_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
"Bańka" taki film na Netflixie
Rekinado spotyka Jurassic world 87 nagrywane przez amatorów.
Chociaż widziałem sporo amatorskich filmów zrealizowanych lepiej.
Początek dawał sporą nadzieję, na kpienie z kręcenia seriali kinowych, dodatkowo w czasie pandemii. Widać tam co najmniej kilka pomysłów które mogły się sprawdzić:
- sam poczatek, czyli reklamówki poprzednich części - fajne
- sceny nakręcone z CGI i potem to samo bez CGI jak jakieś postacie w ubrankach z gumy latają na sznurkach i udają dinozaury - nawet działają
- wzięcie do obsady jakiejś osoby, która w ogóle nie jest aktorem, ale ma dużo folowersów na jakimś tiktoku
- jeden z aktorów cały czas robi za ekofanatyka i próbuje do każdej sceny dodawać coś o ekologii i ochronie zwierząt - aż dziwne, że nie dodali takiego który wszędzie by próbował w scenariuszu zmieniać wątki na LGBTQ
- reżyser z łapanki, bo wcześniej nakręcił jakiś filmik telefonem w salonie meblowym, który na jutubie miał dużo wyświetleń
- jeden aktor którego nauczyli latać helikopterem tylko w górę i w dół, bo resztę scen pilotował ktoś inny
- do tego pandemia, która co i rusz załatwia wszystkim kolejne kwarantanny, co powoduje, że im wszystkim odwala od zamknięcia
To wszystko mogło zadziałać, gdyby to z sensem poskładać i nakręcić. Zwłaszcza gdyby był do tego scenariusz.
Niestety podejście piętrowe - zróbmy zły film o tym jak się kręci zły film - nie działa. Chaos, kompletny brak jakiejś logiki w działaniach postaci, wprowadzanie wątków nie wiadomo po co, jakieś rozmowy kompletnie od czapy, jakieś wątki kompletnie od czapy ...
IMHO kompletnie zmarnowany potencjał.
Nawet moja żona, która ogląda gorsze rzeczy niż ja ;-) siedziała z opadniętą szczęką i pytaniem w szeroko otwartych oczach "o co tu chodzi?" ...
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Powiedziałbym że zachęciłeś ale niestety już wcześniej się odbiłem, może za wieczne nigdy zrobię drugie podejście
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
"All the Old Knives" - Amazon, produkcja własna. W rolach głównych Chris Pine i Thandiwe Newton. Nie jest to dzieło wybitne, ale sprawne realizacyjnie. Z fajną, skromną fabułą rozgrywającą się Teraz i 8 lat wcześniej. Wszystko kręci się wokół pewnego zamachu terrorystycznego we Wiedniu i spotkania po latach dwojga agentów, byłych kochanków. Oczywiście, spotkanie nie jest przypadkowe i nie jest to spoiler. Więcej nie napiszę, aby nie psuć przyjemności, bo przy takiej skromności fabularnej każdy szczegół jest istotny. Zresztą, widz, który będzie oglądał z uwagą może wyłapać pewne wskazówki (na pewno jedną) dużo wcześniej zanim zostanie wszystko wyłożone kawa na ławę. Niemniej, chyba mniej tu chodzi o to, kto i dlaczego, a bardziej o relację między bohaterami. Jak pisałem, nie ma tu żadnego mindfucka, mindblowa, ani jakiejś wielkiej gatunkowej świeżości. Fabuła jest spokojna, napięcie budowane muzyką, cieniami i spojrzeniami. Mnie ten film zainteresował i obejrzałem z przyjemnością, mimo kilku wad.
https://www.youtube.com/watch?v=6s7NziAetNs
I odżyło moje Wielkie Marzenie - przejechać kiedyś amerykańską autostradą/drogą 101, od Seattle po Los Angeles. Rety, jak bym chciał.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Już po wszystkim, na Netflixie. (...), Fidel, marsz oglądać i krytykować!
No i pooglądałem.
Fabularyzowana adaptacja powiedzenie "ten świat musi upaść". Trochę śmiesznie, trochę głupio. Ni to publicystyka ni fabuła. Końcówka jak po kwasie. Ani trzeba to oglądać, nic też się nie stanie jeśli się obejrzy. Luzak z plusem. Budżet, jak sądzę, zamknął się gdzieś w okolicy 25 tyś dolców. Z czego 20 poszło na końcowe komputery a 5 na catering.
Niewysłowienie brzydka aktorka grająca główną rolę.
O środowisku kibolskim. Dość płaska, tandetna, polska komedia ale z momentami. Na plus taksówkarski seks w lesie, metoda przekładnia ślubu i "głupek co lata w lecie w szaliku". Reszta to standard, nie wyłączając fatalnego udźwiękowienia. Dla Asiksa - są jakieś cycki.
W sumie ogląda się to bez wielkiego bólu, jeśli człowiek wie do czego siada. Czasem idzie się uśmiechnąć.
Ciche miejsce 2. Już pierwsza część wymagała oceanu dobrej woli (której w sobie nie odnalazłem), by uwierzyć w wymyśloną przez Krasińskiego historię, ale pomysł zawierał nowy element i ciekawe było, co z tego wyniknie. W sumie porażka, więc do obejrzenia kontynuacji długo się zbierałem pełen najgorszych przeczuć. I one się sprawdziły z nawiązką, bo jest dużo gorzej. Logika i wiarygodność leżą na łopatkach, absurd goni się z banałem, pompatyczne dialogi bardziej pasowałyby do parodii tego typu produkcji. Ani Emily Blunt, ani Cillian Murphy nie są w stanie uratować tego gniota, zresztą robią w tym kierunku bardzo niewiele.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Niby o akcji zbombardowania siedziby Gestapo w Kopenhadze a tak naprawdę umoralniająca obyczajówka. Wyjątkowa tandeta scenariuszowa i realizacyjna, choć jeśli idzie o przebieg samej akcji, rzecz jest wierna historycznie.
"To nie wypanda" - lekki, łatwy i przyjemny film. Sympatyczna główna bohaterka i jej przyjaciółki. Ładna animacja, optymistyczny ton. 7/10
"Belle" - wyciskacz łez. Na żadnym innym filmie nie płakałem dwa razy. Mimo że po pierwszych kilku scenach można mniej więcej odgadnąć, jaki będzie ten film i jego ton, to jednak później siła rażenia jest nadspodziewanie duża. Bardzo emocjonalny film. A wizualnie to już w ogóle arcydzieło. Smutny, wzruszający, a jednocześnie cudowny. Choć zawiera bardzo wyraźny i od razu czytelny motyw z klasycznej baśni, a jednocześnie widać tu inspirację fabularnymi lub fabularyzowanymi produkcjami o mediach społecznościowych i wirtualnej rzeczywistości, to nadal ma świeżość i bardzo dużo własnego uroku. Czuć ducha najlepszych pełnometrażowych anime rodem ze studia Ghibli (choć jest to film zrobiony przez inne studio). Na pierwszy rzut oka może się wydawać filmem familijnym, jednak później rozwój wydarzeń pokazuje, że nie do końca. Na pewno jest to "dojrzalszy" film od typowych familijnych produkcji. Oprócz tematu wirtualnej rzeczywistości i mediów społecznościowych porusza też m.in. temat przemocy domowej i radzenia sobie z emocjami i bagażem życiowym. Ogólnie, 10/10. Widziałem ten film w 2D i z dubbingiem, choć chciałbym zobaczyć go też w 3D (lub IMAX-ie) i z napisami.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Reminiscencja. Romansidło umiejscowione w okolicznościach sf, przy czym jest to sf z poziomu dla kretynów. Mocny kandydat do Złotych Malin.
Czytałem, że słabizna. Ale chętnie obejrzę, bo lubię sobie obejrzeć kiepskie filmy. Aczkolwiek czasami nie oglądam ich do końca.
"Zgon na pogrzebie" - brytyjski. Obejrzałem po raz kolejny i po raz kolejny doskonale się bawiłem. Chętnie powrócę ponownie. Widziałem też wersję amerykańską, która jest w miarę wierną kopią brytyjskiej. Nawet Peter Dinklage powtórzył swoją rolę. Ale widać brytyjskiej gry i humoru nie da się wiernie powtórzyć, bo ta amerykańska wersja wydała mi się wulgarniejsza. https://www.youtube.com/watch?v=W0xtS83sKGg
"Wirtuoz. Pojedynek zabójców" - na HBO Max. Można napisać, że obejrzałem, abyście wy nie musieli. Spodziewałem się słabizny. Ale chciałem się przekonać, w czym gra Anthony Hopkins kiedy potrzebuje kasy lub po prostu mu się nudzi i musi sobie w czymś zagrać. Zagrał w przeciętnym filmie, który mógł być niezły, ale czegoś mu zabrakło. Nie wiem czego. Kiedyś George Clooney zagrał w filmie "Amerykanin". Nie o zawodowym zabójcy, ale o rusznikarzu(?) tworzącym broń dla tychże. Film senny, ale miał urok. Może za sprawą Clooneya. "Wirtuoz" ma Ansona Mounta i śliczną Abbie Cornish, która wygląda jak młodsza Charlize Theron (i nie chodzi mi o to, że Charlize wypominam wiek). Anthony Hopkins gra niewielką rólkę, ale bardzo istotną. Jednak brak temu filmowi werwy, napięcia. Choć fabuła momentami ciekawa.
https://www.youtube.com/watch?v=qWcW4vFHNfs
"Szybcy i wściekli 8" - no to zostałą mi jeszcze część dziewiąta. Fabuła jak zwykle głupia i pozbawiona odrobiny realizmu. Co jest zaletą. Wyłącza się mózg i można się oddać akcji. Bo tylko o nią w niej chodzi. Świetnie, że powrócił Jason Statham. Aktorsko bije na głowę reszte obsady. A przecież też do wybitnych aktorów nie należy. No nie chcę ukrzywdzić Kurta Russella, ale on chyba nie udaje, że gra, po prostu dobrze się bawi. Charlize Theron za to gra wrędną sztywniarę bez poczucia humoru. I ma idiotyczne, doczepione włosy. A poza tym, podoba mi się w tej serii jak twórcy próbują efektownie łamać wszelkie możliwe prawa fizyki (z logiką i realizmem nigdy nie było im po drodze). Akcja, w której The Rock manipuluje sunącym po śniegu i lodzie pociskiem z okrętu podwodnego to naprawdę tylko mało istotny szczegół. https://www.youtube.com/watch?v=uisBaTkQAEs
"Nikt" - przypomina trochę "Johna Wicka". W roli głównej Bob Odenkirk. I świetnie sobie daje radę. A to podobieństwo do "Johna Wicka" nie jest jakąś zrzynką tylko twórczą inspiracją. Nijaki, nudny mąż i ojciec. Do czasu. Trochę nie podoba mi się rozegranie wszystkich wątków (choćby z rodziną), ale film to dobry zabijacz czasu. Chyba nagrałem z Canal+. https://www.youtube.com/watch?v=wZti8QKBWPo
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Nikt to przekozacki, przejaskrawiony i zajebongo film bez krztyny spinki, kiedyś polecałem, muszę do niego wrócić w najbliższym czasie, może jutro
Końcówka ryje beret, John Wick wymięka.
Nikt to przekozacki, przejaskrawiony i zajebongo film bez krztyny spinki, kiedyś polecałem, muszę do niego wrócić w najbliższym czasie, może jutro
Końcówka ryje beret, John Wick wymięka.
Fajny początek, natomiast im dalej, tym bardziej nieprawdopodobnie aż do kuriozalnego finału.
Mnie to rozczarowało.
"Wszystko wszędzie naraz" - mega zwariowany film. Głównie to można o tym powiedzieć. Jak dla mnie, naprawdę fajne połączenie komedii, filmu akcji, filmu kung-fu i science fiction. Jeśli ktoś lubi ten rodzaj humoru i taką konwencję, będzie się świetnie bawić.
Jedną z rzeczy, które mnie mocno śmieszyły, było przekręcanie przez główną bohaterkę imienia Jobu Tupaki. Choć reszta była równie dobra.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Nagrałem z Paramount Channel. Pewnie powtórzą z pięćdziesiąt razy, minimum.
"Szybcy i wściekli 9". No i dociągnąłem. Ale było ciężko. Cytat z mojej żony: "Masz wiele wad, ale inteligencji nigdy ci nie można było odmówić. Do wczoraj." (bo oglądaliśmy 8 część). Dziś było tylko: "ja yebie, nie wierzę". I trzeba przyznać: stężenie głupoty w tym filmie to mistrzostwo świata i z tego tylko powodu powinien to być klasyk kina. A także z powodu liczby aktorskich drewniaków na jeden film pełnometrażowy. Nie było Jasona Stathama, nie było Kurta Russella. Ale dołączył Jon Cena - aktualny mistrz aktorskiego drewna. The Rocka też nie było, ale z niego też taki aktor jak ze mnie supermodelka. Nie będę się znęcał nad fabułą, bo i po co. Ale muszę pochwalić twórców za konsekwencję. Od piątej części, całkiem przypadkiem od tej, w której pojawił się The Rock, za punkt honoru przyjęli sobie łamanie praw fizyki. I za każdym razem przebijają kolejny sufit pod tym względem. Już w pierwszej pół godzinie filmu robią to tak, że nawet efektami specjalnymi nie udało się ukryć tego, jak bardzo to jest głupie. Ale najlepsze dopiero nadejdzie. Mały spoilerek: widzów czeka lot na orbitę. Samochodem. Już takie głupotki, jak wskrzeszanie zmarłych postaci i to również w pokrętny i głupi sposób, możemy sobie darować. Jednak myślę, że w dziesiątej, finałowej części, jeśli jakoś nie wprowadzą ponownie postaci granej przez Paula Walkera - to będę fchuj, ale naprawdę FCHUJ rozczarowany. To nic, że aktor nie żyje. Jaki to problem. No i wróciła Charlize Theron, z fryzurą jeszcze gorszą niż w części ósmej. https://www.youtube.com/watch?v=_Di_PJyDGIg
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Trop, film z 1985 roku a mimo to oglądałem z przyjemnością, komedia czarna ale bardzo zagmatwana i z trzema zakończeniami
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
"The Northman" - generalnie to film dla tych, którzy już znają twórczość Roberta Eggersa. Choć jednocześnie to chyba jego najbardziej dotąd przyswajalny film. Brutalny i realistyczny, choć w drugiej połowie jakby tempo trochę siadło. I znowu: piszę to z perspektywy znajomości poprzednich jego filmów, które o tempo nie można "oskarżać", jednak w tym od początku dzieje się dużo i sprawnie i mrocznie i w pociągający surowy sposób. Zatem, kiedy potem fabuła zwalnia to i trochę żal. Wadą była dla mnie zbyt natrętna i oczywista symbolika, choć poetycki klimat, który wprowadzała mi to trochę złagodził. I chyba celowo film został skonstruowany w taki sposób, jak saga więc należy to również uwzględnić. Obsadowo bez zarzutu. Ale to film o facetach i nic nie poradzę, że najbardziej mi się podobała Anna Taylor-Joy, która miała najlepszą rolę kobiecą tyle że nie do końca wykorzystaną, według mnie. Jednak znowu: to film o facetach, testosteron chluszcze wraz z juchą, to nie można się wpieniać, że kobiety są na boku. Fabuła to w sumie tragedia o przeznaczeniu, a raczej uwikłaniu religijne przesądy i bajania, które nakazują tak a nie inaczej kształtować swój los. Chyba. Bo jeszcze go nie przemyślałem do końca.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ale dołączył Jon Cena - aktualny mistrz aktorskiego drewna.
W The Suicide Squad był zajebisty, psze pana
Cytat:
"Zgon na pogrzebie" - brytyjski. Obejrzałem po raz kolejny i po raz kolejny doskonale się bawiłem. Chętnie powrócę ponownie. Widziałem też wersję amerykańską, która jest w miarę wierną kopią brytyjskiej. Nawet Peter Dinklage powtórzył swoją rolę. Ale widać brytyjskiej gry i humoru nie da się wiernie powtórzyć, bo ta amerykańska wersja wydała mi się wulgarniejsza
Amerykańską wersję wyłączyłem po kwadransie, znalazłem ją mnożeniem bytów ponad potrzebę .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum