FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat :: Następny temat
Parker's house
Autor Wiadomość
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-13, 18:44   

- Za Maxa - wyszczerzył się w psotnym uśmiechu, zupełnie odciągając "cel" toastu od swojej osoby i upijając łyk piwa. Zaraz po tym odstawił butelkę.
- Sometimes - odparł Nathanowi z już nieco mniejszym uśmiechem, ale wciąż uprzejmym, po czym nalał whiskey do czystej szklanki, uzupełniając zawartość szklanki o kostki lodu i podał mu szklankę - A Ty czegoś sobie życzysz, Lindsay? - zapytał z sztucznym, ale uprzejmym uśmiechem Barbie. Przynajmniej Nathan to nie Ken, pomyślał.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-13, 18:52   

- Yeah... for Max... - mruknęła popijając jeszcze łyczka z czymś w rodzaju zastanowienia na twarzy. Przeniosła następnie spojrzenie na Nathana.
- Hey, cute face... gratulacje z okazji wygranej. Całkiem nieźle dawałeś czadu. - uśmiechnęła się wesoło i z kolei z nim się stuknęła szklaneczką. - twoja dziewczyna musi być strasznie z ciebie dumna. - mrugnęła do Linds.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-05-13, 22:14   

Lindsay spojrzała ze zdziwieniem na Annę i Dave'a - czyżby ta dwójka była razem a jej nie było o tym nic wiadomo? Niemożliwe.. szybko odrzuciła tę myśl.
- Hi guys! - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy, bardziej skierowanym do samej siebie niż do towarzystwa przy barku - Mojito if you could be so kind.. - powiedziała do Dave'a jednocześnie zajmując jedno z krzesełek przy barze - Nawet nie wiesz jak bardzo! Był taki wspaniały, prawda? - zaszczebiotała swoim zwykłym, przesłodzonym tonem do Anny.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-13, 22:33   

- Jasne, jasne... szczególnie w drugiej połowie jak przechwycił piłkę od drugiej strony, potem było to kapitalne rozegranie z Parkerem przez pół boiska - zaczęła się emocjonować - a potem wsadził czysto do kosza z klasycznym wsadem rodem z NBA i jeszcze... - przypomniała sobie, że mówi do kogoś, kto nie bardzo w tym siedzi i urwała w połowie z westchnieniem - i tyle bo bohater stoi przy barze i się nadyma - zaśmiała się. - Zejdź na ziemię, Scott - w następnym meczu na pewno dasz ciała. - podniosła Nathana na duchu tą radosną kwestią wypowiedzianą z przekorą w oczach, która świadczyła o oczywistym żarcie.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-13, 22:42   

Erica:
Max uśmiechnął się pod nosem. Częstuj się... powiedział wycierając ręce w ściereczkę. Rzucił ją na blat opodal palnika, ale na tyle bezpiecznie by nic się nie zajęło. Potem podszedł do Erici, objął ją w pasie i... No jakżeby inaczej. Pocałował. Ale krótko... Ciepło spojrzał jej w oczy, a potem wyjrzał z kuchni do salonu. O! Jest nasz bohater. Nath! Chodźcie do kuchni! krzyknął i przyzwał kompanię gestem.

Towarzystwo przy barze, którego notabene u Parkerów nie ma :P Ale uznajmy, że przy jakimś stole:
Nathan uśmiechnął się do Anny Widzę, że rzeczywiście lubisz ten sport. Powinnaś częściej pojawiać się na boisku w parku. Gdyby nie Parker to nigdy nie poznałbym tego miejsca... powiedział i zerknął na Linds Nie mogę dać ciała w następnym meczu. Z takim wsparciem jak Max i jego long shots. Hey Dave... Może Ty byś popróbował się wreszcie z jakimś sportem?
W tym momencie doleciało do nich nawoływanie Maxa.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-13, 22:54   

- Wiesz, myślałem nad tym, nawet Anna coś proponowała, ale sam nie wiem w czym mógłbym być dobry - odpowiedział Nathanowi, po czym spojrzał na Linds
- Sure, that's gonna take a while - odwrócił się do barku, by wziąć się do roboty, kiedy usłyszał wołanie Maxa. W sumie całkiem mu się podobała, więc i nie marudził. Złapał drugą połówkę limonki, którą wykorzystał do zrobienia koktajlu Annie, oczywiście tą niewyciśniętą, krojąc ją na cztery równe części. Następnie wziął limonkę i szklankę, po czym powędrował do kuchni. Tam też począł szukać mięty i cukru trzcinowego.
- Hey, guys. Oh, and I forgot... Nice game - uśmiechnął się do Maxa i odwrócił do Nathana, spodziewając się, że polazł za nimi i usłyszał co mówił. Zaraz jednak wyciągnął łyżeczkę i zaczął ugniatać w szklance przygotowane składniki, czyli limonkę, miętę i cukier, uważając, coby jej nie stłuc. Następnie obmył ręce, które przy ugniataniu nieco mu się ubrudziły i sięgnął po lód, by zaraz wrzucić go do miksera i skruszyć. Następnie wsypał go, po skruszeniu, do szklanki i dolał doń rumu. Złapał za mieszadełko i wrzucił do szklanki, zamieszał i odwrócił się do towarzystwa z gotowym drinkiem, licząc na to, że zaraz Linds go odbierze.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-13, 23:07   

Pociągnęła ponownie ze szklaneczki.
- Ja bardzo chętnie będę przyłazić. Musicie mi tylko dawać znać, że tam idziecie, bo to żadna przyjemność siedzieć tam samej.
Uśmiechnęła się wpadając do kuchni i węsząc dookoła.
- What's cookin' doc? - zapytała głosem Królika Bugsa zaglądając do garnczka z którego szła para. Kolejne węszenie gdy pochyliła się nad potrawą i zamieszała ją łyżką.
- Ej Ricky... pilnowałaś co on tu wrzuca? I mean... nie ma sprawy jeśli wszystko co dodał jest jadalne, ale pewne dodatki - dodała tajemniczym głosem który niby był przeznaczony tylko dla Erici ale ogólnie słyszalny w kuchni - własnej, naprawdę własnej produkcji chyba nie są przyprawą idealną... - łypnęła okiem na Maxa śmiejąc się szeroko.
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-05-13, 23:08   

Z nieco sztucznym uśmiechem słuchała paplaniny Anny na temat koszykówki. Co to ukrywać- nie miała na ten temat najmniejszego pojęcia. - Pewnie, że nie dasz ciała kochanie. Wierzę w Ciebie. - posłała mu buziaka, po czym mrugnęła wesoło do Anny. Zdecydowanie intrygowała ją jej osobowość, co jak na dziewczynę typu Lindsay naprawdę było niecodzienne.
Podążyła za Nathanem i Davem do kuchni, po czym z miłym uśmiechem odebrała drinka od tego ostatniego. - Thanks! - po czym upiła łyka z wyraźną lubością.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-13, 23:13   

Erica nakładająca sobie właśnie porcję do miseczki wybuchnęła głośnym śmiechem w reakcji na słowa Anny.
- N... nie sądzę, żeby chrzcił potrawę - odpowiedziała ze łzami śmiechu w oczach - patrzyłam mu na ręce... i nie tylko. To wszystko to 100% pure natural food without Parker ingredient.
Nadal się śmiejąc oparła się o wyspę i spróbowała ostrożnie potrawy.
- As far as I know... - zamruczała z pełnym ustami.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-13, 23:18   

Parker posłał Annie spojrzenie mówiące, jak bardzo jest zniesmaczony żartem w tym stylu. Jeśli nie ufasz mojej kuchni, to nie spróbujesz zamroczonego chili. powiedział z pewną dozą dumy. Wymienił secret handshake z Nathanem i siadł na wyspie, z której oderwały się już panienki próbujące uwodzić go. Sięgnął po przygotowaną wcześniej miskę i łyżkę, no i zabrał się do jedzenia.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-13, 23:31   

Spojrzała na niego zezem w odpowiedzi burcząc coś na temat nie znających się na żartach dziadów.
- I tak nie byłam głodna, sweety - zagruchała słodko na koniec, trzepocząc rzęsami i udając jedną z tych dziewczyn skaczących dookoła niego - twój widok wystarcza mi za wszelkie potrawy dzisiejszego wieczoru. I ach, ta sława koszykarska wokół ciebie jak sos chili na frytkach... - westchnęła jakby z głębi serca wskakując na blat naprzeciw wyspy i zasiadającego na niej Parkera. Po czym oczy zaśmiały jej się kpiarsko i przysunęła sobie swojego drinka. Z którego pociągnęła łyczka zakładając nogę na nogę.
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-13, 23:48   

Podczas całej tej niesmacznej rozmowy polazł po piwu i wrócił zaraz, pociągając solidnego łyka. Oparł się o zlew, spoglądając pod nogi w zamyśleniu i kręcąc przy tym głową.
- Well, one way or another, I bet that Ricky wouldn't mind if some Parker's ingredient REALLY were there - uśmiechnął się pod nosem.
- Well, cheer up buddy, don't mine 'em. Nor me - zerknął na Maxa i zaśmiał się cicho pod nosem. Pociągnął kolejny, solidny łyk piwa.
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-13, 23:55   

Przewróciła oczami.
- For Christ sake, enough of this subject - jęknęła - to był żart, może i niesmaczny ale trudno, palnęłam nim. Nie ma sensu tego tematu ciągnąć dalej bo naprawdę się niesmacznie robi. I skoro ja zaczęłam, ja skończę, ok? Lepiej powiedzcie kiedy następny mecz i czemu w ogóle ten był taki ważny.
Widać było, że jest jej cholernie głupio mimo, że starała się to kryć pod normalnym gadaniem.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-14, 10:17   

Max zwinnie zsunął się z blatu i podszedł do Anny. Po drodze spojrzał na Dave'a i zapytał Dude? What's wrong with you? po czym zwinnie schwycił ramieniem Annę i ściągnął ją z blatu by niczym starszy i silniejszy brat poczochrać ją po głowie przytrzymując ją za łeb silnym ramieniem. Kiedy skończył wrócił spokojnie na wyspę.
Nathan wyraźnie ożywił się na pytanie o mecz. I zaczął wyjaśniać, na tyle podekscytowany, że zapomniał nawet na moment o Linds: Widzisz mecz był ważny, bo dzięki wygranej awansowaliśmy do finałów stanowych, tak zwanych playoffów. Teraz na naszych meczach będą skauci z różnych uczelni, a do tego wszystkiego ciężko dostać się do finałów drużynie, która nie ma prawie żadnego doświadczenia. Naszą utworzono dopiero w tym roku.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-14, 11:12   

Na słowa Dave'a od strony Ricky dobiegło coś na kształt stłumionego "geez... iuuuu" po czym dziewczyna nic sobie nie robiąc ze skojarzeń dokończyła chili - było dobre. Włożyła miseczkę do zlewu i z 7&7 w ręce oparła się o zlew obok Chillmana i spojrzała z zainteresowaniem na Nathana.
- Tu się nie zgodzę. Jakieś doświadczenie już macie skoro zmietliście tyle drużyn. Ale ci skauci... no ciekawe... Jak zauważą ciebie Nath albo ciebie Max to... hmm.. bilet na wybraną uczelnię macie w kieszeni. Szczególnie, że za rok będziecie seniorami i to będzie mieć znaczenie.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Sygin 
Żywe Srebro:)


Posty: 449
Wysłany: 2008-05-14, 11:21   

Wyrwawszy się z uścisku Parkera sięgnęła ręką do włosów. Przedtem były fajnie ułożone, tu odpowiednio stały tam odpowiednio leżały - teraz było to istne gniazdo. W które trafił piorun.
Podeszła do Maxa z ciężką miną i dźgnęła placem w klatę.
- You... if you still wanna be my friend, never, ever, EVER do that again - powiedziała z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy - teraz muszę to wszystko poprawiać! - jęknęła płaczliwie. - Going to ladies room and you think about the sin you did - powiedziała na koniec, strzeliła błyskawicami z oczu, które jednak zaczęły z powrotem nabierać łobuzerskiego wyrazu i energicznym krokiem wyszła z kuchni starając się jakoś poprawić fryzurę od razu.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-14, 18:00   

Max machnął ręką tak jakby to nie miało najmniejszego znaczenia Tak właściwie to Nath już jest seniorem, dlatego ten mecz był taki ważny. powiedział spokojnie i uśmiechnął się do kumpla, który w odpowiedzi przytaknął na jego słowa.
- To prawda... Z moimi ocenami mogłoby być trochę ciężko z dostaniem się na odpowiednie studia, ale teraz mam szansę. zauważył Warto pomyśleć o studiach zawczasu.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-05-14, 21:01   

- Yup - kiwnęła głową - wy na pewno. A ja mam jeszcze trochę czasu jako pierwszaczek - uśmiechnęła się szeroko. - Chociaż marzy mi się Princeton... i psychologia... a może dziennikarstwo. Co by bardziej do mnie pasowało, guys? - uśmiechnęła się wesoło wskakując na miejsce zwolnione przez Annę i machając nogami.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Eithel 


Posty: 631
Skąd: Częstochowa/Kraków
Wysłany: 2008-05-14, 21:15   

Lindsay oparła się o wysepkę, niezbyt uważnie przysłuchując się rozmowie. Wszystkie te tematy nie bardzo ją interesowały, a już zwłaszcza studia, o których nie miała zamiaru myśleć. Powoli zaczynała żałować, że pojawiła się tu bez Holly - tak to przynajmniej miałaby się z kim ponabijać z tych wszystkich niuń próbujących nieudolnie kopiować ich niepowtarzalny styl. Jeść też nie miała zamiaru - specjał przygotowany przez Maxa zawierał wiele niepotrzebnych kalorii bardzo szkodliwych dla jej idealnej sylwetki. Wyraźnie znudzona popijała swoje ulubione Mojito i taksowała spojrzeniem wszystkich imprezowiczów mając nadzieję, że w końcu zrobi się nieco ciekawiej.
_________________
"This town is big enough for only one manipulative bitch"
 
 
Derriuz 

Posty: 620
Wysłany: 2008-05-14, 23:05   

- To be honest - I have no bloody idea - odpowiedział Erice, po czym odepchnął się od zlewu i dopił piwo - I'm gonna take a look around - rzucił zaraz po tym i ruszył w kierunku "większej imprezy", po drodze wywalając butelkę po piwie w należne mu miejsce i zgarniając kolejne. Rzadko korzystał z beczek. Począł z jedną ręką w kieszeni, a w drugiej trzymając piwo, które powoli popijał, przechadzać się na maksymalnym luzie wśród imprezowiczów wypatrując ciekawych osóbek i grupek, znajomych i tak dalej.
 
 
Ofelia 


Posty: 287
Wysłany: 2008-05-14, 23:28   

W końcu jakoś przebili się przez tłum. Vann poszła sobie wziąć coś do picia. Evan pewnie też, ale tego pewna nie jestem. Zdecydowała się na cole, ponieważ nie miała zamiaru się upić. No bo i po co? Zaczęła sie rozglądać za kimś znajomym. Ostatnio czas spędzała jedynie z Ballmerem. Nie, nie miała go dość. No może czasami. Ale nawet od niego trzeba się czasem oderwać.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-05-15, 10:03   

Zabawa wyglądała fajnie. Vann odnalazła Ericę i jej kompanię w kuchni, dobrze się razem bawili i tylko widok Linds mógł popsuć jej humor, ale różowa barbie wyglądała tak jakby była masakrycznie znudzona toczącą się rozmową.

Max uśmiechnął się pod nosem Sam nie wiem Erica... Hmmm... Może szkoła oficerska? zaproponował rozkładając szeroko ręce i robiąc minę która wszystkich rozśmieszyła.

A ponieważ należałoby ten odcinek wreszcie zakończyć, robię przeniesienie akcji :P
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-06-05, 11:43   

Max wrócił do domu na piechotę. Ostatnio tylko chodził, po pierwsze lewa ręka nie była jeszcze w pełni sprawna, a po drugie nie chciał. Może się bał, trudno określić. Grunt, że od wypadku minęły dwa tygodnie i przez te dwa tygodnie Max był wyraźnie przybity. W domu powitał go ojciec. Hej synu, jutro wielki dzień, Walentynki. Wymyśliłeś już coś dla Erici? zapytał żartobliwym tonem, ale Max posłał mu jedno z tych swoich ucinających dyskusję spojrzeń i minął swojego staruszka klepiąc go po ramieniu. Wyszedł nad basen i zamknął się w domku gościnnym.
Obok Jamesa stanęła Kirsten i objęła męża.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-06-05, 11:59   

Popatrzyła za pierworodnym z zamyśleniem w oczach a potem przeniosła wzrok na męża.
- I guess he's not in the mood for it, hon. Zresztą dziwię się niezwykle, że go o to pytasz - przecież ty nie lubisz tego święta!? - spojrzenie stało się lekko zdziwione. Z ich dwojga to ją zawsze ogarniał romantyczny nastrój 14 lutego. James tylko sarkał i prychał ale w końcu poddawał się i dawał się ponieść atmosferze serduszek, amorków i innych takich. - Możliwe, że on też nie. Nie pamiętam by je obchodził z jakąkolwiek dziewczyną.
Przytuliła Jamesa i poklepała go po twarzy.
- Chyba czas by pozwolić kobiecie przejąć stery w tak delikatnej sprawie. Let me talk to him. And don't worry... jestem pewna, że to tylko przejściowe naburmuszenie. Stracił na raz samochód, który bardzo lubił, możliwość gry w kosza, który kocha - przynajmniej chwilowo, i dobry nastrój. Może po prostu potrzebuje się wygadać... I'll see what I can do. - uśmiechnęła się lekko, pocałowała Jamesa i ruszyła w stronę domku zgarniając po drodze butelkę z ulubionym napojem syna.
Światło się paliło ale żadnej agresywnej muzyki nie było słychać. Delikatnie zapukała w drzwi.
- Max, can I come in?
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-06-05, 12:52   

James odprowadził wzrokiem Kirsten, trochę smutnym, ale zaraz w jego oczach pojawił się błysk szalonego pomysłu. Powoli układał plan na walentynki.

Tym czasem Kirsten otworzyła drzwi do domku nad basenem. Tak... Pewnie, mamo. usłyszała odpowiedź i po chwili już cała znalazła się w ulubionym pokoju Maxa. Parker leżał na łóżku i wgapiał się w sufit. Nawet nie pofatygował się zrzucić kurtki.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-06-05, 13:21   

Przysiadła obok niego na łóżku.
- Przyniosłam ci gałązkę oliwną - podsunęła mu przed oczy picie - w takiej postaci. Myślę, że wolisz to niż jakąś gałąź, prawda? Szczególnie, że sporo czasu spacerowałeś.
Chwilę patrzyła na niego z zastanowieniem a potem nagle w oczach pojawił się pewien pomysł.
- Ja wiem, że jestem sporo starsza od twoich znajomych i to straszliwy, jak wy to mówicie, obciach, gadać z matką. That's why I want you to imagine something... - włożyła ręce do kieszeni spodni, wyciągnęła nogi przed siebie i przybrała minę jaką zaobserwowała u jednego z kolegów Maxa - totalnego wyluzowania... a przynajmniej zdawało jej się, że taką minę przybiera.
- Widzę, że coś cię męczy, bro. Od jakichś 2 tygodni. I nie czaję bazy co się dzieje. - powiedziała w taki sposób jak odzywają się nastolatkowie - C'mon, tell me what's up, maaaan. - przeciągnęła ostatnie słowo i popatrzyła na Maxa w sposób jak jej sie zdawało luzacki. Tak jakby mógł to zrobić kumpel. Nie mogła jednak ukryć rozbawienia w oczach z tej pantomimy - A potem skoczymy na panienki... - dodała, poniewaczasie orientując się, że to mogło zabrzmieć strasznie głupio.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-06-05, 20:03   

Ale Maxowi to nie przeszkadzało, nawet go rozbawiło. Zawinął nogami nad głową matki i usiadł koło niej. Mom, iuuuu... Nie czaisz bazy? Kto tak teraz mówi? uśmiechnął się i szturchnął ja lekko ramieniem. Jutro walentynki... powiedział poważnie, a wręcz ponuro. A Erica pewnie chce czegoś specjalnego. Mamo, ja nigdy nie planowałem nic na walentynki. Żaden mój związek nie dotrwał do nich, a nie miałem randek w ten dzień, bo to by oznaczało coś poważnego. A do tego wszystkiego jeszcze to ramię. Ja wiem, że nie byłem wzorem cnót, ale żeby aż tak mnie karać?
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-06-05, 20:54   

Kirsten westchnęła i porzuciła od razu luzacki ton.
- Przede wszystkim ja bym się na twoim miejscu zastanowiła czy to jest osoba, która żąda jakiś specjalnych ceremonii. Przecież ona jest taka inna od całej reszty, z którą cię widywałam... może wystarczy się po prostu dowiedzieć czego by chciała jeżeli jeszcze tego nie wiesz po tym czasie jaki ze sobą jesteście. A poza tym ja nie wiem czemu mężczyźni uważają, że najszczęśliwsze jesteśmy gdy nas obsypie się prezentami, zaleje drogim szampanem i skacze dookoła. Honey... czasem wystarczy, że jesteś przy drugiej osobie. - poczochrała Maxa po jasnych włosach uśmiechając sie lekko - I możliwe, że ona właśnie czegoś takiego tylko potrzebuje. Tak niewiele przecież brakowało żeby... - zbladła przypominając sobie, że mogli go stracić. Porzuciła jednak zaraz ten temat. Zamiast tego poklepała go po ręce - Talk to her Max. To znaczy oczywiście jeśli to nie jest cięższa sprawa i jest ktoś inny z kim wolałbyś być. Wtedy zapamiętaj - zrywanie w Walentynki to najgorsze co można zrobić dziewczynie. - dodała ostatnie dwa zdania z wahaniem. W końcu skąd mogła wiedzieć, czy te dziwne humory nie biorą się właśnie z tego, że on chce innej.
Po chwili podjęła ostatnia kwestię.
- I nie wydaje mi się żeby wypadek był jakąś karą. Bo i za co? Przykry zbieg okoliczności. Ramię sie wygoi, przejdziesz rehabilitację i znowu zaczniesz grać.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
KapitanOwsianka 
plotkara

Posty: 2736
Skąd: Od wujcia fotela
Wysłany: 2008-06-05, 22:12   

Max wypuścił głośno powietrze z płuc, a potem padł ciężko na łóżko rozłożywszy ramiona. Mamo... Myślisz, że ludzie w związku powinni mówić sobie wszystko? Nawet to co, mogłoby zranić drugą osobę? zapytał, ale tak bardziej w próżnię, jakby nie oczekiwał odpowiedzi. Ona mi nie ufa, a ja nie wiem czy... Nieważne.
_________________
"I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."

Miewam napady wściekłości.
 
 
Caylith 
Her Gothic Majesty:P


Posty: 1403
Skąd: z głębi nocy...
Wysłany: 2008-06-05, 22:19   

Było gorzej niż przypuszczała. Faktycznie były problemy.
- Z punktu widzenia kobiety powiem ci, że lepiej usłyszeć coś złego ale szczerego od swojego chłopaka niż to samo do innej osoby. I najlepiej mówić prawdę. Kłamstwo i tak wyjdzie. Ta zasada jest szczególnie ważna jak się z kimś jest i jak wam na sobie zależy. Dlaczego uważasz, że ci nie ufa? Dałeś jej powody? - zapytała delikatnie nie chcąc nagabywać.
_________________
"- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."

"- We're from different worlds"
"- That's not true..."

"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Qfant


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 14