-Was też miło poznać- zwróciła się do osób, które przedstawiła jej Ricky. Może wcale nie była taka zła. -Czy chcę?- spojrzała na oddalającą się Alice.- Pewnie- powwiedziała i usiadła na wolnym miejscu.
- Nie jesteś Evan... ja tez mam trochę kiepskiej sławy tutaj ale co prawda nie leje sie po mordach - wyszczerzyła się wesoło.
- Vanessa nie bój sie mnie.. nie gryzę... no może tylko trochę, ale zapewniam, że się szczepiłam przeciw wściekliźnie. - uśmiechnęła się całkiem miło - a co do Alice... nie przepadam być traktowana jako ktoś na tyle nieistotny, że zbywa sie mnie machnięciem ręki.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Uśmiechnęła się śmielej. Ricky była miła, więc poczuła się pewniej.
-To dobrze- powiedziała i wyszczerzyła się. - Ja jestem Vanessa- zwróciła się do Evana. Chyba go skądś kojażyła. -Mi też miło.
-No proszę, jak poszerza się nasze kółko wzajemnej adoracji.- powiedziała tonem, który trudno było jednoznacznie zinterpretować.- A kto z nas przepada- podsumowała słowa Ricy o Alice. W końcu jednak zwróciła się do nowej koleżanki. -Uczciwie ostrzegam, że przebywanie z nami w najlepszy razie grozi migreną. Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.- podała rękę Vanessie.
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
- Yup... Dave's the name - przyznał z lekkim uśmiechem, który zaraz jednak zniknął z jego twarzy. Siadł na krześle, które kopnęła w jego stronę Ricky i ugryzł bułkę, po czym pociągnął tęgi łyk kawy. Rozejrzał się po obecnych i spojrzał na drugą olbrzymią bułkę, której nie tknął jeszcze.
- Chce ktoś? - zapytał, unosząc lekko prawą brew ku górze i rozglądając się po twarzach obecnych.
- Nah, I got my own - wskazała na kanapkę a potem zamiast wskazywać wgryzła sie w nią.
- Więc Dave... rozumiem, że impreza u O'Neila udała sie wczoraj tak świetnie, że nawet nikt nie raczył nas z Ell wpuścić na nią. Po prostu leżeliście pokotem nie będąc w stanie doczołgać sie drzwi - wyszczerzyła się całkiem nie złośliwie. Raczej prowokując dyskusję. Po czym napiła sie jeszcze kawy.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Uśmiechnęła się do dziewczyny i uścisnęła jej ręke.
-Może jakoś wytrzymam tę migrenę - powiedziała wesoło - I resztę też.
Dopiero teraz się zorientowała, że cały czas trzyma w rękach książke. Schowała ją do torby i zajęła się kanapką.
- Napijesz się czegoś? - zapytał uprzejmie Vanessę i położył swoją torbę na stoliku. - Chciałem Ci jeszcze powiedzieć, że tworzymy dość niebezpieczną mieszankę osobliwych osobistości, która nader często, a już zwłaszcza ja, ściąga na siebie kłopoty. - uśmiechnął się przyjacielsko i przyjął nieco luźniejszą pozycję.
-Nie dzięki, przed chwilą skończyłam pić kawę- powiedziała i uśmiechnęła się serdecznie.
-Kłopoty? Czekaj, czekaj... a to nie ciebie przypadkiem widziałam wczoraj na molo?- zapytała. Wiedziała, że już kiedyś gdzieś go widziała.
Czekając na odpowiedź Dave'a wybiegła myślami dosyć daleko od rozmowy i po prostu przestała ona do niej docierać. Dopiero jak usłyszała słowo "molo" w kontekście obecności tam Evana, oprzytomniała z lekka.
- Byłeś wczoraj na molo, Evan? O której? - zapytała dosyć ostrożnym tonem.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- Powiedzmy, że tak - odpowiedział półgłosem, odgryzając spory kawałek bułki i znów zapijając kawą - Pojawiłyście się i zmyłyście zaraz, nie nasza wina - dodał po chwili w namyśle, wzrok wlepiając w przestrzeń przed sobą.
- Ah wasza strata - uśmiechnęła się spokojnie. Najwyraźniej jej ulżyło - przynajmniej tyle, że to nie było jakieś szczeniackie wystawienie. A O'Neil nadal wisi mi obiecaną Bloody Mary, więc zapewne się o nią upomnę przy okazji.
Poprawiła sie wygodniej na kanapie i również wgryzła się w kanapkę, w międzyczasie słuchając o czym gada reszta.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- Byłem tam późnym wieczorem, bo mi się lodów zachciało. - powiedział do Ricky i wyszczerzył się najbardziej jak mógł, po czym odwrócił się do Vanessy. - Teraz ja też Cię kojarzę. Niedoszła ofiara Chilyacka, której przyszedłem z pomocą. - uśmiechnął się serdecznie.
- Wczoraj pierwszy raz powstrzymałem się przed strzeleniem komuś w gębę. - powiedział z udawanym brakiem skromności.
-Taaaa, nawet nie było kiedy podziękować.- powiedziała i uśmiechnęła się nieznacznie. -Więc dziękuje.
Ugryzła kawałek swojej kanapki.
-Właściwie kto to jest ten Chilyack? - zapytała. -Na szczęście nie miałam okazji go bliżej poznać.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się Evan. - Chilyack to rodzaj tępego osiłka. Typowy przedstawiciel rasy podludzi. Takie stadium przejściowe między małpą a człowiekiem. Do tego nie potrafi przegrywać, o czym przekonałem się na własnym nosie. - powiedział niedbale. Słowa Eriki skwitował tylko lekkim uśmiechem i przeciągłym spojrzeniem w oczy.
-Oh, no to to wszystko tłumaczy- skomentowała wypowiedź Evana-Osoba, której drugi raz nie chce się spotkać.. -Przywalił Ci?- zapytała po chwili, bo tak wynikało z tego co powiedział.
Przyjemną i sielankową pogawędkę przerwał im niestety dzwonek wzywający na zajęcia. Niestety wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć. No, może nie wszystko, ale na pewno przerwa.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Słysząc dzwonek westchnęła ciężko po czym wygrzebała kartkę z rozkładem. Mina po przeczytaniu nie była aż taka tragiczna - pewnie to był przedmiot który lubiła. Zjadła pospiesznie resztkę kanapki dopiła kawę i sięgnęła po porzucona książkę. Gdy wkładała ją do torby w oczy rzucił się tytuł "Of mice and men".
- Dobra... mam teraz starcie z Highlanderem - uśmiechnęła sie do obecnych. - Later people. Ell łapiemy sie potem na koma jakby co.
Po czym kiwnąwszy głową Vann, Chillmanowi i uśmiechnąwszy się do Ell i Evana poszła lekkim krokiem do wyjścia i zniknęła podążając na zajęcia.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Usłyszała dzwonek. Skończyła szybko jeść swoją kanapkę. Wzięła torbę po czym wstała.
-No to do kiedyś tam- odezwała się i uśmiechnęła do wszystkich serdecznie -Cześć.
Następnie udała się na kolejną lekcje.
Na dźwięk dzwonka westchnęła tylko. -Sure- rzuciła za Ricky. Wstała i zebrała swoje rzeczy. -C'y!- powiedziała tym, którzy jeszcze nie zebrali się od stolika. Rzuciła spojrzeniem na swój plan zajęć i wyszła z Green Room'u.
przeniesienie akcji
_________________ Myślisz nie mów...
Mówisz nie pisz...
Piszesz nie podpisuj się...
Evan wszedł do Green Roomu i przemierzył go wszerz idąc w stronę baru. Po drodze rozglądał się za kimś znajomym, z kim mógłby pogadać.
- Butelkę mrożonej herbaty poproszę - rzucił do barmana i położył na kontuarze banknot o nominale pięciu dolarów. Następnie odwrócił się twarzą do sali i rozejrzał raz jeszcze za potencjalnym miejscem, w którym mógłby usiąść.
Weszła powoli do Green Roomu do wtóru cichych odgłosów głodu prosto z żołądka. W barze zakupiła kanapkę i sok pomarańczowy po czym zajęła pierwszy wolny stolik. Usiadła i wgryzła sie w kanapkę myśląc intensywnie nad czymś.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Dziewczyna, która właśnie weszła do Green Roomu najwyraźniej myślała, że znajduje się na wybiegu dla modelek. Tylko tym można tłumaczyć ten trochę zbyt zmysłowy chód, kiedy kierowała się w stronę baru. Jedwabna bluzka w kolorze fuksji dodawała jej niewątpliwego uroku, o czym doskonale wiedziała - z pewnością siebie odrzuciła włosy do tyłu. Po drodze uśmiechnęła się do paru znajomych. Zamówiła butelkę wody mineralnej, po czym powoli skierowała się w stronę stolika przy oknie - przy okazji obdarzając Ballmera nieco pogardliwym spojrzeniem.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Widząc całe to przedstawienie w wykonaniu jednej osoby Evan popatrzył na jego odtwórczynię wzrokiem pełnym politowania i gdy przechodziła koło niego powiedział:
- Niezła szopka. Dostajesz za to kasę na operacje plastyczne? - po czym parsknął śmiechem. Odkręcił butelkę z mrożoną herbatą i upił łyk.
Kupiła sobie sok i jeszcze coś do jedzenia. Była głodna, nie jadła śniadania. Stanęła na środku i zaczęła się rozglądać za kimś znajomym. Zobaczyła Ricky, ale nie wiedziała, czy ta przypadkiem nie woli być sama. Zaryzykowała i podeszła do stolika, który zajmowała dziewczyna. Uśmiechnęła się.
-Mogę?- zapytała wskazując wzrokiem wolne miejsce. Za nim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć, już siedziała obok niej i piła sok. -Znudziło mi się siedzenie tam, to znaczy przed szkołą.
Jedną z wielu rozlicznych wad psychiki Linds był kompletny brak umiejętności posługiwania się ironią. Nie potrafiła też za żadne skarby odparować Evanowi, w czym przeszkadzał jej skromny poziom inteligencji i jeszcze skromniejszy zasób słownictwa. Drugi już raz tego dnia musiała hamować wściekłość, drugi raz jej zbyt wybujała duma musiała ucierpieć.
Starając się uspokoić swój oddech, machinalnie sięgnęła do butelki z wodą. Odkręciła ją bardzo szybkim ruchem, po czym chlusnęła na chłopaka całą zawartością - wystarczająco prędko, by ten nie zdążył się odsunąć. W jej błękitnych oczach błysnęła nienawiść, ogromne oburzenie i... czyżby bezsilność? Nadmiernie błyszczące oczy można było zrzucić na karb soczewek koloryzujących.
- Enjoy your water - wysyczała w jego kierunku.
Nie starając się nawet ukryć tego, jak bardzo jest wściekła, ruszyła w stronę stolika Holly i Alice. Przywitała się z koleżankami, po czym zaczęła coś mówić, a wyraz twarzy miała przy tym wyjątkowo paskudny.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
Lidns:
Koleżanki przywitały ją szerokimi uśmiechami. Najpewniej nie słyszały komentarzu Evana o operacjach plastycznych, albo takowe nie były żądną tajemnicą. I chociaż Linds wyglądała na naprawdę poruszoną całym zdarzeniem, to raczej odbiło się ono bez echa. Oczywiście tych kilka osób, które były wystarczająco blisko zachichotały, ale raczej cicho i w ukryciu. W końcu Linds potrafiła zniszczyć każdego jedną plotką.
Dziewczyny nie zdążyły nawet zamienić kilku słów, kiedy do środka wszedł Nathan z dość ponurą miną. Zbliżył się do dziewczyn i zapytał cicho: Linds? Możemy chwilę pogadać, na osobności?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Oderwała wzrok od uradowanych twarzy koleżanek, gwałtownie odwracając się w kierunku Nathana. Nadal było widać, że jest czymś wyjątkowo wkurzona, chociaż błyskawice w oczach i burzowa mina już zniknęły z jej plastikowego oblicza. Była zdeterminowana, żeby skopać "komuś" tyłek - oczywiście w sensie metaforycznym - tak, żeby co najmniej przez tydzień lub dwa nie mógł przejść przez korytarz bez asysty kpiących uśmieszków.
Mina Nathana powinna jeszcze bardziej ją rozwścieczyć - w końcu co on sobie wyobrażał - ale urokliwa wizja przyszłej zemsty uspokoiła ją zupełnie i nastawiła dość pokojowo.
- Sure... - powiedziała tylko i podążyła za chłopakiem.
_________________ "This town is big enough for only one manipulative bitch"
- Jasne, Vann... siadaj - powiedziała od razu. Widać nie bardzo chciała być sama w tym momencie - chociaż zbyt wspaniałym towarzystwem nie będę. - dodała z przepraszającym uśmiechem. Po czym rzuciła okiem na komórke i rozejrzała się jakby na kogoś czekała.
- Muszę dogadać się z Ell bo to co wyrabiamy zakrawa na idiotyzm... może przyjdzie... - przegarnęła reką włosy.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum