Jak nikt jak ja, to raz; ty nie jesteś gotowcem, tylko gotowcem gotowca gotowca czyli nudzisz, to dwa.
DV1 była lekko bezjajeczna jak dla mnie, wiec nadal pieszczę w sobie wspomnienia z DL. W DV2 zaczęło się coś dziać i rzeczywiście kino było na miejscu, co niespecjalnie mogłam powiedzieć o jedynce. Na seansie znalazłam się przypadkiem, bo nie miałam zamiaru - po daremnym Czasie krwawego Księzyca, słabym Oppenheimerze, chujowym Napoleonie w koncu warto było mieć kilkugodzinne odleżyny kinowe. Jak się wam jedynka podobała, to będziecie pełni satysfakcji.
a DL to kiedy ostatnio patrzałaś ?
krzaczory, carskie mundury, wnętrza parowca, postacie z Jima Hensona
owszem, mialo to swój specyficzny urok ale 20 lat temu. Dodatkowe "artystyczne" mody Lyncha (np. głos-canon) mogą wywołać obecnie tylko uśmiech politowania.
Astronauta - zadziwiające jak na Netflix kino. Już żałuję, że nie przeczytałem Czeskiego astronauty autorstwa Jaroslava Kalfara, Czecha żyjącego w Kanadzie. No, jakoś przegapiłem. Film refleksyjny, opowieść miłosna w gorsecie saj-faj, taka lekko Solarisowa i to z echem dzieła Tarkowskiego. W roli tytułowej Adam Sandler (kolejne zadziwienie) w misji mającej zbadać tajemnicze widmo, które pojawiło się w naszym układzie słonecznym. Samotna i długa podróż, pełna wspomnień za Ziemią i pozostawioną tam żoną (Carey Mulligan) zmienia się gwałtownie za sprawą dziwnego towarzystwa.
Zainteresowałeś. Aczkolwiek Adam Sandler potrafi sprawić niespodziankę na ekranie. Spodziewasz się jego "typowej" roli a dostajesz solidne dramatyczne rzemiosło aktorskie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Diuna 2 to piękny kościół tylko Boga w nim nie ma. Nie żałuję, że obejrzałem, ale nic by się nie stało, gdybym nie zobaczył. W sumie to sukces, bo większość filmów fantastycznych należy do kategorii "bolała mnie dupa".
Diuna 2 to piękny kościół tylko Boga w nim nie ma. Nie żałuję, że obejrzałem, ale nic by się nie stało, gdybym nie zobaczył. W sumie to sukces, bo większość filmów fantastycznych należy do kategorii "bolała mnie dupa".
Właśnie wróciłem. Upiłem się tym filmem.
Jeden z tych, które - wraz z częścią pierwszą - będę sobie raz na jakiś czas, regularnie, przypominał.
EDIT: nie to, że nie mam zastrzeżeń tu i ówdzie. Ale są bez znaczenia dla ostatecznej oceny.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jeden z tych, które - wraz z częścią pierwszą - będę sobie raz na jakiś czas, regularnie, przypominał.
EDIT: nie to, że nie mam zastrzeżeń tu i ówdzie. Ale są bez znaczenia dla ostatecznej oceny.
Różnica perspektyw. Dla mnie kino fantastyczne nie ma już prawie nic do zaoferowania. Diuna tego nie zmieniła. Byłem po prostu ciekaw, jak poradzą sobie z materiałem, który w formie książkowej urzekł mnie jako piętnastolatka... Piękna wydmuszka. Nic więcej. Oczywiście się wyróżnia. Ale to z kolei niezbyt trudne w czasach, gdy kino fantastyczne zdominowane jest przez Marvele, DC czy przygody Godzilli i King Konga.
Różnica perspektyw. Dla mnie kino fantastyczne nie ma już prawie nic do zaoferowania. Diuna tego nie zmieniła. Byłem po prostu ciekaw, jak poradzą sobie z materiałem, który w formie książkowej urzekł mnie jako piętnastolatka... Piękna wydmuszka. Nic więcej. Oczywiście się wyróżnia. Ale to z kolei niezbyt trudne w czasach, gdy kino fantastyczne zdominowane jest przez Marvele, DC czy przygody Godzilli i King Konga.
obecnie Diuna jako książka też nie ma nic do zaoferowania. Różnica perspektyw.
Coś co fascynowało nastolatka nie ma teraz żadnego pokrycia, został tekst który jeszcze daje radę , choć nie wiem czy podchodzi obecnym dollarsowym odbiorcom.
Różnica perspektyw. Dla mnie kino fantastyczne nie ma już prawie nic do zaoferowania. Diuna tego nie zmieniła. Byłem po prostu ciekaw, jak poradzą sobie z materiałem, który w formie książkowej urzekł mnie jako piętnastolatka... Piękna wydmuszka. Nic więcej. Oczywiście się wyróżnia. Ale to z kolei niezbyt trudne w czasach, gdy kino fantastyczne zdominowane jest przez Marvele, DC czy przygody Godzilli i King Konga.
obecnie Diuna jako książka też nie ma nic do zaoferowania. Różnica perspektyw.
Coś co fascynowało nastolatka nie ma teraz żadnego pokrycia, został tekst który jeszcze daje radę , choć nie wiem czy podchodzi obecnym dollarsowym odbiorcom.
Bardziej liczyłem tu na Villeneuve'a niż na Diunę. Miałem nadzieję, że jak Kubrick w przypadku Lśnienia zrobi film dużo lepszy od książki.
Ja wiem, że są nikłe szanse na to, że kiedyś wrócę do powieściowej "Diuny". Nie dlatego, że mi się nie podobała, ale dlatego, że nie podobała mi się aż tak bardzo, aby znowu poświęcać jej czas. Choć moje ostatnie spotkanie z "Diuną" to była audiobook, więc może jeszcze w takiej formie jest szansa na mój powrót.
Film Villeneuve'a, mimo całej zajebistości i wrażenia, które na mnie zrobił - to jednak kino dla masowego widza. Choć też nie dla każdego, bo to nie poziom Marvela, tylko wyższy. Żadnej głębszej "problemowości" w nim nie ma i w żadnym tego typu dziele się nie spodziewam.
Może po tym, jak obejrzę go drugi raz, na małym ekranie - to już na chłodno, choć wątpię, że z rozczarowaniem. Ale to film stworzony dla kina i tylko w kinie może zapewnić takim poziom "wchłaniania", czy tam immersji, jak to się modnie dziś pisze. Żałuję, że nie widziałem na ekranie IMAX.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
ja sobie na pocz. '21 zrobiłem powtórkę - i ponowna lektura zupełnie przerwóciła "paradygmat Diuny" do góry nogami - to wciąż dobra pozycja, choć już chyba nie dla młodych. Natomiast całą tą tzw. ekologię można na śmieci wyrzucić, Herbert zupełnie nie kumał wtf, a późniejsi piewcy tym bardziej.
Z punktu widzenia koncertowych aktywistek - Harkonnenowie to ci dobrzy, a Atrydowie źli, nie mówiąc o armii fanatycznych islamskich terrorystów.
Różnica perspektyw. Dla mnie kino fantastyczne nie ma już prawie nic do zaoferowania. Diuna tego nie zmieniła. Byłem po prostu ciekaw, jak poradzą sobie z materiałem, który w formie książkowej urzekł mnie jako piętnastolatka... Piękna wydmuszka. Nic więcej. Oczywiście się wyróżnia. Ale to z kolei niezbyt trudne w czasach, gdy kino fantastyczne zdominowane jest przez Marvele, DC czy przygody Godzilli i King Konga.
obecnie Diuna jako książka też nie ma nic do zaoferowania. Różnica perspektyw.
Coś co fascynowało nastolatka nie ma teraz żadnego pokrycia, został tekst który jeszcze daje radę , choć nie wiem czy podchodzi obecnym dollarsowym odbiorcom.
Bardziej liczyłem tu na Villeneuve'a niż na Diunę. Miałem nadzieję, że jak Kubrick w przypadku Lśnienia zrobi film dużo lepszy od książki.
Film bardzo ładny, druga część lepsza od pierwszej, ale wycięto wątek ekologiczny (główny sens powieści), w filmie w sumie ciężko powiedzieć, dlaczego przyprawa ma taką wartość, no i wycięto małą Alię.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Film bardzo ładny, druga część lepsza od pierwszej, ale wycięto wątek ekologiczny (główny sens powieści), w filmie w sumie ciężko powiedzieć, dlaczego przyprawa ma taką wartość, no i wycięto małą Alię.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Dzięki, spoiler mi nie przeszkadza.
Ale szkoda, Alia to moja ulubiona postać z Diuny.
Myślę, że powróci w części trzeciej. Zakończenie drugiej jest na tyle otwarte, że można spokojnie kręcić trzecią. Może w trzeciej zaakcentowane będzie to, dlaczego ta przyprawa jest ważna. Do tej pory były tylko "maźnięcia" - bo bez niej loty kosmiczne są niemożliwe. A może nie, może to wystarczy? Bo i na co mi jakieś stricte fantastyczne międolenie na ten temat?
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zakończenie drugiej jest na tyle otwarte, że można spokojnie kręcić trzecią.
Reżyser w wywiadach mówił, że musi być dobry scenariusz zanim zaczną przygotowywać trzeci film. Ale że ten scenariusz już się pisze.
A patrząc jakie wyniki Diuna 2 machnęła w USA i na świecie w weekend otwarcia, to powiedziałbym, że Mesjasz Diuny jest pewny.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Zdarzyło się Wam zrobić jakąś głupotę po kilku piwach? No jasne, że tak.
Mnie takie zdarzenie przytrafiło się wczoraj, otóż stwierdziłem, że może jednak obejrzę Napoleona .
A ostrzegano mnie, a nie wierzyłęm że ten film może być gorszy, niż najtragiczniejsze do tej pory dzieła Scotta. I czemuż tych rad nie posłuchałem
Nie można winić tylko alkoholu, ale gdyby nie on, nie dotrwałbym do końca tego filmu. A dotrwałem, choć dumny z tego nie jestem.
Wiecie co jest najciekawsze? To, że nawet Phoenix tam gra źle, przeszarżował, i to w chuj za daleko.
Jednak, po zastanowieniu głębokim, uważam, że to drugi najgorszy film Scotta, zaraz po Prometeuszu, tuż przed Obcym:Przymierze, Adwokatem i Exodusem.
Zdarzyło się Wam zrobić jakąś głupotę po kilku piwach? No jasne, że tak.
Mnie takie zdarzenie przytrafiło się wczoraj, otóż stwierdziłem, że może jednak obejrzę Napoleona .
A ostrzegano mnie, a nie wierzyłęm że ten film może być gorszy, niż najtragiczniejsze do tej pory dzieła Scotta. I czemuż tych rad nie posłuchałem
Nie można winić tylko alkoholu, ale gdyby nie on, nie dotrwałbym do końca tego filmu. A dotrwałem, choć dumny z tego nie jestem.
Wiecie co jest najciekawsze? To, że nawet Phoenix tam gra źle, przeszarżował, i to w chuj za daleko.
Jednak, po zastanowieniu głębokim, uważam, że to drugi najgorszy film Scotta, zaraz po Prometeuszu, tuż przed Obcym:Przymierze, Adwokatem i Exodusem.
Mogłeś zrobić gorzej. Ja zrobiłem i to na trzeźwo. Otóż byłem na tym paszkwilu w kinie.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Trochę wrażeń na gorąco z Diuny 2. Byłem lekko zaskoczony, że oglądam to na chłodno, bez emocji, jakie pamiętam z pierwszej części. Nie było tego efektu „wow”, towarzyszącego odkrywaniu tajemnicy „jak oni to zrobili”. Byłem przygotowany na to, co zobaczę, już wiedziałem kto i co jak jest zrobione, że casting trafił w dychę, że piasek na pustyni jest prawdziwy a piaskarki to estetyczna rozkosz i ogólnie scenografia naturalna i CGI będą jak trzeba itd. No i znałem zakończenie, więc nie trzymałem kurczowo kciuków za Paula w pojedynku z Feydem 😉
W paru momentach ździebko się niecierpliwiłem, bo trochę było „przegadanych” scen, które miały mi lepiej wyjaśnić, na czym polega rozdarcie wewnętrzne bohatera, czy o co chodzi z tym doborem genetycznym Bene Gesserit, a ja przecież 10 razy czytałem książkę, no to kurna wiem. Ale to nie zarzut dla reżysera, miał obowiązek myśleć też o tych, co nie czytali, czyli większości.
Postać Paula jest sporym plusem. Chalamet sugestywnie zagrał nastolatka, na którego spadła zbyt wielka odpowiedzialność, niepewnego swojej przyszłości, chcącego dorosnąć do roli mężczyzny i wodza, a jednocześnie instynktownie szukającego wsparcia, matczynej ręki, którą z czasem zastępuje mu Chani. Ta z kolei ma rolę rozbudowaną w stosunku do książkowego oryginału. Jest buntowniczką (feministki lubią to), lideruje opozycji do plemiennej starszyzny, wykpiwa fundamentalistyczne zabobony. Ona jedna stoi, gdy wszyscy padają na twarz. Jest też w końcówce takie ujęcie, które symbolicznie zapowiada jej rywalizację z Irulaną w Diunie 3. Postać Chani jest mocno zagrana i na szczęście, bo żal byłby zmarnować potencjał Zendayi.
To diametralnie różni tę wersję od lynchowej, gdzie Paul jest pompatycznym klonem Kena a Chani pokornym cielęciem (nie pamiętam już czy dostali Złote Maliny, ale na pewno się należały).
Kolejna dokreowana postać to Feyd-Rautha. Ma w sobie coś z Jamie Lannistera. W książce jest zepsutym degeneratem, a do tego podstępnym gnojkiem. Tu (Achtung Spojler) wybiera honorową walkę.
Walken – klasa, cóż tu jeszcze dodawać.
Na temat Stilgara, Gurney’a, barona i innych postaci znanych z jedynki nie będę się rozpisywał, bo każdy wie.
Co mnie uderzyło, film trafnie uwypukla różne motywacje drugoplanowych bohaterów, sojuszników Paula. Nie ma, że szable w dłoń i jedziemy wyciąć Harkonnenów. Każdy tu rozgrywa własną gierkę. Verhoeven ładnie też pokazuje różnice postaw i poglądów, niuansuje środowisko fremeńskie.
No i odbiegające od oryginału pokazanie wątku Alii. Moim zdaniem wyszło na dobre.
Czego mogło braknąć, to Gildii Nawigatorów i kompanii KHOAM, jako ważnych graczy politycznych i gospodarczych herbertowego świata, ale film dla przeciętnego widza jest długi i skomplikowany i bez nich, więc nie dziwi mnie ich marginalizacja. W 3 części może to być nadrobione, zwłaszcza że w „Mesjaszu Diuny” jeden z Nawigatorów jest istotnym bohaterem.
Reasumując, utwierdziłem się w opinii, że ekranizacja jest świetna, tak wierna jak to możliwe, a pewne przesunięcia akcentów i zmiany scenariuszowe są wartością dodaną, czyniącą opowieść bardziej klarowną dla widza.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum