Lepiej nie pytać i nie sprawdzać. Swego czasu odświeżałem sobie "Star Trek Następne Pokolenie", miał być sentymentalny powrót do dzieciństwa, ale skończyło się kacem, bo to taki rupieć już, że oczy bolą. "Battlestar Galactica" była świeższym tematem, ale kiedy wjechał na Amazona i zaczęliśmy sobie oglądać po raz drugi, to nie skończyliśmy. (..)
Ależ właśnie chodzi mi o to, aby fani rupieci pokoju Star Trek, Stargate czy Babylon 5, wrócili do wychwalanych przez siebie produkcji, żeby mieć okazję zobaczyć je bez "różowych okularów": miłych wspomnień i sentymentu.
Firefly - nie, zdecydowanie nie, ciekawe że jak wracacie do starych książek to już potraficie być krytyczni
Strar trek to nie moja bajka, nie odpowiada mi ta formuła ale obiektywnie doceniam
Nie wiem czy to problem z brakiem krytyki dla starszych pozycji.
Po prostu nie widzę (poza Expanse) nowszych seriali space-operowych, albo jakoś tak podobnych.
Chyba nawet z serialami sajfajowymi - nowymi, miałbym problem, żeby coś wskazać.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Vikings: Valhalla - sezon drugi. Zdecydowanie słabszy od pierwszego. Po kilku odcinkach spisywałem go na straty ale na szczęście się rozkręcił. Wciąż lepiej niż Hirstowe sezony 4-6
_________________ Moje marzenia z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów i wydanie wszystkich Słońc Wolfe'a w Artefaktach
The Last of Us, odc. 7.
Problem z tym serialem jest tak, że stoi on wg mnie w rozkroku. Z jednej strony chce pokazać jedną z lepszych fabuł w historii gier, a z drugiej chce skupić się na rozbudowaniu charakterów postaci. I twórcy wybrali IMHO źle, bo mamy drugi filler na 7 odcinków.
Drugi. Zbędny. Odcinek.
Ludzie, przecież my tu mamy ekranizację DLC, czyli czegoś, czego NIE MA w podstawowej grze. Tak samo jak nie ma tam tak rozbudowanej historii Billa i Franka. Z jakiegoś powodu Druckman podjął wtedy takie decyzje i patrząc na przyjęcie gry, nie wybrał źle. Nie zrozumcie mnie źle - to są dwie bardzo dobre historie, ale nie ma na nie wg mnie miejsca w 9-odcinkowym sezonie. Gdyby było tych odcinków z 20, pewnie nie miałbym z tym problemu (a przynajmniej nie tak dużego).
Najlepszym zaś IMHO wyjściem byłoby poszerzenie uniwersum i historii poprzez wypuszczenie takich stand alone'ów, np. między 1 a 2 sezonem. Mogłyby wtedy być pełnoprawnymi filmami, trwającymi dłużej niż odcinek.
Najgorszy, najnudniejszy odcinek w tej serii. Chyba po kwadransie oglądania wróciłem do czytania gazety zerkając tylko jednym okiem. Ziew.
Straszna kupa rzadkiej urody. 😵Sorry Panowie, ale mając tak mało odcinków w sezonie, aż dwa zmarnować na nachalny homo style, to nawet nie kurewstwo, lecz sku.wysynstwo. "Drunkman" zamiast trzymać się tematu post apo, po raz kolejny zbacza w rejony swych homosexualnych fascynacji. Najpierw było dwóch samczyków, to teraz, dla "równowagi", dorzucił cały odcinek o dziewczynkach. WTF?😮 Dawniej HBO było symbolem jakości. To se ne vrati.😥
po raz kolejny zbacza w rejony swych homosexualnych fascynacji.(...) Dawniej HBO było symbolem jakości.
Czyli związki nie-hetero = niska jakość? Dziadu, mamy XXI wiek. Deal with it.
Trudno będzie, bo czasami mocno jedzie skansenem, czytaj "normalnością".
Jestem w trzecim sezonie "Yellowstone". Jest bardzo dobrze i śmiało mogę napisać, że warto było zapłacić abonament za SkyShowtime żeby obejrzeć ten serial. Choć mam uwagi - Sheridan za mocno idzie po bandzie. Rozumiem, że to brutalny, bezwzględny świat, bohaterowie też nie noszą rękawiczek, kiedy załatwiają różne sprawy. A Ameryka to nie jest kraj wolnych i nie trzeba mnie przekonywać, że tam sprawiedliwość oznacza kasę i wpływy. Luzik. Ale to jednak wciąż współczesność. I naciąganie fabuły, w której wszystko wszystkim uchodzi na sucho trochę boli w oczy. Niemniej, to bardzo dobra historia, więc wybaczam przegięcia. Na razie.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Oglądam The Morning Show i nie powiem, rzetelny serial.
Zaskakująco dobre aktorstwo Jennifer Aniston, przy której Reese Whiterspoon wypada dość blado, chociaż potrafi pokazać pazurki.
Steven Carell nie przekonuje mnie w swej roli, pokazał w paru filmach przecież że potrafi zerwać z manierą The Office, a tu znowu jedzie na swoich starych sztuczkach. Nie pasuje mi tu i już.
Ale ogólnie jestem na tak.
po raz kolejny zbacza w rejony swych homosexualnych fascynacji.(...) Dawniej HBO było symbolem jakości.
Czyli związki nie-hetero = niska jakość? Dziadu, mamy XXI wiek. Deal with it.
Połączyłeś Pan niewłaściwe kropy, Młodzieńcze.
Wina jest po mojej stronie, gdyż napisałem w jednej linii. Zatem sprostowanie: otóż na przestrzeni lat doskonale widać, że ostatnimi czasy produkcje HBO nie są już tak udane pod względem jakościowym, jak np. za złotego okresu, gdzie zrobiono takie tytuły jak: "Six Feet Under", "Deadwood", "Rome"... .
Oglądam The Morning Show i nie powiem, rzetelny serial.
Zaskakująco dobre aktorstwo Jennifer Aniston, przy której Reese Whiterspoon wypada dość blado, chociaż potrafi pokazać pazurki.
Steven Carell nie przekonuje mnie w swej roli, pokazał w paru filmach przecież że potrafi zerwać z manierą The Office, a tu znowu jedzie na swoich starych sztuczkach. Nie pasuje mi tu i już.
Ale ogólnie jestem na tak.
Pierwszy sezon jest bardzo dobry. Drugi mdły i rozlazły i - paradoksalnie - moim zdaniem ratuje go tylko Carell. Do pewnego momentu. Ale robią trzeci, więc zobaczymy. W ogóle w pierwszym sezonie to postać Carella, jako seksualnego predatora była najciekawsza.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jestem w trzecim sezonie "Yellowstone". Jest bardzo dobrze i śmiało mogę napisać, że warto było zapłacić abonament za SkyShowtime żeby obejrzeć ten serial. Choć mam uwagi - Sheridan za mocno idzie po bandzie. Rozumiem, że to brutalny, bezwzględny świat, bohaterowie też nie noszą rękawiczek, kiedy załatwiają różne sprawy. A Ameryka to nie jest kraj wolnych i nie trzeba mnie przekonywać, że tam sprawiedliwość oznacza kasę i wpływy. Luzik. Ale to jednak wciąż współczesność. I naciąganie fabuły, w której wszystko wszystkim uchodzi na sucho trochę boli w oczy. Niemniej, to bardzo dobra historia, więc wybaczam przegięcia. Na razie.
Widziałem tylko 5 czy 6 odcinków pierwszego sezonu. I mimo bardzo pozytywnego nastawienia do tego serialu odrzuca mnie od niego ilość dram jakie tam się dzieją. Ja rozumiem, że coś się musi dziać, ale bez przesady... Jak już widziałem Kayce'go (najmłodszego syna) wsiadającego do auta to wiedziałem że coś się znowu stanie...
Jakoś to się później uspokaja, czy dalej jest tak samo?
Jakoś to się później uspokaja, czy dalej jest tak samo?
Przez wszystkie sezony są jakieś dramy gdzie od razu wiesz że coś się stanie, ale też są czasem zaskakujące sytuacje. Ogólnie jak pierwszy sezon ma dla ciebie za dużo stężenie takich sytuacji to może nie warto się zmuszać.
A co do morning show dla mnie odkryciem był Billy Crudup fantastyczna rola i ciekawą postać wykreował, prawie każda scena z nim popycha akcję do przodu. Teraz widzę na apple jest coś nowego z nim Hello Tomorrow co wygląda jak jakby było w settingu fallouta zanim spadły bombki.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
A co do morning show dla mnie odkryciem był Billy Crudup fantastyczna rola i ciekawą postać wykreował, prawie każda scena z nim popycha akcję do przodu. Teraz widzę na apple jest coś nowego z nim Hello Tomorrow co wygląda jak jakby było w settingu fallouta zanim spadły bombki.
Też takie skojarzenie miałem. Choć serial nie porywa, ale ten aktor jest świetny i to mi na razie wystarcza.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"From" - historia zbyt rozciągnięta przez co nudzi, mimo obiecującego początku. Odchudzenie pierwszego sezonu o co najmniej 4 odcinki wyszłoby tylko na dobre. Wyraźne podobieństwo do "Lost". Plus za nie cackanie się z bohaterami.
"1923" - już siedem epów za mną. Bardzo dobry produkt.
Straszna kupa rzadkiej urody. 😵Sorry Panowie, ale mając tak mało odcinków w sezonie, aż dwa zmarnować na nachalny homo style, to nawet nie kurewstwo, lecz sku.wysynstwo. "Drunkman" zamiast trzymać się tematu post apo, po raz kolejny zbacza w rejony swych homosexualnych fascynacji. Najpierw było dwóch samczyków, to teraz, dla "równowagi", dorzucił cały odcinek o dziewczynkach. WTF?😮 Dawniej HBO było symbolem jakości. To se ne vrati.😥
Wskaźnik żenady wybił przy tym poście poza skalę.
Cytat:
Wina jest po mojej stronie, gdyż napisałem w jednej linii. Zatem sprostowanie: otóż na przestrzeni lat doskonale widać, że ostatnimi czasy produkcje HBO nie są już tak udane pod względem jakościowym, jak np. za złotego okresu, gdzie zrobiono takie tytuły jak: "Six Feet Under", "Deadwood", "Rome"... .
Fajnie też to wygląda przy tym poście o wspomnieniach i sentymentach na górze strony.
Ja teraz oglądam "The Leftovers" i jestem zachwycony, nawet mimo tego, że parę zachowań bohaterów wydawały mi się mało wiarygodne. Tematyka, realizacja, po części gra aktorska top.
"From" - historia zbyt rozciągnięta przez co nudzi, mimo obiecującego początku. Odchudzenie pierwszego sezonu o co najmniej 4 odcinki wyszłoby tylko na dobre. Wyraźne podobieństwo do "Lost". Plus za nie cackanie się z bohaterami.
Troszkę się zgadzam.
"Daisy Jones and The Six" - dzisiejsza premiera od Amazon Prime Video. Trzy odcinki z dziesięciu. Mam nadzieję, że nie wyjdą poza miniserię. To adaptacja powieści pod tym samym tytułem, która została wydana również w Polsce. Opowiada historię fikcyjnego zespołu z lat 70-tych. Droga do sławy, sława, rozpad, te sprawy. Autorka tej powieści napisała także kilka innych - dosyć przeciętnych, moim zdaniem. Najpopularniejsza w Polsce to "Historia siedmiu mężów Evelyn Hugo". Ale ta jest najlepsza. Głównie za sprawą fajnej narracji. Powieść jest stylizowana na telewizyjny dokument - wywiad rzekę z członkami zespołu i tytułową Daisy. Taki wielogłos narracyjny dawał spor możliwości i autorka je bardzo dobrze wykorzystała. Serial idzie jej drogą, wprawdzie tylko częściowo, ale to wystarczy. Świetna obsada, równie świetna stylówka - Amazon nie żałował kasy, co się chwali. Po trzech odcinkach wygląda to bardzo dobrze. Oby nikomu nie strzeliło do głowy rozciągać to na więcej niż jeden sezon i będzie git. https://www.youtube.com/watch?v=kSrcNCGMrLc
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Fajnie też to wygląda przy tym poście o wspomnieniach i sentymentach na górze strony.
Ja teraz oglądam "The Leftovers" i jestem zachwycony,
nawet mimo tego, że parę zachowań bohaterów wydawały mi się mało wiarygodne. (..)
1. Powinieneś Pan to napisać pod opisem wrażeń z oglądania "The Last of us". Im bowiem należy się owa laurka. Jam ze wszech miar niegodny.
Nie mam nic przeciwko homosexom, natomiast mam alergię na nachalną poprawność polityczną. Niestety, twórcy serialu stanowczo przegięli w tym temacie.
2. Sorry Winietu, lecz w/w seriale oglądałem dwa lub trzy razy, zaś po raz ostatni stosunkowo niedawno, przeto śmiejesz się Pan, a nie masz z czego.
8 odcinek tLoU za nami - znowu dość znaczące odstępstwa, które tym razem nieźle spasowały ( co w grze to niekonicznie w filmie).
Oczywiście wciąż mamy nahalną homoprop, mimo że pozornie jej nie ma.
Dla nieznająych fabuły gry - gdy nasz bohater ranien, to Ellie przejmuje pierwsze skrzypce i zamienia się w małego Wolverine, zupełnie mi nie pasuje to że został tylko jeden odcinek...
Lubię te wasze pitolenie kocopołów o jakiejś homoprop. Jest to żenujące, ale to wasz problem. Mnie to bawi.
Odcinek całkiem spoko, po słabym siódmym. Liczę jednak, że ostatni odcinek w sezonie da nadzieję na jakąś większą intrygę niż wędrowanie od przygody do przygody. Aczkolwiek na razie mi to nie przeszkadza. Jeśli jednak w drugim sezonie nadal tak będzie to obniżę ocenę.
Trzeci sezon "Yellowstone" za mną. Obyło się bez dram znanych z poprzednich sezonów. Choć napięcia i brutalności nie zabrakło. Finał trzeciego był z gatunku tych, po których należy od razu obejrzeć początek sezonu czwartego. Co uczyniłem. Ale gdybym oglądał ten serial odcinek po odcinku, prawilnie, tydzeń po tygodniu to bym się wściekł na Sherridana, że odpierdziela takie numery. Zwłaszcza że wystarczył kwadrans 4x01 aby "uspokoić" sytuację.
Wady wciąż te same: trzeba kupić tę konwencję i zaakceptować, że pod pewnymi względami z realizmem ten serial ma niewiele wspólnego. Ale póki opowiada ciekawą historię, póty nie czepiam się za bardzo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wady wciąż te same: trzeba kupić tę konwencję i zaakceptować, że pod pewnymi względami z realizmem ten serial ma niewiele wspólnego. Ale póki opowiada ciekawą historię, póty nie czepiam się za bardzo.
Ja zdecydowanie wolę taką konwencję gdzie zawieszenie wiary dotyczy tylko systemu prawnego i politycznego (inna sprawa jakby naginali fizykę patrz FF dowolna część :D ) niż dla przykładu Black Bird. Dobry serial, na faktach i aktorsko ok, ale czegoś mi zabrakło w takiej warstwie czysto rozrywkowej, dla mnie mindhunter był lepszy bo chociaż pokazywał tworzenie profilowania seryjnych morderców.
Obejrzałem 1923 i to jest dobra rzecz poziom głównej serii sporo lepszy od 1883. Natomiast po obejrzeniu całości miałem dość duży niedosyt, ale jako że brak taga spoiler powstrzyma się z szczegółami.
Na marginesie po wykupieniu Skyshowtime zorientowałem się że to jakiś serwis dla ubogich opóźnienie względem tego co się ukazało w US jest spore. Każdy ich exlusive jest o jakieś 3 i więcej odcinków do tyłu, dziwna to polityka jak na streaming który i tak nie ma bardzo bogatej biblioteki.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Trzeci sezon "Yellowstone" za mną. Obyło się bez dram znanych z poprzednich sezonów. Choć napięcia i brutalności nie zabrakło. Finał trzeciego był z gatunku tych, po których należy od razu obejrzeć początek sezonu czwartego. Co uczyniłem. Ale gdybym oglądał ten serial odcinek po odcinku, prawilnie, tydzeń po tygodniu to bym się wściekł na Sherridana, że odpierdziela takie numery. Zwłaszcza że wystarczył kwadrans 4x01 aby "uspokoić" sytuację.
Wady wciąż te same: trzeba kupić tę konwencję i zaakceptować, że pod pewnymi względami z realizmem ten serial ma niewiele wspólnego. Ale póki opowiada ciekawą historię, póty nie czepiam się za bardzo.
Oglądamy z żoną. Dotarliśmy do końca trzeciego sezonu i to się bardzo dobrze ogląda, chociaż straszna to głupota. Ilość nadętych tekstów i one-linerów większa w odcinku niż w kilku powieściach Chandlera. Niemal wszyscy faceci to twardziele, a babki są seksualnie wyposzczone, chętne wszędzie i zawsze i do tego twardsze od facetów Fabularnie to taka telenowela o kowbojach. Intrygi naciągane na potęgę, logika często pomijana, rozwiązania fabularne łapane na chybcika. Za to świetne widoki, człowiek dzisiaj by się tam przeprowadził. Aktorsko sobie wszyscy szarżują, ale całość trzyma Costner, który jak wiadomo do takich ról jest idealny, nawet w "Wodnym świecie" dawał radę i nie wychodziła mu żenada. Mogliby tylko scenarzyści popracować nad sensownością wrzucania scen przemocy, bo często wyciągają ja ot tak i w efekcie główni bohaterowie wychodzą na gorszych niż oponenci. Ale za to pod koniec trzeciego sezonu miałem ubaw po pachy gdy jedna z postaci wykładała filozofię Nitzschego, którą się kieruje Jakby tak "klan" czy inną "Koronę królów" pisali tobym oglądał.
Ale trąbienie że to jakiś świetny serial to śmiech na sali.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
z każdym wpisem utwierdzacie mię w przekonaniu żeby nie brać tego Showtime'a - i tak nie oglądam to co mam, a dokładnie biedaabo dla jednego filmu (TG:New Era) nie godzi.
Romulusie, tu nie chodzi o jakieś żenady, ale o uczciwe postawienia sprawy.
ilość heteronormatywnych związków w tym serialu - ZERO, żony nie było (jak w grze), związek z Tess mocno w sferie domysłów, gdzieś tam mega odległy, surowy jak twarda męska przyjaźń.
ilość homoseksulanych :1,5 - twardy ale miętki zupełnie poboczny bez związku z fabułą oraz early homo dziewczyn
dodatkowe odchyły - parapedofiliski w 8 odcinku.
no i dla kogo to jest serial ? przecie amerykanie kręcą przede wszystkim na swój rynek, a on jest już mocno... spenetrowany pod tym względem. Przecie nie ładują tych wątków po to żeby uświadomić zaściankowych polaczków.
dobry odcinek, naprawdę - na poziomie początkowych. Zmiana zrozumiała i logiczna, coś co w grze się sprawdziło, w serialu byłoby dziwne - czyli przemiana Ellie w hunter-killera która śniadanie zagryza seek-and-destroy. Choć mimo wszystko widać skrócenie wątku - tu z jednej strony cała społeczność ludojadów a kończy sie na zaciukaniu jednego.
Nabrałem ochoty na zakup nowego ps5 i zagrania w tlou 1&2
w sumie to zastanawiam się jak poprowadzą zakończnie - bo po nich mogę się spodziewać wszytskiego.
Tak naprawdę to w serialu jest bardzo mało grzybowatych.
ilość heteronormatywnych związków w tym serialu - ZERO, żony nie było (jak w grze), związek z Tess mocno w sferie domysłów, gdzieś tam mega odległy, surowy jak twarda męska przyjaźń
Brat Joela przecież ma dziecko w drodze z kobietą!
Ci w chacie dwa odcinki temu to też małzeństwo
Trojan napisał/a:
dodatkowe odchyły - parapedofiliski w 8 odcinku
Kaznodzieja ma ciągoty do nieletnich, nic nowego
_________________ Moje marzenia z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów i wydanie wszystkich Słońc Wolfe'a w Artefaktach
Romulusie, tu nie chodzi o jakieś żenady, ale o uczciwe postawienia sprawy.
ilość heteronormatywnych związków w tym serialu - ZERO, żony nie było (jak w grze), związek z Tess mocno w sferie domysłów, gdzieś tam mega odległy, surowy jak twarda męska przyjaźń.
ilość homoseksulanych :1,5 - twardy ale miętki zupełnie poboczny bez związku z fabułą oraz early homo dziewczyn
dodatkowe odchyły - parapedofiliski w 8 odcinku.
Ale że co? Boisz się, że zarazisz się gejostwem? To nie jest zaraźliwe. Nadal możesz być heterosiem.
Dla mnie to nie problem. Po tylu latach obcowania z heteronormatywnością w kulturze, zawsze to miła odmiana. Zatem wartość sama w sobie.
No i tajny związek elgiebetów, który rządzi światem nie jest mi straszny.
A wracając do "Yellowstone" - to jest bardzo dobry serial, trzyma w napięciu, fabuła zapewnia emocje, bohaterowie są wyraziści (Rip!), promuje proste wartości - mężczyźni to nie są rozkminiacze rzeczywistości i chyba (bo może się mylę) nie jedzie od nich toksyczną męskością. Na pewnym poziomie to bardzo proste, pozbawione głębszej refleksji umiłowanie prostego stylu życia: rzeczywistość jest skomplikowana, ale tu masz świat, w którym chłop może się zrealizować przy wywożeniu gnoju, wypasie bydła, rozpościerania drutu między palami. A nawet można stać się mężczyzną dzięki temu. Aczkolwiek już przegięciem było to, jak Kayce w 4 sezonie wyleczył swojego syna z traumy.
Mimo to, polecam. Sam czasami myślę, że może rzucić to wszystko i powyrzucać gdzieś gnój z obory, dostać za to wikt i opierunek i pomartwić się tylko tym, czy będzie komu ryj obić w barze. Oczywiście, w zbożnym celu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Pewnie tego nie wiedzą nawet w Paramouncie. Obejrzyj pierwszy sezon Yellowstone i zobacz czy cie to zainteresuje, bo może entuzjazm innych tak nakręci oczekiwania że później będzie zawód.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum