FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat :: Następny temat
Rezydencja Chillmanów
Autor Wiadomość
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-06-20, 14:43   

- That's hardly home... chyba, że miałeś na myśli, że bierzesz mnie do SWEGO domu.
Wskazała kciukiem wyłaniający się niedaleko przed nimi dom Chillmanów i przeniosła na niego zaskoczone spojrzenie - a o ile sie orientuję, nie mam u ciebie swoich ciuchów więc w co niby sie przebiorę po kąpieli? Twoją koszulę? - brązowe brwi uniosły się nad takimi samymi oczami gdy patrzyła na niego z lekkim uśmiechem.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-08-10, 14:22   

Wpatrywał się z zaciętą miną w gasnący ekran telefonu komórkowego, siłując się z własnymi myślami. Przymrużył oczy w reakcji na jakąś niewiadomą myśl. W końcu ni z tego ni z owego, jakby w odpowiedzi na jego miny, telefon oznajmił na głos "Message, my lord!". Uniósł lekko brwi i sprawdził wiadomość. Zdziwił się wielce, gdy zobaczył kto do niego pisze. Jego usta ułożyły się w nieme słowo. Natychmiast wziął się za odpisywanie.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-09-22, 21:26   

Był ranek, tuż przed wylotem Anny. Taksówka stała opodal, a Anna z jedną torbą w ręku i kopertą w drugiej ręce podeszła do drzwi posiadłości Dave'a. Tak słodko jak tylko ona potrafiła przygryzła dolną wargę zastanawiając się przez moment czy nie zadzwonić i nie pogadać z Chillmanem, wreszcie jednak włożyła kopertę za zdobioną klamkę i odwróciła się powiewając czarnym płaszczykiem. Klatka się zatrzymała, a postać Anny zaczęła zanikać zostawiając list i drzwi Dave'a.

... Zazwyczaj jednak wtedy możemy liczyć tylko na siebie, bo tej wybranej osoby nam brakuje, nie czeka przy nas...

Ciąg dalszy w Caleb's cribb
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-12-07, 17:14   

Dave wraca do domu niedługo po tym jak Anna zostawiła list. Podchodzi do drzwi i sięga po kopertę, którą z ciężkim sercem otwiera.

głosem Dave'a
...Zawsze myślałem, że z każdej kabały można wyjść. Teraz, teraz zaczynam się zastanawiać, czy pewne błędy będzie mi dane kiedykolwiek naprawić lub odrobić. Czy uda mi się ją odzyskać, czy...

przeniesienie akcji do Caleb's cribb
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-01-20, 22:53   

Dave siedział przy stoliku, grzecznie wcinając tosty z masłem orzechowym i popijał je mlekiem. Jak zwykle milczał przy śniadaniu, wgapiając się w stół przy którym siedział.
- Jedz szybciej, synu, bo spóźnisz się na lekcje - rzucił do syna Raynold tym swoim wyuczonym tonem oficera, pouczającego jednego ze swoich podwładnych, że ustawiając łódź pod tym kątem do fal z pewnością ją wywróci.
- Nie spóźnię się, tato - odpowiedział tylko Dave między kęsami.
- Mam nadzieję. Nie zawiedź mnie, synu. To, że wypływam dzisiaj nie znaczy, że masz pod moją nieobecność szaleć. Zresztą... Twoja matka będzie cię pilnować - dodał, po czym Jenny jak na zawołanie położyła Dave'owi pudełko śniadaniowe przed chłopakiem.
- Dzięki mamo, ale nie będę chyba głodny w szkole... Biologia i chemia - rzucił, jakby to wszystko tłumaczyło. Wstał od stołu (coś w jego kieszeni zabrzęczało metalicznie, jednak doszedł do wniosku, że to pewnie klucze od domu wsadził do nie tej kieszeni co zwykle), dojadł tosta, dopił mleko, uściskał ojca, pocałował matkę w policzek i opuścił wkrótce dom na swoim Chopperze.

Przeniesienie akcji
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-01-30, 21:39   

I want to fucking break it

Agresywnym jazgot wyrywał się wściekle z głośników w pokoju Dave'a niemal zagłuszając jego myśli. Taki był jego cel, ale właśnie to niemal nie dawało mu spokoju. Łomot wprawiał jego żołądek w drżenie, przez co czuł się jeszcze gorzej. Siedział na łóżku z twarzą w dłoniach i ściskał w nich własną głowę.
- What the hell should I do? - zapytał siebie, choć znał odpowiedź. Powiódł wzrokiem na bok na telefon. Zaczął wyobrażać sobie, jak bierze go do ręki, przeszukuje listę kontaktów, wybiera właściwy numer i wciska zieloną słuchawkę. Potem uradowany słyszy śliczny głos, spokojny, choć spodziewał się agresji, bądź chłodu. Umawia się na spotkanie i mówi, że musi wyznać jej parę rzeczy. Ona trochę się przejmuje tymi słowami, ale zgadza się na spotkanie.
Po chwili wrócił do rzeczywistości. Telefon jak leżał wcześniej, tak leżał dalej. Dokładnie w tym samym miejscu i jak na złość w milczeniu. Ściągnął brwi, jakby zamierzał właśnie puścić w jego kierunku wiązankę, ale nic się nie stało. Oparł łokcie już rozluźnionych rąk na kolanach, zgarbił się i wlepił spojrzenie w ziemię.
- Powinienem był rozbić sobie tą butelkę na łbie zanim zrobiłem coś głupiego - warknął do siebie. "Now it seems to be too late..." - przeszło mu przez myśl - "What am I thinking? It IS too late!"
Uderzył z całych sił w miękkie łóżko, ale nie dało mu to ulgi. Spojrzał na bas, szukając w nim ratunku, ale na nic to, stwierdził że tylko go to bardziej rozdrażni. Walnął się na łóżko wściekły na cały świat, lecz najbardziej wściekły na samego siebie. Chociaż, czy wściekły to dobre słowo? W tej chwili on siebie najzwyczajniej w świecie nienawidził. Przeturlał się parę razy po łóżku i zwinął w kłębek. Poleżał tak chwilę, ale wściekłość nie pozwoliła mu leżeć w spokoju. Uderzył pięścią znowu w delikatny puch i siadł na łóżku. Spojrzał na zmaltretowaną pościel.
- I want to fucking break it! - wykrzyknął z jeszcze większą pasją, niż prezentował swoim głosem wokalista Static-X. Miał ochotę coś rozpieprzyć w drobny mak, ale za cholerę nie przychodziło mu na myśl co mógłby bezkarnie i ze spokojnym sumieniem rozpieprzyć.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-02-16, 12:06   

Dave spał spokojnie w swoim łóżku. Kołdra zsunęła się z niego niemal zupełnie, zapewne przez nocne szamotanie się z własnymi myślami. Zbudził się i powoli uchylił oczy. Kolejny beznadziejny dzień, kolejny dzień szkoły.
Już miał jęknąć z niechęci do całego dzionka, lecz wtem poczuł na szyi coś zimnego i cienkiego. Otworzył gwałtownie oczy, spróbował wstać i jedną ręką sięgnął do szyi. To coś zacisnęło się mocno. Dave kaszlnął. Próbował zerwać się do pozycji siedzącej, nie mógł. Szarpał za metalowy przedmiot zaciśnięty wokół szyi, jednak nic z tego. Turlał się po łóżku o w jedną, to w drugą stronę starając się oswobodzić i odzyskać oddech, nadaremno jednak. W końcu sturlał się na krawędź łóżka i przypadkiem jego oczy napotkały lustro. Tam poznał dziwny metalowy przedmiot - był do łańcuszek, który niegdyś podarował Annie. A powodem, dla którego ten zaciskał się wokół jego szyi, a zarazem jego oprawcą, był... On sam w jego skórzanej kurtce i bojówkach. Zanim w jakikolwiek sposób zdołał pokazać swoje zdziwienie świat wokół zalał się czernią.

* * *


Gdy Dave zbudził się, okazało się że leży na podłodze. Wciąż czuł, że coś ściskało go za szyję, więc odruchowo sięgnął tam i szarpnął z całych sił. Sznurek puścił, a koraliki, które były prezentem od Anny, rozsypały się w nieładzie po całej podłodze. Chillman oddychał ciężko. Spojrzał w lustro klęcząc na podłodze. Zobaczył strużkę krwi sięgającą od jego skroni aż po brodzę. Dotknął dłonią miejsca, z którego sączyła się krew. Syknął z bólu. Rozejrzał się nieświadomy tego co się stało. Zobaczył przy łóżku gitarę basową leżącą pod kątem. Po chwili domyślił się co się stało. Podczas snu wokół szyi zacisnęły mu się koraliki. Następnie podczas szamotaniny spadł z łóżku i uderzył skronią o klucz przy gryfie basu. Niewiele brakowało, a straciłby oko.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-02-17, 11:01   

Nie miał czasu posprzątać, ani nawet zjeść śniadania. Jedyne co zdążył zrobić to dokonać porannej toalety i umyć się. Nie miał ochoty też widzieć się z matką, która zapewne zaraz zaczęłaby rozczulać się nad synkiem, by po chwili zawieźć go do szpitala. O nie, co to to nie. Zbiegając po schodach otarł jeszcze raz skroń chusteczką, czując że krew jeszcze lekko się sączy z rozcięcia. Wypadł z domu i ruszył w kierunku swojego ukochanego choppera. Zatrzymał się w połowie i zmienił zdanie - dziś pojedzie Camaro. W nim może przynajmniej zapalić po drodze do szkoły.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2009-02-17, 11:08   

W tym momencie na podjeździe pojawiło się różowe Ferrari, prowadzone przez uroczą blondynkę ubraną w różową bluzeczkę od D&G. Cóż.. przynajmniej ubranie nie miało aż tak krzykliwego koloru, jak samochód. Na tym polu Lindsay miała idealny gust, czego niestety nie można powiedzieć o ludziach, którzy tuningowali jej samochód.
- Need a ride to school? - zapytała słodkim głosem, zerkając spod rzęs. W zasadzie chyba już miał jej odmówić, ale.. na pięknej twarzyczce pojawił się bardzo uroczy uśmiech, lekki wiatr figlarnie bawił się jej włosami, w oczach migotały zabawne iskierki..

Działa seksapil ;)
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2009-02-17, 11:21   

I nagle wydało się Dave'owi, że świata nie widzi poza tą piękną dziewczyną siedzącą w Ferrari. Straszną miał ochotę z nią pojechać, do tego stopnia, że zapomniał nawet o chęci zapalenia sobie papierosa.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-02-17, 11:30   

Spojrzał na wściekle różowe ferrari i jej właścicielkę, następnie wzrok przeniósł na swoje Camaro. I tak kilka razy, nim w końcu zawieszając wzrok na Lindsay mruknął pod nosem:
- Awkward...
W zasadzie to co może się stać w drodze do szkoły? O Annie już pewnie mógł zapomnieć odkąd wyjechał z Newport. Spojrzał w kierunku domu, żeby upewnić się czy jego matka przypadkiem nie wygląda przez okno. Gdy był już pewien, że nie, podszedł do Ferrari i wskoczył na siedzenie pasażera.
- Hell... Why not? - uśmiechnął się lekko - Mind if I smoke? Or maybe you want one? - zapytał, dyskretnie pokazując paczkę Lucky Strike'ów.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2009-02-17, 11:49   

Uśmiechnęła się do niego promiennie, kiedy znalazł się już na siedzeniu obok.
- Sure, you can smoke. - zgodziła się łaskawie, ruszając spokojnie z podjazdu. Linds nie szalała za kierownicą. - Ale nie dmuchaj na mnie, ok? - zdecydowanie wolała pachnieć legendarnym Chanel niż dymem papierosowym.
Po chwili Ferrari zniknęło za zakrętem, kierując się w stronę HHS.

Przeniesienie akcji
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2009-10-04, 16:42   

Zdecydowany cichy trzask w okno pokoju Dave'a, jakby jakaś gałąź natrętnie stukała. Potem kolejny i jeszcze jeden. Nie ma bata, żaden z nich nie mógł być dziełem gałęzi, szczególnie, ze trzeci był na tyle mocny, że prawie strzaskał szybę. Poza tym towarzyszyło mu ciche "fuck..." I kolejny hałas. Zdecydowanie ktoś rzucał żwirem albo kamykami.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-10-07, 15:53   

"Alright..." - pomyślał Chillman, po czym zaczął dyskusję z samym sobą. "Kto to może być? Thugs? Nooo way... Gdyby chcieli, to by ją zbili i nie klęliby, gdyby byli blisko sukcesu. Besides - this is newport... Więc może po prostu jakiś dzieciak się nudzi? Wątpliwe... Pewnie by nie dorzucił, jeśli jest na tyle młody, by mieć takie głupie zabawy. W takim razie, pewnie jest to ktoś, kto chce, żebym ruszył dupę..." Dave westchnął głośno i pokręcił głową. Jak na flegmatyka przystało podniósł się z łóżka z niewyraźną miną w samych gaciach i wyjrzał przez okno.
- O... - rzucił, wykazując się niezwykłą elokwencją, naciągnął jeansy i narzucił sobie na plecy szarą koszulę, jako że nie chciało mu się szukać niczego więcej i zszedł tak na dół. Nałożył tylko adidasy na stopy (nie wiążąc) i wyszedł przed dom. Na głowie miał prawdziwy stóg siana...
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2009-10-07, 16:01   

Akurat w samą porę by zobaczyć jak Anna z bojową miną, mamrocząc coś o "leniach" i "śpiochach" zamierza się w okno kolejnym kamykiem. Sądząc zaś po kącie wygięcia ramienia i wielkości kamyka tym razem szyba nie wytrzyma. Na szczęście dla szyby słysząc kogoś wyłażącego z domu zamarła w dramatycznej pozie i z mina wielce głupią i spłoszoną. Widać dopiero teraz do głowy jej przyszło, że kto inny może zwrócić uwagę na hałasy. Na widok Dave'a odprężyła się wyraźnie po czym widząc jego oblicze wybuchnęła soczystym śmiechem. Odrzuciła kamyk i poczochrała własną fryzurę.
- Wyglądasz tragicznie a wrony muszą kochać twoje włosy skoro zrobiły sobie w nich gniazdo, Dave - zaśmiała się podchodząc do niego - Dzień dobry leniu.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-10-08, 17:56   

- Mhmm... - mruknął tonem typowego zombie. W wyniku tego, że dopiero co się zbudził wyglądał jak ktoś z porażeniem twarzy, jeśli o mimikę (której nie było) chodzi, natomiast ruszał się zgrabnie niczym kaczka z kijem dupie. Uściskał ją na powitanie i spojrzał na nią, unosząc lekko brwi (na tyle, na ile miał siłę).
- Co jest? - wymamrotał z trudem.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2009-10-08, 20:46   

- Sobota jest. A ja się nudzę. A ty... potrzebujesz się obudzić.
Brązowe oczy błysnęły uśmiechem świadczącym, że ma plan.
- A więc masz do wyboru: gnić w wyrku a i tak nie zaśniesz albo wybrać się ze mną na plażę w celu nieokreślonym. Co wybierzesz? - uniosła pytająco brew.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-10-09, 14:45   

Przez dłuższą chwilę Dave wyglądał, jakby zastanawiał się nad opcjami jakie ma do wyboru. Co do jednego się myliła - zasnąłby. W końcu skinął głową.
- Sure, why not... Ale daj mi się oporządzić i ubrać porządnie, 'kay?
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2009-10-09, 20:26   

- Jasne - kiwnęła rozwichrzonym jasnym łebkiem - Poczekam tutaj... chyba, że chcesz żeby ci pomóc doprowadzać się do porządku... - błysnęła zębami popatrując na niego z ukosa i z lekka zagryzając dolna wargę. W sumie nie szło się zorientować na ile propozycja jest poważna a na ile żartobliwa i takie było zamierzenie Anny.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2009-10-10, 02:15   

Uśmiechnął się do niej szeroko i wskazał jej ręką drzwi wejściowe do jego domu, po czym za nią idąc poprowadził ją do jego pokoju.
- Nie pozwolę ci czekać na zewnątrz, ślicznotko - rzucił dalej z lekko przyspanym uśmiechem i podrapał się po karku.
- I need a shower, so... - i tu zaciął się, jakby się nad czymś zastanawiał, albo wahał się, czy coś powiedzieć, po czym zdecydował się podać jednak łatwiejszą wersję - Do as you please 'til I'm finished.
I właśnie to "do as you please" czy mimowolnie, czy umyślnie, zabrzmiało w ustach Dave'a co najmniej dwuznacznie.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2009-10-10, 12:25   

Przeniesienie akcji
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 17