Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Całego jeszcze nie przeczytałem. Ale cieszy mnie, że mamy z Dukajem podobny ranking seriali Choć to przecież też dziwić nie może, bo podawane przez niego tytuły to oczywista oczywistość.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Skończyłem Króla Bólu.
Piołunnik początkowo wrzeźbił mnie w ziemię, ale na koniec pozostawił z niedosytem, za krótki, zbyt gwałtownie skończony. Być może uchroniło to jednak temat od banału? Nie wiem.
Porównując Linię oporu do Aguerre w świcie wydaje się, że Dukaj trochę prościej pisze, więcej tłumaczy.
Ogólnie zbiór świetny, choć wrażenia jakie wywarł na mnie Twardochowy Grunwald nie przebił.
Wywiad tez o tyle ciekawy dla tego forum, że rozjaśnia wiele kwestii poruszanych w naszych dyskusjach np. jednoznacznie potwierdzenia mojego stanowiska w dyskusji z Gilem, to znaczy kwestie problematyczności utworów Dukaja.
Poza tym to najbardziej osobisty wywiad z Dukajem jaki widziałem. Jak na JD duży zaskakująco wysoki poziom ekshibicjonizmu - Swego czasu do katedralnego wywiadu sugerowałem pytania o ustosunkowanie się JD do kwestii eksponowania własnej ideolo-tożsamości ale w końcu gdzieś te sugestie znikły - w tym wywiadzie znalazłem odpowiedx właśnie na te pytania.
Mag_Droon napisał/a:
Ogólnie zbiór świetny, choć wrażenia jakie wywarł na mnie Twardochowy Grunwald nie przebił.
Myślę że "Linia Oporu" i "Wieczny Grunwald" to dwa utwory gdzie obaj autorzy zbliżyli się do siebie zaskakująco, ale nie tak żeby powiedzieć tak że o Wiecznym że to najdukajniejszy Twardoch z wszystkich Twardochów a o Linii Dukaja że najtwarodchsza z wszystkich Dukaji. Chodzi raczej o obranie wspólnego kursu niż o zwykłe poziome utożsamienie względem się.
Poza tym to najbardziej osobisty wywiad z Dukajem jaki widziałem. Jak na JD duży zaskakująco wysoki poziom ekshibicjonizmu - Swego czasu do katedralnego wywiadu sugerowałem pytania o ustosunkowanie się JD do kwestii eksponowania własnej ideolo-tożsamości ale w końcu gdzieś te sugestie znikły - w tym wywiadzie znalazłem odpowiedx właśnie na te pytania.
Ciekawe na ile wpłynęła na tę otwartość współpraca Dukaja z Esensją. Przed swoimi łatwiej się otworzyć, prawda?
A dzisiaj rano przeglądałem część wywiadu dla Katedry. Później trafiłem na wywiad na Esensji.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
No, atmosfera i klimat, mniejszy dystans, sentyment, na pewno mają w tym przypadku znaczenie. Zasadniczo Dukaj tak samo zbijał (czasem niezbyt wyzwyjące intelektualnie) pytania Katedralne i Esensyjne, ale w tym drugim przypadku robił to bardziej otwarcie, na większym chillu, ba, nawet emoty sadził. Mniej ucinał, więcej tłumaczył. Dlatego wywiad wyszedł dużo lepszy.
Widziałeś tak swobodny w (pop)kulturowych odniesieniach i odjechany od klasycznej powieściowej formy tekst wcześniej u któregoś z nich? Zresztą sytuacja głównych bohaterów, a nawet zakończenie są do siebie grubo podobne, nie uważasz? Zresztą "Linia Oporu" to już w ogóle studium tego że Dukaj postanowił stworzyć tekst będący w dużym stopniu polemiką z wcześniejszymi dziełami (zanim zrobi to ktoś inny?). Widać to chociażby w postawieniu na głowie kompozycji w której do czego Dukaj przywczaił nas ewolucja postczłowieczeństwa głownego bohatera przebiega jak w ciągu geometyrcznym, a w Lini Oporu jest dokładnie na odwrót, przecież końcówka to już w ogóle wzięcie Pawła pod pierwiastek.
Z tymi odniesieniami to jest tak, że w przypadku Twardocha jest to chyba najdłuższy tekst, to i nawiązań, które zresztą występowały gęsto ze względu na historyczny background jego utworów (Huberath siedzący w opkach kończących zbiór Prawem Wilka na ten przykład, Sternbergowie, o których zresztą rozmawialiśmy itd).
Co do postępu, to przykład podważający nieco Twą tezę jest w Królu Bólu - To Aguerre - zauważ, że są tam postawione ważne pytania o to "co dalej" i gdzie tak naprawdę ta ludzkość się znajduje. Ów Paweł pod pierwiastkiem to natomiast faktycznie duży w naszej fantastyce krok naprzód - pokazanie zagrożenia niesionego przez "wszystkoosiągalność", czyli znudzenie. Trochę pisał o tym Harrison w Świetle, trochę Egan w Mieście Permutacji, ale u nas to chyba nowość. Nie zmienia to faktu, że postęp był w pewnym momencie błyskawiczny - zważ, ze bohater nie znajduje z powodu różnic cywilizacyjnych wspólnego języka ze starszym rodzeństwem, nie mówiąc o rodzicach. Może należy zrócić uwagę na fakt, że nasza cywilizacja też rozwija się skokowa, różnie w różnych dziedzinach. Porównując postęp z lat 1900-1950 do tego z lat 1951-2000 też zauważymy znaczne różnice, czasem coś przyspieszyło, ale również zwalniało (i zwalnia nadal).
Co do formy, to u Twardocha mamy do czynienia z czymś co można nazwać para-wspomnieniami, oczywiście zachowując w pamięci, że nie wszystko to się wydażyło oraz, że chronologia bohatera (i opowiadającego jednocześnie) nijak się ma do czasów, w których dziać się to mogło/działo/śniło.
Co do formy: to chyba (ba, napewno!) twórcy, którzy dochoszli szybko do wniosku, że zmiana formy nadaje wyrazu treści (wg mnie - 100% racji w ich przypadku).
Po ponad dwóch tygodniach przebiłem się przez Króla Bólu. Zbiór o tyle fajny, że bardzo zróżnicowany, każdy tekst jest inny od reszty. Najbardziej mi podeszły Oko potwora (bardzo retro, genialne w swojej lemowatości, zwłaszcza że tekst, przy całej swojej stylizacji, nie traci typowo dukajowego ducha) i Serce mroku (tekst prosty i raczej niespecjalnie oryginalny, ale powalający ogólną atmosferą, jestem na tak).
Aguerre w świcie również bardzo dobre, za toPiołunnik i Crux zostawiają lekki niedosyt.
Największy problem mam z Linią oporu. Bo, z jednej strony, jest interesujący pomysł wyjściowy (przynajmniej na tyle na ile go ogarniam) i trochę ciekawych uwag tez się trafia, a z drugiej strony, językowo to jest autentyczny koszmar. Jest pewna granica eksperymentów formalnych za którą każdy tekst zamienia się dla mnie w niestrawny bełkot i Linia oporu właśnie za nią się znajduje. Zdaję sobie sprawę, że styl jest konsekwencją przyjętych w tekście założeń, ale czytanie przypomina wpychanie do gardła potłuczonego szkła. Oceniania Linii oporu się więc nie podejmuję, bo jej zwyczajnie nie ogarniam. Nie na tyle, żeby stwierdzić, czy jest dobra, czy nie.
_________________ Znalazłem swoją religię, nic ponad książkę nie wydawało mi się ważniejsze. Bibliotekę poczytywałem za świątynię.
J-P.S.
Ciekawy artykuł w Wyborczej na temat twórczości Jacka Dukaja, konkretnie chodzi przede wszystkim o "Króla bólu". Jedna z ciekawostek - wiecie, że pierwotnie "Lód" i "Wroniec" miały być opowiadaniami zawartymi w tym zbiorze, tyle że rozrosły się do rozmiarów powieści ("Lód" nawet do rozmiarów potężnej cegły )?
Jedna z ciekawostek - wiecie, że pierwotnie "Lód" i "Wroniec" miały być opowiadaniami zawartymi w tym zbiorze, tyle że rozrosły się do rozmiarów powieści ("Lód" nawet do rozmiarów potężnej cegły )?
To ktoś tego nie wie? Przecież przy okazji premiery obu tych książek było o tym głośno
Zresztą, jeśli mnie pamięć nie myli, to sam Dukaj pisze o tym w posłowiu do "KB".
EDIT: Wasz człowiek napisał, że "Lód" jest jego najwybitniejszym dziełem. Veto.
Co do "Króla Bólu" przeczytałem to jakiś czas temu i wrażenia były nad wyraz pozytywne, chociaż mnie "Linia oporu" tak bardzo nie zachwyciła. Językowo opowiadanie jest niesamowite, a sam świat w nim przedstawiony imponuje, ale mam wrażenie, że Dukaj tak się zaaferował wymyślaniem kolejnych metod ukazania tego jak beznadziejnie ma główny bohater, że w tym wszystkim fabuła uległa lekkiemu rozmyciu i nie do końca wiadomo o co chodzi, wprawdzie jest wątek przewodni, ale łatwo go zgubić, przez co mam wrażenie, że jest to raczej szkic i wprowadzenie do czegoś większego. Może to też powinno spuchnąć, jak "Lód"? Mam takie same zastrzeżenia do "Aguerre w świcie" - czyta się super, ale miałem wrażenie, że obcuję ze sztuką dla sztuki. Zresztą, pewnie i tak będę musiał nad tymi opowiadaniami przysiąść jeszcze raz nad tymi dwoma opowiadaniami jak sobie będę tą książkę powtarzał. Najbardziej podobała mi się chyba "Szkoła" - miała fantastyczny klimat, sprawnie napisana, wciągająca i spójna. Ale inne części tego zbioru również trzymają bardzo wysoki poziom, to się chwali.
A teraz zacząłem "Perfekcyjną Niedoskonałość", tyle że sesja mi się zaczęła i nie wiem kiedy to skończę, kurde.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
wprawdzie jest wątek przewodni, ale łatwo go zgubić, przez co mam wrażenie, że jest to raczej szkic i wprowadzenie do czegoś większego.
Też mam takie wrażenie. Poza tym, jeśli pamiętacie, to pierwsze zapowiedzi Króla Bólu podawały skład zbioru właśnie bez "Linii oporu", dopiero na miesiąc przed premierą ujawniono, że tekst ten również znajdzie się w książce. Mam wrażenie, że przez te półtora miesiąca między jedną zapowiedzią a drugą ważyły się losy "Linii" - czy pójdzie to jeszcze do zbioru, czy już jako osobna powieść. Decyzja, jak widać, zapadła, choć sądzę, że lepiej byłoby dla samego tekstu, gdyby został rozwinięty i opublikowany osobno.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
"Lód" jest najlepszą książką Dukaja, nudy w nim nie ma za grosz, ASX76 się nie zna
A "Inne pieśni" są o włos za "Lodem". Te dwie powieści Jacka po prostu wymiatają.
"Króla Bólu" miałem dokończyć czytać parę dni temu, jak się dzisiaj odrobię przed nocą z robotą to może dzisiaj skończę. "Linia oporu" to mój faworyt na razie z nowych tekstów. Tytułowy tekst trochę słabszy, chciałbym żeby autor go w trochę inną stronę poprowadził.
A taka "Szkoła" to nie wiem czemu swego czasu Zajdla nie dostała. Z kim i czym przegrała?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Małe podsumowanie lektury całego "Króla Bólu".
Otwierająca "Linia oporu" to najmocniejszy element zbioru, od razu rzucony czytelnikowi, przygniatający, bo pewnie dla niejednej osoby trochę bełkotliwy. Trzeba wejść w ten tekst, zrozumieć go. Świetna rzecz. A do tego mała próbka możliwości autora w fantasy, we fragmencie w grze, z podróżą przez świat we wnętrzu ciała smoka. Taka wisienka na torcie.
"Oko potwora" to zabawa konwencją lemowską. Jacek wychodzi od typowego tekstu jakby spod pióra Lema, aby skończyć w swoim stylu, w zawirowanym pomyśle.
"Szkoła" to jeden z tekstów Dukaja, który dla mnie w niezrozumiały sposób nie dostał Zajdla. Swego czasu miażdżący tekst, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Po latach się broni, zwłaszcza pomysłem i wizją. Językowo odstaje na tle reszty zbioru, jest najprostszy.
"Serce Mroku" to kolejna pomyłka Zajdlowska. Świetny tekst oparty luźno na "Jądrze ciemności", czy może bardziej "Czasie apokalipsy". Zachwyca mnie, nawet po paru latach od napisania, wizja i opis planety. Jeśli Dukaj zdecyduje się napisać tę wspominaną przez niego fantastykę eksploracyjną, to myślę, że w tym opowiadaniu mamy przedsmak opisowych możliwości autora.
"Król Bólu i pasikonik" ze wszystkich tekstów zbioru podszedł mi najmniej, co nie znaczy, że mi się nie podobał. Tyle, że widziałbym to w większej formie, bardziej opisane, rozdęte do Dukajowej powieści.
"Crux" z zabawą powrotem wątków szlacheckich w Polsce i zderzeniem z Edenem Leppera, spodobał mi się bardziej niż za pierwszym razem, w antologii "PL+50". Fabularnie to trochę za proste, za szybkie, ale dobre.
"Agguere w świcie" to taka typowa Dukajowa fantastyka, pisana niezrozumiale z początku, tak by trzeba było sobie powoli układać świat. Układanka pomysłów na skalę galaktyczną, jak to u autora bywa. To był ten moment, gdy Dukaj zaczął mocno komplikować swoje teksty a jednocześnie bawić się pomysłami na postczłowieka. Tyle że zamiast bardziej filozoficznej "Linii oporu", mamy fantastykę ciągnącą do mieszanki space opery, czy kryminału w otoczce science fiction. Trochę mi w tym tekście pobrzmiewał "Aristoi" Williamsa, chociaż dawniej bardziej niż teraz.
Na zakończenie świetny, choć krótki, że aż zabolało na koniec "Piołunnik". Alternatywna wersja katastrofy w Czarnobylu, tym razem z rozbitym statkiem pozaziemskim. Ale zamiast zderzenia z obcymi i ich technologiami mamy fenomen, który przywraca przeszłość. Bardzo oszczędne i przycinane zabawianie się polskością. Fajna rzecz. Chciałoby się tego więcej. Ale ten głód potwierdza tylko, że to dobra proza.
Oj, niecierpliwie będę czekał na nową książkę Dukaja. Oby jak najkrócej.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Skończyłem "Linię oporu", czyli ostatnie opowiadanie (wg mojej kolejności czytania) z "Króla Bólu". W zasadzie LO podobała mi się najbardziej, choć dość dziwnie jak na Dukaja. Zwykle jego opowiadania, w trakcie czytania, niezbyt porywają, za to zakończenie rzuca na kolana. W Linii było na odwrót - sam tekst był rewelacyjny, za to zakończenie takie sobie. Chyba że czegoś nie zrozumiałem
Cały zbiór świetny.
_________________ Teraz rozchodzi się po wszystkich salach, przeganiając zastałą woń dymu, alkoholu i potu, delikatny, mdławy aromat Śniadania: kwiatowy, przenikliwy, zaskakujący bardziej niż barwa zimowego słońca, przejmuje przestrzeń we władanie nie tyle za sprawą swej zwierzęcej ostrości czy natężenia, ile wskutek nader zawiłego wiazania molekuł, współuczestnicząc w sekretnej magii, dzięki której - co nieczęsto się zdarza - Śmierci tak wyraźnie daje się do zrozumienia, żeby się odpierdoliła - T. Pynchon
W dzisiejszej Wyborczej, Jacek Dukaj - pośród innych polskich autorów - opowiada o swoich planach zawodowych: http://wyborcza.pl/1,7547...?as=2&startsz=x
Zawsze to garstka więcej szczegółów. Zwłaszcza że bardzo zaostrzają apetyt.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Liczę chociaż na "Stroiciela luster". Najbardziej mnie interesuje z tego co Jacek po raz enty ujawnił. Ale cokolwiek napisze, to będzie extra. Byle długo nie trzeba będzie czekać.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Linkuję artykuł z Polityki podsumowujący 20 lat pisarstwa Dukaja:
Summa Dukaja
"Wydany niedawno tom opowiadań Jacka Dukaja „Król bólu” to symboliczne i monumentalne (821 stron!) podsumowanie ostatnich dwóch dekad działalności autora. Nie ma wątpliwości, że „to jednak fantastyka”. Czy jednak powinna znaleźć się na półce z tzw. wysoką literaturą?"
Linkuję artykuł z Polityki podsumowujący 20 lat pisarstwa Dukaja:
Summa Dukaja
"Wydany niedawno tom opowiadań Jacka Dukaja „Król bólu” to symboliczne i monumentalne (821 stron!) podsumowanie ostatnich dwóch dekad działalności autora. Nie ma wątpliwości, że „to jednak fantastyka”. Czy jednak powinna znaleźć się na półce z tzw. wysoką literaturą?"
Oby nie, bo wtedy Dukaj spadnie do poziomu róznych laureatów Ników, Paszportów i innych salonowych bździn gwarantujących poklask wąskiej grupy pierdołowatych krytyków i zniewieściałych misiów-pysiów. Może to i prestiż. Ale i prosta droga na przemiał miesiąc po premierze. Tego wolałbym Dukajowi oszczędzić
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Przeczytałem dwa akapity i mam wrażenie, że tekst to zlepek sloganów i ogólnikowych tekstów o sf. Kawałek dalej nawet dla Lema znalazło się miejsce. Nie mam ochoty czytać dalej.
Coś mnie podkusiło czytać dalej.
Cytat:
Czytelnik science fiction szybko rozpozna w jego opisie odpowiednik Technologicznej Osobliwości (czyli metafory wszechwiedzącej istoty boskiej, stworzonej w oparciu o technikę).
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum