Moja parska z ironią na same wspomnienie o ślubach i weselach. Dobrze dziecko wychowałam
Nie no, ja też Młodą chowałam nieromantycznie, ale boję się, że rodzina będzie z tego robić problem, i ona będzie musiała się z tym wszystkim pieprzyć, a ona niestety ma dobre serduszko i miękką dupę. Swaty podobno są prorodzinne, konserwatywne i lubią zadęcie, jest ryzyko.
Nie miałam wesela bo po pierwsze, nie było ślubu kościelnego. Walczyłam o to z rodziną jedną i drugą jak o niepodległość i w sumie niektórzy poobrażali się. Też mieliśmy kameralną uroczystość dla najbliższych znajomych i tych co się nie poobrażali. Może max 15-20 osób, impreza ogrodowa u moich ojców w lecie. Po drugie, mam obrzydzenie do wesel, bo na studiach dorabiałam na organizacji tego gówna i trzymaniu ręki na pulsie żeby płynęło wartko z prądem gnojówki. Pomijając ten chlew jakim zazwyczaj kończą się te impry, nie rozumiem jak można wypierdolić 100-150 tysiaków wyłącznie po to, żeby ludzie nie gadali, że jest bidnie. Moi starzy tak strasznie chcieli tego kościoła i welonów, że gotowi byli zapruć się jakimś kredytem, teściowie przystąpili do argumentacji za ślubem też za pomocą kasy i tych czworo stukniętych dziadków chciało zrobić bizancjum w jakiejś remizie (wtedy nie było domów weselnych czy jak to teraz nazywają). Moja matka zaczęła robić risercze, rezerwacje, zamówienia itp. Nie docierało, że ja nie chcę mieć 300 osób na weselu, nie chcę kurwa tańczyć do diskopolo, nie chce przez 3 dni mieć kaca i nie chce od nikogo żadnej kasy żeby się to potem jeszcze musiało zwrócić, nie chcę się stresować przez rok czy ciocia jadzia przyjdzie czy nie, czy fotograf nie nawali, czy kredyt zajebie - przecież to jest w podsumowaniu wiocha i kompletna strata zasobów. I wiecie co, jestem taka szczęsliwa, ze na mojej imprezie nie było Cudownych Rodziców Mam, najbardziej chujowej piosenki na świecie. Boję się tylko, że moja Młoda będzie chciała się hajtać i że to wszystko skończy się tym samym koszmarem, który wisiał nad mną, na razie sprzedaję jej głodne kawałki, że przed ślubem najlepiej dwa lata za sobą pomieszkać, co też uczyniła, jakoś se tam żyją a ja nareszcie mam wolną chatę.
Też mam tylko cywilny, dzieci mam nie chrzczone. U nas obraziła się tylko babcia mojej żony, ale w sumie jakoś zaraz potem zmarła więc e... znicz jej na grób Moi rodzice są na szczęście pragmatyczni, kasa zamiast na wesele poszła na remont domu.
Rashmika napisał/a:
Swaty podobno są prorodzinne, konserwatywne i lubią zadęcie, jest ryzyko.
Mój najlepszy kumpel się wżenił w taką rodzinę. W lipcu byłem na jego weselu.
Dżizas, kurwa, ja pierdolę.
U mnie było to samo - moja babka od mamy chciała żeby było po bożemu, bo to grzech, w grzechu żyć nie lza etc. Obraza nastąpiła jak tylko zapytałam, czy ślub kościelny uchronił ją przed grzechami dziadka, jurnego jebaki, który wychędożył swojego czasu pół wsi i babka miała ogólnie ujowe małżenstwo. Babka zmarła, dziadek ma prawie 100 lat i dalej lubi po transmisji mszy świętej, bo już jest za stary na wycieczki do kościoła, obejrzeć sobie jakieś gołe baby w tiwi. Nigdy krwa nie zrozumiem stanu umysłu katolika.
przesadzasz z nasyceniem, podkręcasz czy taki masz standardowy algorytm?
Podkręcam.
Fuji daje bardzo fajne możliwości zabawy z podkręcaniem jpg na poziomie aparatu, ustalasz swoje własne ulubione presety. Jeden gość ma fajnego bloga na ten temat: https://fujixweekly.com/
Tu użyłem symulacji Classic Negative, która sama w sobie przypomina analogową Superię, podkręciłem kolor i ściągnąłem cienie oraz przejrzystość. Do dupy to nie podobne, ale podoba mi się. Choć tak naprawdę zadziałało tylko z fotą z biurkiem
Nie jest bez wad, ale doświadczenie fotografowania tym aparatem jest po prostu zajebiste.
To jest Poor Man's Leica M10. Imitacja dalmierza, ale bardzo udana.
Jest to fanaberia z mojej strony, no ale chuj tam. Jestem szczęśliwy
Dzisiaj stała ogniskowa dla wielu jest nie do pomyślenia, ale w fotografii przestrzennej-reportażowej taki uniwersał 35-50 mm to wszystko co potrzeba, zwłaszcza, że znacznie łatwiej wtedy o jakość.
MrSpellu napisał/a:
Jest to fanaberia z mojej strony, no ale chuj tam. Jestem szczęśliwy
Dzisiaj stała ogniskowa dla wielu jest nie do pomyślenia, ale w fotografii przestrzennej-reportażowej taki uniwersał 35-50 mm to wszystko co potrzeba, zwłaszcza, że znacznie łatwiej wtedy o jakość
To tego zestawienia dodałbym jeszcze 28mm. Bardzo wymagająca i trudna ogniskowa, ale nie bez powodu ma zagorzałych zwolenników w fotografii ulicznej/reportażu.
Zoom przede wszystkim jest szalenie wygodny i daje teoretycznie więcej możliwości. No i nowoczesny zoom bardzo często za wiele nie ustępuje stałkom jeżeli chodzi o IQ. Są przeważnie ciemniejsze i często jest to ich jedyna "wada", reszta to dzielenie włosa na czworo.
W praktyce jednak najlepsze efekty osiągam, gdy biorę stałkę i skupiam się na rzeźbieniu w konkretnej ogniskowej.
Jak ja cię rozumiem... Mam Fuji X100S. Kocham go. Taka niby popierdółka - a jakie możliwości i jakość. No i dzięki temu, że go mam, nie odczuwam pokusy natychmiastowego kupienia X100V Bo to konkretna kasa jest
Chociaż na dłuższą metę - i kiedy ciężar nie stanowi problemu - wolę jasny szeroki zoom.
Mam Fuji X100S. Kocham go. Taka niby popierdółka - a jakie możliwości i jakość.
Tam jest matryca X-Trans II i do kolekcji brakuje mi Fuji właśnie z nią. Mam nawet X-E1 z X-Transem I. Podpinam pod to jakiegoś vintage pleśniaka (np. Industara 69 lub Hexanona 40mm) i foty z tego zestawu wyglądają bardzo analogowo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum