprzeczają prawdom wiary i nie mają zamiaru zmienić swego postępowania), zamiast wykonać jakiś ruch: albo zmienić swoje postępowanie albo zrezygnować z chrześcijaństwa, trwa sobie w takim duchowym bagienku. A szkoda. Po co taka fikcja?
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
A niestety dlatego, że wielu nominalnych chrześcijan, którzy tak naprawdę ściągnęli na siebie ekskomunikę (ponieważ swoim postępowaniem zaprzeczają prawdom wiary i nie mają zamiaru zmienić swego postępowania), zamiast wykonać jakiś ruch: albo zmienić swoje postępowanie albo zrezygnować z chrześcijaństwa, trwa sobie w takim duchowym bagienku. A szkoda. Po co taka fikcja?
Może im to nie przeszkadza? Nie no, także uważam, że to jest trochę nie w porządku ale dlaczego od razu odgórny przymus?
No właśnie, przymusu nie ma. Więc po co ta zabawa w chrześcijan? Skoro to taka religia, która utrudnia życie, to nie lepiej z niej zrezygnować? I życie staje się proste
A tak przy okazji, to jaki odgórny przymus masz na myśli? Już tłumaczyłam, że ekskomunika to konsekwencja postępowania, czyli kara nakładana na siebie przez samego "przestępcę", a nie przez jakiś "aparat represji"
_________________ Paskudny otacza nas świat. Ale to nie powód, byśmy wszyscy paskudnieli. Yurga z Zarzecza
A tak przy okazji, to jaki odgórny przymus masz na myśli? Już tłumaczyłam, że ekskomunika to konsekwencja postępowania, czyli kara nakładana na siebie przez samego "przestępcę", a nie przez jakiś "aparat represji"
Tak mnie ugryzło to "niestety" w kontekście braku konsekwencji. Po prostu źle Cię zrozumiałem.
Pocieszające, że nominalnie nie jestem apostatą Po prostu odwróciłem się od katolicyzmu
Regissa, porządkując dalej: koścół jest tak przekonany o swoim rządzie dusz, że wystarczy wierzący przygłup, kubek wody i fraza ?ja ciebie chrzczę w imię boga ojca, syna i ducha świętego? aby powstało coś niezmazywalnego na wieki. To chyba się nazywa uszczęśliwianie na siłę. Dlatego jeszcze jak uważałem się za katolika nie zgadzałem się z chrztem dzieci.
Dlatego jeszcze jak uważałem się za katolika nie zgadzałem się z chrztem dzieci.
Właśnie, to mnie też irytuje. Podobnie z masową komunią i bierzmowaniem. Ale o tym pisałem już tutaj wcześniej. Bierzmowanie ma niby być świadectwem "chrześcijańskiej dojrzałości", a jak to wygląda? Idź synku, bo co ludzie powiedzą. Idź, bo tak trzeba. Idź, bo każdy idzie. I wała, nie poszedłem. Dlaczego? Bo wtedy na pewno nie byłem dojrzałym chrześcijaninem, do tej pory nim nie jestem.
Racja, dlatego ja również nie poszedłem, choć moje przekonania były już o świetlne lata od katolicyzmu.
Cytat:
Bierzmowanie ma niby być świadectwem "chrześcijańskiej dojrzałości"
Tak jest, taka niepoznaka, ażeby się młodzi poczuli dojrzalej, wszyscy inni byli dumni, a Kościół pozyskiwał łatwo wiernych. Choć teraz społeczeństwo patrzy tak, aby to tylko odklepać, więc ten misterny plan traci na swojej podstępności.
Tak, strasznie to podstępne, nabrałem się I co ja teraz zrobię? Ratunku! Zły Kościół mnie więzi Omotany jestem strasznie, pozbawiony wolnej woli zupełnie. Zza pieca wyłazi mi klecha i każe pacierze klepać. Ło matulu matulu...
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Romku, tu nie chodzi o straszenie. Raczej o to, że to masowa hipokryzja. Tak pozyskanych wiernych w masie swej można porównać do spamu.
Racja. Przecież te setki dzieciaków bierzmowanych w znakomitej większości robi to bez żadnej głębszej refleksji. Kilka jednostek może wie czym jest dokładnie bierzmowanie i jak bardzo jest to ważne dla ich duchowego rozwoju. A reszta? Zamiast im pomóc, mówi się że trzeba iść bo reszta idzie, albo problemy będą jak się nie pójdzie
Aczkolwiek raz podjęto taką próbę. Katechetka zrobiła listę dzieciaków, którzy byli nieznośni na religii, słowem - sprawiali kłopoty wychowawcze. Ja kobiecie zawsze zadawałem podchwytliwe pytania o naturę Boga i nie tylko, ogólnie byłem bardzo źle do niej nastawiony (a ona do mnie) dlatego znalazłem się na tej liście. Znaleźliśmy się na dywaniku u proboszcza. Ksiądz miał kajet gdzie ręką katechetki były zapisane nasze przewiny. Każdy tam miał kilka zdań na swój temat i ksiądz po pobieżnej lekturze załatwiał delikwenta na miejscu, aż w końcu dotarł do mnie. Przewraca jedną stronę, drugą, trzecią... piątą I poprosił mnie bym poczekał i został trochę dłużej. Potem odbył ze mną rozmowę w cztery oczy i pytał dlaczego mam takie problemy z wiarą i dlaczego nie chcę przystąpić do bierzmowania. Powiedziałem co czuję na sercu. Niestety nie był w stanie mi pomóc (kiepski duszpasterz, świetny organizator), wręczył tylko Ewangelię św. Łukasza i powiedział, że widocznie muszę poczekać. Dojrzeć sam w sobie. No to dojrzewam.
Pytanie. Czy cała ta rzesza dzieciaków to dojrzali chrześcijanie? Bo idą bezrefleksyjnie, bez gadania, idą odbębnić bo tak trzeba? Wątpię.
Romku, tu nie chodzi o straszenie. Raczej o to, że to masowa hipokryzja. Tak pozyskanych wiernych w masie swej można porównać do spamu.
Racja. Przecież te setki dzieciaków bierzmowanych w znakomitej większości robi to bez żadnej głębszej refleksji. Kilka jednostek może wie czym jest dokładnie bierzmowanie i jak bardzo jest to ważne dla ich duchowego rozwoju. A reszta? Zamiast im pomóc, mówi się że trzeba iść bo reszta idzie, albo problemy będą jak się nie pójdzie
Macie rację obydwaj. Rozbawił mnie jedynie "misterny plan" i "podstępność" w poście Tefrosa.
Uczciwiej jest być szczerze olewającym wiarę, niż religijnym hipokrytą. Za katolika się uważam (marnego), ale nie chodzę do kościoła, bo mnie w ogóle msza święta nie "rusza", nie jestem w stanie wykrzesać z siebie choćby iskry autentycznego zaangażowania. Zatem wolę nie oszukiwać siebie przede wszystkim oraz innych i uczciwie nie chodzę. Choć jako katolik zdaję sobie sprawę, że mam przechlapane na Sądzie Ostatecznym. Co więcej, zdając sobie sprawę z tego, popełniam jeszcze większy grzech (także głupoty) uparcie tkwiąc w swym uporze
Podczas komunii byłem przejęty autentycznie - ale może łatwiej jest o takie religijne "doznania" w młodym wieku. W trakcie bierzmowania byłem już mniej przejęty, ale mimo to była to dla mnie jakaś znacząca uroczystość kościelna. Potem było już gorzej (z przystankiem na 3 świetne lata lekcji religii w liceum).
Nie lubię tego powierzchownego traktowania wiary przez tych, kórzy określają się jako wierzący. Albo tłumaczeń tych, którzy porzucają kościół: nie chodzę do kościoła, bo nie lubię księży - bo się wtrącają do polityki - bo zbierają na tacę - bo kradną i tak dalej. To dla mnie objaw niedojrzałości. Bo gdybym nie lubił księdza, miał pretensje o politykę, czy wydawanie kościelnych pieniędzy, to zmieniłbym parafię na lepszą - będąc człowiekiem wiary. Bo twierdzenie, że wszyscy są tacy sami to także niedojrzałość i nadal praktykowałbym wiarę czynnie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Równie dobrze można zmienić wyznanie, tyle jest wyznań w wierze chrześcijańskiej, od wyboru do koloru, a dalej jest się chrześcijaninem =)
Tylko katoliccy księża mają monopol na pedofilię, złodziejstwo, mieszanie się do polityki, pociąg do drogich alkoholi i tanich kobiet? To jest problem natury ludzkiej a nie wyznawanej wiary.
Romulus napisał/a:
Choć jako katolik zdaję sobie sprawę, że mam przechlapane na Sądzie Ostatecznym. Co więcej, zdając sobie sprawę z tego, popełniam jeszcze większy grzech (także głupoty) uparcie tkwiąc w swym uporze
Spoko Romek, pokajasz się przed śmiercią i Ci zostanie odpuszczone. Zresztą nie uczestniczenie w mszy i życiu kościoła to nie jest jakiś zajebiście ciężki grzech. Ja z Twojej perspektywy mam bardziej przechlapana, mimo że nie jestem apostatą
O rany, nie wiedziałem że takie niewinne pytanie o ekskomunikę wywoła taką lawinę dyskusji ^^ Mam takie pytanie.Skoro dobrowolnie przestałem być katolikiem i zostałem deistą,a jak wiadomo deizm jest herezją to czy z tego faktu od razu staje się heretykiem,bluźniercą ?
_________________ I'm not Jesus,
I'll not forgive!
Deizm nie jest herezją - herezją jest "błądzenie" w ramach chrześcijaństwa. Tak samo herezją nie jest Islam. A bluźnierstwo to zupełnie inna sprawa - to obrażanie świętości, a deizm nikogo nie obraża.
Formalnie katolikiem przestaniesz być dopiero w momencie apostazji, a pewnie na tym ci zależy. Stając się deistą w oczach Kościoła jesteś najwyżej niewierzący - czyli papież się za ciebie modli, żebyś zmienił zdanie - to największa konsekwencja.
Kruku, mam pytanie:
Jeśli Bóg nie ingeruje w nasz świat, to wszelkie święte księgi są falsyfikatami.
Skąd zatem czerpiesz wiedzę o Bogu? Skąd w ogóle przekonanie, że Bóg istnieje, jeśli wyklucza się istnienie informacji o nim?
I jeszcze jedno: czy deizm jest Twoją wiarą, czy tylko poglądem?
Pozdrawiam.
_________________ Χριστoς aνέστη εκ νεκρων, θανάτω θάνατον πατήσας, καi τοiς εν τοϊς μνήμασι ζωήν χαρισάμενος.
Skąd zatem czerpiesz wiedzę o Bogu? Skąd w ogóle przekonanie, że Bóg istnieje, jeśli wyklucza się istnienie informacji o nim?
Z pewnością z obserwacji, z tego, że świat jest ułożony wedle pewnego porządku, a tym porządkiem jest Bóg ;]
A dlaczego nie Wielki Penis Na Niebie wobec tego? Albo Kosmiczny Imperator Xenu (jak to u sprytnych scjentologów)? Dlaczego to musi być Bóg? (Choć ostatecznie Bóg i Wielki Penis Na Niebie, czy jakkolwiek nazwałoby go szaleństwo new age, to zawsze może być to samo).
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jeśli Bóg nie ingeruje w nasz świat, to wszelkie święte księgi są falsyfikatami.
Skąd zatem czerpiesz wiedzę o Bogu? Skąd w ogóle przekonanie, że Bóg istnieje, jeśli wyklucza się istnienie informacji o nim?
Romulus napisał/a:
A dlaczego nie Wielki Penis Na Niebie wobec tego? Albo Kosmiczny Imperator Xenu (jak to u sprytnych scjentologów)? Dlaczego to musi być Bóg? (Choć ostatecznie Bóg i Wielki Penis Na Niebie, czy jakkolwiek nazwałoby go szaleństwo new age, to zawsze może być to samo).
1) Intuicja. Może Bóg przemawia do niego za pomocą jego przeczucia, że coś jednak jest w tych "falsyfikatach". Wiara to przecież istota przeczucia że istnieje coś więcej? Chyba, że znaleźliście dowody na istnienie Boga. To proszę podzielcie się nimi ze mną.
2) Uwarunkowanie kulturowe. Skoro wychowaliśmy się w kulturze chrześcijańskiej to trudno nadawać Bogu kształt Wielkiego Kosmicznego Penisa tudzież Potrójnej Waginy. Skąd wzięło się przekonanie Chrześcijan o potrójnej naturze Boga? Wyczytali to z ksiąg? Rabini im powiedzieli?
Skąd zatem czerpiesz wiedzę o Bogu? Skąd w ogóle przekonanie, że Bóg istnieje, jeśli wyklucza się istnienie informacji o nim?
Z pewnością z obserwacji, z tego, że świat jest ułożony wedle pewnego porządku, a tym porządkiem jest Bóg ;]
Właśnie z tego..
Geoffrey napisał/a:
Kruku, mam pytanie:
I jeszcze jedno: czy deizm jest Twoją wiarą, czy tylko poglądem?
Zaraz. zaraz... z tego co wiem deizm nie jest zorganizowaną religią tylko poglądami filozoficznymi.Nie wierze w zorganizowaną religię i temu przestałem być katolikiem.
Bo są.. gdybym chciał poczytać bajeczki to wziąłbym np. Andersena a nie Biblie.Dla mnie Biblia to zbiór pierdół i bajek napisanych przez ludzi którzy chcieli założyć nową religię.
Nie czytam i nie uznaje Biblii..
Odnośnie tego Wielkiego Penisa i itp.
Jak nazwę tak nazwę.Mogę nazwać go Wujek Stefan, Wielki Bob, Joe sprzedawca hot-dogów.To wszystko zależy ode mnie.Wierze że jest siła która dała początek naszemu Światu i nazywam ją Bogiem.
Odnośnie Spell
Ad 1
Nie przemawia.Ja mam taki jeden... Wielki Wybuch.Uważam że to sprawka Boga który potrafił wytworzyć takie ilość materii i antymaterii które sprawiły że doszło do anihilacji a co za tym widzie Wielkiego Wybuchu i powstania naszego Wszechświata.
Może to głupie, ale tak to tłumaczę.
Ad 2
Sami sobie wymyślili.Musieli być bardzie oryginalni niż Żydzi aby potem Judki nie krzyczały "plagiat! ".Ta potrójna natura Boga zahacza według mnie o politeizm..ale mogę się mylić.
_________________ I'm not Jesus,
I'll not forgive!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum