XVIII-wieczny angielski filozof Jeremy Bentham sprzeciwiał się stosowaniu kar cielesnych, w tym również wobec dzieci.
XX-wieczny filozof Murray Rothbard (pewnie nazwisko brzmi Ci znajomo ) uważał, że rodzice co prawda nie mogą zabić swojego dziecka, ale nie powinien na nich ciążyć prawny obowiązek zapewnienia mu opieki, ponieważ to by ograniczało ich prawa i swobody. Long story short, wbicie dzieciakowi handżaru w plecy - nie ok, zostawienie dzieciaka żeby umarł z głodu i wyziębienia - całkiem spoko. Makao i po makale.
Możesz wskakiwać na Benthama i zajeżdżać go aż padnie, ale w jego czasach praktyka wychowawcza była zupełnie inna, i w jego rodzinnej Anglii, i na kontynencie.
BG napisał/a:
Ogólnie, to właśnie w epoce Oświecenia myśliciele i pisarze zaczęli podnosić kwestię praw dzieci i ich podmiotowości.
Podkreślenie moje. Niestety, rzeczywistość skrzeczała i skrzeczy do dzisiaj, bo postulaty filozofów i uczonych sobie, a życie sobie. A życie wyglądało tak, że łacinę wbijało się do głowy trzcinką, sześciolatkowie harowali w kopalniach, a wiek zgody podniesiono w Anglii z 12 lat dopiero w 1885 roku, głównie dlatego, że wiktoriańskim damom sprzykrzyło się to, że ich mężowie zadawali się z bardzo nieletnimi prostytutkami.
BG napisał/a:
To, o czym mowa odnośnie Kanady, działo się kilkadziesiąt lat temu,
To, o czym mowa, rozpoczęło się w XIX wieku i kilkadziesiąt lat temu było mocno ugruntowanym procesem. I kogo to przez sto lat obeszło? Nikogo. Nawet Karola Maya.
BG napisał/a:
Czy próbujesz twierdzić, że do początków XX wieku wszyscy byli ślepi i głupi?
Wręcz przeciwnie, twierdzę, że nadal jesteśmy ślepi i głupi. Ale takim jestem naiwnym idealistą, że wierzę, żę każde następne pokolenie otwiera oczy ociupinkę szerzej od poprzedniego. Dlatego dzisiaj dzieciakom żyje się lepiej niż sto lat temu - zwłaszcza, że wynika to w dużej mierze z rozwoju nauki, ze zrozumienia które płynie choćby z przełomów w psychologii rozwojowej. A pojęcie, że dzieci funkcjonują jednak zupełnie inaczej niż dorośli, to jednak druga połowa XX wieku.
BG napisał/a:
Zwracając uwagę, że dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia.
Korczak jednocześnie miał rację i się mylił, bo dziecko należy traktować podmiotowo, ale jego procesy poznawcze przebiegają zupełnie inaczej. I ani nie wynika to z "głupoty", ani nie kończy się po prostej, liniowej akumulacji doświaczenia tylko wymaga zmian jakościowych. Ale Korczak nie mógł tego wiedzieć, bo na to wpadł dopiero Piaget jakieś 20 lat później.
BG napisał/a:
Nie jest żadnym odkryciem stwierdzenie, że słabsi i bezbronni potrzebują szczególnej ochrony, i że znęcanie się nad słabszymi i bezbronnymi jest szczególnie obrzydliwe i zasługujące na szczególne potępienie.
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Niestety, ludzkość nie chce się przyłączyć, ech.
BG napisał/a:
Poza tym, chrześcijaństwo podobno jest religią miłości - czy zatem jego wyznawcy nie powinni postępować miłosiernie, łagodnie i z szacunkiem wobec innych - także wobec dzieci? Czy stosowanie przemocy wobec dzieci jest traktowaniem ich tak, jak samemu chciałoby się być traktowanym? A może zwolennicy bicia dzieci sami lubią być bici i chcieliby, żeby co jakiś czas ktoś solidnie skuł im w mordę albo dał im po dupie?
Benek, właśnie odkryłeś hipokryzję i w związku z tym przyznaję Ci aczika Urodzony w zeszły wtorek.
Generalnie ludzie są w zasadzie całkiem przyzwoici, choć durni i ślepi. Ewolucja wbudowała nam parę niezłych mechanizmów w rodzaju empatii, kultura dołożyła moralność i etykę, i w związku z tym zazwyczaj nie biegamy z zakrwawionym nożem w zębach, pytą na wierzchu, pochodnią w jednym ręku i powieścią Mroza w drugim, siejąc pożogę i zniszczenie. Zazwyczaj. Żeby zrobić krzywdę innej istocie ludzkiej musimy mieć jakieś usprawiedliwienie, i tu niestety daje znać o sobie nasza głupota i ślepota. Bo łatwo dajemy sobie wytłumaczyć, że ten dzieciak któremu właśnie wymierzamy chłostę po pierwsze zasłużył, a po drugie to wyłącznie dla jego dobra, bo dzięki temu wyjdzie na ludzi zamiast się stoczyć. A tak w ogóle to tylko jakiś brudny dzikus, więc o co cho? Jak sobie pobieżnie przejrzysz dzieje ludzkości, to odkryjesz - pewnie ze zdumieniem - niewyobrażalne zbrodnie popełnione w imię wzniosłych ideałów przez dobrych ludzi. Bo papiery na skurwysyństwo ma każdy, a nie tylko kreskówkowi złoczyńcy podkręcający wąsa i raczący się łzami sierot w cienkim szkle.
BG napisał/a:
I co - czy to sprawiało, że bite dzieci mniej cierpiały i działa im się mniejsza krzywda?
I czy fakt, że kilkaset lat temu abolicjonizm był rzadkością, sprawiał, że niewolnicy mniej cierpieli i działa im się mniejsza krzywda?
Oczywiście, że nie. Różnica jest taka, że dziś oburza to ciut więcej ludzi niż wtedy. I to jest dla mnie dowód, że idziemy we właściwą stronę. Czasem trzy kroki naprzód, dwa wstecz, ale idziemy.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
„Pedofile grasują najczęściej w Kościele i w tradycyjnej rodzinie” – furgonetka z takim hasłem wyjechała na ulice Warszawy. Wg danych komisji ds. pedofilii, 35% sprawców to członkowie rodzin ofiar, 30% – księża. Celem akcji jest odkłamywanie fałszu, że pedofilia = homoseksualizm.
W sumie jak tak się zastanowić, to wszystko układa się w jedną całość.
W praktyce, z reguły największe przyzwolenie na molestowanie nieletnich panuje tam, gdzie odmawia się dzieciom praw, szacunku i uznawania ich podmiotowości i autonomii, w tym autonomii cielesnej. A najmocniej przeciwstawiają się pedofili ci, którzy uznają, że dzieci trzeba szanować, traktować jako równe dorosłym i uznawać, że nikt nie ma prawa dziecka dotknąć bez jego zgody, uderzyć ani zmuszać do dotykania kogokolwiek. Na tej samej zasadzie, największe przyzwolenie na przemoc seksualną wobec kobiet panuje tam, gdzie kobietom odmawia się godności i podmiotowości, a emancypacja kobiet oznacza brak przyzwolenia na przemoc, w tym seksualną, wobec nich.
Jeśli dziecko od najmłodszych lat jest uczone, że nikt nie ma prawa go dotknąć bez jego zgody ani zmuszać do dotykania kogokolwiek, to takie dziecko na pewno trudniej będzie pedofilowi zmanipulować i wykorzystać, a już na pewno trudniej będzie mu to zrobić wielokrotnie (nieraz się słyszy, że sprawca wykorzystał to samo dziecko kilkadziesiąt razy, wmawiając mu przy tym różne rzeczy). Oczywiście na pewno nie wyeliminuje to problemu molestowania w ogóle (takie założenie byłoby mocno naiwne), jednak na pewno jest to krok w dobrym kierunku.
A tam, gdzie ludzie zakładają, że "dzieci trzeba trzymać krótko" i że można je bić i ogólnie pozbawiać je godności i autonomii, tam na pewno takie ryzyko jest większe. Przyzwolenie na jeden rodzaj nadużyć dorosłych wobec dzieci pociąga za sobą przyzwolenie na inne rodzaje nadużyć. Nieraz można usłyszeć stwierdzenie, że w klapsach nie ma nic złego - tylko że pośladki są sferą erogenną, więc dawanie dziecku klapsów można w związku z tym uznać za rodzaj molestowania seksualnego, choćby i nieświadomego. Zwolennicy bicia dzieci są tymi, którzy dają przyzwolenie na nadużywanie przez dorosłych swojej pozycji wobec dzieci, skąd już niedaleka droga do przyzwolenia na przemoc seksualną wobec dzieci. Ci, którzy traktują dzieci jak przytulanki i każą dzieciom przytulać i całować osoby, których te dzieci wcale nie chcą przytulać i całować, też popełniają błąd. Szacunek do dzieci to fundamentalna rzecz, z której wynika reszta. Czytałem artykuł o tym, że II RP była rajem dla gwałcicieli i pedofilów, bo przemoc seksualna była nagminnie bagatelizowana i relatywizowana. I patrząc na ówczesny status dzieci i kobiet oraz na rozpowszechnione wtedy poglądy na temat metod wychowawczych, niestety trudno się temu dziwić. A 300 lat temu na pewno było jeszcze gorzej.
Swego czasu głośno było o patologii mającej miejsce w sierocińcu w Zabrzu prowadzonym przez boromeuszki, na czele z siostrą Bernadettą. Tam panowało przyzwolenie na przemoc wobec młodszych wychowanków, w tym gwałty, molestowanie, bicie i znęcanie się na różne sposoby. To przykład tego, do czego prowadzi nieszanowanie dzieci i odmawianie im praw.
Nieraz można się spotkać z populizmem prawnym i z propozycjami bardzo surowych lub wręcz okrutnych kar dla pedofilów, i w części przypadków takie propozycje są obliczone na wzbudzenie silnych emocji u odbiorców i uzyskanie poparcia w wyborach. Jednak warto też zwrócić uwagę na bardziej podstawowe i nie mniej istotne kwestie, jak te, o których wspomniałem.
W ogóle to biorąc pod uwagę wszystko powyższe, trudno nie zauważyć, że tymi, którzy najczęściej w praktyce dają przyzwolenie na przemoc seksualną wobec dzieci, są konserwatyści. To konserwatyści najczęściej podzielają pogląd, że "dzieci trzeba trzymać krótko" i są zwolennikami stosowania wobec dzieci kar cielesnych. Kary cielesne wobec dzieci popierają m.in. Waldemar Łysiak, Janusz Korwin-Mikke, Mikołaj Pawlak (rzecznik praw dziecka będący uczniem arcybiskupa Andrzeja Dzięgi) i ks. Dariusz Kowalczyk. Z kolei stwierdzenia bagatelizujące lub relatywizujące czyny pedofilskie mają na koncie chociażby: Rydzyk, prokurator Piotrowicz, red. Michalkiewicz, biskupi Michalik i Dydycz oraz wspomniany Korwin. Mimo że ultrakonserwatyści pokroju Mariusza Dzierżawskiego i Kai Godek bardzo lubią łączyć pedofilię z homoseksualizmem i przy tym przedstawiać się jako ci, którzy z pedofilią najmocniej walczą. Ignorując przy tym podstawowe fakty. Dla nich pewnie prawa dzieci takie jak wspomniane wyżej, i które są standardem np. w krajach skandynawskich, to "lewactwo", bo w krajach skandynawskich dzieci są przede wszystkim obywatelami, a dopiero potem dziećmi swoich rodziców. Tak jak dla nich "lewacki" jest norweski Barnevernet (tak, Barnevernet czasem działa w karygodny sposób, jednak jego idea i założenia są jak najbardziej pozytywne, nawet jeśli z wykonaniem czasem wygląda to gorzej). Biorąc pod uwagę obecnie rządzących i ich wpływowych zwolenników, to raczej niedaleko im do stwierdzenia czegoś w rodzaju, że "prawa dziecka to lewactwo" - przynajmniej jeśli chodzi o prawa dziecka takie, które wymieniłem wyżej, a nie o kwestię aborcji, eutanazji ani "chronienia przed homopropagandą".
No i znaczenie ma też to, że ludzie, którzy przywykli do traktowania dzieci z góry i do "trzymania ich krótko", pewnie byliby bardziej skłonni uznać, że dziecko fantazjuje i że nie należy mu wierzyć. Bo bardziej niż własnemu dziecku są skłonni wierzyć różnym "autorytetom", jak np. ksiądz czy kierownik chóru.
Wszak święte księgi zostały napisane o wiele wcześniej niż rozwinęła się psychologia dziecięca, którą religijni konserwatyści lubią deprecjonować jako "lewacką" itd.
Do tego jeszcze prawidłowość, zgodnie z którą im wyższy poziom religijności, tym niższy poziom empatii i współczucia. W tym współczucia dla ofiar przestępstw seksualnych. Gdy połączy się to z chrześcijańskim kultem cierpienia i gloryfikowaniem umniejszania siebie i poniżania siebie, to wyjdzie bardzo zła mieszanka.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Trzeba być ślepym na fakty Polakiem, żeby negować to, że święty Kremówka nie wiedział. Wiedział.
Nawet ostatnio okazało się, że autor tej jego ulubionej pieśni, "Barka", też był pedofilem. Kremówka zrobił go u siebie prałatem, zdaje się, że mimo tych oskarżeń. Chyba że niedokładnie doczytałem, bo po angielsku to było napisane.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W niedawnym "Newsweeku Polska" jest mowa o księżach - pupilach Dziwisza wysłanych z jego rekomendacji do USA, którzy dopuścili się tam przestępstw seksualnych.
Wprawdzie w kwietniu został uniewinniony, jednak pojawiają się kolejne wątki.
https://www.onet.pl/infor...2jrs12,452ad802
Wspomniany przeze mnie we wcześniejszym poście Jerzy Bokłażec zmarł nagle kilka tygodni temu.
Jak wiadomo, poza biskupami czołowym obrońcą pedofilów w sutannach, i ogólnie zwyrodnialców w sutannach i habitach, jest Rydzyk. Niedawno został o nim opublikowany 40-minutowy materiał będący podsumowaniem jego działalności.
https://www.youtube.com/watch?v=MHpWPFUXNpw - jest tu mowa zarówno o bronieniu przez Rydzyka kanalii, jak i o jego finansach, dojeniu państwowej kasy, antyzachodniości i domniemanej prorosyjskości, związkach z politykami, antysemityzmie i homofobii. Polecam. Materiał dość dynamiczny, z humorystycznymi wstawkami dla rozluźnienia ciężkiej momentami atmosfery - mniej nudny i statyczny niż większość materiałów publicystycznych na pokrewne tematy.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Jakoś teraz ma mieć miejsce premiera książki "Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział" Ekke Overbeeka. Dziennikarza z Holandii, który 10 lat temu opublikował "Lękajcie się" - pierwszą w Polsce książkę na temat molestowania nieletnich przez księży.
W najnowszym numerze "Newsweeka" ukazał się wywiad z nim.
Z treści wynika, że Wojtyła już jako metropolita krakowski wiedział o czynnych pedofilach wśród podległych sobie księży, i sam przenosił ich z jednej parafii do drugiej. I że to postępowanie przeniósł później do Watykanu, gdy został papieżem.
Kazimierz Lenart, Józef Loranc, Eugeniusz Surgent i Bolesław Saduś to przykłady właśnie takich księży-pedofilów przenoszonych przez Wojtyłę. Z których Lenart był sześciokrotnie przenoszony do innej parafii. Już podczas nauki w seminarium był u psychiatry z powodu problemów psychoseksualnych, a mimo to Wojtyła udzielił mu święceń kapłańskich. Wszystko wskazuje na to, że Wojtyła już wtedy okazywał łaskawość i miłosierdzie sprawcom i brak zainteresowania losem ofiar. Nie był nawet zainteresowany tym, żeby księżom-pedofilom odebrać choćby tylko prawo do nauczania.
Jest tam też mowa o Adamie Sapiesze, czyli wcześniejszym metropolicie krakowskim, który z kolei molestował kleryków i był (homo)seksualnym drapieżcą.
A także o tym, o czym autor wspominał wcześniej, że księża-pedofile byli chętnie werbowali przez SB jako TW.
Overbeek zwrócił uwagę, że gdy w 2010 w Holandii pojawiły się pierwsze informacje o molestowaniu dzieci przez księży, to ofiary stawały przed kamerami, a organizacji zajmujących się ofiarami było tyle, że trzeba było powołać organizację tych organizacji, która je reprezentowała w rozmowach z władzami i z KK - a w Polsce nic takiego się nie stało, bo większość ofiar nadal boi się mówić, ulegając szantażowi KK. A także że w Polsce ponad tysiąc szkół nosi imię człowieka, który tolerował przestępstwa wobec dzieci.
Ogólnie, chętnie przeczytam tę książkę, gdy będę mieć okazję. Oby miała jak największy nakład i rozgłos.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Zastanawiałem się, czy kupić tę książkę. Ale chyba spasuję. W zasadzie czego nowego mogę się z niej dowiedzieć? Że Wojtyła wiedział o molestowanych dzieciach, konkretnych przypadkach już jako biskup krakowski. I to tyle. Bo o tym, że jako papież miał wiedzę o gwałceniu konkretnych dzieci przez konkretnych księży i biskupów to dla mnie oczywisty. Nieoczywista jest tylko skala tej wiedzy.
Wiedział o Degollado, bo to był kumpel, ziomuś, który załatwiał kasę m. in. na Solidarność.
Wiedział o arcybiskupie Wiednia Groerze - i po tym, jak austriacki episkopat posunął tego zboka za gwałty, opieprzył ich za to liście.
Wiedział o gwałtach na zakonnicach.
Wiedział o gwałtach McCarricka z USA.
Reasumując, ta książka przekonywałaby przekonanego.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
No właśnie ...
Mam wrażenie, że przekonani nie będą tej książki czytać, bo i po co czytać znowu o tej zgniliźnie. Po co się dalej masochiścić.
Nieprzekonani i tak zostaną nieprzekonani i uznają książkę za kłamstwa ...
A jak kogoś to do tej pory nie zainteresowało, to dalej nie zainteresuje.
Jakieś pojedyncze przypadki pewnie kupią i przeczytają. Ale czy faktycznie jest sens wydawania książki dla nich?
To jest temat, którym powinny zajmować się prokuratury, a nie ludzie czytać o tym książki.
Edit: akurat poleciał krótki wywiad z autorem w RNŚu.
W temacie Sapiehy to jest o wiele głębszy temat, bo Sapieha był patronem/mentorem Wojtyły, jako księdza. Więc jest spore prawdopodobieństwo, że Wojtyła wiedział o seksualnych przestępstwach w KK będąc jeszcze prostym księdzem. I jeżeli już jako młody człowiek wyrobił sobie nawyk odwracania głowy na takie tematy, bo nie chciał "niszczyć wizerunku swojego mentora", to po prostu mu to zostało na zawsze.
A to, że w ten sposób pozwalał na tragedie tysięcy dzieci ...
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
zarzucano mi, że ja to rozhulałam, a koronny argument był taki, że nie mam chłopa, więc innym zazdroszczę. Argumenty rodziców były takie, że przecież się nic nie stało, a księża zawsze macali
Kto w latach 90 chodził do szkoły, ten się w cyrku nie śmieje. Takie parafianki to było całe grono pedagogiczne. Dzisiaj przynajmniej są nauczyciele, którzy po 30 latach demokracji zajarzyli, że dzieci też mają godność.
Kto w latach 90 chodził do szkoły, ten się w cyrku nie śmieje. Takie parafianki to było całe grono pedagogiczne. Dzisiaj przynajmniej są nauczyciele, którzy po 30 latach demokracji zajarzyli, że dzieci też mają godność.
I takich nauczycieli lub dyrektorów właśnie ścigają kuratorzy z nadania wiadomo jakiego ministra. Jak widać nie tylko w małopolskim.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Lekcje myślenia - od tego trzeba by zacząć.
Szkoła nie uczy myślenia w ogóle.
A przynajmniej nie na lekcjach zgodnych z podstawą programową. Uczy pośrednio myślenia jako kombinowania "jak przetrwać" ...
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum