To jest niemożliwe. Zawsze będą nowe "antyki". Coś co dziś jest "nowością", za jakiś czas może być antykiem. I tak dalej. Więc ten kolekcjoner zawsze miałby co zbierać
Owszem jednak musiałby czekać aż staną się antykami... Byłoby to tak czy owak błędne koło, przynajmniej moim zdaniem
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Nieograniczony czas na czytanie ksiazek (mozna byc wybrednym jak Lako i czytac po kilka najlepszych pozycji z gatynku, ale nie trzeba), poznanie kilku innych jezykow, zrobienie kilkunastu fakultetow, na jakis czas byloby zajecie pod warunkiem, ze w polaczeniu z niesmiertelnoscia otrzymalibysmy wieczna mlodosc. Ciagle powstaja nowe ciekawe rzeczy i warto byloby je poznawac.
Problemem byloby tylko wciaz i wciaz pracowac na swoje utrzymanie, i.e. rutyna dnia codziennego, z czasem wolnym bym sie nie znudzil, bez obaw.
Moznaby co prawda polaczy przyjemne z pozytecznym i zajac sie praca naukowa, np nauki spoleczne - mialoby sie niezly material poznawczy.
Ale to wszystko tylko wtedy gdyby to nielicznym tylko dano ten dar.
Jaskier napisał/a:
Owszem jednak musiałby czekać aż staną się antykami...
Co do antykow - zakladajac, ze antykiem staje sie rzecz majaca L lat to w przyszlym roku antyczne stana sie rzeczy wyprodukowane L-1 lat temu - codzien cos tam staje sie antykiem.
poznanie kilku innych jezykow, zrobienie kilkunastu fakultetow, na jakis czas byloby zajecie pod warunkiem, ze w polaczeniu z niesmiertelnoscia otrzymalibysmy wieczna mlodosc.
Na to wyraźnie wystarczyłoby Ci samo przedłużenie życia do okreslonego momentu.
Mag_Droon napisał/a:
Ciagle powstaja nowe ciekawe rzeczy i warto byloby je poznawac.
Przy tym wiecznym poznawaniu czegoś nowego można spekulować.
Zakładając że wszechświat jak i ludzki umysł nie mają żadnych granic owszem moglibyśmy cały czas poznawać coś nowego, jednak gdyby okazało się że i jedno i drugie na czymś się kończy skonczyloby sie takze poznawanie.
Co można poznawać jeszcze, kiedy już wszystko odkryto i dobrnięto do pewnych granic.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
kiedy już wszystko odkryto i dobrnięto do pewnych granic
Zakladam, ze otdzymawane obecnie odpowiedzi beda rodzic nowe pytania i tak dalej, jezeli sam zostaniesz badaczem bedzxiem mogl pracowac nad ich uzyskiwaniem / zadawaniem.
Wiele razy w historii uwazano, ze wlasnie wszystko odkrylismy, ile to bylo warte? wiemy sami.
Wiele razy w historii uwazano, ze wlasnie wszystko odkrylismy, ile to bylo warte? wiemy sami.
Nie uważam że wszystko odkryliśmy tylko że może zostać w przyszłości odkryte.
Tego czy Wszechswiat badz ludzki umysł ma jakieś granice puki co nie wiemy.
A moja wizja przyszłości może być jak najbardziej błędna z czego zdaje sobie sprawe.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Co można poznawać jeszcze, kiedy już wszystko odkryto i dobrnięto do pewnych granic.
Takie coś było w pod koniec XIX wieku i na początku XXtego. Też sobie myślano, że się "skończyła" nauka i jedyne co, to w zasadzie będzie się doskonalić pomiary. Coś tam niby nie pasował, nie grało... ale stwierdzono, że to nic. No a potem przyleźli ludzie tacy jak Einstein... i okazało się, że tak na prawdę nic nie wiadomo Nie ma czegoś takiego jak "nie zostanie nic do odkrycia". Nawet jeśli okaże się, że Wszechświat jest skończony... to przecież ewoluuje. Ciągle coś się w nim zmienia, jest więc zawsze szansa, że... coś nowego się pojawi. Względnie, że coś zniknie i będzie się trzeba zastanowić co i jak.Podobnie chociażby z przyrodą. I podobnie z ludźmi. Nasz świat jest po prostu dynamiczny, więc nie ma szans by nagle "wszystko" stało się nam znane
Oglądaliście może film "Ze śmiercią jej do twarzy"? Owszem, jest to komedia, ale przynajmniej dla mnie bardzo gorzka. I w 100% zgadzam się z tym co zostało tam powiedziane/pokazane - życie jest piękne właśnie dlatego, że jest takie ulotne.
A tak w ogóle to zastanówcie się jak CHOLERNIE poważne implikacje dla całego społeczeństwa miała by możliwość przedłużenia swojego życia do... no właśnie. Do?
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Ludzie na pewno więcej by zarabiali, bo niepotrzebne stałyby się ubezpieczenia społeczne, które straciłyby sens bytu lub zostałyby poważnie ograniczone. Upadłaby służba zdrowia lub przekształciła się w jakieś resztkowe jednostki służące do leczenia schorzeń hmm... doraźnych. Ludzie pewnie nie zmieniliby się znacząco - może w pierwszej fazie zachłyśnięcia się nieśmiertelnością "upadłoby" wiele rodzin, ale w końcu potrzeba bycia z innym człowiekiem zwyciężyłaby nad jednostkowym egoizmem. Podobnie z pracą - skądś musiałyby się brać pieniądze i środki utrzymania. Choć raczej perspektywa pracy do emerytury straciłaby sens więc tu byłyby największe przemiany. Być może znikłaby praca etatowa. Ale znowu: pracować całe życie byłoby niemożliwe. Zważywszy na fakt, że system emerytalny nie byłby w stanie utrzymać rzeszy nie umierających "emerytów" ludzie musieliby sami oszczędzać na swoją przyszłość. Mogłoby być tak, ze następowałyby w zyciu ludzkim naprzemiennie fazy pracy i korzystania z jej owoców (oszczędności). Tyle że w największym korzystnym stopniu dotyczyłoby to (jak zwykle) tych, którzy mieliby więcej.
Narastałby problem przeludniania się ziemi a to prowadziłoby w krótszej perspektywie do wojen o przestrzeń życiową. W dłuższej zaś, spowodowałoby położenie większego nacisku na rozwój badań kosmicznych w celu wyemigrowania z Ziemi w kosmos. Zważywszy na obecny stan techniki, ucieczka w kosmos to marzenie bardzo odległe. Jednak wojny o przestrzeń życiową nie sprzyjałyby zapewne rozwojowi nauki w innym celu niż militarny. Zatem w dłuższej perspektywie jednak groziłoby nam jako cywilizacji cofnięcie się w rozwoju.
Ciekawe czy upadłyby państwa, gdyby ludzie stali się nieśmiertelni. Przy założeniu, że nieśmiertelność oznaczałaby także niemożność skutecznego pozbawienia życia, potrzeba ochrony ze strony państwa straciłaby sens. Chyba że przed przestępczością skierowaną przeciwko własności. Bo kwestia własności stałaby się znacznie ważna niż obecnie. Kumulacja majątku w większym niż obecnie stopniu przesądzałaby o jakości życia, które stałoby się przecież nieskończone. I prowadziłaby do większych konfliktów na tym tle z powodu rozwarstwienia ekonomicznego.
W warstwie psychologicznej trzeba założyć występowanie jakiegoś kryzysu związanego z niemożnością śmierci. Zatem może jednak rodziny "upadłyby" na rzecz jakichś krótkotrwałych bądź długotrwałych związków partnerskich. Bo przebywanie z jedną osobą całą wieczność lub też znacznie dłuższy czas niż obecnie na dłuższą metę stałoby się nie do zniesienia.
Generalnie, nie byłoby wesoło z nieśmiertelnością. Choć człowiek przystosowałby się do niej i nauczył funcjonować.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Hej, chciałbym nieco odświeżyć temat. Generalnie mam prośbę, szukam inspiracji do projektu pracy doktorskiej, który traktować ma o fizycznej nieśmiertelności i nadnaturalnych sposobach przedłużania życia w literaturze i filmie, a także grach komputerowych XX i XXI wieku. Po drodze widziałem w kilku postach interesujące tytuły, o których nie wiedziałem. Będę wdzięczny za każde przydatne namiary na jakieś dziełko.
A przy okazji chętnie podyskutuję o tej tematyce.
Osobiście polecam książkę Krzysztofa Borunia "Próg nieśmiertelności" - tam jest ciekawa wizja, choć nie do końca będąca fizyczną nieśmiertelnością.
Literatura i fizyczna nieśmiertelność? Cóż, zapewne trochę o tym można znaleźć w Ślepowidzeniu, natomiast w Accelerando i Gamedecu jest to wyraźnie zarysowane.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
NIEŚMIERTELNY - jedynka i jej kontynuacje. W sensie "nieśmiertelność - mit". Wampirza nieśmiertelność - przekleństwo, czy ekstaza - i tu "Kroniki wampirów" Anne Rice (tak samo emfatyczne jak zaproponowany tytuł. Plus praca Marii Janion jako, może, dodatek wspomagający.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Powiem szczerze, że wampirów chcę unikać, powiedzmy, że ta ich przemiana powoduje, iż można je interpretować jako nowe, inne, nie całkiem już ludzkie stworzenia. Poza tym temat wampiryzmu jest popularny, a tej "czystej" nieśmiertelności jakby trochę mniej w różnego rodzaju pracach...
Generalnie mam prośbę, szukam inspiracji do projektu pracy doktorskiej, który traktować ma o fizycznej nieśmiertelności i nadnaturalnych sposobach przedłużania życia w literaturze i filmie, a także grach komputerowych XX i XXI wieku.
Niestety niewiele z czysto "fizycznej" nieśmiertelności, ale zawsze coś:
Film:
Wspomniany Nieśmiertelny Młodość stulatka (Na podstawie książki, której niestety nie czytałem, a która jest ponoć dobra. Nieśmiertelność na zasadzie wiecznej młodości, pragnienia dokończenia wielkiego dzieła, brzmi znajomo? ) No i film warto też zobaczyć dla roznegliżowanej nazistowskiej agentki, która ma pończochy ozdobione koronkowymi swastykami
Niebieski Kieślowskiego (Jako nieśmiertelność duchowa)
Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową (Rozważania na temat nieśmiertelności)
Labirynt fauna (motyw kwiatu dającego nieśmiertelność)
Jańcio wodnik (wskrzeszanie)
Źródło Aronofsky'ego (poszukiwanie źródła nieśmiertelności)
Może zamiast Wywiadu z wampirem (film) poleciłbym Nosferatu Herzoga
Zarzyckiego Zmartwychwstanie Oflanda.
Jakikolwiek Superman, inni komiksowi bohaterowie także się nadają.
Mógłbyś się też otrzeć o wątek nieśmiertelnej miłości. Kilka filmów by się jeszcze znalazło (coś z mitu arturiańskiego?)
Literatura:
Jeżeli chodzi o aspekty czysto fizycznej nieśmiertelności, to głównie:
Wspomniany Wywiad z wampirem.
Epos o Gilgameszu
Bo tak, to głównie przychodzi mi do głowy literatura traktująca o nieśmiertelności w ujęciu horacjańskim.
Co do gier, to możesz walnąć pouczający wywodzik o trybie god mode. Ja na następnej konferencji tematycznej będę się produkował o screen capture jako sposobie rejestracji wirtualnej rzeczywistości
Czy Ray Kurzweil jest osobą tak oczywistą w tym kontekście (chociaż nie bohaterem filmowym ani literackim), że powinienem się wstydzić w ogóle o nim wspominać? :D
"Uchroń mnie od złego" Tananarive Due było - zdaje się o nieśmiertelnym.
"Pożeglować do Bizacjum" Silverberga chyba też - o społeczeństwie nieśmiertelnych, do którego trafia śmiertelnik. No i oczywiście "Księga Czaszek" tegoż.
"Miasto Permutacji" Egana też w pewnym sensie jest o nieśmiertelności, tylko w postaci cyfrowej.
Cykl Farmera o świecie Rzeki - w którym odradzają się wszyscy kiedyś zmarli - trochę też.
Trylogia o Żebrakach Nancy Kress - też mocno jest o nieśmiertelności (a przynajmniej bardzo wydłużonym życiu).
Krzyżokształt u Simmonsa w tetralogii Hyperiona - to też forma nieśmiertelności.
Oczywiście - "Święty płomień" Bruce'a Sterlinga! Tak mi się coś kojarzyło oczywistego.
"Historia Żyda Wiecznego Tułacza' d'Ormessona, ale to raczej pretekst do snucia opowieści, nie opowieść o technikaliach.
Aha, no i któreś opowiadanie Łysiaka w "Łysiak Fiction": o, "Eliksir młodości".
Generalnie mam prośbę, szukam inspiracji do projektu pracy doktorskiej, który traktować ma o fizycznej nieśmiertelności i nadnaturalnych sposobach przedłużania życia w literaturze i filmie, a także grach komputerowych XX i XXI wieku.
Film:
Młodość stulatka (Na podstawie książki, której niestety nie czytałem, a która jest ponoć dobra. Nieśmiertelność na zasadzie wiecznej młodości, pragnienia dokończenia wielkiego dzieła, brzmi znajomo? ) No i film warto też zobaczyć dla roznegliżowanej nazistowskiej agentki, która ma pończochy ozdobione koronkowymi swastykami
:
Młodość stulatka jest na podstawie powieści "Dajan" Mircei Eliadego - to gdybyś miał ochotę poczytać. Co do Zyda Wiecznego Tułacza, to oczywiście korzystam, jeśli ktoś lubi te tereny, to polecam książki Wojciecha Piotrowskiego - "Legenda o Ahaswerze w literaturze polskiej", a także "Legenda o Ahaswerze. Antologia Tekstów"
"Pożeglować do Bizacjum" Silverberga chyba też - o społeczeństwie nieśmiertelnych, do którego trafia śmiertelnik. No i oczywiście "Księga Czaszek" tegoż.
Ale Księga Czaszek jest marna
nosiwoda napisał/a:
"Miasto Permutacji" Egana też w pewnym sensie jest o nieśmiertelności, tylko w postaci cyfrowej.
Hmm... hmm... to może by tak w pewnym sensie Matrix?
magoo87 napisał/a:
Młodość stulatka jest na podstawie powieści "Dajan" Mircei Eliadego - to gdybyś miał ochotę poczytać.
"Pożeglować do Bizacjum" Silverberga chyba też - o społeczeństwie nieśmiertelnych, do którego trafia śmiertelnik. No i oczywiście "Księga Czaszek" tegoż.
Film:
Źródło Aronofsky'ego (poszukiwanie źródła nieśmiertelności)
YES, YES, YES!!!!!
MrSpellu napisał/a:
A motyw Żyda Wiecznego Tułacza?
nosiwoda napisał/a:
"Historia Żyda Wiecznego Tułacza' d'Ormessona, ale to raczej pretekst do snucia opowieści, nie opowieść o technikaliach.
Przecudna powieść. Rzeczywiście się nadaje do rozważań o nieśmiertelności. Sporo w niej smutku Ahaswerusa, który można powiązać z tematem, a także dystans między nim a dwójką bohaterów, którym snuje w Wenecji swoją opowieść, a potem: może ulotność, nietrwałość uczuć.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Powiem szczerze, że czytałem trochę starych książek o ŻWT, ciekawą jest opowiadanie Michała Borcha "Na piaskach" z pisma "Ondyna Druskiennickich Źródeł" z 1844 roku. W zasadzie to niedostępne, aczkolwiek mam skany z oryginału. Historyjka niedługa, ale pomysłowa, bo odbiega trochę od ogólnej wersji legendy
Można chyba jeszcze dodać "Gdzie wasze ciała porzucone" Philipa Jose Farmera jako spojrzenie na nieśmiertelność po zmartwychwstaniu
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
W shoucie nieśmiertelność się przewija, to może powiem, dlaczego jestem sceptyczny... oczywiście, opieram się o zasłyszane informacje, głównie ze źródeł naukowych na przestrzeni lat i moja interpretacja, czy pamięć mogą być niedostateczne. Ale jeśli coś wiem na pewno, to że człowiek to jeden z najbardziej skomplikowanych organizmów na Ziemi i ledwo się zanurzamy w zrozumienie procesów w nim zachodzących, więc pewność w przewidywaniu dojścia do kontroli wystarczającej do uzyskania luźno rozumianej nieśmiertelności wydaje mi się w tej chwili śmieszna.
Jak miałoby wyglądać uzyskanie praktycznej nieśmiertelności ciała? Idziemy np. na jakąś kurację (Poulsena ), po której regenerujemy sobie telomery i naprawiamy błędy? Niepraktyczne. Mutacje nawarstwiają się z wiekiem (spójrzcie w lustro) w dużych ilościach, różne mutacje w różnych komórkach, a kontrola nad ogromnym światem molekularnym w takiej skali wydaje się wręcz niemożliwa, a na pewno niepraktyczna.
Nawet jeśli udałoby się w każdej komórce zregenerować telomery jakąś kuracją opartą o telomerazę, być może przedłużając w ten sposób znacznie nasze życie, to tylko jeden z czynników starzenia się. Mutacje wciąż pozostają problemem. Mamy też problem z kumulowaniem się toksyn w ciele, które dalej przyspieszają degenerację i niestabilność procesów. Problemem jest też wpływ i degeneracja wszelkich mechanizmów epigenetycznych. Co z tego, że np. macie bezbłędny gen potrzebnego białka, jeśli grupa metylowa zablokuje wam jego ekspresję (a na ekspresję genów w ogóle wpływa mnóstwo czynników, od genów kontrolujących ekspresję innych genów do położenia danej sekwencji w trójwymiarowym środowisku jądra). Zawsze też może się coś skopać w pozostałej maszynerii komórki.
Ok więc. Klonowanie organów brzmi o wiele lepiej. Jakaś część ciała nam się zestarzeje - sklonujemy sobie w wielu egzemplarzach, wybierzemy najlepszy, przeszczepimy. Cóż prostszego?
Ale będziemy musieli wciąż dbać o czystość, stabilność i bezbłędność pobranych jako wzorzec komórek. Błędy pojawiają się wszędzie, nie uciekniemy od nich. Prędzej, czy później zaczną się nawarstwiać. Czy byśmy chcieli tę informację zdigitalizować, czy pozostawić w formie biochemicznej. Pytanie, czy ingerencja w kod, aby poprawić błędy nie pozostawi za sobą innych zniszczeń?
Ale zapomnijmy o tym na chwilę. Co z mózgiem? Żeby mówić o nieśmiertelności siebie, musimy zachować jakąś ciągłość tożsamości - mózgu sobie nie przeszczepimy. Co z chorobami neurodegeneracyjnymi, alzheimerem, czy prionami? Co ze złogami w mózgu, jakie po sobie pozostawią? Możemy oczywiście wszczepić sobie komórki macierzyste i kazać im produkować neurony (i oczywiście tę samą technikę można by potencjalnie zastosować do innych typów tkanek), ale one będą świeże, a co zdążymy zapomnieć, to zdążymy zapomnieć. Może proces będzie płynny, ale z czasem przestaniemy być sobą z przeszłości. Można oczywiście argumentować, że to nie różni się od dorastania, ale z czasem możemy stać się umysłem już bez korzeni w dzieciństwie. Może będziemy jedynie znali opowieści o nim, ale nie pamiętali ich inaczej, niż narracyjnie. Bez obrazu, zapachów, emocji. A granica ta może się przesuwać.
Rak - prędzej, czy później rak się pojawi. Właściwie, wszyscy mamy komórki rakowe w organizmie. Tyle że ten sobie z nimi zwykle radzi. Czasem komórka nie zdąży w pełni się przekształcić w rakową przed własną śmiercią, czasem układ immunologiczny może je rozpoznać. Im dłużej będziemy żyć, tym bardziej zwiększamy prawdopodobieństwo, że rozwinie się jakiś poważniejszy rak, w szczególności złośliwy (ciągłe mutacje i koncentracja toksyn nie pomagają). Czy nadążymy w walce z nim i próbach regeneracji/przeszczepów ciała? Może... choć ilość przerzutów też może być przytłaczająca. A co jeśli to złośliwy nowotwór mózgu? Tu już gorzej, szczególnie jeśli idzie o zachowanie tożsamości.
A to tylko problemy, które przyszły mi teraz do głowy. Jestem pewien, że znalazłoby się więcej. Możliwe też, że im lepiej poznamy ludzkie ciało, tym więcej ograniczeń znajdziemy.
Co masz na myśli mówiąc "nieśmiertelność"?
Czy faktycznie nieśmiertelność, czy jakąś długowieczność, która jest tylko śmiertelnością wydłużoną w czasie? Bo to pierwsze to raczej mitologiczna mrzonka, nawet Wszechświat , w tym elementarne cząstki materii nie zapowiadają się jako wieczne , a ty chcesz ten biologiczny worek, jakim jest człowiek, poprowadzić poprzez śmierć Wszechświata. To religijne, antropo myślenie.
Z perspektywy motyla żółw wydaje się pewnie nieśmiertelny, ale żółwie też umierają.
EDIT: ale na poważnie. W shoucie już taka terminologia szła, więc adoptowałem ją, dopisując jednak wyraźnie, że to luźne rozumienie słowa.
Tak, chodzi o długowieczność. To chyba oczywiste w podanym kontekście?
Generalnie masz rację - tak byłoby lepiej. Choć jak już się czepiać, to długowieczność też ma swoje tradycyjne znaczenie, niezwiązane z teoretyczną nieograniczonością trwania życia, tylko z naturalną długością jego trwania, wyższą od oczekiwanej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum