Dzisiaj popykałem z znajomym w Warhammer 40 000: Podbój. Fajna, przystępna i wciągająca karcianka - zasadniczo sama główna rozgrywka to uproszczony Magic tG, ale element walki na kilku planetach i desantów z przyczaja robi zabawę. No i opisy kart "Chłopaki bierzta ich!! Ratatatata! Waaaagh! - Xorg, Wielki Orkowski Strateg"
Nie. Tam i tak gra się na gotowych deckach (element kolekcjonersko-taliomontażowy nigdy mnie nie jarał) więc nie widzę sensu bym kupował podstawkę jak znajomi z którym i tak gram w większość planszówek mają. Chyba żebym zwerbował kogoś z najbliższego otoczenia do gry... ale moja dziewczyna nie chce z mną grac nawet w warcaby bo twierdzi że za mocno przeżywam wygrane i porażki. A przecież taniec zwycięstwa uga-czaka albo popłakanie się to naturalne i zrozumiałe reakcje przy planszówkach i karciankach.
(element kolekcjonersko-taliomontażowy nigdy mnie nie jarał)
To nie jara, aż się za to zabierasz i tylko wypatrujesz nowych kart i decków. A z reguły gotowe decki są chujowe i LCG zyskuje over 9k fajności przy zbieraniu i regularnym, najlepiej turniejowym graniu. A w W-wie jest z kim grać.
No więc właśnie kwestia priorytetów - ja wole zrównoważoną i gotową podstawkę z przejrzystymi zasadami która da mi frajdę przez krótki czas rozgrywki z ziomami na nerd-party, niż inwestowanie czasu w wypatrywanie, składanie talii, giełdy i turnieje z karciankowym kręgiem. "40k Podbój" właśnie tym mnie przekonał. Jakieś dodatki mają być ale to raczej wprowadzenie nowych ras-decków (tyranoidzi i nekroni) niż rewolucje w starych.
Spellu - przy figurkach to podejrzewam że przekonałaby mnie element customizacji i kreowania wyglądu figurek. PRzy kartach tego nie ma, więc kolekcjonerstwo mnie nie jara.
"40k Podbój" właśnie tym mnie przekonał. Jakieś dodatki mają być ale to raczej wprowadzenie nowych ras-decków (tyranoidzi i nekroni) niż rewolucje w starych.
Przecież to model LCG (Living Card Game, w odróżnieniu od CCG czyli np. MtG), znaczy co miesiąc mały dodatek 20 kart po trzy egzemplarze, a co 6 małych dodatków jest duży po 55 kart. I to wszystko służy tworzeniu talii.
Dodatków do gry casualowej nie przewiduje się.
Do tego nie trzeba też walącej lakierami i zmywaczami bardaszki, wystarczy Moda na Sukces i drinking game z toastem za każdym razem gdy Ridge zmienia partnerkę. Można też zrobić drinking game "Zaginiona biblioteka":
- wóda z pieprzem za każde Waaagh Orka
- łyk ciepłego browara za każdy spam ASX
- kamikadze za każdą emisję z marsa autorstwa Bernarda Gui
Przecież to model LCG (Living Card Game, w odróżnieniu od CCG czyli np. MtG), znaczy co miesiąc mały dodatek 20 kart po trzy egzemplarze, a co 6 małych dodatków jest duży po 55 kart. I to wszystko służy tworzeniu talii.
Dodatków do gry casualowej nie przewiduje się.
Wiesz być może masz racje, karcianki to nie moja brocha ale podstawka "Podboju" sprawiała na mnie wrażenie dobrze zbalansowanego, a nie startera który jak napisałeś zaczyna mieć sens dopiero po dozbieraniu kart z dodatków. Porównuje to do mojej krótkiej przygody z MtG gdzie starter do chyba 7 edycji, gdzie było tak jak napisałeś i wcale nie zmotytwało do wkręcenia się ale zniechęciło do tej karcinaki.
Nie mówię, że podstawka jest zła i niezbalansowana, ale LCG dostaje porządnego kopa po dodatkach. Nie zmienia to faktu, że na samej podstawce można się dobrze i długo bawić. Ale do gry turniejowej już potrzebujesz mieć trzy podstawki, bo $$$.
Samo "Ratatatata! Waaaagh!" w zupełności by wystarczyło
_________________ "Sometimes known as the Phoenix King, Asuryan was the king and the most powerful deity of the pantheon of Eldar gods. He was believed to be the psychic might of the whole universe."
U orków jest trochę kombinowania o dziwo - niby talia zachęca by wprowadzać po dumpingowych kosztach masę armii na planetę, ale ich siła ofensywna jest niewielka. Dopóki nie zaczynają odnosić ran - wtedy klczuowym zabijaką albo wszystkim pod bossem wzrasta atak i trzeba balansować między utrzymaniem ich przy życiu a nieustannym napierdaleniem. Dobrze oddaje to dykleryjka na karcie Mad Doca "aaaaaa!!! nie ta ręka!!!- orkowy pacjent"
Łaku, jeśli przejmujesz się stratami to może weź Eldarów zamiast zielonych?
EDIT: Nawiasem, zielona Odyseja:
Cytat:
Orkysseus: Oye, its dat monstuh tingy, scyl- scyl- dat tingy wit all da 'eds.
Ork crew guy: Wha' wez gunna do to it?
*Scylla grabs ork crew guy and eats him
Orkysseus: HEHEHEH Look at 'im sream like a grot! does it 'urt? Hehehehe.
Ork crew guy #2: Oye boss! its dat udda monstuh Chari- Chari- dat big swirly ting wit da teef
Orkysseus: Dis is gunna be fun. 'ERE WE GO! 'ERE WE GO!
the whole ship: WAAAGH!!!!
Orkysseus: OYE YOU BUNCH OF LOUSY GROTS! WHERES YOU GO!!?
Callypso, played by Taldeer: Eww, who are you?
Orkysseus: Its one a da Eldar, WAAAGH!
*kills callypso*
Orkysseus: Ok, where are all da mechboys at!! GET OVER HERE YA BUNCH O' GROTS!!!
*Mechboy walks up and builds a crappy speed boat*
Mechboy: 'Ere ya go boss
Orkysseus: Tanks *kills mechboy and zooms off* WAAAGH!
*makes it back to Charadon*
Orkysseus: 'Oye, what all you lousy grots doin' 'ere!? Dis is my empire and Dats my luvuh!! WAAAGH!
*kills all the tiny orks with the aid of Gork. a space marine runs out*
Space Marine: Hi honey, I missed you. *kisses ork*
Naści, Łaku
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
W wiele karcianek grałem, jak dotąd nie do pobicia dla mnie jest Game of Thrones LCG, fantastyczna rozgrywka i od cholery możliwości składania decków. Chcesz rushować przeciwników - rycerze Baratheonów. Chcesz wygrywać ciągle przegrywając - Martelle. Chcesz zabijać wszystko jak leci - Starkowie (ironia, co?). A może lubisz składać deck przez 5 godzin, układając misterne taktyki - Targaryenowie. Chcesz być niezuważalny, by nagle wyjść ze srogim pierdolnięciem - Greyjoyowie (na Eurona i raiderów). I wiele, wiele innych. Osobiście posiadam deck Greyów i trochę z nim pokombinowałem, jak na razie ekipa Eurona najbardziej mi odpowiada, trochę kombinowania, ale jak się potem nuka puści, to przeciwnik umiera na combo. EURON KRUL!
Oczywiście jak każda karcianka, ma swoje wzloty i upadki. Erraty stopniowo wycofują karty, które są zbyt silne, ale yebany Red Viper, który śmiem twierdzić, jest OP i jest najsilniejszą postacią w całej grze, dostał tylko restricta. Cholerne Martelle. -.-
_________________ Zapraszam na bloga - http://wirtokracja.blogspot.com/ I zawsze tak wypadnie, że ten, kto ci nie jest przyjacielem, żądać będzie od ciebie neutralności, a ten kto ci jest przyjacielem, żądać będzie otwartego wystąpienia z bronią. - N. Machiavelli
A z zupełnie innej beczki - Munchkin z Karaibów, yay or nay? Bo podstawka nam sie bardzo i planujemy z Panią Staryorkową zrobić sobie prezent na Mikołaja. Warto, psze pana?
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Mojemu synowi się podoba. Jak dla mnie to podstawka o wiele lepsza.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Z dodatków polecam "apokalipsę". Ma bardzo fajne urozmaicenie w postaci otwierajacych się pieczęci (7 otwartych pieczęci kończy grę, otwarcie każdej pieczęci powoduje jakiś stały skutek itd.).
Generalnie zgoda (grałem w cztery rozne wersje), ale jednak za wyjątkiem wspomnianej apokalipsy, bo tam ze względu na możliwość zwycięstwa na dwa sposoby (normalnie 10 poziom lub najbardziej przypakowana postać w chwili otwarcia ostatniej pieczęci) rozgrywka wygląda troche inaczej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum