Rake mi znany, świetny. Secret City muszę obczaić.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Tylko ja odpadłem w trakcie pierwszego sezonu Białego Lotosu?
Weźmy zgraję ludzi (same klisze, apodyktyczny mężuś z problemami o pracę żony, egzaltowana stara baba co wszystko robi emocjonalnie i duchowo) i każmy im się obijać o siebie w ładnym hotelu, co nie jest ani komediowe, ani jakoś satyryczne, ani odkrywcze (on żąda ładniejszego pokoju i nie może przeżyć gorszego, no kabaret po prostu). Te klisze (rozpuszczony bogacz traktujący żonkę przedmiotowo) to trochę jak z telenoweli, trochę "M jak miłość", muzyka - jeden powtarzany w kółko motyw aż do porzygu, fabuła statyczna.
Jak czytam, że to nie wiadomo jaka satyra społeczna, klasowa itp , to mam ochotę włączyć jeszcze raz, ale szybko przypominam sobie, że nic mnie tak nie znudziło jak ten powtorek.
Po co się męczyć jak się nie podoba? Zresztą to krótkie jest, ile już obejrzałeś? Jak dla mnie warto dla postaci menadżera hotelu, Armonda (bonusowo uroda Daddario). Ogólnie 1 sezon to była jakościowa rzecz, 2 nie oglądałem jeszcze.
Drugi sezon "Białego Lotosu" był całkiem spoko. Może nadal odbieram go - na ogólnym poziomie - jako kpinę z Amerykanów na wakacjach. Ale to nie "Europejskie wakacje" z Chevy Chasem. Jeśli już, to taka lekka i przyjemna satyra. Światło na zakończenie jednego z wątków rzucił sam twórca serialu, który wskazał ciekawą interpretację tego, dlaczego akurat ta postać zginęła. Nie żeby mnie to jakoś interesowało - tak jak przy pierwszym sezonie nie obchodziło mnie w ogóle kto i dlaczego umrze. I w drugim sezonie ta śmierć była tylko zamknięciem jednego wątku i to wszystko. Generalnie to dosyć uroczy serial, czasami brzdąka w jakąś poważniejszą nutę, choć bardziej w sezonie pierwszym niż drugim. Znakomicie napisany a obsada w drugim sezonie nie była gorsza od tej w pierwszym. Zatem pewnie obejrzę i sezon trzeci.
"Slow Horses" - Apple. Sezon 2. Jako że sezon już na półmetku to mogę zaryzykować stwierdzenie, że jest lepszy po tych trzech odcinkach od całego sezonu pierwszego. Teraz mamy intrygę związaną z uśpionymi agentami na terenie Wielkiej Brytanii. I jest fajnie, lekko i intrygująco. Sądzę, że sezon czwarty to formalność, bo chyba już przesądzony jest trzeci. https://www.youtube.com/watch?v=0rOPA8VfVn8
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Hold the Sunset. Emisja po 2 odcinki tygodniowo w piątki (powt. w środy) wystartowała na BBC First. Ciekawostką jest John Cleese w bodaj pierwszym serialu od czasów Hotelu Zacisze, chyba że coś przegapiłem. Zupełnie jak z Imperium Brytyjskim, postać fizyczna już nie ta, ale w dialogach czasem można uchwycić przebłyski dawnej świetności. Świetnie się z żoną bawimy, bo to serial dla zgredów 60+. Młodszych nie zachęcam, mogliby zbyt wiele prawdy o sobie zobaczyć i usłyszeć
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
The Boys 3 completed. Serial konsekwentnie jest komentarzem do spraw amerykańskich ubranym w szaty rozrywki. I dobrze, o ile rozrywka jest na poziomie, a tym wypadku jest, bo widać na każdym kroku robotę fachowców. O ile wcześniej była to satyra na Amerykę i jazda po całości, to w 3 sezonie odbierałem to jako próbę rozprawy z trumpizmem. Co cieszy, mimo świadomości, że ludziów bizonów i tak nie przekona.
Byłby lepszy, gdyby zminimalizować perfidnie jadący mydłem wątek Starlight i Hughiego. Wątki Cycusia i A-Traina też lekko przegięte w stronę melodramatyzmu, ale miał być komentarz społeczny, więc niby dla dobra sprawy. Rzeźnik i Homelander trzymają serial. O ile Karl Urban sobie poradzi, to Anthony Starr może mieć później problemy z za daleko idącą identyfikacją z bohaterem (coś jak Goeffrey z GoT) i propozycjami innych ról. No chyba że pociągną to jak Walking Dead i gość ma robotę do emerytury.
Odkryciem jest też Ashley Barrett jako korpopiczka, podobała mi się jej rola w poprzednich sezonach, ale w tym przechodzi sama siebie.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Mam fazę serialową od przedwczoraj. Wczoraj napocząłem 2:
Philip K. Dick's Electric Dreams - dziwne że wcześniej nie wpadło mi w łapy, to już ma 4 lata. Na podstawie opowiadań Dicka w bardzo luźnej interpretacji, ale z zachowaniem dickowskiego ducha szukającego odpowiedzi na pytania o tożsamość i o realność otaczającej bohaterów rzeczywistości. Nie jest to poziom Black Mirror (skądinąd to w zasadzie sufit), ale po 3 odcinkach (każdy jest inną historią) kwalifikuję do dalszej eksploracji.
Gorąca głowa - gdy przeczytałem, że to tureckie sf nie byłem w stanie się oprzeć ciekawości. Na razie zaliczyłem 1 odcinek. Epidemiczne, ale oparte na pomyśle tak absurdalnym, że nie sposób nie sprawdzić o co chodzi, więc mam mus drążyć dalej.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Gorąca głowa - gdy przeczytałem, że to tureckie sf nie byłem w stanie się oprzeć ciekawości. Na razie zaliczyłem 1 odcinek. Epidemiczne, ale oparte na pomyśle tak absurdalnym, że nie sposób nie sprawdzić o co chodzi, więc mam mus drążyć dalej.
Zastanawiałem się, ale mnie odstraszała ta turecka produkcja. Jak oni się prezentują pod kątem wykonania? Gorzej czy lepiej niż polska norma?
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Trudno o jednoznaczny sąd, jestem akurat w trakcie 2 odcinka. W polskich serialach razi przede wszystkim syficzny dźwięk, tu i tak musisz czytać dialogi, tureckiego przecież nie znasz. Najbardziej bałem się o aktorstwo, ale jest ok, styl europejski, nie ma tej azjatyckiej egzaltacji. Klimat noir. Da się paczeć
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
"Brokat" - świeżynka z Netflixa. Polski serial, a jakby trudno w to uwierzyć. Przede wszystkim mocno osadzony w PRL-u, żadnej urawniłowki realizacyjnej, aby pod każdą szerokością geograficzną mógł być przyjęty jak u siebie. Głęboki PRL, świeżo po czerwcu 1976 r. Bohaterkami są trzy - jak by to dziś ująć - seksworkerki, które starają się o swoją niezależność w plugawych prlowskich czasach.
Doskonała obsada, ale przecież aktorów w Polsce mamy świetnych więc to nie dziwi. Dziwi natomiast to, że nie ma tu taniochy realizacyjnej, a do tego serial jest świetnie napisany. Dziesięć odcinków, każdy około pół godziny. Jestem po sześciu i jestem bardzo na tak. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o polskie seriale, Netflix odstawia konkurencję w tyle.
https://www.youtube.com/watch?v=EefO16Q1pYA
"The West Wing" - po czterech sezonach to bezapelacyjnie najlepszy serial polityczny, jaki oglądałem. I to smutne, że po tylu latach od zakończenia emisji (2006 r.) nie doczekał się żadnej konkurencji. "House Of Cards" wytrzymuje konkurencję tylko w jednym sezonie, ale i tak ledwie ledwie. W "TWW" jest więcej realizmu (mimo idealizmu) niż w "HoC" kiedykolwiek planowano. Moja ulubiona postać: Josh. Prezydent w wykonaniu Martina Sheena kosi konkurencję. A jednocześnie tak fajnie i z humorem ogrywana jest jego poza męża stanu. Na przykład, kiedy wdaje się w pogadanki na tematy, które nudzą jego zespół (np. parki narodowe).
Serial czasami zalicza mielizny, choć to debatowalne. Jednak w czwartym sezonie znowu zrobili cliffhanger. Zaczęło się od przedostatniego odcinka i cały wątek trwał jeszcze dwa odcinki piątego sezonu. Gdybym oglądał go "na żywo" to bym nie wyrobił ze złości, że muszę cały tydzień czekać na ostatni odcinek czwartego sezonu, a następnie ponad pół roku na pierwszy piątego. Kiedyś tak się robiło w serialach, ale w dobie mediów społecznościowych chybaby go dziś zahejtowano za takie numery.
Wadą jest polskie tłumaczenie. Ani lektor, ani napisu nie są w stanie udźwignąć momentami frazy Sorkina, szybkich, krótkich wymian zdań. Do tego są one bardzo inteligentne, operują dowcipem, który bywa nieprzetłumaczalny. I gołym uchem słychać, jak są w polskiej wersji spłycane lub pomijane. Z jednej strony to całkiem zrozumiałe, bo nie da się ich czasami jeden do jednego przetłumaczyć. Ale lenistwo polskiego tłumaczenia czasami bywa przykre. W końcu zdecydowałem się oglądać z polskim lektorem i z angielskimi napisami. I widzę czasami, jak lost in translation zabija niektóre dialogi.
Niemniej, jeśli ktoś nie widział, to polecam cały czas. Sam nie wiedziałem, ile tracę nie znając tego serialu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W polskich serialach razi przede wszystkim syficzny dźwięk
O tak. Jak po 5 minutach oglądania rozumiem każdy dialog to polska produkcja ma +30 do zajebistości, takie to niespotykane.
KS napisał/a:
tu i tak musisz czytać dialogi, tureckiego przecież nie znasz.
Mamy z żoną zwyczaj oglądać polskie produkcje z napisami.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
"Brokat"Wychodzi na to, że jeśli chodzi o polskie seriale, Netflix odstawia konkurencję w tyle.
Można się spierać patrząc na produkcję Canal+, chociażby Kruka czy Minutę Ciszy. Polecam zwłaszcza ten drugi. Bardzo dobry dźwięk to najmniej istotny z jego atutów.
"Slow Horses" - Apple. Sezon 2. Jako że sezon już na półmetku to mogę zaryzykować stwierdzenie, że jest lepszy po tych trzech odcinkach od całego sezonu pierwszego. Teraz mamy intrygę związaną z uśpionymi agentami na terenie Wielkiej Brytanii. I jest fajnie, lekko i intrygująco. Sądzę, że sezon czwarty to formalność, bo chyba już przesądzony jest trzeci. https://www.youtube.com/watch?v=0rOPA8VfVn8
Jeśli nie czytasz książek, to polecam!
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Gorąca głowa. Serial na dzień dobry miał u mnie plus za „pochodzenie”, lubię czasem spróbować czegoś egzotycznego, a Korea mnie raczej zniechęca, więc uznałem, że Turcja będzie w sam raz. Zakładam też, że widz taki ja nie jest w stanie uchwycić wszystkich niuansów, nawet nie tyle kulturowych, bo to jednak mocno zeuropeizowana Azja, a politycznych, bo szybko połapałem się, że rzecz jest mocno antyerdoganowska. I możliwe, że cały, ujmujący oryginalnością, pomysł na epidemię jest parabolą jakiegoś tamtejszego ogłupiania społeczeństwa i nakładania knebla demokracji.
W każdym razie jest to ten rodzaj sf jaki lubię, więc tu kolejny plus. Aktorzy generalnie dają radę, a piegowata bohaterka ma w sobie coś, co lubię w kobietach, znów plus. Minusem, zwłaszcza z punktu widzenia niecierpliwego widza, może być tempo, które nie powala. Mnie akurat ta niespieszna, czasem zadumana narracja do tej historii pasuje, ale wolę przestrzec. Dałoby się też wyłapać parę błędów logicznych, lecz nie rzucają się w oczy, no może poza tym, że „pacjent zero”, który jest takim zagrożeniem, że trzymają go izolowanego jak Hannibala Lectera, w ostatnim odcinku podróżuje busem z garstką bohaterów. Może też razić, że wszechwładna policja jest czasem ogarnięta niczym szturmowcy Star Wars, ale to szczegóły. Nie można przecież dobrych od razu pozabijać, bo nie byłoby 2 sezonu (a z finału widać, że musi być).
Oczywiście amerykańscy producenci opowiedzieliby tę historię sprawniej, z większym szwungiem, dodaliby efektowne wybuchy i kopanie po twarzach tudzież genitaliach w każdym odcinku. Uznałem, że to dobrze, że właśnie tego tu nie ma. Bondoluby i marvelofani, nic tu po was. Miłośników egzotycznych potraw zapraszam, choćby do spróbowania.
edit: Jest tam taki gość pod tytułem "ja to załatwię", przy którym Saul to przedszkolak.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Mnie się podobał, ale jeśli odpadasz już przy pierwszym odcinku to daruj sobie resztę. To obyczajówka.
"Skarb Narodów" - taka tam nowość od Disneya. Obejrzałem wiedząc co dostanę i dostałem to, czego się spodziewałem. Co nie znaczy, że to dobre było. Specjalnie włączyłem w niedzielę, bo to serial na niedzielę: po obiadku, włączasz, może zaśniesz, obudzisz się w trakcie i nie czujesz się zagubiony z powodu tego, co przespałeś. Tak samo było z filmami. Z fabułą filmową nie ma dużo wspólnego, poza krótkim występem Harveya Keitela, ale grany przez niego bohater umiera więc... Z trailera wynika, że pojawi się w serialu śmieszek z filmów. W roli złej Catherine Zeta-Jones. W zasadzie nie ma w tym serialu niczego świeżego i interesującego. Nie mogło być. Przed "Skarbem Narodów" (filmowym) i po nim powstały filmy i seriale bazujące na schemacie poszukiwania wspólcześnie jakichś skarbów, mniej lub bardziej udolnie zżynające z "Indiany Jonesa". To jeden z takich seriali, który zginąłby w stacjach ogólnodostępnych i w streamingach gdyby nie przyczepienie się do rozpoznawalnej marki filmowej. Aż dziwne, swoją drogą, bo filmowy "Skarb Narodów" to też taka niedzielna popierdółka, do obejrzenia jeden raz i zapomnienia, może i fajna, ale wtórna.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wczoraj skończyłem pierwszy sezon Sukcesji. Jakie to jest dobre!
Drugi i trzeci sezon są jeszcze lepsze.
Nie zgodziłabym się z tym. Sukcesja strasznie zjada własny ogon. Kręcą się w kółko, dorzucając więcej przekleństw, i to niby ma być takie super? Okropnie przereklamowany serial IMHO.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
skończyłem MŚ'22
mimo początkowych wątpliwości - co do osoby reżysera, plenerów itp itd.
Najlepszy serial od lat, z odcinkiem finałowym kasującym Sukcesje i inne mafie.
"Brokat"Wychodzi na to, że jeśli chodzi o polskie seriale, Netflix odstawia konkurencję w tyle.
Można się spierać patrząc na produkcję Canal+, chociażby Kruka czy Minutę Ciszy. Polecam zwłaszcza ten drugi. Bardzo dobry dźwięk to najmniej istotny z jego atutów.
Do tego koniecznie dodajmy bardzo dobre: "Klangor" i "Król".
"Krew z krwi" też miał momenty.
Tak więc miłościwie nam panujący Cesarz Augustus jest w błędzie.
Niekoniecznie. Aczkolwiek nie jestem amatorem polskich produkcji więc z definicji się nie znam. Z miejsca odrzucam wszystkie kryminały. Do dziś żałuję, że obejrzałem "Odwilż" na HBO, ale na swoje usprawiedliwienie napiszę, że miałem zaufanie do marki. Niemniej, jeśli ma być polski serial o zbrodni to niesłychanej, to choćby obsada była wybitna to teraz już na bank trzeba co najmniej pięciu lat karencji, abym obejrzał.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum