Pierwszy raz widzę i słyszę tą wokalistę. Łodzianka zaczynająca w zespołach amatorskich w latach 60tych , zabłysnęła w Opolu w 1969 roku. 50 lat temu zniknęła z telewizji i nikt nie wie co się z nią stało.
1. piosenkę pamiętam, nie żeby mi utkwiła, ale musiałem znać, mogła lecieć w radio, nawet trafić na ówczesne listy przebojów, wokalistki nie pamiętam, nie zaistniała na scenie
2. Fryderyka Elkana była na przełomie 60/70 dość znana, ale wśród młodzieży nie miała wzięcia, kojarzona była jako tradycyjna piosenkarka raczej dla pokolenia naszych rodziców.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Nowe Muse - Will of the people dopadło mnie znienacka i po pierwszym przesłuchaniu jest dobrze. Płyta miejscami bardzo elektroniczna, czasem liryczna, ale też gitarowa.
Najwìększym zaskoczeniem jest kapitalne Kill or be killed z niemal blackmetalowym riffem.
https://youtu.be/GgyQufB1Yic
Przesłuchałem raz i jeszcze nie mam punktu zaczepienia (może oprócz We are fucking fucked ). Zobaczymy, jak mi się to ułoży w uchu - chociaż przepremierowe single jakoś mi nie weszły .
EDIT: przesłuchane drugi raz, Ghosts mocno wysunęło się na prowadzenie, Bellamy brzmi kapitalnie (w paru innych numerach potwornie mnie wkurwia nadużywanie efektów wokalnych, tu jest idealnie).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
No proszę, a mi ta płyta się zdaje najlepszą od czasu Black holes and revelations
Oczywiście jej nie przebije, bo ideału się nie da.
Ale zgadzam się, do płyt między Holes..a tą nie wracam, nie kręcą mnie.
Will of the people jest trochę przeprodukowana, też się zgadzam, no i te Queenowskie chórki A za brzmienie gitary Brian May powinien brać tantiemy.
Slucha się nadal.
cudze chwalicie, swego nie znacie https://www.youtube.com/w...80Daduc&t=5451s
fajny koncert polskiej artystki i jej ansamblu w Paryżu, wart wysłuchania w całości
tak mogłaby brzmieć np. Tori Amos, gdyby poszła w jazz
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Ja o niej usłyszałem przy okazji jej udziału w projekcie Tęskno (na pewno wrzucałem w tym wątku jakiś kawałek). Bardzo przyjemna muzyka, choć, teoretycznie, jest poza kręgiem moich zainteresowań.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Moje osobiste odkrycie sprzed roku, King Buffalo, wydał kolejną, znowu rewelacyjną płytę Regenerator. Pierwszy utwór wymiata.
https://youtu.be/Nlo5321RJOI
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Ależ perełkę podrzucił mi YT
https://www.youtube.com/watch?v=7HfkSzsyh1E
Gwoli wyjaśnienia młodzieży, Cream to pierwsza supergrupa w historii rocka. Określenia supergrupa używam w znaczeniu kanonicznym z czasów złotej ery, zresztą samo pojawiło się ono w mediach właśnie po ogłoszeniu decyzji muzyków o założeniu nowej kapeli, tzn. wówczas jeszcze grupy, bo słowo kapela z kontekście rockowym urodziło się dopiero na początku ejtisów.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Slash czy Cream zawsze na propsie, ale już rzadko do tego wracam. Natomiast ta Lorna... no, to jest czad. Za pierwszym przesłuchaniem słabo mi podeszło, bo wokale generalnie wolę nieco mniej brutalne, ale dziś odpaliłem po raz wtóry i podeszło aż do trzewi. Tak że dzięki.
Swoją drogą dziwne, że zmienili wokalistów tylko bodajże trzykrotnie - przy takiej eksploatacji stawiałbym na co koncert.
Za pierwszym przesłuchaniem słabo mi podeszło, bo wokale generalnie wolę nieco mniej brutalne, ale dziś odpaliłem po raz wtóry i podeszło aż do trzewi. Tak że dzięki.
Klawisze robią mnóstwo przestrzeni jak na taki soczysty rozpierdol, i bardzo to cenię. A Will Ramos jest zwierzę i tyle.
Kszych napisał/a:
Swoją drogą dziwne, że zmienili wokalistów tylko bodajże trzykrotnie - przy takiej eksploatacji stawiałbym na co koncert.
Kwestia techniki i przestrzegania BHP Taki Corpsegrinder żyw, zdrów i nóżkami fika mimo dekad kariery na scenie, a Devin Townsend za czasów Strapping Young Lad odkrztuszał krew po koncertach mimo, że śpiewał dużo czyściej . Z resztą Elizabeth Zharoff z kanału the Charismatic Voice wsadziła Ramosowi kamerę do japy i podglądali co się tam dzieje przy emisji:
W ogóle Elizabeth szczerze polecam, robi świetne wywiady z ludźmi z branży i całkiem do rzeczy komentuje wokale.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Momenty są, i to niepokojące (jakie tagi i tytuły by można ustawiać na PornHubie... ). To chyba pierwszy przypadek, że tak się zagląda w warsztat wokalisty metalowego, i to z tych ekstremalniejszych - Elizabeth chyba wspominała, że podobne badania robiono śpiewakom operowym, ale to jednak zupełnie inny Matrix.
Cała w ogóle epka ...And I Return to Nothingness jest świetna, a na 14. października Lorna Shore zapowiadają nowy album, więc czekam niecierpliwie.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
posłuchałem trochę tego King Buffalo, wioślarz przypomina mi co nieco Stevena Wilsona, tak na pierwsze wrażenie.
A wiesz, że masz rację? Pierwszy kawałek przypomina mi takie perełki z pierwszych płyt Porcupine Tree, jak Synesthesia, Up the downstairs czy Burning Sky. Lubię takie granie.
Ale gitarzysta umie nie tylko w Stevena Wilsona, czasem gra jak Tony Iommi https://youtu.be/fJYK7bLVvrY.
A tak poza tym, to ma też własny styl https://youtu.be/OvC-4BixxkY
Początkowo byłem dość obojętny, ale po czasie stwierdzam, że to najlepszy kawałek z całej debiutanckiej płyty Dildo Bagginsa, tu w wersji ze Swiernalisem. Wstyd, wstyd, wstyd:
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum