Das Ich - niemieckojęzyczny projekt muzyczny z Bawarii, założony w roku 1989. Zespół gra muzykę elektroniczną (industrialną), wcześniej był zaliczany do nurtu dark wave, wywiera też wpływ na scenę muzyki gotyckiej. W jego twórczości słychać silne echa filozofii i psychologii, m.in. Nietzschego i Freuda. Sama nazwa zespołu odwołuje się do pojęcia ego.
Punish Yourself - francuski zespół grający digital hardcore, a konkretnie technopunk.
Ja osobiście od roku słucham Marilyna Mansona. Nie wiem czemu, ale bardzo lubie jego twórczość. Pozatym szaprnę coś za techno i często jeszcze takie typowie smuty (strasznie je lubie, że aż strach! )
Nie wiem czemu, ale strasznie polubiłem metal. Pierwszo była Coma, później Manson. Poprostu lubię jego interpretacje nastrojów. Owszem, on sam jest kiczowaty, ale dzięki temu i orginalny. Ale ja i tak patrze tylko na jego piosenki.
„Wojna może przynieść tylko zło, jako że od zła pochodzi i złem jest spowodowana"
„Gdybym mógł dojrzeć twą duszę, zobaczyłbym co kryje. Ale jako że osłania ją ciało, wybacz, że nie mogę Ci zaufać”
Ja osobiście od roku słucham Marilyna Mansona. Nie wiem czemu, ale bardzo lubie jego twórczość
Słuchasz go Ty, który tak wyznajesz Boga...? Trąci hipokryzją, delikatnie rzecz ujmując. ^^'
Też słucham Mansona, w sumie był to pierwszy wykonawca z gatunków okołorockowych, z którym zetknęłam sie w młodym wieku. Podobają mi się jego industrialne zapędy i ogólnie dowolność w mieszaniu stylów. Tak, jest kiczowaty i do twarzy mu z tym...
Aktualnie nie słucham niczego nowego, obracam się w starych klimatach Pidżamy, Mansona właśnie, Pearl Jamu, Akuratów, Kultu, Schmaltza. Same starocie, ale jare. Na ostatniego Pana trafiłam przypadkiem. I wiem, że większość osób uznałby go za nie umiejącego śpiewać ani brzdąkać na tej swojej gitarce, ani nie potrafiącego walić w klawisze. A mnie jego twórczość jednak urzeka ze względu na prostotę tekstów i fakt, że muzykę tworzy w pojedynkę i nie jest to żaden czysty, dotąd znany gatunek, a kręci sie w alternatywie.
A ja słucham sobie w tej chwili moich kochanych sióstr miłosierdzia. Aktualnie na tapecie jest bodaj najbardziej energetyczna i rockowa ich płyta, czyli Vision Thing z 1990 roku.
Dziś słucham płyt:
Murder Ballads Nicka Cave'a and The Bad Seeds - moje zachwyty nie mają końca, głos Nicka, teksty i świetna muzyka.
Anywhere I Lay My Head Scarlett Johansson, czyli utwory Toma Waitsa z przyjemnym głosem najpiękniejszej aktorki Przesłuchałem na razie tylko raz, wiec trudno mi się ustosunkować, ale raczej miłe wrażenia, na pewno przesłucham ponownie by wyłapać co ciekawsze utwory.
Koncertówka The Seatbelts, czyli utwory z anime Cowboy Bebop w wersji live - cholernie przyjemne utwory jazzowe i bluesowe, które sprawiają, że odechciewa mi się słuchać setnych płyt kolejnych rockowych/metalowych kapel, które trudno od siebie w ogóle odróżnić.
BitterSweet napisał/a:
Słuchasz go Ty, który tak wyznajesz Boga...? Trąci hipokryzją, delikatnie rzecz ujmując. ^^'
A co ma piernik do wiatraka, tj. gusta muzyczne do poglądów? Że niby Biblia mówi czego ludzie mogą słuchać, a czego nie?
pozdrawiam
A co ma piernik do wiatraka, tj. gusta muzyczne do poglądów? Że niby Biblia mówi czego ludzie mogą słuchać, a czego nie?
A ma bardzo dużo, szczególnie jeśli przypadkiem rozpatrywanym jest Manson.
Zachwycając się tym, który potępia Boga, jest obsceniczny, konsztachtuje z satanistami ;p a z tego, co widzę, Mehel kreuje się na bardzo wierzącego, przynajmniej w powitaniach, to nie jestem w stanie tego faktu zrozumieć i trąci mi on myszką... o.o Może po prostu Mehel nie rozumie po angielsku i nie wie, o czym Manson śpiewa... o.o Albo jest hipokrytą.
Właśnie teraz słucham Mansona, piosenka z pierwszego albumu, jedna z ulubionych, Ladies and Gentlemen: Mister Superstar http://pl.youtube.com/watch?v=0yUsXCeb11E
No ale kto nie zna Mansona w dzisiejszych czasach ;p
A co ma piernik do wiatraka, tj. gusta muzyczne do poglądów? Że niby Biblia mówi czego ludzie mogą słuchać, a czego nie?
A ma bardzo dużo, szczególnie jeśli przypadkiem rozpatrywanym jest Manson.
Zachwycając się tym, który potępia Boga, jest obsceniczny, konsztachtuje z satanistami ;p a z tego, co widzę, Mehel kreuje się na bardzo wierzącego, przynajmniej w powitaniach, to nie jestem w stanie tego faktu zrozumieć i trąci mi on myszką...
Trącić myszką oznacza tyle, że coś się zestarzało. Czy aby na pewno o to Ci chodziło?
BitterSweet napisał/a:
o.o Może po prostu Mehel nie rozumie po angielsku i nie wie, o czym Manson śpiewa... o.o Albo jest hipokrytą.
Żartobliwe zawołanie z Bogiem w treści jeszcze o niczym nie świadczy. Poza tym, to chyba Jego sprawa, w jaki sposób łączy swoją wiarę ze słuchaną muzyką, czy może się mylę? Tym bardziej, iż nie zauważyłem, żeby indagowany współforumowicz w jakiś szczególny sposób wynosił swoją wiarę lub potępiał innych za jej brak...
Czepiasz się, nie dość że mocno na wyrost, to w dość niemądry (niedojrzały) sposób.
Manson to cyrkowiec nie muzyk. Jego jedyną bronią jest (wątpliwej jakości) wizerunek, na który lecą zazwyczaj małolaty. Muzycznie ten człowiek nie ma kompletnie nic do zaoferowania.
Może zdawał sobie z tego sprawę i stąd ta cała otoczka wokół jego 'twórczości'
U mnie dziś na tapecie Mastodon, a konkretniej drugi longplay tej grupy - Blood Mountain.
Panowie z Atlanty, dla mnie osobiście największe odkrycie metalu ostatnich lat, pokazują, że Leviatan nie był przypadkiem i serwują sporo kopodupnych riffów, pokręconych melodii i niestandardowych zagrań. Blood Mountain jest jednak mniej czadowa niż Leviathan, za to bardziej dojrzała, wyważona, momentami prawie progresywna. ; )
Świetny gitarzyści, gromiący wokal, genialny pałker (który może czasami trochę przesadza doprowadzając do pytań w stylu 'ile ten facet ma rąk?' : P) - to wszystko składa się na Masotodona, które wszystkim, którzy nie znają - gorąco polecam.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
BitterSweet, wybacz ale wiem o czym śpiewa, wiem że ma honorowy tytuł w największej na świecie oragnizacji satanistycznej, wiem że się onanizuje przed publiką, wiem, wiem, wiem...
Ale za przeproszeniem mam w rzyci kim on jest. Lubie go, ponieważ ma fajne piosenki. Fajne, tak fajne. I piosenka nie ma nic wspólnego z przekonaniami religijnymi.
Co do tego to jestem wierzący. Nawet bardzo...
„Wojna może przynieść tylko zło, jako że od zła pochodzi i złem jest spowodowana"
„Gdybym mógł dojrzeć twą duszę, zobaczyłbym co kryje. Ale jako że osłania ją ciało, wybacz, że nie mogę Ci zaufać”
Muzycznie ten człowiek nie ma kompletnie nic do zaoferowania.
Może zdawał sobie z tego sprawę i stąd ta cała otoczka wokół jego 'twórczości'
On tego chyba nie ukrywa. Temu mieszka w USA, chociaż jest tam ścigany przez cenzurę to własnie ona nabija mu takiej popularności i co za tym idzie kasy. Miał propozycje przeprowadzenia się do Europy, ale jak sam powiedział, potrzebuje tej amerykańskiej cenzury. Mansona słycham czasami jak mnie najdziej... tak samo jak Blink 182, Dido czy Big Cyca... ;P I tutaj niestety się musze z Gandem zgodzić. Muzycznie to jest średni, ale wiele działa jego wizerunek.
Ostatnio mam fazę na Metallicę, ale to przez ten koncert i to, że w Antyradiu mają wejściówek od groma i ciagle puszczają jej kawałki. Jakoś specjalnie nie rozpoaczam z tego powodu. Taka podróż od starych kawał do tych najnowszysch. Fajna sprawa tak sobie wszystko odświeżyć.
Teraz jeszcze z drugiego pokoju dobiega głos z konkurs Eurowizji - Eliminacje... o żesz w mordę... x.x
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
I tutaj niestety się musze z Gandem zgodzić. Muzycznie to jest średni, ale wiele działa jego wizerunek.
Tylko że jego wizerunek to też totalna żzyna z Davida Bowiego a konkretnie jego kreacji Ziggego Stardusta i to zżyna ordynarna na-żywca, zaczynając od pozowania na kosmicznego hermafrodytę do soczewek w oczach. Oczywiście coś takiego przejdzie gładko bo 95% populacji pozbawiona jest umiejetności znajdowania nawet oczywistych zbiezności w dłuższym okresie czasu. Stąd tego typu 'tfurcy' mogą sobie swobodnie żerować na latach 70 i coraz częsciej 80.
Słucham KONGa, http://www.myspace.com/kongnl bardzo ciekawe zespół ale nie mam siły go opisywać bo idę spać, więc zbadajcie link. Reaktywowali się i wydadza nowy album w tym roku, sodząc po demie nie zeszli poziomom ponad całą swoją twórczośc w latach 90 - nadal pewien eklektyzm ale w tym specyficznym KONGowym stylu.
Polecam przejrzenie całości od tego gościa o.o świetna muzyka o.o !
_________________ All the ways you wish you could be, that's me.
I look like you wanna look.
I fuck like you wanna fuck.
I am smart, capable, and most importantly, I am free in all the ways that you are not.
Ciąg dalszy hawkwindowego tripa, trwającego już drugi tydzień. W sumie ten zespół to bardziej zjawisko muzyczne niż zespół, ilość członków zespołu, ilość hawkwindowych wynalazków, nieprzerwana działaność od końca lat 60, ilość stylistyk, a jednak zawsze kiedy słuchać Hawkwinda wiadomo że to Hawkwind. Nie wiem który jeszcze zespół może się pochwalić byciem jednocześnie inspiracją dla rocka progresywnego i punka (pewien dośc znany zespół którego członkowie nosili koszulki "I hate pink floyds" stwierdzili że bez Hakwwinda by nie powstali : >), czy metalu i goa trance zarazem. Nie wiem dla którego zespołu napisano oddzielny ksiązke-poradnik jak orientować się w ilości wydawnictw oficjalnych i nieoficjalnych. Nie wiem który zespół potrafił się rozdwoić - obecnie istnieją dwa niezależne hawkwindy. Słucham teraz głównie nagrań koncertowych (space ritual, live chronicles i uwaga harda nazwa Bring Me the Head of Yuri Gagarin oraz wiele innych, co mi się uda w necie wyszperać) bo to chyba na nich Hawkwind realizuje się w 100% proponując często inne brzmienia, zmieniając kompozycje utworów, czy uskutecznaijąc kosmiczne jamy.
Teraz właśnie buszuju na youtube i oglądam http://pl.youtube.com/wat...feature=related < świetnie wersja "The Watcher" Lemmego z oczywiście Lemmym na wokalu (albumowa jest miałka). Wogóle polecam zajrzenia do profilu tego typa wrzucił mnóstwo hawkwindowego stuffu.
Albumu chyba nie trzeba specjalnie przedstawiać, każdy, kto choć trochę orientuje się w cięższych odmianach muzyki z całą pewnością zna. Wszak to działo kultowe.
W sumie słucham ciągle w ramach przeżywania koncertu, który odbył się już ponad tydzień temu, ale ja ciągle jestem pamięcią w Chorzowie i słucham wszystkich albumów i koncertów Metalliki, jakie tylko mam na dysku (a trochę tego jest).
Obecnie przyszła pora na Master of Puppets z uwagi na kawałek Lepper Messiah, często niedoceniany i wymieniany jako najsłabszy z całej płyty, ale i tak świetnie. Cholernie ciężkie riffy, wolniejsze niż na reszcie płyty tempo, które jednak tak naprawdę co chwilę się zmienia.
Pewnie za kilka dni trochę mi w końcu przejdzie Metallika, ale póki co - słucham dalej.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
Nazwijcie mnie wieśniakiem, ale Jolene Dolly Parton jest jednym z moich absolutnie najulubieńszych kawałków Ostatnio tak sobie jakoś przypomniałem i słucham na okrągło. Genialny utwór
... Jolene
I'm begging of you please don't take my man
Jolene, Jolene, Jolene, Jolene
Please don't take him just because you can.
Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring
Your voice is soft like summer rain
And I cannot compete with you, Jolene
He talks about you in his sleep
Theres nothing I can do to keep
From crying when he calls your name, Jolene
And I can easily understand
How you could easily take my man
But you don't know what he means to me, Jolene
Jolene, Jolene, Jolene, Jolene
I'm begging of you please don't take my man
Jolene, Jolene, Jolene, Jolene
Please dont take him just because you can
You could have your choice of men
But I could never love again
He's the only one for me, Jolene
I had to have this talk with you
My happiness depends on you
And whatever you decide to do, Jolene
Jolene, Jolene, Jolene, Jolene
I'm begging of you please dont take my man
Jolene, Jolene, Jolene, Jolene
Please dont take him even though you can
_________________ "Wycinamy pędy i drzewa rąbiemy,
Depczemy korzenie, nasiona palimy,
Nadchodzi ulewa i gleba odpływa,
Pozostaje kamień oraz ciężka glina.
W zielonych łańcuchach nasze ciała gniją.
Ciała wciąż ruchome, chociaż już nie żyją."
Los Natas - wyczajony przypadkiem przezemnie zespół który dosłownie kupił mnie jednym klipem Meteoro 2028 . Klip z przezacnej płyty jaką jest Ciudad de Brahman - motywowany tym monumentalnym klipem odrazu ukradłem z netu całą dyskografie i genaralnie ucieszyłem swoje uszy. Z wielką swobodą zespół ten łączy w sobie różne wątki ciężkiej muzyki - jest i stonerowo i doomowo i odpowiednio psychodelicznie ale przedewszystkim natasowo, tym co odróżnia ich od całej tendencji tego typu muzy jest jakiś własny zamysł i styl. I raczej mało wokali, w tym moc kawałków instrumentalnych.
A ja sobie słucham Dire Straits... tak szablonowo... i jestem "w tym temacie" absolutnie niereformowalna... gdyż nawrócić się na "nowomodne" kawałki nie daję za nic... A przerwy wypełnia Tom Petty, Scorpions i Jennifer Rush. I The Doors. I tak siedzę sobie przed komputerkiem, a muzyka przepływa przeze mnie...
A gdy mam nastrój na polskie piosenki z tekstem - to tylko Kabaret Starszych Panów.
Podczas czytania książek jakoś mnie naszło na muzykę i cicho sobie z płytek załączam Led Zeppelin, nie ważne która płytę, wkładam do czytnika wszystkie po kolei i słucham całości. Muzyka leci sobie cicho a ja połykam kolejne książki. Jak ja lubię Zeppelinów. xD
Moje ulubione to jednak I i IV.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Kombajn do zbierania kur po wioskach-zespół ten o dość oryginalnej nazwie powstał w 2001 roku.Do chwili obecnej Kombajniści mają na swoim koncie już dwie wydane płyty:
8 piętro i Lewą stronę literki M
Ich muzyka porównywana jest do twórczości zespołów Myslovitz i Radiohead.
Zespół występował między innymi na festiwalu Top Trendy a także podczas Heineken Open’er Festival w Gdyni.
Dawno nie spotkałem się z tak interesującym tworem w Polskiej muzyce.
Tutaj linki do moich ulubionych piosenek:
"Dies irae" rzeczywiście robi wrażenie. A płytkę kupiłem szczenięciem będąc ;P
Teraz słucham sobie "Die verbannten Kinder Evas" - austriacki zespół, który trudno zakwalifikować do konkretnego gatunku. To będzie coś w stylu darkwave, dark ambient i z elementami symfonicznymi. Najnowsza płyta, na której opieram swoją opinię, czyli "Dusk and Void became alive" dosłownie zapiera dech w piersi. Pierwszy przymiotnik, jaki ciśnie mi się na usta podczas słuchania tej muzyki to "majestatyczna". Powolna, głęboka i niezwykle klimatyczna, a przy tym... mroczna - w przeciwieństwie do większości metalowych zespołów gdzie mrok łączy się jedynie z corpse paint'em i otoczką.
Zespół polecam głównie fanom "Summoning'a" (współzałożycielem jest w końcu Protector), choć wszyscy lubujący się w takich dźwiękach powinni być zachwyceni.
Tutaj przykład; Dusk and Void became alive
_________________ Bóg mi wybaczy. W końcu to jego fach. ~ Heinrich Heine na łożu śmierci
Wspominam sobie Armię. W głośnikach Antiarmia, Legenda, Triodante. Wspaniały, magiczny, baśniowy hardcore punk, jakiego się nie gra i nie grało. Lekarstwo dla duszy.
Właśnie nabyłam drogą kupna płytę "The Very Best of Cat Stevens", zawierającą piosenki z okresu 1967-1978... taki mam teraz sentymentalny powrót do przeszłości... idealne tło muzyczne do czytania, tym bardziej że na zewnątrz jakby burzowo się zrobiło...
Gand prosi o rozwinięcie postu, a co ja mam napisać? Że ta płytka przypomniała mi dawne lata i starych znajomych? Że wtedy świat był taki niewinny i prosty? Że już pierwsze nutki "Moonshadow" wywołały uśmiech na mojej twarzy? Ech, czasem chciałabym się cofnąć w czasie...
Dawnrazor to płyta którą w ramach rehabilitacji powinno się puszczać tym co kojarzą rock gotycki z anoreksją w czarnej suksni siedzącą nad ruinami i płaczą krwawymi łzyma - a jakże- do księżyca. FotN serwuje tutaj porządny kawałek rock'n'rolla z westernowo - upiornym klimatem. Dla tych którzy czytali Mroczną Wieże (swoją droga jednej kawałek na płycie nazywa się the Tower) lub zdarzało się im sesjować w Deadlandsy poczują się jak w domu. Ogólnie pierwszy i moim zdaniem najbardziej zajebisty album tego zespołu.
O tak! Uwielbiam Fieldsów i słucham ich prawie codziennie. To jedna z moich ulubionych kapel Tę płytę oczywiście kocham, choć uważam, że nie jest jeszcze tak dojrzała, jak The Nephilim:
Moonchild Love Under Will Last Exit for the Lost
ani tak cudownie klimatyczna, jak Elizium:
For Her Light Sumerland
W każdym razie, zgadzam się, że Fields of the Nephilim, obok wczesnego The Sisters of Mercy i, oczywiście, Bauhaus, to prawdziwy rock gotycki; a nie jakieś tam mimozy-powiewne-nad-pełnym-gwiazd-jeziorem-z-różą-krwawą-łkające
Tak sobie pomyślałam, że mogę wrzucić z jeden grosz... bo o trzy się nie pokuszę z braku różnych braków... w tym i przede i nade - jakiejś niezwykłej ulotności czasu, która to w sposób niezwykły skraca mi dobę do raptem dwudziestu czterech godzin...
Powiem tak, nie jestem na tym forum z tej samej miłości, którą większość Forumowiczów... raczej zupełnie na przeciw owej... czyli po prostu nie jestem pasjonatką fantastyki...
ale...
fantazja w muzyce... a fantastyczna prostota... to dopiero coś...
I tak tu doszłam do postu Beaty o moim, chyba najukochańszym, twórcy (nie tylko muzycznym) - czyli o dawno już nie istniejącym Cat'cie Stevens'ie.
Pierwsze w mojej kolekcji płyty (czarne krążki) przemycałam razem z całowitym hitem zachodnim, świeżo wydaną nówką "Ciemną stroną księżyca". I owszem, ta ostatnia była już przez radio Luksemburg nadawana, więc i oczekiwania (mojego brata) też były konkretne. O Cat'cie nikt wtedy w Polsce nie słyszał. A ja przywiozłam jego dwie, a może nawet trzy płyty... zdecydowanie dwie
Tak zaczęłam zarażać moją miłością do cudownych meandrów myśli i muzyki Stevensa innych. Bo już po tygodniu od przywiezienia wszyscy byli bardziej "za" nieznanym Stevensem, prostym, spokojnym, miłym i tajemniczym...
Po latach dorobiłam się absolutnie całkowitej oficjalnej dyskografii Cata Stevensa... ale na czarnych krążkach... w przypływie lub raczej odpływie czegoś tam, oddałam kilkaset czarnych krążków, w tym i wszystkie krążki C.S., na przechowanie... na stracenie jak się okazało... I na razie tych strat nie odrobię...
The best of - no tak, musi być Moonshadow, ale czy jest Father and Son, czy jest miłość do Ruby, czy jest przepiękny rozwój Cata Stevensa. Od cudownych małych form tekstowo-muzycznych, ilustrowanych piękną kolorowa kreską jego ręką - poprzez smak czekolady z jego, a niby Buddy ręki - do całkowitego (jak dla mnie) apogeum - suity "The Foreigner Suite".
>>There are no words, I can use
Because the meaning still leaves for you to choose...<<
Nie wytrzymałam i pierwsze słowa suity... jakie to prawdziwe i fantastyczne... czyż nie?
Ojej, Mario - lejesz miód na moją duszę... jak miło jest wiedzieć, że jest na tym łez padole jeszcze ktoś, komu utwory Cata Stevensa są bliskie, u kogo wywołują dawne emocje...
Edytuję, bo znalazłam niektóre kawałki w sieci , niestety nie w każdym przypadku jakość nagrania jest satysfakcjonująca...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Zarzynam na moim małym kamyczku klasyczny kawałek do muzyki Michela Legranda (chyba), Windmills Of Your Mind. Śpiewam go na ulicy prawie.
Round, like a circle in a spiral
Like a wheel within a wheel.
Never ending or beginning,
On an ever spinning wheel
Like a snowball down a mountain
Or a carnaval balloon
Like a carousell that's turning
Running rings around the moon
Like a clock whose hands are sweeping
Past the minutes on it's face
And the world is like an apple
Whirling silently in space
Like the circles that you find
In the windmills of your mind
Like a tunnel that you follow
To a tunnel of it's own
Down a hollow to a cavern
Where the sun has never shone
Like a door that keeps revolving
In a half forgotten dream
Or the ripples from a pebble
Someone tosses in a stream.
Like a clock whose hands are sweeping
Past the minutes on it's face
And the world is like an apple
Whirling silently in space
Like the circles that you find
In the windmills of your mind
Keys that jingle in your pocket
Words that jangle your head
Why did summer go so quickly
Was it something that I said
Lovers walking allong the shore,
Leave their footprints in the sand
Was the sound of distant drumming
Just the fingers of your hand
Pictures hanging in a hallway
And a fragment of this song
Half remembered names and faces
But to whom do they belong
When you knew that it was over
Were you suddenly aware
That the autumn leaves were turning
To the color of her hair
Like a circle in a spiral
Like a wheel within a wheel
Never ending or beginning,
On an ever spinning wheel
As the images unwind
Like the circle that you find
In the windmills of your mind
Pictures hanging in a hallway
And the fragment of this song
Half remembered names and faces
But to whom do they belong
When you knew that it was over
Were you suddenly aware
That the autumn leaves were turning
To the color of her hair
Like a circle in a spiral
Like a wheel within a wheel
Never ending or beginning,
On an ever spinning wheel
As the images unwind
Like the circles that you find
In the windmills of your mind
Trudno mi znaleźć ostatnio jakiś konkretny zespół lub płytę, których słuchałbym często bądź regularnie. Raczej kompiluję sobie plej-listy na mp3. Przyjemnie mi się słucha jednak Nouvelle Vague. Ale to minie i ocaleją z tego ze 3 kawałki pewnie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum