No właśnie... Co sądzicie o wszelakich sztukach walki? Interesujecie się nimi? Oglądacie? A może sami uprawialiście, bądź nadal to robicie? Jaka według was jest najciekawsza, a jaka najskuteczniejsza do obrony w "typowych" sytuacjach? (np.: walka na ulicy)
No i żeby nie było nieścisłości co do tego czym są sztuki walki i co się do nich zalicza to definicyjka z wiki.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Sztukami walki się nie interesuję, poza tym, że przez 4 lata trenowałem karate kyokushinkai i jujitsu (po dwóch latach uzyskałem siódme kyu, potem już mi się nie chciało zdawać na następne ;P). Co jakiś czas nadal chodzę na pojedyncze treningi.
Dla mnie najskuteczniejszą metodę obrony jest zejście na bok, uchylenie przed ciosem i natychmiastowy kontratak, oczywiście. Zgodnie z zasadami ju-jitsu. Uchyla się, przechwytuje się rękę napastnika z bronią lub nogę (bez broni xD) i powala się go.
Najciekawsze nie wiem, być może obrona przed dwoma napastnikami naraz, z których jeden trzyma z tyłu, a drugi uderza z przodu. Uderza się wtedy na przemian jednego i drugiego, aż do ich powalenia. Ale to trochę skomplikowane, żeby to prosto opisać. Lepiej by było pokazać.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Jako żem już studentka zapisałam się na w-f własnie na sztuki walki (na moim osiedlu sioę to może przydać )
Więc od początku października uczęszczam na cotygodniowe treningi - niestety tylko 2 godzinki lekcyjne - na więcej brak czasu.
Są to japońskie sztuki walki. Oprócz technik sensei mówi troche o historii, powstaniu etc. więc trochę judo, jujitsu, długo ćwiczyliśmy pady. Troche chwytów, dźwigni, duszeń... niby niewiele ale jak na tak krótki okres czasu...
Taki trening to świetna forma by się wyciszyć. Wyzbyć negatywnych energii. Wf-y mam w piątki, a po tygodniu się tego jadu trochę nagromadzi
Jak na razie jestem zadowolona... może w przyszłości będę kontynuować?
Au revoir!
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Jako żem już studentka zapisałam się na w-f własnie na sztuki walki
O właśnie, zapomniałbym. W tym roku chciałem się zapisać na w-f na studiach na aikido, ale żęm nie wiedział, kiedy jest otwierana rejestracja (komputerowa) na zajęcia, tom wziął ostatni ochłap, jaki mogłem wziąć - ping-pong. Nie żebym uważał ping-pong za coś złego, ale wolałem aikido.
EOT.
Tanit napisał/a:
na moim osiedlu sioę to może przydać
Na moim to mi się na szczęścien ie przydaje, ale np. mojego znajomego z osiedla kilka kilometrów ode mnie napadło trzech dresów. Na szczęście się obronił i powybijał im zęby.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Sam dość dawno temu trenowałem Shotokan. Ta odmiana karate bardziej nastawiona jest na perfekcyjną technikę, niż brutalną siłę jak Kyokushinkai. Wyróżnia się także bardzo niskimi pozycjami.
Za najciekawszą uznaję capoeirę, ze względu na jej rytmiczność, taneczność, widowiskowość i wkładanie w ciosy całej masy swego ciała. Za wyjątkowo skuteczne w "typowych" sytuacjach uznaję Muay Thai i Krav Magę.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Pozostaloscia po 'burzliwej mlodosci' jest to ze niezle radze sobie walczac rekoma (jestem za gruby zeby szybko biegac : ) Nie trenowalem, zadnej sformalizowanej sztuki walki, ale to co umiem jest moze, malo widowiskowe, nieeleganckie i zupelnie niesportowe, ale calkiem skuteczne.
Jesli mialbym cos trenowac to zdecydowanie bylby to boks - 'czystsza' wersja tego co juz umiem.
_________________ We are the Dwarfs. You will be decapitated. Resistance is futile.
Jaka sztuka walki jest najlesza w sytuacji "typowej". Odpowiedź jest prosta - odwrót na z góry upatrzoną pozycję. Krótko mówiąc - zwiewać. Nie wdawać się w bijatyki, nie sprawdzać czy Kravka, Aikido etc się nada. Spieprzać. I nie bawić się w bohatera. Bo już paru mistrzów, i to prawdziwych, od sportów walki do "ulicy" projektowanych skończyło swoje... bohaterstwo w trumnach.
Sam ćwiczyłem judo (nawet w turnieju byłem drugi.... na dwóch w kategorii wagowej ) i coś co dziś modnie określa się MMA - mieszaninę judo, aikido, jujitsu, karate, kick-boxingu - wzbogaconą o elementy obrony przed nożem, pistoletem (idiotyzm moim zdaniem). I dalej pewnie na macie bym się pobawił w mały sparing - najlepiej na zasadach judo właśnie .
Nie przepadam za sportami uderzanymi (poza capoeirą, która jest ładna i taekwondo, które jest efektowne). Wolę chwytane sporty, co najwyżej z podstawami uderzeń - aikido, jujitsu, pewne zagrania z sambo etc.
Do tego walka bronią białą - uwielbiam oglądać iaido i kendo.
Ogólnie preferuje japońskie podejście - takie do pewnego stopnia minimalistyczne. Nie przepadam za chińskimi "stylami pijanych dżdżownic na śniegu w górach Tien Szan".
Czasem lubię popatrzyć na mniej znane sztuki - viet vo dao czy cos takiego...
O właśnie, zapomniałbym. W tym roku chciałem się zapisać na w-f na studiach na aikido, ale żęm nie wiedział, kiedy jest otwierana rejestracja (komputerowa) na zajęcia, tom wziął ostatni ochłap, jaki mogłem wziąć - ping-pong. Nie żebym uważał ping-pong za coś złego, ale wolałem aikido.
A żałuj. Sam zapisałem się na treningi aikido 3 tygodnie temu i jeszcze nie żałuję. ^^" Niestety, zasadniczo niewiele jeszcze potrafię(delikatnie mówiąc). Obecnie największy nacisk jest położony na rozciąganie oraz na naukę najbardziej podstawowych dźwigni - aż do obrzydzenia. Potem się zobaczy. Widzałem kilka razy naukę tych bardziej "zaawansowanych" i nie powiem, ale rzucanie przeciwnikiem po sufitach, czy wykręcanie mu kończyn do granic możliwości jest całkiem "kuszącą" ofertą, więc myślę, że tak prędko z ćwiczenia nie zrezygnuję. :]
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
No i Gołota znów polecam - niestety po raz kolejny (ale tym razem raczej ostatni) okazało się, zę im więcej osób stawia na "Wielka Nadzieję Białych" i pisze o nim proza tym większą i bardziej bolesną porażkę ponosi. Szkoda faceta, ale on sam siebie pokonał, kiedy dwukrotnie walił poniżej pasa pokonanego przeciwnika. Inna sprawa, ze w co najmniej dwóch ważnych walkach został wyrolowany przez sędziów.
_________________ "Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Sam zapisałem się na treningi aikido 3 tygodnie temu
Aikido trenowałam w drugiej klasie podstawówki, ale potem zlikwidowali mi szkółkę Obecnie preferuję judo, tyle że póki co leczę kontuzję (prawa ręka i prawe kolano ), ale po świętach już chyba będę mogła wrócić
A ja, od nowego roku akademickiego i przed wyjazdem na staż do Brukseli (a pewnie po powrocie wrócę na treningi) chodziłem na aikido. Całkiem fajne, bo poza typowym treningiem rzutów, dźwigni, padów, raz w tygodniu mieliśmy zajęcia z bronią - bokken (bokuto) i jo. Zarówno elementy ofensywne, jak i rozbrojenie. No i rozbrojenie z noża też mamy. Do tego był staż z mieczami, gdzie w ruch poszły shinai, ale bez ochraniaczy do kendo (z początku straszno, pod koniec pełen wypas). I cóż - walka mieczem mi przypasowała (na stażu złamałem jednego drewnianego bokkena - cóż, shit happens), wiele technik aikido dzięki niej wykonuję i rozumiem lepiej. Sama walka też mi podchodzi, chociaż niekoniecznie wszystkie techniki. Niestety nie umiem się jeszcze dobrze przestawić z niektórych nawyków z judo - innej postawy, bardziej siłowych działań i jednak wejść w techniki odpowiednie. I brakuje mi bardzo parteru. Niby nic, a jednak.
Zakładamy dźwignię, sprowadzamy nią do parteru dajemy kopa w dzioba... i w nogi xP
Nas nasza trenerka tak uczy, chwyty po to by dały czas na ucieczkę. Przyznam, że za judo nie przepadam za bardzo (choć można się fajnie potarzać... z kolegami), zdecydowanie wolę taekwondo i ogólnie walkę w 'pionie'
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
To ja może jeszcze coś dopowiem odnośnie aikido... ^^
Zgadzam się z Wulfem, że jest to strasznie wciągająca zabawa. Te wszystkie dźwignie, rzuty... Niby nic, a jednak frajdy potrafią dostarczyć co niemiara. Niemniej jednak, chodząc na aikido nie nauczymy się walczyć. I tu nie chodzi o wszelakie zastosowania na ulicy itepe itede, ale po prostu - jest to bardziej "sztuka" niż "walki". Nie mamy tam nauki ataków, przez co często uczymy się technik broniąc się przed bele-jakimi atakim. A to implikuje dalsze konsekwencje w postaci tego, że przed dobrze wyprowadzonym atakiem praktycznie nie mamy szans nic zrobić. Ponadto, w aikido praktycznie nie ma żadnych zawodów, przez co nie mamy możliwości zweryfikowania naszych umiejętności. Ktoś powie, że trener może to zrobić - ale któż zweryfikował jego?
Co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś się mnie pyta o to jaki sport powinien zacząć uprawiać jako pierwsze polecam aikido.
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Oj, ja mam. Jak to mówił Osensej "Atemi jest sercem aikido". I u nas w dojo praktykują jednak, że jak np przy technice za słabo wychylisz partnera i ten ma okazję sprzedać Ci kopa na zadek... to ma obowiązek Ci go sprzedać. Albo jak Ci dobrze nie zejdzie z linii ataku... to dołożyć mu bombkę pod poślednie ziobro. Oczywiście lekko, bez przesady. Do tego dzięki mieczowi i jo trochę mamy ataków dość szybkich i ostrych Ale jak dla mnie i tak za mało jest atemi.
Arlzermo napisał/a:
Ponadto, w aikido praktycznie nie ma żadnych zawodów, przez co nie mamy możliwości zweryfikowania naszych umiejętności. Ktoś powie, że trener może to zrobić - ale któż zweryfikował jego?
No chyba, że ktoś chodzi bodajże do szkół praktykujących shindokan (chyba tak sie ten styl nazywał) chodzi - bo tam są zawody i turnieje nawet i ogólnie jest to bardziej "bojowe".
Arlzermo napisał/a:
Co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś się mnie pyta o to jaki sport powinien zacząć uprawiać jako pierwsze polecam aikido.
Ja aikido polecam w zasadzie tym, którzy chcą uprawiać sport walki... ale nie mają predyspozycji fizycznych do innych sportów. Czyli nie są gibcy, wielce wytrzymali etc. Bo aikido ma tę zaletę, że nadaje się w zasadzie do każdego i poza dobrym opanowaniem technik nie wymaga ani siły, ani wytrzymałości wielkiej. W zasadzie trzeba tylko elementarnego rozciągnięcia ciała. U nas w dojo jest facet po 60tce dobrze i ma się świetnie. Więc cóż... jak on może, to każdy może :D
O'dziadek mówił dużo, ale niekoniecznie z sensem. Nie jest nowością, iż Dziadek nie nauczał, ale niezrozumiale bełkotał pod nosem.
Wulf napisał/a:
Oj, ja mam. Jak to mówił Osensej "Atemi jest sercem aikido". I u nas w dojo praktykują jednak, że jak np przy technice za słabo wychylisz partnera i ten ma okazję sprzedać Ci kopa na zadek... to ma obowiązek Ci go sprzedać. Albo jak Ci dobrze nie zejdzie z linii ataku... to dołożyć mu bombkę pod poślednie ziobro. Oczywiście lekko, bez przesady. Do tego dzięki mieczowi i jo trochę mamy ataków dość szybkich i ostrych Ale jak dla mnie i tak za mało jest atemi.
Nie zrozumieliśmy się.
Ataki w aikido nie mają nic wspólnego z "normalnymi atakami" - chociażby sam fakt, że większość z nich następuje z przemieszczeniem, czy nawet z biegu. Dużo łatwiej jest odparować taki atak, niż jak ktoś stoi metr przed tobą i zasypuje cię serią nieskoordynowanych uderzeń.
Atemi nie jest atakiem, ale dodatkiem do techniki - ma ono na celu odwrócić uwagę przeciwnika(sorry, uke ) by dać ci czas do wykonania techniki.
A zabawy z bokkenami czy z jo to w większości kata.
Wulf napisał/a:
No chyba, że ktoś chodzi bodajże do szkół praktykujących shindokan (chyba tak sie ten styl nazywał) chodzi - bo tam są zawody i turnieje nawet i ogólnie jest to bardziej "bojowe".
Z tego co pamiętam, to się Yoshinkan nazywało ale też ręki sobie uciąć nie dam. Nieważna nazwa. Takie "zawody" mają formę zawodów z łyżwiarstwa figurowego - ktoś wykonuje techniki, a obok siedzi "jury", które go ocenia. Wszystko piknie, ale kto zweryfikował umiejętności tego "jury"?
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Z tego co pamiętam, to się Yoshinkan nazywało ale też ręki sobie uciąć nie dam.
Yoshinkan to jedno, shudokan (bo tak to się nazywało) to drugie
Arlzermo napisał/a:
Wszystko piknie, ale kto zweryfikował umiejętności tego "jury"?
wiesz, to jest ogólnie problem sztuk walki. Bo jeśli komuś nie zadziała na ulicy to ginie i ciężko mu potem mówić, gdzie był błąd. A ci, którzy na ulicy przeżyli, czasem mieli farta, czasem coś z danej sztuki zadziałało... a czasem po prostu uciekli, a potem zgrywali twardzieli :D Więc znowu - kto zweryfikował tak na prawdę ich umiejętności? Wszystko jest w zasadzie "uznaniem" jakimś.
Odświeżam temat.
Od roku chodzę na Taekwon-do i strasznie mi się ta sztuka walki podoba. Całkiem kontaktowa, a przy tym cholernie widowiskowa. Tylko trudna do opanowania, co tu dużo mówić. Te wszystkie kopy obrotowe i inne widowiskowe techniki wymagają dobrego rozciągnięcia i równowagi. Ech, daleka droga przede mną...
No to czeka cię ostra depilacja - panowie od sumo są gładziutcy, żeby im ładnie bandziochy znad tych "szekszownych" gaci błyszczały.
Nie lepiej jest się po prostu zapisać na japoński? Gwarantuję, że tak prędzej wyrwiesz jakąś wiśniową, skośnooką piękność.
A teraz pytanie na poważnie - serio chcesz się zapisać?
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Wydawało mi się, że sam pomysł jest tak absurdalny, że nie będzie wymagał emotki, a tu proszę, niespodzianka.
Weź nie rób ze mnie jakiegoś tępego przyczłapa!
Wiesz no... Nie zdziwiłbym się gdybyś chciał się zapisać na sumo, bo wielu młodych i smukłych młodzieńców(patrz jakie komplementy, zwłaszcza ten ostatni!) zapisuje się na ten sport. I tu nie musisz od razu wyglądać jak pół mamuciej dupy zza krzaka - chodzi o sam fakt zabawy i kultywowania jednej z ważnych tradycji japońskich... Więc wiesz no, pomyślałem że też tak chcesz... ^^"
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Wiesz no... Nie zdziwiłbym się gdybyś chciał się zapisać na sumo, bo wielu młodych i smukłych młodzieńców(patrz jakie komplementy, zwłaszcza ten ostatni!) zapisuje się na ten sport. I tu nie musisz od razu wyglądać jak pół mamuciej dupy zza krzaka - chodzi o sam fakt zabawy i kultywowania jednej z ważnych tradycji japońskich... Więc wiesz no, pomyślałem że też tak chcesz... ^^"
Obecnymi Yokozuna są dwaj goście z Mongolii. Jeden ma 184cm wzrostu i 148kg wagi, a drugi ma 193cm i 151kg. Brakuje mi kilku centymetrów i ~50kg
I tu nie musisz od razu wyglądać jak pół mamuciej dupy zza krzaka - chodzi o sam fakt zabawy i kultywowania jednej z ważnych tradycji japońskich...
Tak naprawdę chodzi o to, że dzięki swojej specjalnej diecie sumocy mają długie i grube penisy. Dzięki temu są bardzo popularni wśród płci przeciwnej. Minusem tej diety jest względnie krótka żywotność.
pozdrawiam
Z brakującymi centymetrami to faktycznie może być problem. Zbyt mała waga, po przejściu na odpowiednią dietę, za to problemu nie powinna stanowić najmniejszego.
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
Ataki w aikido nie mają nic wspólnego z "normalnymi atakami" - chociażby sam fakt, że większość z nich następuje z przemieszczeniem, czy nawet z biegu. Dużo łatwiej jest odparować taki atak, niż jak ktoś stoi metr przed tobą i zasypuje cię serią nieskoordynowanych uderzeń.
Atemi nie jest atakiem, ale dodatkiem do techniki - ma ono na celu odwrócić uwagę przeciwnika(sorry, uke ) by dać ci czas do wykonania techniki.
A zabawy z bokkenami czy z jo to w większości kata.
Wszystko jest kwestią kto i jak naucza. W wielu stylach aikido ćwiczy się tylko formy, które faktycznie maja niewiele wspólnego z prawdziwą walką i atemi jest tylko dodatkiem do techniki i sposobem na jej zaczęcie, ale są i takie gdzie duży nacisk kładzie się na urealnienie ataku i zastosowanie technik w praktyce...
Ostatnia polska nadzieja wagi cieżkiej znowu obskoczyla ciezki wpierdol i znowu skonczylo sie na nokaucie i namiocie tlenowym. Ludzie, ktorzy wciąż na niego liczą, nie mają kompletnie pojęcia o tej dyscyplinie sportu. Koleś w obecnej formie - bo wątpie, żeby nagle zaliczył jakiś wzrost - nadaje sie conajwyzej do zakontraktowania w jakimś KSW albo innym Polsat Boxing Night. Z jednej strony przykre, bo jakieś tam warunki miał, z drugiej dobrze, bo typ prywatnie wyjatkowo antypatyczny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum