O choucroute nie stoję (bo nie próbowałem), ale kimchi które jadłem ma się tak do naszej kapusty jak bijatyka na poduszki do siekierezady, więc ten tego.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Ha, człowiek całe życie się uczy, wychodzi na to że ork również Ale internety muwio że choucroute to głównie Alzacja, Alzacja to prawie Niemcy (chociaż pewnie można po ryju dostać za takie mądrości), Niemcy to Mitteleuropa, a Mitteleuropa to my. Czyli wychodzi na to żeśmy nie dość że nauczyli Francuzów jeść nożem i widelcem, to jeszcześmy ich nauczyli co jeść .
EDIT: Z resztą tak mi się skojarzyło że oficerowie Royal Navy mocno kręcili nosem kiedy admiralicja kazała im na szkorbut wsuwać kiszoną kapustę, i mniej ze względu na smak, a bardziej przez plebejskość samej potrawy . Więc widać że tam też było ale wcześniej wymarło? .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Internety internetami. Mieszkałem jakiś czas we Francji w Le Mans, więc od Alzacji ładny kawałek i choucroute było na porządku dziennym. Być może Alzacja to początkowa pozycja startowa, ale dziś to potrawa po prostu francuska.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Internety internetami. Mieszkałem jakiś czas we Francji w Le Mans, więc od Alzacji ładny kawałek i choucroute było na porządku dziennym. Być może Alzacja to początkowa pozycja startowa, ale dziś to potrawa po prostu francuska.
Rozprzestrzenia się jak barszcz Sosnowskiego albo azjatyckie biedronki, za dwie-trzy dekady Hiszpanie będą wsuwali paellę z kiszoną kapustą .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
[quote="Fidel-F2] Mieszkałem jakiś czas we Francji w Le Mans, [/quote]
wyścig widziałeś ?
ja tam wiem że NIemcy też kiszą, co prawda nie spotkałem tak ukiszonych rzeczy jak u nas, ale zawsze. Dodatkowo oni lubio parówki ze słoika w zalewie (nie jest to może kiszenie ale dość dziwne)
w sumie z takich rzeczy to bażant dobrze skruszały...
Jeśli za papiery uważać "sarmackie" księgi kucharskie, np. pani Ćwieciakiewiczowej, albo madame Monatowej, to w domu nie posiadam. Przepis znam od babci, a polega między innymi na tym, że bigos po paru godzinach "pyrlenia" na małym ogniu, wystawia się na noc na dwór, np, na balkon (bigos robiło się głównie zimą), by sobie przemarzł, a na drugi dzień się go odgrzewa.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Rzecz w tym, że nikt nie twierdzi, że choucroute to dokładnie to samo co bigos. A i samych bigosów jest od cholery. Ale, że nie jest to wyłącznie nasza specjalność.
A co do starych przepisów to jest tak, że nie zawsze warto się ich trzymać bo czasy, warunki i produkty się zmieniły. Trzymając się tematu, prywatnie uważam, że przesadne rozciąganie w czasie 'pyrlenia' szkodzi bigosowi.
Przed świętami córka zapytała mamę: „Mamo, dlaczego zawsze, gdy gotujesz szynkę obcinasz te końcówki?”. „Jak to dlaczego? Tak się robi! Tak robiła moja mama. Wszyscy tak robią!”. Córka nie dawała za wygraną, zadzwoniła do babci: „Babciu, dlaczego gdy się gotuje szynkę to należy obcinać te końcówki?”. „Jak to, dlaczego wnusiu? Tak robiła moja mama, a Twoja prababcia. Tak się po prostu robi!”. Gdy nadeszły święta, a przy stole zasiadła szacowna prababcia, dziewczyna postanowiła drążyć dalej temat gotowania szynki: „Prababciu kochana, dlaczego gotując szynkę musimy obcinać jej końcówki? Pytałam mamę i babcie, ale one powiedziały mi, że tak robią wszyscy i że tego nauczyły się od Ciebie. Wyjaśnisz mi tą sprawę?”. „Tak kochanie. Z wielką przyjemnością. Sprawa jest bardzo prosta. Gdy ja gotowałam szynkę, miałam zbyt mały garnek i musiała obcinać końcówki”.
Gdzieś już to czytałem, ale wciąż dobre
A z długością pyrlenia pewnie też sporo zależy od składników. Generalnie chodzi o to, by danie się "przegryzło", czyli o synergię smaków. Zbyt krótkie gotowanie powoduje, że kapucha wciąż smakuje jak kapucha.
Różne też są regionalne wariacje. Kiedyś (co prawda dawno) jadłem bigos w zaborze austryjackim i wspominam to z niechęcią, napakowali do tego słodkiej kapuchy, jakby chodziło o deser.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Ja gotuję 2 dni ale nie w sposób ciągły. Co to za pomysł by traktować to jako jednolite trzymanie na ogniu? Gotuje się raz, odstawia, gotuje się 2, odstawia i jak zagotujesz 3 raz to jest idealnie przegryziony, dlatego się mówi że najlepszy jest na drugi dzień, po 2-3krotnym przegotowaniu
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
W właśnie o to mi chodzi, że nie istnieje coś takiego jak niewzruszalny kanon. Metod i procedur jest bez liku, jedne smakują nam bardziej inne mniej. Ja też nie gotuję bigosu przez 45 minut ale nie duszę go w nieskończoność. A kapusta musi być w całości kiszona. Dodawanie słodkiej jest dla mnie abberacją. Choć młoda duszona króciutko z boczkiem, marchewką, cebulką i koperkiem uwielbiam. Natomiast typowa kapusta zasmażana do schabowego to syf.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum