O tym samym pisałem w kontekście starożytnych Greków.
Toudisław napisał/a:
Ateizm nie wyklucza nienawiści czy fanatyzmu.
Jasne, że nie wyklucza. Ale też nie zakłada. W definicji ateizmu nie ma nic ani o nienawiści, ani o jej negowaniu. Pojęcie "ateizm" jest zbyt wąskie i dotyczy tylko jednego, konkretnego zagadnienia - istnienia Boga.
Istnieją ateiści wierzący w duchy, demony, karmę, reinkarnację, telepatię, zdolność przewidywania przyszłości, prawidłowości zakładane przez okultyzm lub mistycyzmy Wschodu. Nie wierzą w Boga, ale nie negują istnienia istot czy sił nadprzyrodzonych, niedających się wyjaśnić naukowo. Nie każdy ateista jest materialistą.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Czyli jednak pakujesz do jednego worka od czego się odżegnywałeś, prawda?
Nie źle mnie zrozumiałeś. Ateizm sam w sobie zasad nie ma,. Ateista musi mieć własne bo z Ateizmu nic przejąc się nie da. A to było do BG że Fanstyk nie jest Ateistą. Może nim być
Mag_Droon napisał/a:
Dla mnie bóg jako taki to produkt człowieka. Nic więcej i nic mniej. Nijak mi zaprzeczać istnieniu czegoś czego nie ma. Nie ma i ju.
Cy fakt że człowiek stworzył Boga umniejsza Faktowi jego istnienia ? Czlowiek stworzył też komputer przed kórym teraz jesteś czy to oznacza ze komputera nie ma ?
Ale to BG pisał, że ateista nie oznacza fanatyka, nawet ich podzielił na sensowne kategorie, po czym Ty napisałeś: Ateista.
Człowiek wymyślił też FSM, Wróżkę Zębuszkę i Smoki. To podobne byty. Istnieją jako wytwory kultury i tym samym są tak samo realne jak wizyta gości Pi i Sigmy z Matplanety.
Wiara. Bo nie masz na Nie istnienie Boga żadnych dowodów,
Mag_Droon napisał/a:
Nie to nie wiara, to pogląd, teza, ale nie wiara. Oparcie się na badaniach
Toudi sory ale zaczynasz pieprzyć jak pogięty. Używając takiej argumentacji nie ma dowodów na niestnienie czegokolwiek byś sobie wyobraził.
Bo może gdzieś tam być.
I co w związku z tym ?
Należałoby zatem zakładać istnienie wszystkiego ?
W jakim celu zapytam ?
Chyba przyspieszonego oderwania się od rzeczywistości i uzyskania stanu szaleństwa
wred, Pisz co chcesz ale tak jest. Ateizm jest wiarą bo opiera się tylko na poglądzie że boga nie ma tak jak Tezim opiera się na poglądzie że Bóg jest. Ateiści nie są więc w żaden sposób lepsi od Teistów.
Toudi, jeżeli ja wierzę że gdzieś tam we wszechświecie jest planeta kwadratowa, albo lepiej , że pomiędzy nami żyją niewidzialne istoty z Procjona które sterują pracą naszych mózgów
a Ty mi nie wierzysz i twierdzisz, że opowiadam bzdury,
czy istnieje znak równości pomiędzy naszymi wiarami ?
czy należy zakładać że obie są prawdziwe ? albo żadna ?
Czy do swoich wymysłów mam domagać się umocowania w nauce - w Procjoniźmie na ten przykład, mam domagać się ochrony moich przekonań wartości Procjonizmu, nauczania dzieci w szkole, czy budowy świątyni Wielkiego Manipulatora ?
Ja bym raczej powiedział, że ateista nie wierzy w nieistnienie Boga, tylko ma to zagadnienie w dupie. A jak ktoś go przekonuje, że Bóg istnieje, to tym bardziej ma to w dupie. Brak wiary w coś nie jest wiarą. Zwyczajnie przyjmuje się pewne założenie: "Boga nie ma". Dlaczego Boga nie ma: "Bo go nie widzę, nie czuję, nie myślę o nim, nie potrafię odebrać żadnym zmysłem, nie zbadam go aparaturą, ale nie szkodzi bo i tak nie jest mi potrzebny do szczęścia. I nic z tym nie zrobię, gdyż nie mam takiej potrzeby. Inni niech sobie wierzą, mnie to ryba". Co innego oczywiście wojujący ateiści. Oni nie mają tego w dupie. Oni przekonują do tego, że Boga nie ma. A to już zaczyna faktycznie wyglądać jak wiara w nieistnienie Boga. Wyznanie, którego kapłani głoszą wszem i wobec, że Boga nie ma.
To znaczy Toudie, że posiadanie poglądów oznacza bycie wierzącym. Nieźle, nieźle. Podrzuć jeszcze kilka równie ciekawych teorii.
Toudisław napisał/a:
wred, Pisz co chcesz ale tak jest. Ateizm jest wiarą bo opiera się tylko na poglądzie że boga nie ma tak jak Tezim opiera się na poglądzie że Bóg jest. Ateiści nie są więc w żaden sposób lepsi od Teistów.
Ateizm to twierdzenie, ze boga nie ma. Teizm, to nie twierdzenie, że bóg jest (zresztą absurdalne w samym założeniu, bo aby coś twierdzić, należałoby udowodnić istnienie, inne niż deux ex machina, bóg miriadopalcy). Rozpatrywanie ateizmu pod kątem jego słuszności jest możliwe po postawieniu jakiejkolwiek sensownej naukowej teorii, że bóg istnieje.
Trochę tak, jakbym powiedział, ze na pustyni Mojave pojawił się dziś Wielki Cthulhu na wezwanie Rady Mędrców Syjonu i piją razem poncz brzoskwiniowy. Nazywam to Cthulhosemityzmem. Czy wyrażając pogląd, że nic takiego nie miało miejsca stajesz się od razu wierzącym acthulhosemitą? Nie, bo bo nie poparłem tego dowodami.
A wiara w boga to właśnie wiara, że taki istnieje. Ja nie mówię, że wierzę, że bóg nie istnieje.
Dalej masz problem z rozróżnieniem pojęć wiara i pogląd?
Nie dość, że Żydówki mają w poprzek, to jeszcze świstak siedzi i zawija je w te sreberka.
Saika, to jest trochę tak jakbym napisał, że środowiska lewicowe rozwijają się głównie wśród studentów filozofii bo ci mają dużo wolnego czasu, nudzi im się i dodatkowo niewiele wiedzą o życiu.
A tu klops, bo będąc filozofem można wielbić takiego Nietzschego, który nijak lewakiem nie był. Ot, taką ciekawostkę podałam, i tyle. Wartą lekkiego uśmiechu.
A tu klops, bo będąc filozofem można wielbić takiego Nietzschego, który nijak lewakiem nie był.
Filozofem tak. Ale studia Filozoficzne do bycia Filozofem nie mają w praktyce wiele. Ich skończenie nie czyni cię filozofem. a można być filozofem ich nie kończąc.
Raczej Agnostyka. Filozof Ateista jest dla mnie podejrzany. Za bardzo zamyka się na opcje że jednak się myli. Agnostycyzm czy Deizm bardziej wynika z logiki. Nie sądzę by to studiowanie filozofii samo w sobie miało tworzyć Ateizm.
Akurat Che stał się symbolem nie komunizmu, ale ogólnie lewicy i buntu.
Przetworzony jak Marylin Monroe.
Co do Nietzschego- nie jestem Jego fanką.
Dlatego zdumiało mnie, ile w dziedzinie podmiotowości ma wspólnego z moim ulubionym Humem i... buddyzmem. Ale to już inna historia.
Co do tworzenia ateistów-
Ktoś powiedział, że odrobina filozofii robi z człowieka ateistę a pogłębione studia filozoficzne- wierzącego. Ja jestem ateistką z dopuszczalnym marginesem błędu. Dodam: Uduchowioną ateistką.
Ktoś powiedział, że odrobina filozofii robi z człowieka ateistę a pogłębione studia filozoficzne- wierzącego. Ja jestem ateistą z dopuszczalnym marginesem błędu.
Coś w tym jest. Ta odrobina Filozofii to ten pierwszy bełkot. Takie zachłyśnięcie się tym co do nas mówią. JAK człowiek sam zacznie myśleć to już nie jest tego taki pewien
<uśmiechając się do wspomnień>
Widzisz, na początku każdy z nas uważa się za osobę znającą się na sprawach, o których pisze/mówi. Oczywiście nie jest to prawdą. O takiej właśnie złudnej pewności pisał Toudi i zgadzam się z Nim. A potem za Sokratesem zawołam, że wiem tylko tyle, że nic nie wiem... To uczucie mam zwłaszcza, gdy wchodzę do biblioteki.
Taką samą pewność ma początkujący ateista. Rozwaga przychodzi z czasem-i niestety tłumi entuzjazm.
Wydaje mi się, że dobrze byłoby narzucić tej dyskusji jakiś porządek pojęciowy i np. ukrócić dyskusje na temat tego, czy ateiści są osobami wierzącymi.
Teista mówi: "Wierzę, że istnieje Bóg". Ateista mówi coś przeciwnego: "Nie wierzę, że istnieje Bóg"
Oczywiście, z "Nie wierzę, że istnieje Bóg"(1) nie wynika zdanie "Wierzę, że Bóg nie istnieje."(2), wynikanie biegnie w drugą stronę. Dlatego agnostyków należy wliczyć w poczet ateistów. Wojujący ateiści akceptują zdanie 2 na równi ze zdaniem 1 - sensownie jest mówić, że taka forma ateizmu jest wiarą. Nie widzę przy tym żadnej różnicy pomiędzy przekonaniem nie będącym wiedzą a wiarą - to drugie słowo niesie ze sobą skojarzenia religijne, ale jest to kwestia wielości jego znaczeń. W normalnych okolicznościach nikogo nie dziwi wyrażanie przekonań przy użyciu słów typu "wierzę, że...".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum