mam wrażenie, że przy ogarniętych graczach dość łatwa
Zawsze są jeszcze te dodatkowe zasady utrudniające, które można zastosować, gdyby się tak okazało. Ja jednak myślę, że sporo zależy też od szczęścia w różnych kartach i od Przedwiecznego.
A wracając do tematu książek,
Sammael napisał/a:
Każdy bohater utrzymuje że nie nie wierzy w to co opowiada, pewnie musi być szalony, to niemożliwe żeby to się stało naprawdę, on sam w to nie wierzy, no ale opowie
Zakładając, że konwencja opowiadania z perspektywy bohatera jest nie do ruszenia, jak sobie to inaczej wyobrażacie? "Okazało się, że u mnie w piwnicy mieszka Cthulhu, ale nie przejąłem się tym specjalnie"?
"Ale przejebane miałem ostatnio, ludzie, okazało się, że u mnie w piwnicy mieszka Cthulhu!"
nie:
"Nie wierzę w to że u mnie w piwnicy mieszkał Cthulhu, ale opowiem wam o tym co wyobraziłem sobie że mi się przytrafiło... bo to niemożliwe żeby to się działo na prawdę"
Bądźmy szczerzy. Opowiadania Lovecrafta mają klimat, ale jak przeczyta się kilka to zaczynają zwyczajnie nudzić. Praktycznie ten sam schemat, ta sama droga bohatera do utraty rozumu itp.
Lovecraft doskonale wiedział, że najstraszniejsze jest to czego nie widać, co samemu trzeba sobie wyobrazić i dlatego pierwsze opowiadania rzeczywiście budzą grozę, ale za drugim, trzecim, czwartym razem jak mam sobie wyobrażać to samo, w tych samych okolicznościach przyrody przestaje być to straszne i nudzi.
Może gdyby dawkować sobie jedno opowiadanie na miesiąc to spełniałyby one swoją rolę, ale czytając je jedno za drugim - niet.
No a po któreś tam, opowiadania Lovecrafta zestarzały się trochę tak jak Tolkien, czy twórczość Grabińskiego, która ostatnimi czasy jest usilnie reanimowana.
"Ale przejebane miałem ostatnio, ludzie, okazało się, że u mnie w piwnicy mieszka Cthulhu!"
nie:
"Nie wierzę w to że u mnie w piwnicy mieszkał Cthulhu, ale opowiem wam o tym co wyobraziłem sobie że mi się przytrafiło... bo to niemożliwe żeby to się działo na prawdę"
kumamy różnicę?
Miałem przejebane? To już nie mam?
Tylko ja miałem, a reszty to nie obchodzi?
W ogóle rozumiem, że Twój tok myślenia jest taki:
zejdziesz teraz do piwnicy i zobaczysz tam bramę do innego wymiaru - aha, ok
wleziesz w nią i znajdziesz się w obcym świecie totalnie do niczego niepodobnym - aha, ok
pogoni Cię po ulicy potwór - aha, ok
dowiesz się, że istoty z innego wymiaru właśnie knują koniec świata - aha, ok
Jeśli tak, to gratuluję Ci otwartości umysłu i wiary we własne zmysły, ale zapewne większość innych ludzi pomyślałaby raczej "chyba zaczynam świrować" albo "cholera, ktoś mi musiał dosypać jakiegoś syfu do piwa". I reakcja słuchaczy pewnie byłaby podobna: "koleś, śniło ci się, miałeś bad tripa". Prawdopodobnie sam byś to opowiadał jako coś, co musiało Ci się przyśnić.
Fajnie, powrzucajmy sobie obrazki, ja też już jeden dziś wrzuciłem, tobie też mogę... a nie, nie chce mi się.
Luinloth napisał/a:
Miałem przejebane? To już nie mam?
Jak zapewne dobrze wiesz, zależy to od opowiadania. W niektórych (zdaje mi się, że w większości) narrator opowiadał o przygodzie, która go spotkała i już się zakończyła, w niektórych jego kłopoty wciąż trwają a cała relacja zamyka się np. ostatnim listem do przyjaciela przed wyruszeniem do nawiedzonego domu, czy ostatnim wpisem w dzienniku przed wyjściem z łodzi podwodnej do znajdującego się również pod wodą miasta (coś takiego czytałem).
Luinloth napisał/a:
W ogóle rozumiem, że Twój tok myślenia jest taki:
zejdziesz teraz do piwnicy i zobaczysz tam bramę do innego wymiaru - aha, ok
wleziesz w nią i znajdziesz się w obcym świecie totalnie do niczego niepodobnym - aha, ok
pogoni Cię po ulicy potwór - aha, ok
dowiesz się, że istoty z innego wymiaru właśnie knują koniec świata - aha, ok
Jeśli tak, to gratuluję Ci otwartości umysłu i wiary we własne zmysły, ale zapewne większość innych ludzi pomyślałaby raczej "chyba zaczynam świrować" albo "cholera, ktoś mi musiał dosypać jakiegoś syfu do piwa". I reakcja słuchaczy pewnie byłaby podobna: "koleś, śniło ci się, miałeś bad tripa". Prawdopodobnie sam byś to opowiadał jako coś, co musiało Ci się przyśnić.
To ciekawe, masz jakieś dane na poparcie tych słów? Statystyki? Bo coś wątpię że takowe istnieją - za to każdy powinien wypowiedzieć się sam za siebie. Ty byś od razu kwestionowała własną poczytalność, ja nie. Nie mam najmniejszych podstaw żeby wątpić we własne zdrowie psychiczne, nie biorę narkotyków. Jeśli więc by mnie po ulicy gonił potwór- jak najbardziej uwierzyłbym w jego istnienie. I spory procent ludzkości również, śmiałbym nawet powiedzieć że większy niż ci co by się zaczęli szczypać w ramię. Chociaż to jest i tak tylko gdybanie bo ani mi, ani, jak się domyślam, tobie, taka sytuacja się nie przydarzyła, więc nie wiemy jak byśmy zareagowali.
Tak czy siak: nie "aha, ok", oczywiście miałoby to ogromne zabarwienie emocjonalne.
Ale kompletnie nie o to chodziło mi w moim poście, więc może uściślę. Nie podoba mi się, że takie podejście pojawia się w prawie każdym opowiadaniu jakie czytałem. Ja rozumiem, czasem można tak podejść do sprawy, to ma sens. Ale nie ciągle!
Swoją drogą ostatnio dorwałem planszówkę Arkham Horror - nawet niezła, chociaż mam wrażenie, że przy ogarniętych graczach dość łatwa. Z drugiej strony grałem jeszcze za mało/ze zbyt małą ilością graczy żeby osądzać.
Niestety z powodu walki z "grą" nie z człowiekiem, bardzo szybko gracze odkrywają zasady maksymalizacji posunięć i gra traci swój urok, pomagają dodatki (podnoszą znacząco poziom trudności) lub bardziej erpegowe podejście do grania.
Cytat:
Dlatego moim zdaniem najlepsze są u niego dłuższe formy.
Zdecydowanie.
_________________ Meet Minsky. He understands that stability is destabilizing. Be like Minsky.
W ogóle rozumiem, że Twój tok myślenia jest taki:
zejdziesz teraz do piwnicy i zobaczysz tam bramę do innego wymiaru - aha, ok
wleziesz w nią i znajdziesz się w obcym świecie totalnie do niczego niepodobnym - aha, ok
pogoni Cię po ulicy potwór - aha, ok
dowiesz się, że istoty z innego wymiaru właśnie knują koniec świata - aha, ok
Jeśli tak, to gratuluję Ci otwartości umysłu i wiary we własne zmysły
Ty byś od razu kwestionowała własną poczytalność, ja nie. Nie mam najmniejszych podstaw żeby wątpić we własne zdrowie psychiczne
Musze powiedzieć że bardziej przemawia do mnie to co przezywali bohaterowie Solaris "Lema" - trudno jest "udowodnić sobie" że to co przeżywasz to rzeczywistość. Nigdy nie miałeś snu w którym zdawałeś sobie sprawę że to może byc sen?
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
"Nie umarło, co wiecznie może trwać uśpione,
z biegiem dziwnych eonów i śmierć może skona"
szczególnie druga linijka bez pierdolnięcia. Mam wrażenie że wystarczyłoby zrobić "... i śmierć skonać może" i brzmiałoby to lepiej, ale ja w poezji słabo siedzę.
"Nie umarło, co wiecznie może trwać uśpione,
z biegiem dziwnych eonów i śmierć może skona"
szczególnie druga linijka bez pierdolnięcia. Mam wrażenie że wystarczyłoby zrobić "... i śmierć skonać może" i brzmiałoby to lepiej, ale ja w poezji słabo siedzę.
Masz rację, takie se, ale z drugiej strony poprzednie tłumaczenie też mi się średnio widziało. Chyba jestem za bardzo przywiązana do oryginału
Wątpię żeby nastąpiła.
Nic chcę nikogo dotknąć, ale żeby móc się spierać w jakimś temacie trzeba temat sporu poznać dogłębnie. Tixon zgłębiający Lovecrafta? Szczerze wątpię.
Fajna recenzja choć brak mi wiedzy by docenić lub zaprzeczyć tezom. Jednego ci brakuje (a właściwie masz nadmiar) - samotnika z Providence.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Ł, well done, szczególnie podobało mi się (oprócz rozpoczęcia ostatniego akapitu) ocena roli bohatera w utworach HPL. Zastanawiam się tylko, czy nie powinieneś pisać swoich tekstów do działu "publicystyka" ("esej"?), bo wiele osób widząc etykietę "recenzja" może z założenia po Twój tekst nie sięgnąć, ze szkodą dla samego siebie (jak miałem zamiar to zrobić ja).[/b]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum