FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Jacek Dukaj
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-08-13, 23:28   

Tak na prawdę większość dotychczasowych fabuł Dukaja opiera się na jednym kręgosłupie - od zera do postczłowieka a gdzieś w tle znajduje się mocna patriarchalna figura ojca/stwórcy determinująca całą przygodę. Tak jest w Córce Łupieżcy, Czarnych, Extensie, Perfekcyjnej, Innych, Lodzie. Tyle że Dukaj rozgrywa ten schemat na tyle różnych sposobów że trudno zarzucać mu wtórność.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-08-27, 11:30   

Taka ciekawostka, może ktoś będzie zainteresowany:
Fragment Linii Oporu został opublikowany w pierwszym numerze czasopisma o transhumanizmie, razem z innymi artykułami na temat: http://horyzonty.info/nnr
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3205
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2011-09-26, 14:33   

Legendarny zbiór opowiadań Jacka Dukaja, osławiony choćby takimi tekstami jak Katedra, Ruch Generała czy Irrehaare. Siadając do lektury, zastanawiałem się, czy opowiadania zawarte w tym tomiszczu są faktycznie takie dobre, jak to się je wszędzie reklamuje i co najważniejsze: czy oprócz wspomnianych opowieści, pozostałe są równie dobre? Dodatkowym elementem wątpliwości pojawiającej się w zaciszu mojego umysłu był ogromny sentyment do monumentalnej przecież lektury "Lodu". Targały mną opory i zastrzeżenia czy aby opowiadania zawarte w tym zbioru spodobają mi się, wszak napisane były kiedy Dukaj był dopiero początkującym pisarzem, a "Lód" powstał jak już jest ukształtowanym autorem, więc siłą rzeczy obecnie pisarzem jest znacznie lepszym niż w latach dziewięćdziesiątych.
Już na samym początku mogę powiedzieć, że moje wątpliwości okazały się zupełnie bezpodstawne. "W kraju niewiernych", to zbiór totalnie niesamowity. Mało tego, jest to najrówniejszy, najlepszy wybór opowiadań, jaki było mi dane czytać w życiu, a przyznam się, że trochę ich w życiu przerobiłem ;) Pokrótce ocenię każde opowiadanie z osobna, ale postaram się, aby nie przemycić żadnego spoilera.

Ruch Generała
Zaczyna się bardzo mocno. Od razu dosyć ciężkie science-fiction, wymieszane z kilkoma innymi gatunkami, okraszone porażającym wizjonerstwem, które nawet na przestrzeni kilkudziesięciu stron daje po głowie. Opowieść o bardzo niezwykłym generale. Sporo w nim polityki, dużo różnych spisków, potyczek militarnych. Całość napisana świetnie, bez żadnych wpadek po drodze. Fabularnie również bardzo dobrze, w każdym razie opowieść wciąga od pierwszych zdań i nie pozwala oderwać się od czytania aż do momentu dotarcia do kolejnej. Spokojnie zasługuje na 9,5/10.

IACTE
W przypadku tego tekstu bardzo często wracało do mnie pytanie: co Dukaj czyta, skąd bierze swoje inspiracje? Autentycznie miks gatunków zdziwił mnie, jak cholera. Jest tutaj charakterystyczne dla autora science-fiction, ale ponad to są i elementy horroru, opowieści o Indianach (westernu??), fantasy. Pojawia się także bardzo znany w twórczości Dukaja fragment rozważań o istnieniu. A także dochodzi znamienny dla zbioru motyw rozważań na temat wiary, boga (bogów) itd. Sami powinniście się przekonać, czy autor dostarcza zadowalających odpowiedzi i w jaki sposób kilka lat temu postrzegał kwestie istotne dla swojej późniejszej twórczości. Ode mnie 9,5/10.

Irrehaare
Zastanawialiście sie kiedyś jak może wyglądać inna wizja Matrixa? Jeśli tak, koniecznie sięgnijcie po ten tekst. Niesamowite, genialne, porażające wizjonerstwem opowiadanie, które Dukaj napisał mając około 20 lat. Absolutnie do niczego nie można się tutaj przyczepić. Opowiadanie legenda i zarazem jeden z dwóch moich faworytów w tym zbiorze. Oceniam 10/10. Aha, jeśli spodziewacie się czegoś a'la Matrix, to zmiecie nastawienie, bo to mimo naprawdę wielu podobieństw tekst zasadniczo różny i jeśli film braci Wachowskich był momentami trudny w interpretacji, tak Irrehaare jest znacznie trudniejsze. Istny test dla wyobraźni czytelnika.

Muchobójca
Tekst nieco słabszy od poprzedników, niemniej nadal fascynujący, wymagający i budzący podziw względem wyobraźni autora. Miks kilku gatunków, biorący znowu na warsztat zagadnienia tak lubiane przez Dukaja. Oceniam tak 9/10.

Ziemia Chrystusa
Kontrowersyjny tekst. Dla ludzi głęboko wierzących może nawet nie do przetrawienia. Budzi grozę taki scenariusz, jednocześnie fascynuje. Naprawdę niezły tekst, będący trochę w opozycji do tytuły zbioru ;) Co zresztą jest znamienne dla większości opowiadań w nim zawartych ;) Od siebie oceniam na 8,5/10.

Katedra
Najbardziej znane ze zbioru i chyba najbardziej osławione polskie opowiadanie ostatnich lat. Na okładce książki napisane jest: "Niebezpiecznie się zapatrzyć na Katedrę!". Podpisuje się pod tym wszystkimi kończynami. Czytając zakończenie miałem wrażenie, jakbym sięgnął istoty boga, jakbym zrozumiał pewne prawdy dla mnie dotychczas niedostępne. Genialny tekst. Jedno z najlepszych opowiadań, jeśli nie najlepsze, jakie było mi dane przeczytać. Zdecydowanie 10/10. Powinno być 1199/10 :mrgreen:

Medjugorje
Bardzo zakręcony tekst. Czyta się bardzo przyjemnie, a zakończenie (po oswojeniu się z wizją i szokiem nią wywołanym) mocno daje po głowie. 9/10.

In partibus infidelium
Sporo razy w literaturze (i w filmie) pojawiały się już rozważania na temat posiadania duszy przez obcych. Dukaj, jako pisarz ewidentnie wywodzący się z gatunku science-fiction, nie mógł być obojętny względem tej tematyki. Wizja ciekawa, treść wymagająca. Tekst bardzo dobry, choć chyba najsłabszy ze zbioru. Jednak zasługuje na 8/10 i przyznaję, że chciałbym umieć pisać tak słabe opowiadania ;) :mrgreen:

Podsumowując. Genialny, cholernie równy zbiór opowiadań, po który powinni sięgnąć wszyscy fani pisarza, a także każdy miłośnik wymagającej, inteligentnej, wizjonerskiej prozy. Co ciekawe, teksty napisane na przełomie bodajże 1993-1999 roku i każdy poraża stylowo. Już od najwcześniejszych lat Dukaj warsztat miał doskonały. Oprócz wartości typowo literackich, bardzo duże wrażenie robi też okładka z wydawnictwa SuperNowa, gdzie ilustracja jest autorstwa Bagińskiego. Prezentuje się to totalnie NIESAMOWICIE. Jeśli chcecie więc obcować z nietuzinkową prozą, która (nie ukrywajmy) jest przeznaczona wyłącznie dla ludzi inteligentnych, którzy są gotowi na nowe doznania i nie widzą ograniczeń dla wyobraźni, to czym prędzej sięgnijcie po "W kraju niewiernych". Warto też zgłębić się w treść tej książki, aby zweryfikować zasadność tytułu i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy te opowieści faktycznie prowadzą nas po światach ateistycznych ;)

Całość, mimo że ze średniej nie wychodzi, oceniam 10/10. Absolutnie żaden zbiór tak mnie wizjami nie powalił i tyle razy nie zmuszał do myślenia, jak ten.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-09-27, 10:41   

Ale się podjarałeś. Ja prawdę mówiąc czytałem ten zbiór jakiś czas temu, ale dzisiaj część opowiadań z niego blado mi się jawi przy późniejszych dziełach. Irrehaare należy znać bo Dukaj wprowadził tu chyba pierwszy raz szkielet fabularny marnosyno-postojczyźniany który będzie później często powielał i ulepszał. Ruch Generała jako fantasy myślne kategoriami SF, też warto. Ale np. taka Ziemia Chrystusa to zupełna słabizna. Zbiorek warto znać, ale już rozpływać niekoniecznie. Taki słupek w karierze Dukaja po którym można zobaczyć jaki zrobił postęp. Jakby rzeczywiście to było 10/10 i Dukaj poprzestałby by na tym poziomie, to byłoby... no nie byłby wielu innych rzeczy, lepszych.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23154
Wysłany: 2011-10-13, 20:19   

"Inne Pieśni" w interpretacji Krzysztofa Gosztyły: http://www.empik.com/inne...59904,ksiazka-p Czyż to nie wspaniała zapowiedź? Chyba się skuszę.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3205
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2011-11-01, 20:11   

Recenzja "Innych Pieśni" - możliwe spoilery

Za całą moją przygodę czytelniczą trafiło się tylko kilka książek, które stawiały mi spory opór podczas czytania. Pominąwszy sienkiewiczowską trylogię i kilka innych lektur, muszę wymienić choćby Imię róży Umberto Eco, Szatańskie wersety Salmana Rushdie, czy Kiedy umieram Faulknera. Znalazłoby się jeszcze kilka, ale te zdecydowanie najbardziej wryły się w moją pamięć. Jednak od wczoraj do tej listy bezwątpienia należą Inne pieśni Jacka Dukaja. Już dawno nie brnąłem takim tempem przez kolejne strony. Początkowo czytałem nie więcej, jak 50 dziennie, ponieważ każda większa ich ilość wiązała się z zatraceniem sensu. Ta powieść jest tak obłędna, że każdy wers trzeba czytać z umysłem szeroko otwartym, z mózgiem pracującym cały czas na najwyższych obrotach, przez co nawet chwilowe odejście myślami gdzieś indziej sprawia, że traci się sens. A jak się go zgubi, to nici ze zrozumienia całości. Na szczęście po jakimś czasie człowiek przyzwyczaja się do tej specyficznej prozy (pełnej niespotykanych słów, pojęć) itd. i może zacząć czytać szybciej. Szczególnie na końcu, gdzie po prostu już nie można wytrzymać i brnie się do finału, który zostawia człowieka skopanym, oszołomionym... ale wszystko po kolei ;-)

Inne pieśni opowiadają historię o panu Berbelku, który kiedyś był wielkim strategosem Europy. Niestety, podczas wielkiej bitwy został on pokonany przez potężnego kratistosa zwanego Czarnoksiężnikiem i mimo, że napluł mu w twarz, to w pewien sposób przyjął jego formę i przestał być genialnym strategiem, a stał się zwykłym kupcem, bardziej wegetującym niż żyjącym. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy przybywają do Berbelka jego dzieci - córka i syn, które porzucił po przegranej bitwie. Dodatkowo sytuację komplikuję jego fascynacja piękną Szulimą Amitace. Hieronim zostaje namówiony przez nią na uczestnictwo w wyprawię w głąb Afryki, w sam środek dziwnych krain, nazywanych Skrzywieniem, gdzie wszystko zatraciło znane nam kształty i co najgorsze: potrafi tę kakomorfię narzucać człowiekowi. Po tej podróży nic już nie będzie takie same dla strategosa. Odzyska on dawną siłę, a nawet stanie się jeszcze potężniejszy i to w jego rękach spocznie los świata (i nie tylko), gdyż to jemu przypadnie w udziale poprowadzenie armii przeciwko skrzywieniu.

Tak w naprawdę wielkim skrócie prezentuję się fabuła Innych pieśni. Już sam ten opis mówi czytelnikowi, że czeka go coś niesamowitego i co najlepsze - obietnice te nie są bez pokrycia. Notka od wydawcy na tylnej części okładki mówi, że powieść tę można odczytywać zarówno jako fantasy, s-f, powieść przygodową oraz traktat filozoficzny. I zaiste tak jest w rzeczy samej.

Sama fabuła jest tak wielowątkowa, że można by o niej napisać ze trzy książki. Stanowi ona prawdziwy majstersztyk i można znaleźć w niej wszystko: miłość, przygodę, niesamowite bestie i urządzenia, wielkie bitwy, magiczne i przerażające plenery, intrygi oraz głęboki, nie dający zasnąć finał. Jednak nie samą fabułą człowiek żyję. Następny element godny pochwały, to styl oraz wyobraźnia Dukaja. Już dawno nie czytałem czegoś, co byłoby napisane w tak kapitalny sposób. Czyta się raczej trudno, ale co z tego, skoro każde zdanie to mistrzostwo konstrukcji, każdy opis to pokaz plastyki słowa i wyobraźni. Wielkie brawa za to! Kreacja bohaterów, szczególnie strategosa zasługuje również na największe brawa. Ale co ciekawe, każda postać jest wykreowana idealnie, tak że aż poraża realnością.

Niemniej największą siłą Innych pieśni jest wszechobecna filozofia - klasyczna, mieszająca się z rozważaniami Gombrowicza na temat formy. Cały, opisany w książce świat został wykreowany na fundamentach opisywanych przez Arystotelesa czy Pitagorejczyków. Mamy więc świat złożony z czterech podstawowych pierwiastków oraz wszelkie maszyny działające dzięki ich wykorzystywaniu, które nie potrzebują żadnych innych paliw. Ciało podlega opisywanym przez starożytnych zmianom etc. Po prostu z każdej niemal strony emanuję antyczna filozofia tak żywa, że chyba nawet sam Arystoteles by w to nie uwierzył. Mamy tutaj nawet podróże kosmiczne, pokazane w cholernie niezwykły sposób. Najważniejsze jednak są rozważania o morfie. Te 630 stron to przede wszystkim wariacje na temat czy możliwe jest narzucenie komuś swojej formy lub czy możliwa jest spod niej ucieczka. Co decyduję, że jesteśmy tym kim jesteśmy? Czy tacy się rodzimy czy sami się tacy stwarzamy? Inne pieśni nie dają jednoznacznej odpowiedzi, ale można wiele wyczytać między wierszami. Szczególnie patrząc na metamorfozę strategosa, który zmienia się w człowieka najpotężniejszego na ziemi, takiego którego boją się nawet wszechmocni kratistosi. Ciekawie widać to pod koniec, gdy patrzymy na jego poczynania oczami Księżycnaki Aurelii. Ta zmiana zdumiewa, napawa fascynacją i lękiem zarazem.

Na osobną wzmiankę zasługuje finał, który jest tak dziwny, że aż piękny, niepowtarzalny, niesamowity. W pierwszej chwili nie złapałem o co chodzi, więc jeszcze raz przeczytałem ostatnie zdanie. Odłożyłem książkę i dopiero wtedy to do mnie dotarło z siłą nadjeżdżającego pociągu. To właśnie w tej końcówce widać, jak potężna może stać się forma, a to nie pozwala później zasnąć. Zostaje człowiekowi w głowie ta ostatnie scena i drażni nerwy, nie pozwalając się od niej uwolnić. Cudowna sprawa i kolejny znak, że Inne pieśni to powieść genialna, niepowtarzalna, cholernie trudna, ale warta mozolnego przez nią brnięcia, bo potrafi ten trud wynagrodzić. Szczególnie dzięki niesamowitej wyobraźni autora oraz głębi, jaką można tutaj znaleźć. Dukaj jest dla mnie w tej chwili pisarzem z najwyższej póki, a Inne pieśni zaraz po Lodzie jedną z najlepszych powieści, jakie czytałem. Zabieram się za kolejne.

Kurde, fajnie byłoby teraz tak usiąść sobie z piwem w ręku, najlepiej przy ognisku w środku gwieździstej nocy, i porozmawiać z kimś, kto również Inne pieśni czytał. I tak debatować do świtu o zakończeniu, starając się wspólnie zrozumieć co oznacza ten końcowy wyraz twarzy ;-) Niestety raczej wątpię, aby ktoś z mojego otoczenia w najbliższym czasie przeczytał tę powieść. A szkoda, bo to cholernie zacna lektura jest. Od siebie daję 9+/10, umieszczając ją w swoim prywatnym top10.
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4633
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2011-11-01, 20:52   

Ja tam w ogóle nie wiem czy można stwierdzić co lepsze: "Inne pieśni" czy "Lód". Raz uważam, że ta pierwsza, innym razem, że ta druga.
Pamiętam, że po przeczytaniu "Innych pieśni" przez parę miesięcy z żoną (wtedy jeszcze żoną nie była) o tej książce rozmawialiśmy.
Co dużo gadać. Po prostu Dukaj jest geniuszem.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-02, 10:46   

Dobra, udało mi się stłumić tryb fanboya. Może wieczorem (jak uda mi się jak uda mi się wyłączyć tryb fanboya) coś napiszę, bo to:
Martinus Jachus napisał/a:
Inne pieśni opowiadają historię o panu Berbelku, który kiedyś był wielkim strategosem Europy. Niestety, podczas wielkiej bitwy został on pokonany przez potężnego kratistosa zwanego Czarnoksiężnikiem i mimo, że napluł mu w twarz, to w pewien sposób przyjął jego formę i przestał być genialnym strategiem, a stał się zwykłym kupcem, bardziej wegetującym niż żyjącym. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy przybywają do Berbelka jego dzieci - córka i syn, które porzucił po przegranej bitwie.
trzeba naprostować.


Ale teraz o czym innym bo o zakończeniu. O czym wg ciebie świadczy to rozpoznanie wyrazu twarzy adynatosa? Możesz napisać w kilku zdaniach?
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-11-02, 11:25   

Czy Berbelek jest od berbeluchy?
_________________
Instagram
Twitter
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3205
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2011-11-02, 11:31   

toto napisał/a:
coś napiszę, bo to trzeba naprostować.
Oj tam, czepiasz się. Dopiero jak teraz przeczytałem, to wiem o co ci chodzi... Nie Berbelka, a Berbeleka ;) Późno było i nie zauważyłem ;)

toto napisał/a:
Ale teraz o czym innym bo o zakończeniu. O czym wg ciebie świadczy to rozpoznanie wyrazu twarzy adynatosa? Możesz napisać w kilku zdaniach?
Jasne, choć wydaje mi się, że znacznie lepiej bym to wytłumaczył w rozmowie niż w piśmie. Niemniej, spróbuję.

"INNE PIEŚNI" - SPOJLERY Z ZAKOŃCZENIA

Ja widzę to tak:

Jeśli pamiętasz jeszcze treść powieści, to na pewno wiesz, jak bardzo ważne dla niej były rozważania o Formie. W sumie cała fabuła została zbudowana na tym, a reszta to tylko genialne dodatki. Przez te 630 stron Dukaj stara się pokazać czytelnikowi, jak krucha może ona być, jak łatwo jest na nią wpłynąć, jeśli nie ma się odpowiednio silnej woli. Już sam przykład Berbeleka dobitnie na to pokazuje. Po przegranej bitwie był strzępem człowieka w morfie Czarnoksiężnika (z jej odciskiem na umyślę). Dopiero pewne bodźce sprawiły, że zaczął się zmienić i osiągnął stan takiej potęgi, że mógł zabić kratistosa. I tutaj dochodzimy do istoty zakończenia. Pamiętasz, że w pewnym momencie dawano Berbelekowi kilka różnych alternatyw, byle tylko nie udał się na walkę ze skrzywieniem? Było to spowodowane tym, że jeśli wróciłby jako wygrany, to kratistosi by go zabili, albo próbowaliby to zrobić. Kratistobójca wiedział o tym, lecz mimo to postanowił wyruszyć na tę wojnę. A żeby tego było mało, to jeszcze przez ruszeniem w czeluści kosmosu powiedział Ileii, że później ją zabije, że wszędzie ją znajdzie. To świadczy jak bardzo potężna stała się jego forma. Nie było na świecie i we wszechświecie (co się później okazało) osoby silniejszej od niego. Apogeum przyszło pod koniec, podczas starcia z kratistosem skrzywienia. Początkowo Hieronim tracił swoją formę - co jest bardzo fajnie opisane - jednak nie poddał się. Okazał się tak silny, że nawet kakomorfia nie mogła go pokonać. Co - suma summarum - doprowadziło do tego, że zabił kratistosa skrzywienia. A ta ostatnia mina martwego mogła być dla mnie tylko jedna - uśmiech. A to dlatego, że umierający wiedział, że to tak naprawdę nie koniec, ponieważ strategos zajął jego miejsce. Ja to rozumiem tak, że jego Forma stała się na tyle potężna, że na ziemi zostałaby postrzegana właśnie jako kakomorfia, dlatego Hieronim został niejako następcą zabitego. Co by było, gdyby to całe skrzywienie było po prostu osobami/istotami, których formy stały się tak silne, że aż ich ciała stawały się inne niż wszystko, co znane. Uważam, że to właśnie stało się ze strategosem. I dzięki temu stanie się to, co było powiedziane w pewnym momencie powieści. Dzięki wielkiej potędze kratistobójca zdobędzie swój własny anthos na ziemi, a zrobi to pod formą nieznaną innym ludziom, ponieważ żaden z nich nie był w stanie stać się kimś tak wszechmocnym. Dlatego też pod koniec pojawia się zdanie, że wtedy Aurelia widziała go po raz ostatni. Zauważ, że nie jest dodane, że widziała go po raz ostatni żywego, a to dlatego, iż on żyję, ale pod zmienioną morfą, jako istota potężniejsza niż inni i dlatego niemożliwa do zobaczenia w normalnych kategoriach.
Tak w skrócie wygląda moje rozumienie zakończenia. Mam nadzieję, że się jakoś w tym łapiesz ;)

KONIEC SPOJLERÓW
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-11-02, 12:56   

IMO chodziło raczej o to, że nie mógł być "wielkim strategosem Europy", bo sugerowałoby to jakąś formę UE. Dwa - Brebelek nie przyjął formy Wdowca tylko dał stłamsić swoją. Było to chyba działanie zamierzone, bo Wdowiec w sposób niemal pokazowy zdobywał Kolenicę, bardziej by zmiażdżyć Berbeleka niż pokonać Światowida.
Dzieci natomiast chyba nie porzucił, po bitwie był tak zmienionym, pokonanym człowiekiem, że żona go opuściła (pisała mu w liście, że kochała tego kim był wcześniej a nie tego kim się stał).
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-02, 17:55   

Odmiana imienia to by był tylko drobny prztyczek. Na razie tyle:

Martinus Jachus napisał/a:
Inne pieśni opowiadają historię o panu Berbelku, który kiedyś był wielkim strategosem Europy. Niestety, podczas wielkiej bitwy został on pokonany przez potężnego kratistosa zwanego Czarnoksiężnikiem i mimo, że napluł mu w twarz, to w pewien sposób przyjął jego formę i przestał być genialnym strategiem, a stał się zwykłym kupcem, bardziej wegetującym niż żyjącym. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy przybywają do Berbelka jego dzieci - córka i syn, które porzucił po przegranej bitwie.
Po pierwsze, nie był strategosem Europy, był strategosem Vistulii - jednym z ważniejszych dowódców, ja wiem, chyba odpowiednikiem generała, może tylko pułkownika. Nie był nawet najważniejszą osobą w armii, bo głównodowodzącym armii Vistulii był marszałek Sławski. Oblężenie Kolenicy nie było wielką bitwą. Były dość niemrawe próby szturmu, ale obrońcy miasta sobie poradzili. Armia dowodzona przez Trepeja otoczyła miasto i rozpoczęła wielomiesięczne oblężenie (nie mogli sobie pozwolić na zostawienie garnizonu za plecami). Zamiast wielkiej bitwy było powolne obniżanie morale, próby wywołania pożarów, zarazy. W końcu zjawił się Maksym Rog vel Czarnoksiężnik vel Czarny Wdowiec i "zdobył" miasto. Triumfem Berbeleka, pokazem siły jego Formy było zachowanie życia i jako takiej władzy umysłowej w anthosie kratistosa (utożsamiałbym ich z bóstwami, które samą swoją obecnością wpływają na materię i umysł), który świadomie chciał złamać obrońców miasta. Ostatecznie forma Berbeleka okazała się na tyle silna, że w bezpośrednim starciu potrafił przełamać narzucone zachowanie - podniesienie się i splunięcie w wrogowi w twarz mimo uczucia konieczności padnięcia u stóp. Jednocześnie Forma Berbeleka została zniekształcona, być może również "zanieczyszczona" przez Maksyma Roga (wspomniała o tym jego żona). Najbardziej widocznym objawem było fizyczne skurczenie się Berbeleka - zdecydowanie niższy, wychodziło mi, że o ok. 0,5 m. Dalej - Berbelek stał się kimś w rodzaju wegetującego warzywa, ale jego przemianę zapoczątkowały nie dzieci, a Kristoff Njute.
Inne pieśni (s. 23, przynajmniej w pierwszym wydaniu) napisał/a:
Takim go pochwycił w swe szpony esthlos Kristoff Njute. Wielki krzyż na piersi, dzika broda, zero obeznania i taktu salonowego: importer futer z Herdonu z ogromnymi planami i z rynkiem zbytu pod nieformalnym perskim monopolem. "Gdybyś tylko mógł do nich dotrzeć, przecież ich wszystkich znasz, a kogo nie znasz, ten w każdym razie zna ciebie. Pomyśl tylko, esthlos, jak moglibyśmy się wzbogacić!" Złoto! Bogactwo! Owego wieczoru, nad kielichem słodkiego wina, w kolorowych światach dzunguońskiech ogni na bezksiężycowym niebie, w chmurze morf frankońskiej aristokracji, w sercu anthosu Leo Vialle, Kratistosa Buty i Pychy - postanowił pożądać bogactwa. Postanowił chcieć chcieć, postanowił postanowić - na Jowisza, no jakoś trzeba wykopać z siebie tę wolę! O, wykrzyknik to już początek. Następnie zmiana narracji. "Pan Berbelek postanawia zostać bogaczem". "Pan Berbelek będzie bogaczem". Czy smród Czarnoksiężnika się zmniejszył? Na wszelki wypadek Hieronim trzymał się od tamtej pory blisko rytera, pewien, że impulsywny Herdończyk przymusi go do uczestnictwa w każdym przyjęciu, na jakie tylko przyjdzie zaproszenie - ani też nie pozwoli sypiać zbyt długo. Z czasem zaczęły pączkować inne pragnienia

Przybycie dzieci i odgrywanie roli ojca oraz odgrywanie przed Ablem roli strategosa było kolejnym etapem odzyskiwania, a raczej tworzenia na nowo, Hieronima Berbeleka. Ale proces został zapoczątkowany przez Kristoffa Njute i Szulimę - Berbelek poznał ją jeszcze przed przyjazdem dzieci do Vodenburgu.


Do drugiego posta odniosę się później, bo mam jednak dalej idące pomysły i muszę je trochę poukładać. Zgodzę się o tyle, że Berbelek stał się nową Potęgą mogącą zagrozić kratistosom. Z resztą już niekoniecznie.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Jachu 
princeps senatus


Posty: 3205
Skąd: Dom-na-Drzewie
Wysłany: 2011-11-03, 09:38   

toto, twoje interpretacje same w sobie są zrozumiale napisane i sensowne. Niektóre nieścisłości, które sam napisałem nasuwały mi się na myśl podczas pisania, były spowodowane tym, że nie jestem w stanie w stu procentach przypomnieć sobie wszystkich wydarzeń mających miejsce w książce, a tym samym nie jestem pewien czy ja słusznie je interpretuję ;)

"INNE PIEŚNI" - SPOJLERY Z ZAKOŃCZENIA

Jak tak się zacząłem nad tym zakończeniem zastanawiać, to dochodzę do wniosku, że nie to jest najważniejsze, że na twarzy adynatosa pojawił się właśnie uśmiech. W sumie jeszcze ważniejsze jest to, że w ogóle MIAŁ on twarz! Przecież Pan Berbelek wkroczył w Chaos, w nieznane, nieuformowane, Inne. To, że ujrzał twarz kratistosa znaczy, że Pan Berbelek narzucił mu swoją Formę. To dobitnie świadczy o jego Potędze. Kratistosów można albo zabić, albo wygnać. Berbelek natomiast go przemorfował. Kim więc się stał?? Nadkratistosem? Bóstwem? Można się tylko domyślać, ale pewne jest, że kiedy wróci na Ziemię, nieźle namiesza... ;)

KONIEC SPOILERÓW

Warto zaznaczyć, że nie ma sensu się tutaj kłócić - każdy ma prawo do swojej wizji, zachęcam do zastanowienia się nad swoimi interpretacjami, a nie odtrącania ich "na dzień dobry".
_________________
Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc [Stary Ork]

Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje //utrivv [utrivv]

"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-03, 22:03   

Trochę to trwało, ale jest. Powiedzmy, że obecnie to jest moja interpretacja zakończenia. Pewne myśli ciężko jest przełożyć na zdania, więc dość kulawo to wyszło. Ale gdybym miał tego posta pisać dłużej, to najzwyczajniej w świecie bym go nie skończył i nigdy nie wysłał. Może uda mi się więcej wyjaśnić w dalszej rozmowie. Spoilery są. I narzucani interpretacji. Osoby, które nie czytały książki czytają to na własną odpowiedzialność.




Skąd się wzięli adynatosi? W celu pozyskania sprzymierzeńców, Berbelek przekonywał kratistosów (dokładnie ich szczury), że Skoliodoi przywołał (lub wywołał) Czarnoksiężnik. Świadczyć o tym miały tworzone przez niego kakomorfy, które chętnie wykorzystywał w bitwach. Kakomorfy były niejako dowodem na chorobę Formy Roga. Nieważne już było czy sam stworzył Skrzywienie czy tylko przywołał adynatosów. Kolejną poszlaką obciążającą Roga miała być nagła ofensywa na zachód i sojusz z Siedmiopalcym (Babilon), które miały dać mu dostęp do Krzywych Krain w Afryce.
Antidektes twierdził, że coś w sferach zwróciło uwagę adynatosów, jakieś pęknięcie w kosmosie. Normalnie w centrum (ludzkiego?) kosmosu znajdowała się Ziemia, zmiana nastąpiła po piątej wojnie kratistosów - Illea została wygnana i osiedliła się na Księżycu czyniąc z niego drugie centrum - forma kosmosu (całego wszechświata?) została zaburzona. Ponieważ to Księżyc był źródłem zaburzenia, adynatosi najpierw trafili tam, dopiero później dotarli na Ziemię.
Pod koniec powieści również Berbelek mówi, że to Księżyc jest przyczyną pojawienia się adynatosów. Powołuje się na Antidektesa i rozwija jego poglądy - nie samo pojawienie się Illei i ludzi na Ksieżycu zwróciło uwagę adynatosów. Illea celowo miała ich sprowadzić - miało to jej pomóc objąć własnym kerosem całą Ziemię.
Aker Numizmatyk był chyba jedyną osobą na Księżycu i Ziemi, która w jakiś sposób rozumiała adynatosów. W Odwróconym Więzieniu obserwował jednego (wszystkich?) z nich, próbując go zrozumieć. Z jego ust pada zdanie, że ich forma jest tak obca ludzkiej, że niemożliwe jest ich zrozumienie. Zrozumienie między ludźmi i adynatosami może pojawić się dopiero wtedy, gdy jedni zaczną przyjmować formę drugich. Człowiek zrozumie adynatosów tylko w dwóch przypadkach - przyjmie formę adynatosów lub narzuci adynatosom formę ludzką. Patrząc w ten sposób na ostatnią scenę dochodzę do tego, że Berbelek przyjął formę narzuconą przez kratistosa adynatosów lub przełamał formę (być może decydujący wpływ miała na to obecność czternastu ludzkich kratistosów) nieludzką i między innymi dzięki temu możliwe było pokonanie kratistosa. Wcześniejsza wizyta Berbeleka w Odwróconym Więzieniu skłania mnie ku temu, że to Berbelek narzucił Formę adynatosowi i to pod ludzką formą adynatos zginął.
Ale wytłumaczenie nie jest takie proste. Owszem, Berbelek pokonał adynatosa, ale jednocześnie przejął obcą formę. Przywoływany już Aker Numizmatyk doszedł do wniosku, że forma adynatosów jest odmienna od formy ludzkiej. Ale ważniejsze jest to, że adynatosi żyją poza czasem i przestrzenią, przynajmniej w naszym, ludzkim rozumieniu tych pojęć. Czas i przestrzeń nie przynależą do ich Formy. Kiedy adynatosi (łatwiej jest posługiwać się liczbą mnogą, ale do końca nie wiadomo czy był tylko jeden adynatos czy było ich wielu) weszli w sfery ziemskie, ich triumf/klęska była już przesądzona. Z perspektywy ludzi miało się to dopiero stać, adynatosi mieli to już za, i jednocześnie, przed sobą.
Moim zdaniem kluczowe w tym wszystkim jest to, że to Illea celowo przywołała adynatosów. Jaki to ma związek z Berbelekiem? Berbelek stał się adynatosem. Zacznę od tego, że już w dzieciństwie miał niezrozumiałe sny, które towarzyszyły mu przez całe życie. Także w afrykańskim Skoliodoi i po zabiciu Czarnoksiężnika.
W oczy rzuca się to, że sny Berbeleka przypominają opisy spotkań z adynatosami. Ważne jest, że sny pojawiły się zanim Berbelek zetknął się ze Skoliodoi (w Afryce w 1194r.). A nawet zanim na Ziemi zaobserwowano Skoliodoi (pierwsze wzmianki z roku 1186). Samo Skoliodoi najprawdopodobniej pojawiło się na Ziemi co najmniej 20 lat wcześniej - świadczą o tym ofensywa Czarnoksiężnika w kierunku Afryki po wcześniejszej rozmowach Szulimy z Rogiem, prawdopodobnie w celu nawiązania sojuszu. Po fiasku rozmów (albo tylko ich zawieszeniu), Szulima jedzie do Egiptu i tam próbuje dowiedzieć się jak najwięcej o afrykańskiej kakomorfii (uczestniczenie w dżurdżach). Jeśli przyjmie się, że Aker Numizmatyk ma rację i porażka adynatosów była już przesądzona w chwili kiedy przybyli w sfery ziemskie, to raczej nie będzie nadużyciem przyjęcie, że wiadome było również to, kto zabije kratistosa adynatosów.
Głównym problemem jest ustalenie, kiedy Berbelek stał się adynatosem. Po wyjściu z Odwróconego Więzienia, po spotkaniu z uwięzionym adynatosem? Po starciu z kratistosem adynatosów? W trakcie dżurdży? A może od początku był i człowiekiem i adynatosem przywołanym przez Illeę (Berbelek urodził się ok. roku 1159, niestety nie wiem kiedy naprawdę pojawiło się Skolidoi, najpierw na Księżycu, później na Ziemi, być może w tym samym czasie, ale brak danych; to i tak mocno naciągana teoria)? Wydaje mi się, że Berbelek stał się adynatosem po spotkaniu ze Skoliodoi i to właśnie on jest zamknięty w Odwróconym Więzieniu - jego marsz na bezpośrednio na Labirynt był wypełnieniem obietnicy złożonej Illei: "Ale ja je przetrwam, widziałem swój kismet i mówię ci, że przetrwam i wrócę, stanę wtedy przed tobą i". Dlaczego Berbelek trafił akurat tam? Nie wiem. Po prostu po ostatniej bitwie znalazł się w innym czasie niż przed bitwą, być może było to spowodowane konfliktem między Formę sfer ludzkich a Formą adynatosów. Także dlatego Berbelek przeżył pierwsze spotkanie w Odwróconym Więzieniu - spotkał się z samym sobą. Tylko, który Berbelek wyszedł z Więzienia?


I kilka cytatów (numeracja stron z wydania w miękkiej okładce):
s. 17 napisał/a:
Od dzieciństwa, odkąd pamiętał, bo jeszcze na długo przed Kolenicą, prześladowały go czarne koszmary, których wszakże nijak nie potrafił po przebudzeniu opowiedzieć ani nawet dobrze sobie przypomnieć; pamiętał tylko poczucie kompletnego zagubienia i dezorientacji, trwogi tak głębokiej, że w ogóle niemożliwej do wysłowienia

s. 16 napisał/a:

- Cóż znowu ci się śniło?
- Nie pamiętam, nie jestem pewien, nie wiem zresztą, jak to opowiedzieć. Sam pomyśl, Kristoff, coś takiego: zamknięty, ale w nieskończonej przestrzeni, biegnę do miejsca, w którym stoję, a oni mnie tną do kości, ilekroć się obrócę, ale to nie ja się obracam -

s. 241 napisał/a:
Zasnął. Śniło mu się to, co zawsze: uwięzienie w nieskończoności, ból podzielenia, pęd ku czemuś, co miał w ręce - choć oczywiście nie miał rąk - zagubienie pośród niewypowiadalnego. Tym razem jednak przynajmniej zapamiętał, czego nie mógł wypowiedzieć; pozostało z nim na jawie.

s. 582 napisał/a:
I tak pan Berbelek nie zaśnie, koszmary stawały się coraz bardziej trujące, przez kilkanaście minut po przebudzeniu nie potrafił rzec słowa w żadnym ludzkim języku; nie chciał zasypiać.

s. 594 napisał/a:
- Masz rację, masz we wszystkim rację. Zrozum więc: taka jest moja natura. Chcę tego, śnię o tej bitwie, to mój cel.


s. 357 napisał/a:
Po raz pierwszy spostrzeżono go [adynatosa schwytanego na Księżycu - dopisek mój] na Niższej Stronie, już w granicach korony Pani - lecz nie był przez to ani trochę bardziej ludzki. Na podstawie wstępnych raportów - gdy ludzie po prawdzie nie wiedzieli jeszcze, o czym raportują - wytyczono jego marszrutę. Przedłużenie tej wykreślonej na mapie linii wskazywało prosto na Czwarty Labirynt.
Działo się to tuż po pierwszej większej potyczce z adynatosami, ochrzczonej potem Bitwą Marsjańską
(...)
Po tygodniowych zmaganiach zamknięto adynatosa w uranoizowej Torturze i powleczono mozolnie na Drugą Stronę, do Odwróconego Więzienia.
(...)
Torturę spleciono z purynicznego aetheru, skrzepłego w chmurę miliona drobnych ostrzy, cykliczną burzę białych igieł, drzazg i noży. Adynatos nieustanni na nią nacierał, jakby próbując Skrzywić czysty aether. Tortura go cięła, rozrywała, szarpała. Wówczas cofał się, rozbity na długie wstęgi chaosu, by zbierać się potem - niczym wiosenna burza, równie nieubłaganie i w jednostajnie narastającym tempie, przy dźwiękach owej drażniącej uszy kakofonii - aż przychodził moment kolejnego natarcia; i tak bez końca: Chaos na Mękach.

Ostatnie spotkanie Illei i Berbeleka przed bitwą w kosmosie:
s.603 napisał/a:
- Możesz mieć tylko nadzieję, że nie przetrwam spotkania z arretesowym kratistosem. Ale ja je przetrwam, widziałem swój kismet i mówię ci, że przetrwam i wrócę, stanę wtedy przed tobą i -
- Odejdź!
- Nie wiem, kiedy, ale któregoś dnia, twarzą w twarz -
- Precz!
- Podziękuję ci za wszystko, co dla mnie uczyniłaś.
- Hierokharis!
- Do zobaczenia, Illeo.

Fragment rozmowy Akera Numizmatyka z Chiratią:
s. 616 napisał/a:
- To są odgłosy bitwy.
- Co?
- Wzięci w kleszcze pod aurami ludzkich kratistosów, walczą o przetrwanie.
- O czym ty mówisz?
- Czas i przestrzeń, one przecież także należą do Formy człowieka. Tak już postrzegamy świat: że cokolwiek istnieje, istnieje w przestrzeni i czasie: gdzieś, kiedyś.
- Więc ten uwięziony i ci ze Skoliodoi na Ziemi, i ich flota aetheryczna
(...)
- Te pieśni męki... Został uderzony przez Kratistobójcę, kona, to znaczy - rozpada się jego Substancja. Zapewne dlatego w ogóle go widzimy, jakkolwiek go widzimy, dlatego tak połowiczną, słabą Formę posiadają Skoliodoi Ziemi, dlatego nie pochłonęli ziemskich sfer. Kratistobójca uderzył, człowiek zwycięża nieczłowiecze.
(...)
Powiedzmy, że go zabije. Jakie są szanse, że następnie esthlos Berbelek powróci w to samo miejsce i ten sam moment, z którego wyszedł, że w tę samą Formę przestrzeni i czasu się zapadnie? Że nie wyjdzie na przykład do świata adynatosów? Czyli, w istocie, nigdzie. Albo tutaj, do Odwróconego Więzienia? Albo gdziekolwiek, kiedykolwiek indziej?
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-11-04, 00:06   

 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-07, 18:19   

smutno mi
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-11-15, 11:02   

Spojlery, etc.

Myślałem sobie ostatnio przy łopacie o tej interpretacji i nasunęło mi się jedno pytanie:
co to oznacza dla świata?
Jeżeli Berbelek jest adynatosem to czy jego przemiana nie staje się zapowiedzią zagłady istniejącego porządku? Czy jest świadectwem adaptacji przez adynatosów praw "tego świata"? Czy znów odwrotnie, przełamanie bariery czas/przestrzeń automatycznie niweluje zagrożenie, bo stają się częścią systemu i mogą jedynie działać (walczyć) zgodnie z jego zasadami?
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-15, 20:49   

Chyba zrobię tłumaczenie obrazkowe. Może łatwiej będzie zrozumieć, o co mi chodzi. Ale to już nie dzisiaj.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-19, 22:32   

Cały czas opieram się na Akerze Numizmatyku. Moim zdaniem Berbelek po pokonaniu kratistosa adynatosów znalazł się na Księżycu i został schwytany w Odwróconym Więzieniu, tak jakby przeniósł się w czasie, ale tylko z ludzkiej perspektywy. Bo adynatosi czas i przestrzeń odbierali zupełnie inaczej niż ludzie. Kulawą analogią byłoby równoległe odbieranie wszystkich wydarzeń ze wszystkich miejsce, gdzie są adynatosi. Tak jakby równocześnie Berbelek był w Odwróconym Więzieniu, wbijał Skolioxyfosa, kratistosi niszczyli afrykańskie skoliodoi. A triumf Berbeleka spowodował, że adynatosi zostali wyparci ze Sfer ziemskich, ale Hieronim Berbelek Kratistobójca, nowa Potęga już na Ziemię nie wrócił i nie wróci.
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-25, 17:25   

mc napisał/a:
A do dyskusji/Punktu Krytycznego o JD przymierzamy się z Michałem Foersterem od jakiegoś czasu; mam nadzieję, że jesli rzecz wypali (ale jesli tak, to bliżej końca wakacji), to znajdziesz w niej coś ciekawego.
Coś wiadomo? A może było i przegapiłem?
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
toto 
Carrot Guerilla


Posty: 8272
Skąd: Magic Kingdom
Wysłany: 2011-11-30, 20:09   

Wywiad z Jackiem Dukajem.
http://wyborcza.pl/1,7547...?as=1&startsz=x
_________________
es­te­ta eks­tra­or­dy­na­ryj­ny

To wprawdzie zbyteczne, ale może jednak.

Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
 
 
mc 

Posty: 124
Skąd: Brzeg
Wysłany: 2011-11-30, 22:39   

@toto - Niestety, rzecz na razie utknęła, co gorsza, z moje winy ;-) (Czas.) Ale może teraz będzie okazja, na okoliczność tytułowego "Science fiction"? Tyle tylko że nie wiem, czy Michał Foerster nie wciągnął mnie już na listę "klientów, których nie obsługujemy" ;-) Ale nawet jeśli, to już raczej pieśń przyszłego roku.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23154
Wysłany: 2011-11-30, 23:12   

toto napisał/a:
Wywiad z Jackiem Dukajem.
http://wyborcza.pl/1,7547...?as=1&startsz=x

Dlaczego wstydliwie o "Downton Abbey"? "Bossa" zarzuciłem, poczekam na finał, ale "Downton Abbey" powoli staje się klasykiem.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2011-11-30, 23:15   

Boss jest rewelacyjny, całkowicie rozumiem JD.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-12-13, 20:23   

Zbliżam się do końca Science Fiction Dukaja.
Nie czytałem żadnych opinii o tym utworze, więc być może piszę oczywistą oczywistość, ale wydaje mi się, że jest to "jedynie" esej o hard SF ubrany w szaty powieści. Zobaczymy jak będę to odbierał jak skończę.
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2011-12-13, 23:01   

You Know My Name napisał/a:
wydaje mi się, że jest to "jedynie" esej o hard SF ubrany w szaty powieści.

Proszę Cię nie rozpowszechniaj tego szkodliwego mema.
 
 
MrSpellu 
Waltornista amator


Posty: 19049
Skąd: Milfgaard
Wysłany: 2011-12-14, 07:48   

Mag napisał/a:
Wydaje mi się, że jest to "jedynie" esej o hard SF ubrany w szaty powieści.
Ł napisał/a:
Proszę Cię nie rozpowszechniaj tego szkodliwego mema.

:badgrin:
_________________
Instagram
Twitter
 
 
dworkin 


Posty: 3985
Wysłany: 2011-12-14, 08:56   

Uwaga! Nisko latający zeloci!
 
 
You Know My Name 
Vortex Surfer


Posty: 7413
Skąd: wyższe sensy lodu
Wysłany: 2011-12-14, 09:00   

Ł napisał/a:
You Know My Name napisał/a:
wydaje mi się, że jest to "jedynie" esej o hard SF ubrany w szaty powieści.

Proszę Cię nie rozpowszechniaj tego szkodliwego mema.
Jedynie jest w cudzysłowiu, więc nie należy go brać zbyt dosłownie. Tekst (teksty?) jest świetny. Końcówka faktycznie zmienia wcześniejszą perspektywę, ale nadal uważam, że można niektóre kwestie Caldwella odbierać jako wstawkę niemal eseistyczną.

Przepychamy całą antologię na następny Stolyk??
_________________
Ziuta na Polconie napisał/a:
Pałac Kultury i Nauki...
Mały, ale gustowny
 
 
rybieudka 
Istota z głębin


Posty: 639
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-12-14, 09:53   

You Know My Name napisał/a:
Przepychamy całą antologię na następny Stolyk??

Próbowałem to zaproponować na lutowe WSF... nie jest to najlepszy pomysł. Potem proponowałem sam tekst Dukaja (choć jeszcze go nie przeczytałem)... no i znów jakiś opór... ale, że o co kaman?
_________________
Tekst to tylko pretekst do podtekstu...

RYBIEUDKA blog - http://rybieudka.blogspot.com/

Wrocławskie Spotkania z Fantastyką - http://www.wrosf.blogspot.com/

Jedyny TAKI katalog fantastyki - FANTASTA.PL
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Żuławski


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 13