FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Aronofskiego Derrena filmy
Autor Wiadomość
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2007-11-16, 09:23   Aronofskiego Derrena filmy

Ok, to próbny temat, nie będe tutaj omawiał konkretnego filmu, lecz całą filmową twórczośc danego reżysera - na pierwszy ogień Aronofski i jego filmy.






Obrazki przedstawiają 3 genialne filmy tego reżysera.
Który ogądaliście i jest waszym faworytem? Co według was zdecydowało o tym że kultowy stał się Requiem, a nie Pi czy Źródło? Co sądzicie o muzyce Mansella który robił ją do wszystkich tych filmów?

Zapraszam do dyskusji.
 
 
Raziel 


Posty: 54
Skąd: Starachowice
Wysłany: 2007-11-16, 12:54   

Jak dla mnie to Źródło jest jego najlepszym dziełem, zresztą jest to jeden z najlepszych filmów jakie oglądałem, tak samo muzyka Mansella jest wspaniałą, Pi mnie nie zachwyciło ale to najprawdopodobniej przez parę nawyków głównego bohatera które mnie osobiście cholernie denerwują.
_________________
Per mortis ad gloria! - Warhammerowy blog, codzienne aktualizacje od dwóch lat :)
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2007-11-16, 14:05   

Pi nie widziałem, ale mam zamiar w niedługim czasie zobaczyć.
Requiem dla Snu - widziałem dwukrotnie i nie chcę oglądać ponownie. Bardzo ciężki film, każdy powinien go zobaczyć choć ten jeden raz. Brzydki, trudny, wstrząsający. Muzyki do tego filmu nie słucham, jest zbyt niepokojąca i negatywna.
The Fountain - dokładnie odwrotnie jak Requiem mogę oglądać go wielokrotnie i zawsze odkryję coś nowego. Wspaniała gra Hugh Jackmana, we wszystkich trzech rolach. Genialnie opracowany scenariusz. Nie ma żadnej sceny, którą chciałbym ominąć przy powtórnym oglądaniu. Porusza mój ulubiony temat - nieśmiertelność. Przepiękne efekty. Cały film przybliża widza do świata idei - ukazuje świat metafizyczny, do którego w taki czy inny sposób dążymy. Muzyka jest absolutnie genialna - choć nie wszystkie utwory mógłbym słuchać w kółko, tak The Last Man, Stay With Me, First Snow, Xibalba, Together We Will Live Forever.
Poza tym ten film to wspaniały przyczynek do dyskusji, jeśli ktoś byłby chętny oczywiście :) Bo to jeden z niewielu filmów, które posiada kilka interpretacji, które się nie wykluczają i mogą być prawdziwe. A swoją drogą wyszedł komiks The Fountain, mam zamiar go zdobyć za niedługo :)
pozdrawiam
 
 
Taschon 


Posty: 49
Wysłany: 2007-11-16, 22:35   

Requiem for a Dream nie widziałem, ale obiecuję, że nadrobię.

Żródło... Niezwykły film, imo nie da się tego opisać. To trzeba obejrzeć, odczuć i przeżyć. To czysta forma emocji. Nie potrafię tego rozbić na fabułę, muzykę, wykonanie, czy coś tam jeszcze. Wszystko jest idealne.
Jackman po Xludziach wziął się za ambitniejsze kino i wyszło mu to doskonale.
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2007-11-17, 12:35   

Co do Requim to sam zastanawiam się nad popularnoscia tego filmu mimo tego że nie jest on przecież łatwy. To chyba dlatego że powodem staczania bohaterów są narkotyki - gdyby było to coś innego to film dołączyłby do półki filmów z rodzaju "tańcząc w ciemnościach" itp a tak stał się powszechnym kultem. Ludzie chyba nie dostrzegają że to staczanie się, skazana na niepowodzenie pogoń za ideałem , a nie narkotyki i uzależnienie sa głównym wątkiem filmu. Może to kwestia jego wykonania - raczej wartkiej akcji i szybkich malownicznych scenek. Na wikipedii nazwano to "stylistyka MTV" chyba. ; )

Co do PI to mi się osobiście podoba mi się czarnobiałość filmu zwłaszcza że w niektórych momentach doskonale widac operowanie kontrastem. Jedna z moich ulubionych scen to ta gdzie Cohen patrzy na kubek kawy do którego wlewana jest śmietanka - spirale, spirale, spirale. Co więcej podoba mi się muzyka która jest równie rygorystyczna jak dobór kolorów - taka 'niepokojąca' elektronika a miejscami noise [notabene - że użyto tej 'muzyki' jako podkład do ataków migrany - genialne w swojej prostocie] mocno kontrastuje z tym co Aronfonski i Mansell robili razem w Requiem i Źródle - tam jest kolorowo, wręcz iskrząco, a muzyka jest bardziej orchestralna. Jednak urok PI tkwi włąsnie w tej szorstkości. Patrząc nie patrząc to to PI jest najbardziej offowym filmem AD - i przez to najbardziej naturalnym, najmiej przystępnym a zaraz bezkompromisowaym. W pewnej części - offowej - każdy z nas dysponując średniej jakości sprzętem mógłby taki nakręcić.

Źrodło ma to do siebie że jest kontrowersyjne - Pi i Reqium postawiły poprzeczkę tak wysoką że ludzie odbierają ten film różnie - co widać czytając recenzje - niektórzy narzekają że nie ma tu tej głębi co w R, a pomysł na świat jest mniej błyskotliwy niż ten w PI. Drudzy z kolei [chociażby temataowe towrzystwo] zachwala go. Oglądałem ten film parę razy i cięzko mi jednoznacznie coś powiedzieć - z jednej strony historia wydaje mi się trochę za prosta - mamy sobie Thomamasa/Toma i Izebelle/Izzi i toczacą się na tzrzech płaszczyzną tą samą historie. I jest to w zasadzie historia prosta - mężczyzna chce ucalić swą ukochaną przed śmiercią. I właściwie nie ma tu dużo do rozkimki - co najwyżej istnienie tych trzech płaszczyzn i relacje między nimi. Z drugiej strony własnie tam, może kryć się przysłowiowy diabeł - sam brałem pod uwagę różne możliwości, że wszystkie płaszczyzne są prawdziwe, że tylko jedna jest prawdziwa, że niektóre są wtórne względem innych itp. Chyba jeszcze raz obejrze ten film.

Trzeba mieć na uwadzę że Źródło w projekcie miałobyć jeszcze bardziej rozmachowym filmem - ale zabrakło pieniędzy stąd zmieniono scenariusz i aktorów [głowną rolę miał grać Brad Pitt sic!]

Jander napisał/a:
Pi nie widziałem, ale mam zamiar w niedługim czasie zobaczyć.

Jeśli nie jesteś video i audiofilem to całośc w 4 częsciach jest tu http://video.google.pl/vi...=pi+darren+part

Jander napisał/a:
. Muzyka jest absolutnie genialna - choć nie wszystkie utwory mógłbym słuchać w kółko, tak The Last Man, Stay With Me, First Snow, Xibalba, Together We Will Live Forever.

Muzyka Mansella to temat wogóle na oddzielny wątek. Ale to bardzo dobrze że reżyser i muzyk kolaborują z sobą przy każdym filmie tego pierwszego - tworzy to kolejeny element za który czcimy filmy AD. ; ] Co do Mansella to wueilbiam jego maniere stopniowego rozbudowywania jednego motywu, często występowania tego samego motywu w różnych utworach. Facet nie bawii się w muzyczne wodotryski. Mój ulubiony kawalek to oczywiście epicke Death is the road to Awe.

Jander napisał/a:
A swoją drogą wyszedł komiks The Fountain, mam zamiar go zdobyć za niedługo

Byłbym wdzięczny za namiary, w komiksie zawarta jest podobno autorska wersja scenariusza.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2007-11-17, 14:25   

Odniosę się tylko do Źródła:
"mężczyzna chce ocalić swą ukochaną przed śmiercią" - to oczywiście prosty motyw, ale porusza dwie najważniejsze sprawy życia - miłość i śmierć. Trzy historie są ze sobą nierozerwalnie połączone - Izzi pisze książkę, którą ma skończyć Tom. Historia jest pozornie pobieżnie związana, ale gdy Tom wyrusza w kosmos(sądzę, że podróż jest kontynuacją zakończenia XX-wiecznego wątku, wskazują na to tatuaże i nienapisane zakończenie książki) to książka staje się kluczem, odwracającym pogląd Toma (z "Death is a disease" na "Death is the road to awe"). W chwili gdy Tom to zrozumiał, dokończył książkę, odnalazł obrączkę i zjednoczył się z umierającą gwiazdą (Xibalba). Ale następuje też scena zmiany przeszłości - Tom udaje się za Izzi i dostaje nasiono, które potem wkłada do grobu Izz. Może to tylko scena symboliczna, która nie wydarzyła się naprawdę, a ma oznaczać "Tak, zrozumiałem" Toma. A może wydarzyła się przed wyruszeniem w kosmos? Ale jeśli tak to w takim razie skąd scena otrzymania nasionka? ;)
Jak widać - żadna interpretacja nie jest 100%, co bardzo zwiększa wartość tego filmu.
Swoją drogą bodajże z hiszpańskiego "Y si, creo" oznacza "Tak, wierzę" - a to chyba mówiła hiszpańska królowa.
Łaku napisał/a:
Byłbym wdzięczny za namiary, w komiksie zawarta jest podobno autorska wersja scenariusza.

Tutaj masz m.in. scenariusz, rysunki, kadry z filmu i komentarze.
Natomiast tutaj masz sam komiks, który został wydany przed ukazaniem się filmu (opis jest mylący, bo to zupełnie inne książki).
Robię kawę i włączam Pi :)
pozdrawiam
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2007-11-18, 11:56   

Spoilerowo

Co do interpetacji to mnie bardziej zastanawia motyw obrączki - czemu Thomas musiał umrzeć pod źródłem żeby Tom mógł ją odzyskać? Thomas w przeciwieństwie do Toma i Tommego, jako jedyny umiera nie zrozumiawszy istoty rzeczy, umiera [a raczej na siłę wraca do źródła ; P] nagle. Wskazuje to na odstawanie XVI wątku od tego XXI i w XVI. A może chodzi to o to że Tom pisząc histoie Thomasa, niejako uśmierca w sobie to co powstrzymywało go od zrozumienia istoty rzeczy? Wracając do twojego wątku - skąd scena z dawaniem nasionka? A może to jest już inny (lepszy?) wszechświat jaki swoją ofiarą stworzył Tom?

Jander napisał/a:
Jak widać - żadna interpretacja nie jest 100%, co bardzo zwiększa wartość tego filmu.
Swoją drogą bodajże z hiszpańskiego "Y si, creo" oznacza "Tak, wierzę" - a to chyba mówiła hiszpańska królowa.

Si, potwierdzam. ;) Swoją drogą to moim zdaniem najlepszym [choć napewo nie najmądrzejszym ;p] : Jesteśmy jej zbawieniem. Pod jej zwierzchnictwem żyć będziemy na wieki! Nie umrę, nie tutaj, nie teraz! Nigdy! jak conquistadore Thomas rusza samotnie na tubylców. Patos straszny ale jaki, ciary.
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2007-11-18, 13:50   

Spoilery
Thomas nie dążył do zrozumienia - dążył do odnalezienia Drzewa Życia - po spożyciu soku z niego umarł i narodziło się z niego nowe życie (w oryginale miały jeszcze wylatywać z niego motyle, poza wyrośnięciem kwiatów ) - a więc Death as an act of creation. Zauważ, że świat XVI-wieczny został w większości stworzony przez Izzy - Tommy nie potrafił jej skończyć[książki], gdyż nie rozumiał motywu, w który ona wierzyła (śmierć jako akt stworzenia). "Kończy" książkę wg. koncepcji Izz - bez książki nie zrozumiałby istoty rzeczy.
Obrączka znika gdy Tommy ostatecznie decyduje się na podjęcie drogi wyleczenia ludzkości z choroby zwaną śmiercią - Izz udaje się ze światłem, a Tommy pogrąża się w ciemności. Później Tommy zmienia tą decyzję, gdy już odzyskuje obrączkę - wydaje mi się, że symbol połączenia Tommy'ego i Izz.
Jeszcze o obrączce:
Cytat:
Then you shall take this ring to remind you of your promise.
You shall wear it when you find Eden, and when you return, I shall be your Eve.

Tą obietnicą w dalszych wątkach jest obietnica skończenia książki (The Fountain) - przypomina mu o tym brak obrączki zobrazowany przez tatuaż, gdy poznaje zakończenie to odzyskuje obrączkę.
Wydaje mi się, że Hiszpania jest symbolem połączeniem Toma(każdego z nich) i Izz -
(scena w kosmosie)
Izz pyta: Will you deliver Spain from bondage?
Tom (w wyniku 'rozmowy') mówi: I'm going to die.
Izz - Finish it.
Tom - OK. (w tym momencie Tom rozumie istotę rzeczy, wie jak uwolnić Hiszpanię z niewoli. Wcześniej uważał, że poprzez uwolnienie od śmierć, ale tak naprawdę właśnie przez śmierć [jako akt stworzenia])
Twój cytat z konwistadora idealnie wyraża odwrotność pogląd Tommy'ego (zresztą śmiała się z tego: "My conquistador. Always conquering." Tommy jako naukowiec zdobywał coraz więcej wiedzy odnośnie walki z chorobami) :)
Moja ulubiona scena to gdy Tom z uśmiechem na twarzy mówi "I'm gonna die."
pozdrawiam
Za wszelki chaos postu przepraszam, to nie praca naukowa nt. filmu ;)
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-19, 00:42   

"Pi" i "Requiem dla snu" - dwa genialne filmy. Nie oglądałam "Źrodła", ale jak czytałam recenzje to są diametralnie różne, jedni dają 1/10 a drudzy 10/10. Trzeba w końcu samemu obejrzeć i ocenić ;)

Łaku napisał/a:
Co do Requim to sam zastanawiam się nad popularnoscia tego filmu mimo tego że nie jest on przecież łatwy. To chyba dlatego że powodem staczania bohaterów są narkotyki - gdyby było to coś innego to film dołączyłby do półki filmów z rodzaju "tańcząc w ciemnościach" itp a tak stał się powszechnym kultem.


Coś w tym jest, ale nie wydaje mi się żeby można przeprowadzić tak prostą genralizację. Bo przecież te dwa filmy mają choćby inną konstrukcję. Też nie każdemu może się podobać forma "Tańcząc w ciemnościach" kiedy poprzelatane tam są elementy musicalu. To co uderzyło najbardziej w "Requiem", przynajmniej mnie, to pogarszanie się sytuacji bohaterów, bo zaczęło się można powiedzieć od sielanki. A później tylko gorzej, gorzej i gorzej. A w "Tańcząc w ciemnościach" jest tylko niespełniona nadzieja na poprawę.

Przed obejrzeniem "Requiem" nic nie wiedziałam o tym filmie - żadnych recenzji czy trailerów (chociaż imo zajawka tego filmu zdradza zby dużo), tak że siła jego oddziaływania była jeszcze większa. Genialny film, ale tylko do jednorazowego obejrzenia ;)
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Violet 


Posty: 15
Skąd: z krainy wyobraźni
Wysłany: 2007-11-19, 10:05   

Oglądałam Pi - film genialny, choć nie łatwy, lekki i przyjemny. na pewno daje do myślenia, prowokuje.
Oglądałam Źródło. Oto, co napisałam o tym filmie gdzieś w sieci:

Pisali, że to film o poszukiwaniu źródła wiecznej młodości.
Że o miłości.
Że thriller sci-fi.
Dla mnie to film o umieraniu. O umiejętności pogodzenia się ze śmiercią, zarówno własną jak i bliskiej osoby. O strachu przed samotnością. I o miłości też... takiej wielkiej, przekraczającej granice czasu, choć wcale nie idealnej.
Film w formie piękny. Wspaniała muzyka - ktoś w końcu przypomniał sobie o roli skrzypiec w filmie. Piękne obrazy tworzące magiczny klimat.
Cała historia Toma i Izzy zbudowana z wycinkowych kadrów z życia przeplatanych metaforami. Cały film to jedna wielka metafora - poszukiwania spokoju ducha i niespełnionych nadziei.
Film bardzo trudny w odbiorze. Zwłaszcza w sferze emocjonalnej.
A może to tylko ja tak to odbieram... bo prawie byłam takim Tomem. Chwilami zachowywałam się jak on. I w przeciwieństwie do niego, spokoju ducha nie odnalazłam. Ciągle żyję w strachu i niepewności.
Aronofsky jako reżyser jest wizjonerem. Zabrakło mu tylko wizji zakończenia. Przedobrzył - w obrazie zbudowanym na niedopowiedzeniach, przegadał finał.
Mimo wszystko jest na dobrej drodze do osiągnięcia geniuszu.
_________________
Daleka droga
do serca człowieka
zimnego jak głaz

Ale ja jak woda
co cierpliwie czeka
aż skałę zniszczy czas
 
 
Ł 
dziura w niebycie


Posty: 4487
Skąd: fnord
Wysłany: 2007-11-19, 22:52   

Źródło thillerem? Nie widzę żadnych konotacji z tym gatunkiem [za to SF jak najbardziej- część XVI wieczna]. Co do zakończenia to zdecydowanie się nie zgodzę - przegadany to jest Władca Pierścieni, Aronofski moim zdaniem zawarł to co było potrzebne do zakończenia bez bajania spoiler i co akurat potwierdza moją intepretacje ad tego że zakończenie to całkiem nowy wszechświat w którym Tommy zdecydował się zobaczyć pierwszy śnieg [i stąd miał też kasztana którego później zakopał - to odnośnie wątpliwosic Jandara] /spoiler

Metzli napisał/a:
Też nie każdemu może się podobać forma "Tańcząc w ciemnościach" kiedy poprzelatane tam są elementy musicalu. [...] Genialny film, ale tylko do jednorazowego obejrzenia

Nie zgodzę się - przedewszystkim Reqiem jest również bardzo umuzycznione [Mansell, Mansell ; ]] a ostatnie sceny to można powiedzieć - poprostu teledysk. Już omiajając że właściwie cały film można traktować jak jeden wielki klip.

Jand twoja interpetacja wydaje się prawidłowa - ale tylko przy założeniu wtórności częsci XVI wiecznej względem XXI. Czyli jedna z możliwych opcji (choć przekonywująca)... Ja próbowałem rozpatrywać jak napisałem wyżej różne spojrzenia, mianowicie że po kolei że każda część jest tą prawdziwą a pozostałe dwie stanowią w jakiś jej sposób emamacje. No i że wszystkie są prawdziwie... albo wszystkie fałszywe, kto powiedział że tak nie jest? : P
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2007-11-19, 23:38   

Spojlery
Znaczy świat w którym zamiast walczyć o nieśmiertelność dla Izz wolał spędzić z nią każdą chwilę która im pozostała, a następnie pozwolić jej zjednoczyć się z naturą? W sumie chyba najbardziej ludzkie wyjaśnienie zakończenia :)
pozdrawiam
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-20, 00:57   

Łaku napisał/a:
Nie zgodzę się - przedewszystkim Reqiem jest również bardzo umuzycznione [Mansell, Mansell ; ]] a ostatnie sceny to można powiedzieć - poprostu teledysk. Już omiajając że właściwie cały film można traktować jak jeden wielki klip.


Dobra muzyka w każdym filmie jest nieodzowna. Imo nie da się tych dwóch filmów porównywać, bo mimo skojarzenia do klipu to jednak coś zupełnie innego niż wykorzystanie elementów musicalu przez von Triera. I jak wcześniej - początek historii obu filmów zupełnie inaczej nastrajają widzą do całości filmu.

Muszę jak najszybciej obejrzeć "Źródło", bo mi tu cały czas tylko spoilerujecie :P
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2007-11-24, 23:45   

Spojlery ze Źródła
Przeczytałem komiks, w którym znajduje się fragment poprzedzający ten znajdujący się w filmie: "22 Po czym Pan Bóg rzekł:Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki".
Po spożyciu owocu z obydwóch drzew człowiek staje się Bogiem, który jest początkiem całego życia. Tom i Izzi mogą trwać w jednym wiecznym uścisku - scena w której Izz pyta "Is everything ok?" Tom może wreszcie szczerze odpowiedzieć "Yes, everything's okay" i zostaje już na wieczność.
pozdrawiam :)
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-23, 00:45   

Do kin wszedł niedawno (20.03.) nowy film Aronofskiego, Zapaśnik. Ciekawa sprawa, że gdyby ktoś nie zwróciłby mi na niego uwagi, mogłaby go przegapić.

Historia przedstawia się stosunkowo prosto, zapaśnik ze względów zdrowotnych musi zejść z ringu i stara się rozpocząć zwyczajne życie. Ale zwykły film gdzie w tle pokazywany jest sport to nie z tym reżyserem. W zasadzie jak tylko usłyszałam nazwisko Aronofsky był to wystarczający powód żeby wybrać się do kina.

A Źródła ciągle nie obejrzałam, to ciągłe odkładanie pewnych spraw na później bywa zabójcze ;P
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23158
Wysłany: 2009-03-23, 09:07   

Metzli napisał/a:
A Źródła ciągle nie obejrzałam, to ciągłe odkładanie pewnych spraw na później bywa zabójcze ;P

Mnie tak Zapaśnik ucieknie pewnie...
A Źródło to znakomity film, choć dopiero za drugim razem, kiedy nabyłem na dvd, zacząłem go bardziej doceniać. Z biegiem czasu zyskuje. I można go odbierać na wiele sposobów. Sam film jest uważany za najsłabsze dzieło reżysera, co mnie trochę dziwi.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-26, 23:37   

Byłam na Zapaśniku, 115 minut nie wiadomo kiedy przeleciało. W ogóle jakby się nie odczuwało tego upływu czasu. Od razu po wyjściu z kina byłam trochę zawiedziona, ale po jakimś czasie, po rozmowie z koleżanką z którą byłam na filmie oraz analizowaniu tego filmu, doszłam do wniosku, że jednak był to dobry film. Nie wali w głowę tak jak np. Requiem, jego zakończenie można pod pewnym względem uznać nawet za szczęśliwe.

A opowiadana historia jest wręcz banalna, starzejący się zawodowy zapaśnik, z coraz bardziej słabym zdrowiem. Wplecione elementy winy, skruchy, szansy na przebaczenie...

Zapaśnik nie przebije poprzednich filmów Aronofskiego, jednak mimo to warto go zobaczyć. Choćby dla porównania.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15610
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2009-03-27, 06:31   

Dla samego porównania - nie warto. Natomiast dla kreacji M. Rourke'a jak najbardziej. :-P
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Jander 
Nonholik


Posty: 6189
Skąd: Kolabo. miasto Tichy
Wysłany: 2009-03-27, 10:19   

A tam Rourke, dla mnie również reżysersko film stoi na niezłym poziomie. Jest inny od reszty filmów Derrena, ale dla mnie to zaleta, bo (reżyser) nie jest schematyczny. Oczywiście nie jest to Źródło, ale Źródło w ogóle ciężko doścignąć.
_________________
www.lovage.soup.io
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23158
Wysłany: 2009-03-27, 11:18   

Ha! Źródło było zjeżdżane przez fachowych krytyków, a nie spotkałem jeszcze żadnego widza, któremu film nie podobałby się. Sukcesu finansowego nie odniósł - ale tu trudno się dziwić, bo nie po to powstał, aby worki dolarów produkował.
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15610
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2009-03-29, 22:50   

Nie jestem fachowym krytytkiem, dlatego "Źródła" nie będę się czepiał. ;) Film mi się podobał. :-)

Za najlepszy "obraz" Aronofsky'ego uważam niesamowity i niezwykle sugestywny "Requiem dla snu". Chyba nie dam rady obejrzeć go po raz drugi w najbliższym czasie.

"Wrestler" - dobrze się ogląda, losy bohatera potrafią wzruszyć, twórcy opowiadają normalną historię bez silenia się na tanie chwyty i tylko sama końcówka jakaś taka (i owaka) przeszarżowana. ;)
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-31, 23:11   

ASX napisał/a:
Za najlepszy "obraz" Aronofsky'ego uważam niesamowity i niezwykle sugestywny "Requiem dla snu". Chyba nie dam rady obejrzeć go po raz drugi w najbliższym czasie.


Bo to nie jest film do wielokrotnego oglądania. Ja również nie spieszę się, żeby obejrzeć go powtórnie, możliwe, że ten jeden raz w zupełności wystarczy.

A wracając jeszcze do Zapaśnika, w najnowszym wydaniu Filmu jest ciekawy artykuł przybliżający postać Rourke'a, jak również krótki wywiad z Aronofskim. Po lekturze mam jeszcze lepsze zdanie o tym filmie, szczególnie jeśli uświadomić sobie bijący z niego autentyzm. Np. fakt, że ze względu na niski budżet (nikt nie chciał wyłożyć na niego pieniędzy) Rourke stawał do walki w prawdziwych zawodach czy obsługiwał prawdziwych klientów w supermarkecie. Samodzielne przepisanie dialogów dla swojej postaci też miało niebagatelne zdarzenie.

A końcówka? Według mnie była najlepszą z możliwych, zamykająca historię, ale nie w sposób do końca jednoznaczny. Z wymieszanymi emocjami smutku i radości.

A tak na marginesie, Aronofski myśli nad kolejnym filmem, tym razem o Arce Noego. Ciekawe co mu wyjdzie z tego? Jedno zdanie z tego wywiadu jest najlepsze: Jednak wspólną cechą tych wszystkich tak różnych filmów jest moja wciąż niezmienna fascynacja ludzkimi uzależnieniami. Z obsesji rodzi się i geniusz, i szaleństwo. To mnie kręci.
:D
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2009-04-06, 23:03   

Obejrzałem "Zapaśnika" i jestem naprawdę pod głębokim, głębokim wrażeniem. Dawno już żaden film nie oddziaływał tak sugestywnie na moje emocje, innymi słowy - nie wbił mnie w tak głęboką deprechę. Chociaż momentami pojawiały się sceny lżejsze, nawet humorystyczne (ustawki wrestlerów, czy zabawy Randy'ego na stanowisku mięsnym) to nad całym obrazem unosi się wręcz atmosfera goryczy i przytłaczającego smutku. To film, w którym wszystko, co mogło pójść nie tak naprawdę poszło nie tak. To historia człowieka będącego wrakiem emocjonalnym i uczuciowym (świetna rola Rourke'a), który mimo wszystko stara się jakoś żyć, robiąc to co kocha. Nie wiem czemu aż tak oddziaływuje na mnie ta w zasadzie prosta historia, czemu tak bardzo udziela mi się niewesoły nastrój filmu, nie wiem czemu aż tak wielkie wrażenie zrobiło na mnie jego zakończenie, ale wiem, że "Zapaśnik" jest dla mnie najlepszym filmem ubiegłego roku. Naprawdę, świetny film. Ale wątpię, żebym dał radę obejrzeć go jeszcze raz.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15610
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2009-04-06, 23:27   

Natomiast ja nie dałbym rady obejrzeć go powtórnie z innego powodu - ponieważ bym się nudził. Jak dla mnie jeden raz w zupełności wystarczy. :-P
W ubiegłym roku "luknąłem" sporo ciekawszych filmów.
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-07, 23:29   

Black napisał/a:
To film, w którym wszystko, co mogło pójść nie tak naprawdę poszło nie tak.


Sam sobie na to zapracował, czyż nie? Bo i wszystko zostało zaprzepaszczone, nawet pogodzenie się z córką, które powoli zaczynało stawać się rzeczą możliwą. A końcówka, to taki uśmiech przez łzy. Mnie pozostawiła jednak z pozytywnymi uczuciami.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-08, 22:30   

Zapaśnik podobał mi się zdecydowanie bardziej niż Requiem dla snu. Ponieważ Zapaśnik to film o starzeniu się, o nienadążaniu za światem, o niszczącej i zazdrosnej pasji, której nie sposób pogodzić z życiem, i przede wszystkim o samotności, która tak naprawdę jest udziałem nas wszystkich i każdy prędzej czy później ją odczuje.
Randy nie jest osobą, która zaprzepaszcza szanse. To szanse zaprzepaszczają jego. O tym to jest film. O nieuchronności losu.

Natomiast bohaterowie Requiem dla snu stanowią właśnie klasyczny przykład ludzi zaprzepaszczających szanse. Świat ich nie odrzucił, nie zostawił ich w biegu. To oni, z własnej woli, oddalili się od świata, wybrali osamotnienie i samozagładę. To film o ludziach, którzy sami sobie ten los zgotowali, na własne życzenie stając się trupami za życia.
I dlatego Requiem dla snu nie zrobiło na mnie zbyt wielkiego wrażenia, nie licząc może strony technicznej, która faktycznie jest wyśmienita. Ale to opowieść o straceńcach na własne życzenie. Nie ruszyło mnie. Film o ćpunach, dżizzz...
W przeciwieństwie do Zapaśnika, który wstrząsnął mną dlatego, że każdy może odnieść go do siebie w pełnym wymiarze.
A jeśli jeszcze go nie czujesz, jeszcze nie możesz go do siebie odnieść, to... hehe... w końcu i na ciebie przyjdzie pora, bejbe. Jak na każdego.
Bo, cytując inny genialny film, każdy umiera w samotności.
I każdy, kto jest wysoko, w końcu upadnie. No nie ma bata.
 
 
Metzli 
Diablica


Posty: 3556
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-08, 23:09   

możliwe spoilery z Zapaśnika

Dabliu napisał/a:
Randy nie jest osobą, która zaprzepaszcza szanse. To szanse zaprzepaszczają jego. O tym to jest film. O nieuchronności losu.


Hej, hej czy nie zostawia swojej córki kiedy ta najbardziej go potrzebuje (a on u szczytu sławy), a przypomina sobie o niej gdy jest już stary a samotność zagląda w oczy? A później definitywnie zaprzepaszcza szanse pogodzenia się z nią. Bo lepsza była, hm... dobra zabawa? Nie jest tak, że to wina złego świata, który wyłącznie go przeżył i wypluł. Konsekwencja wcześniejszych wyborów, za które w końcu przyszło zapłacić.
_________________
Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
 
 
Dabliu 


Posty: 834
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-08, 23:40   

Tak, ale to wynik jego ułomności bardziej, niż świadomych wyborów. On chce dobrze, ale nie umie. Nie potrafi pogodzić własnej pasji i charakteru ze światem, choć bardzo by tego chciał. Po prostu nie nadąża. (Przykład z córką jest doskonały, bo przecież chciał się z nią spotkać i wcale nie wybrał imprezy ponad spotkanie z córką; po prostu zapomniał o terminie). To opowieść o człowieku, który nie umie być lepszy i czuje, że wszystko wymyka mu się z drżących rąk.
I chodziło mi też o to, że to nie olewanie szans jest głównym przesłaniem filmu (w przeciwieństwie do Requiem, gdzie bohaterowie po prostu się staczają). Bon motem tego filmu jest IMHO samotność.
Po prostu Zapaśnika łatwiej odnieść do siebie, niż w przypadku historii o ćpunach. Zapaśnik jest prawdziwszy i bardziej uniwersalny.
 
 
ASX76 
zrzęda


Posty: 15610
Skąd: z grzędy
Wysłany: 2009-04-09, 00:05   

Dabliu napisał/a:
Po prostu Zapaśnika łatwiej odnieść do siebie, niż w przypadku historii o ćpunach. Zapaśnik jest prawdziwszy i bardziej uniwersalny.


Veto! "Requiem dla snu" nie jest jedynie historią o narkomanach. Zbytnio upraszczasz.
To przede wszystkim historia o ludziach szukających swego miejsca w życiu, którzy staczają się z powodu własnych błędów. Zaczynają brać dla zabawy i później się wciągają...
Ów problem wcale nie jest mniej prawdziwy czy mniej uniwersalny od tego przedstawionego w "Zapaśniku"...., który bierze "dopalacze". ;)
"Requiem..." jest także filmem o samotności. Vide -> matka Harry'ego.
_________________
Buk, Horror, Dziczyzna
 
 
Black
Żydowska Małpa


Posty: 370
Wysłany: 2009-04-09, 00:46   

Metzli napisał/a:
Sam sobie na to zapracował, czyż nie? Bo i wszystko zostało zaprzepaszczone, nawet pogodzenie się z córką, które powoli zaczynało stawać się rzeczą możliwą.


Zgadzam się. Nie twierdzę, że Randy był tylko ofiarą życia i właśnie chyba to jest tak bardzo przekonujące. Sytuacja z córką jest tego idealnym przykładem - chociaż NIE CHCIAŁ, żeby do tego doszło nie zmienia to faktu, że jest to jego wina. To tylko jeden z wielu elementów składających się na wyjątkową atmosferę tego filmu. Mamy bowiem do czynienia z dojrzałym facetem, który mimo wszystko musi wziąć odpowiedzialność za to co spieprzył i robi to - w końcówce widać już jakąś rezygnację, zmęczenie, akceptację tego, co złe. Randy'emu na końcu nie pozostaje nic oprócz jego pasji w imię której poświęca absolutnie wszystko. Jest to postać złożona, pełna słabości, ułomności, doświadczona przez życie, ale jednocześnie mająca w sobie jakąś siłę, jakiś ogień, determinację, którą trudno całkowicie zgasić. A jednak traci wszystko. Naprawdę wszystko. Może dlatego zakończenie tak bardzo mnie uderzyło, bo nie do tego jestem przyzwyczajony. Jestem przyzwyczajony do zakończeń w których nawet w najgorszej sytuacji bohaterowi zostaje przynajmniej jakaś szansa na odmianę. Tutaj tego nie ma. Zakończenie "Zapaśnika" ma wyjątkowy posmak, lekko słodki, ale zdecydowanie dużo bardziej gorzki.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Fahrenheit 451


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 14