Aż dziwne, że tematu jeszcze nie ma. Nikt nie grywa np w Magica?
My odkryliśmy ostatnio radość płynącą z cięcia w Munchkina, radośnie paczymy umysły małolatów i złośliwie podkładamy sobie wzajemne świnie. Starszy młody wsiunkł nam kompletnie i nieodwołalnie i co i rusz jęczy "zagrajmy partyjkę".... oraz naciąga dziadka na dokupowywywanie dodatków
Pokócić się przy grze o cokolwiek można w sposób genialny i w dodatku jest to polecana przez twórców gry metoda rozwiązywania konfliktów
Z Rebela:
Cytat:
Schodzisz do podziemi. Zabijasz wszystko, co spotkasz na swojej drodze. Oszukujesz kumpli i kradniesz ich ekwipunek. Zabierasz tyle skarbów co się da i zwiewasz. Przyznaj, że to kochasz!
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
Kiedyś grałem w Magicka, potem trochę w Shadowruna i polską Troję. Z dwa lata temu ze znajomymi zagrywaliśmy się w Cytadelę (chyba tak się to nazywało).
Generalnie fajnie się grało w Cytadelę. Masa śmiechu i dobrej zabawy.
Jak byłem mały grywałem w Doom Troopera, do dziś mam karty. Potem nawet w Pokemona z bratem (mieliśmy tego sporo).
Miałem krótki epizod z Magic: The Gathering.
W sumie grałem tylko w karcianki kolekcjonerskie - wymagające pieniędzy i znajomych posiadających pieniądze, więc średnio miałem możliwość się w to wkręcić.
Może polubiłbym jakieś niekolekcjonerskie - o Munchkinie czytałem, ale nie miałem okazji zobaczyć na własne oczy.
ni mo problimo i życzę wam równie świetnych rozgrywek jak nasze
acz drobna uwaga: najlepiej się gra w 3-4 osoby.W dwie rogrywka zdecydowanie nie jest tak ciekawa i złośliwa.
_________________ Pitbull- morderca miejsca w łóżku i Twoich kanapek.
My odkryliśmy ostatnio radość płynącą z cięcia w Munchkina
W Munchkina miałam okazję grać tylko raz, w dodatku z osobami, które totalnie się nie nadawały do tłumaczenia zasad i ogólnie jakoś tak sztywniacko wyszło. Trzeba będzie przygodę z tą grą powtórzyć w jakimś bardziej rozrywkowym gronie.
Ale moja największa karciana miłość to 'Warhammer: Inwazja' <3 A największa miłość wewnątrz największej miłości to oczywiście Krasnoludy <3 Fenomenalna gra, ale przy tym dziura bez dna, jeśli chodzi o kwestie finansowe (choć zapewne nieporównywalna pod tym względem do Magica), bo dodatki wychodzą w zastraszającym tempie. A że mi się marzy, by neutralna talia Leśnych elfów znalazła wreszcie jakieś sensowne zastosowanie (gdzie im tam do Nieumarłych czy Skavenów -_-), to się daję doić i naciągać na wciąż kolejne paczki kart
Ja grywam. Głównie w wersje komputerowe (Magic The Gathering - Duels of the Planeswalkers 2013 oraz Shandalar), bo tradycyjne są za drogie. No i dużo trudnych zasad.
Oprócz tego miałem możliwość zagrania w Warhammer: Inwazja (jedna partia, Imperium) oraz przeszedłem szkolenie z Veto. W obu przypadkach brakowało mi nieco magii.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ostatnio grałam dużo Imperium bazującym głównie na Ogrodzie Morra, kolesiu, który zamienia wsparcia w rozwinięcia (nie pamiętam nazwy), rozwinięciach na Polu Bitwy i śmiesznie tanim, a przy tym mocarnym dodatku, który daje jednostce, do której jest dołączony punkt siły ataku za każde takie rozwinięcie.
Właściwie i tak używałam tej karty w taki sposób, jakby jej zdolność była wymuszona. Bo tej akcji głupio by było nie wykorzystać (a przynajmniej nigdy nie znalazłam się w sytuacji, w której bym rozważała rezygnację z jej wykorzystania).
W talii jest jeszcze kilka mechanizmów kombujących się z rozwinięciami. Ale że nie gram turniejowo, to i pewnie na kolana nie powala W każdym razie działa.
(a przynajmniej nigdy nie znalazłam się w sytuacji, w której bym rozważała rezygnację z jej wykorzystania)
Bardzo łatwo się w takiej znaleźć. Wystarczy, że mam, np. Hate i w momencie gdy potrzebuję zasobów zabieram Ci je. A jeżeli dochodzi moja kolej w danej turze strzele, np. Dark Elf Infiltratorów i z małej ilości robi mi się spora kupka i mogę przejść do ataku. Dla DE to w gruncie rzeczy przydatna sprawa, gdyż ich największym problemem jest szybki atak, a właściwie jego brak oraz ekonomia.
_________________
Ł napisał/a:
Fantastyka jest dziwką Stephesona, a nie Stepheson dziwką fantastyki.
James Joyce napisał/a:
Jest to wiek utrudzonego kurewstwa, po omacku szukającego swego boga.
W Mtg shandalar (4 edycja) wpadłem (czytaj - przeczytałem i odkryłem, że to popularny pomysł i poczułem się głupio, że mi umknął) na combo Time Walkz Regrowth. Do tego mała talia (30 kart, obecnie zwiększyłem do 50) zabezpieczona Timetwister. W skrócie - zielone generują mi manę (ptaki, elfy, druid), karty (Verduran Enchantress - za każdy enchanter dobieram kartę) i kilka dobrych enchanterów (lure, venom, instatn energy, regeneration). Niebieskie pozwalają kontrować i blokować przeciwnika (klony, steale, unsomony i contery) i dociągać karty (Ancestral Recall, Braingeyser). Do tego kilka artefaktów zwiększających manę i liczbę dobieranych kart. Plan jest taki, by na początku zabarykadować się stworami i ich zdolnościami, przetrwać kilka tur, aż przyjdzie do ręki właściwe kombo. Im mniej kart w ręce, tym szybciej do tego dojdzie. Potem tylko na zmianę główne trzy karty.
W praktyce talia sprawdza się świetnie, jest bardzo uniwersalna (czarne nie są w stanie nic zrobić, zielona zamiast robić krzywdę to boostuje, z niebieską jest dużo zabawy, z białą idzie się na prostą wymianę, z czerwoną mogą być małe problemy, jeśli jest nastawiona na bardzo agresywne czary) i w sumie mało zależna od początkowego wylosowania kart.
A potem sprawdziłem, jakie są naprawdę mocne talie nastawione na ten numer i się załamałem - zwycięstwo w pierwszej turze? Czemu nie http://forums.mtgsalvatio...ead.php?t=95408
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Znajomi mnie od dawna namawiają, ale mam obawy przed wchodzeniem w koleją niby-niekolekcjonerską karciankę, biorąc pod uwagę, ile kasy pochłania "Inwazja".
Ale ogólnie - warto?
W Inwazję nie grałem, Netrunner na razie dużo kasy nie wymaga. Jak będzie później nie wiem, to pewnie zależy czy się wciągniesz. Ja na razie wydałem kasę na podstawkę i dwa małe dodatki, w sumie koło dwóch stów. Ale sama podstawka za circa 115zł wystarcza do niezłej zabawy.
My z dziewczyną się wciągnęliśmy. O ile wcześniej cyberpunk mnie nie kręcił, to teraz jestem nakręcony. Taka pokero-blefo-szacho-graotron w wersji karcianej na dwie osoby, asymetryczna, czyli dwie strony konfliktu mają zupełnie różne karty i cele (korporacje i runnerzy, czyli hackerzy).
Ale sama podstawka za circa 115zł wystarcza do niezłej zabawy.
Słyszałam z różnych stron, że FF zastosowało swoją ulubioną strategię, czyli wypuściło karciankę niezbalansowaną pod względem możliwości wygrania każdą z frakcji (w "Inwazji" słabym punktem był Chaos), żeby gracz pobiegł zaraz do sklepu i kupił dodatek wyrównujący szanse... który jedynie przechyla szalę, trzeba balansować grę kolejnym i tak dalej :D Też odniosłeś takie wrażenie?
Nie zauważyłem czegoś takiego - może niektóre frakcje są słabsze, ale łatwo to naprawić zwykłym deckbuildingiem, bo można dodawać karty z innych frakcji. Wygrałem każdą frakcją i przegrałem też chyba każdą.
Ale nie jestem jakimś progamerem, nie siedzę godzinami po forach i nie zastanawiam się nad balansem gry, tylko gram. Jak coś mi nie odpowiada, to zmieniam. Dodatki kupiłem dla czystego funu nowych kart i nowych opcji.
Czy ktos juz dorwal sie do nowego Warhammera 40000 podboj? Ja zamowilem preordera. Odebralem w dniu premiery czyli 2 pazdziernika. Gralem dopiero 2 razy ze znajomymi i musze przyznac, ze to naprawde swietna sprawa, wszyscy znajomi sie strasznie jaraja. Ja oczywiscie polecam ;D
_________________ Wyobraź sobie siebie w łodzi na rzece.
Z mandarynkami i marmoladowym niebem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum