Natomiast co do "Silent Sea", to bezsensowna wydmuszka, choć sam początek może budzić nadzieję na coś lepszego. Nic bardziej mylnego. 0/10
Właśnie miałem zacząć to oglądać. Obejrzałem pół pierwszego i coś mnie oderwało. Było to co najwyżej średnie ale miałem nadzieję na jakiś progres. Mówisz, że nie ma się co rozpędzać.
"Czas" serial BBC z Seanem Beanem w roli głównej. Ciekawa, w sumie obyczajowa historia o nauczycieli, który trafia za kratki po śmiertelnym potrąceniu po alkoholu, rowerzysty. Ledwie trzy odcinki, a sporo treści i wątków. Dwa główne, to oprócz powyższego jeszcze historia strażnika, który staje przed dylematem szantażu ze strony jednego z więźniów. Dobrze się ogląda, bo napisane sprawnie, a zagrane oczywiście tak jak do tego przyzwyczaili już brytyjscy aktorzy. Polecam.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
The Lost Room/Zagubiony pokój. Miniserial z 2006. Oglądaliśmy z żoną kilkanaście lat temu i pozostały całkiem miłe wspomnienia, więc naszło mnie, by sobie je odświeżyć. Po koreańskich wysrywach oraz dołujących adaptacjach zacnej prozy, nareszcie odrobina funu.
Bawiłem się dobrze, choć nie jest to ani komedia, ani satyra. Nie jest to też typowa dla ostatnich dwóch dekad fantastyka. Serial opowiada opartą na kapitalnym pomyśle weirdową historię, zatrącającą o Lyncha, jednak ładnie opakowaną, bez lynchowskiego epatowania udziwnieniami i rzygania widzowi w kieszeń. Twórcy nie pozowali na mesjaszy politpoprawności, nie spinali pośladów, by atakować nas jakimś przesłaniem i dlatego ta produkcja cieszy luzem i bezpretensjonalnością.
Aktorzy ze średniej półki, m.in. Peter Krause (6FU), Peter Jacobson (Dr. House), po prostu robią robotę. Samo zakończenie może pozostawiać co nieco do życzenia, za to ewidentnie zostawia furtki do przyszłych kontynuacji i aż dziwi, że nie pociągnięto tego dalej. Z drugiej strony, to nie jest rozrywka dla popcornożerców, więc może dlatego oglądalność nie powalała.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Kasztanowy ludzik - nie. Skandynawskie kryminałki wciągają mnie gdzieś tak do połowy fabuły, tutaj nawet tego nie stało. Te same klocki ciut poprzestawiane, niby poprawnie, ale w niczym nie wybija się ponad schemat. Można, bo w sumie krótkie, zwarte i ma parę ładnych wątków pobocznych, ale po co?
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Było to co najwyżej średnie ale miałem nadzieję na jakiś progres. (..)
Najlepsze to już było.
Z chwilą ujawnienia zagadki wszystko się tu sypie jak domek z kart, zaś odpowiedź poraża debilizmem.
To wyrzucam z listy.
"Cowboy Bebop" - serial aktorski. Oglądam, cztery odcinki za mną. I nie rozumiem, dlaczego skasowali. Ewentualnie, nie rozumiem dlaczego serial się nie spodobał. Pomijam fanów animacji. Jest ciekawy fabularnie, może scenografia walk szwankuje, ale to taki detal, że szkoda o tym pisać więcej niż jedno zdanie. Zapewne można było zrobić to lepiej, ale nie mam wątpliwości, że Netflix dawał szansę większym dziadostwom "sci-fi" (np. "Another Life" czy jakoś tak). Zarzuty moje dotyczą wyłącznie przeniesienia do serialu aktorskiego fabuł z animacji. Ale zarzut ten stąd, że zacząłem oglądać serial aktorski zaraz po obejrzeniu animowanego.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
The Fall. 3 krótkie sezony łącznie stanowią zamkniętą historię. Pierwsze wrażenie po obejrzeniu całości: Brytyjczycy przegonili Skandynawów w emocjonalnej jeździe po widzu. Pełna paleta - przemoc, okrucieństwo, ból, cierpienie, strach, poniżenie, nienawiść, rozpacz, dramaty rodzinne, traumy, nocne lęki. Amatorzy czystej akcji, komercji nie znajdą tu wiele dla siebie, mordobić, strzelanin, pościgów samochodowych jak na lekarstwo. Za to przykuwające uwagę, rozbudowane, pogłębione psychologicznie sylwetki, nie tylko głównych antagonistów, a także i postaci drugoplanowych. Tempo iście żółwie i jest to zabieg przemyślany. Reżyser – sadysta powoli i konsekwentnie wkręca nas w emocjonalną wyżymaczkę. I bezczelnie wykorzystuje dzieci, by nam jeszcze mocniej dowalić.
Serial odbieramy na trzech płaszczyznach. Po pierwsze, jako klasyczny pojedynek policjant – zbrodniarz. Od początku wiemy, kto i jak zabija. Śledzimy śledztwo. W roli seryjnego mordercy kobiet Jamie Dornan (chłoptaś z 50 twarzy G.), ciekawie oddany kontrast, miła buzia, mroczne wnętrze dewianta. W roli detektywa Gillian Anderson, modliszka, wojująca feministka, zimna, bezlitosna dla facetów, jednocześnie wrażliwa na najmniejsze nawet krzywdy kobiet – warsztatowo najtrudniejsza rola w jej karierze, wyszła z tego obronną ręką. Oboje prowadzą ze sobą grę, trzymającą w napięciu, pełną pułapek, prowokacji, erotycznych podtekstów. I czarno-biały z początku obraz przechodzi w odcienie szarości.
Po drugie, walka kobiety o szacunek, uznanie w maczystowskim świecie północnoirlandzkiej policji. O równe prawa nie tylko w sferze zawodowej, lecz i obyczajowej, przy czym to ostatnie nie tylko dodaje pikanterii, ale i w ciekawy dramaturgicznie sposób komplikuje losy śledztwa.
Po trzecie, sceneria. Równoprawną w stosunku do aktorów rolę gra Belfast. Polityka, przeszłość, niezabliźnione do końca rany, pulsująca pod kruchą powierzchnią magma, nierozbrojone pole minowe, po którym poruszają się bohaterowie. W tle hit, który z pierwszego miejsca na tamtejszej liście przebojów wyparł terroryzm: katopedofilia. Powracająca melodia.
Kamera operuje głównie na zbliżeniach, mnóstwo najazdów na twarze w celu uwypuklenia najmniejszych niuansów, drgnień, ruchów gałek ocznych. Aktorzy świetnie wywiązują się z zadania, oprócz głównych ról szczególnie wyróżniłbym Valene Kale w roli straumatyzowanej ofiary, Aisling Franciosi w roli zbuntowanej nastolatki i Johna Lyncha, policjanta, ale tu nie jestem obiektywny, bo on wygląda, jakby zdarł skórę z Erica Cantony.
Podsumowując, polecam, choć nie wszystkim.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Vigil. Krótki (6 odcinków) serial sensacyjny, po którym mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony, akcja toczy się na atomowej łodzi podwodnej, a to narzuca resentymenty, wspomnienia, gdy z wypiekami na twarzy oglądało się Polowanie na Czerwony Październik. Miałem nawet wrażenie, że reżyser miejscami puszcza oko do widza. Pomysł jest ciekawy, intryga dobrze zawiązana, mimo to, całość rozłazi się w szwach. Za często potykamy się o niedoróbki, nawet o oczywiste błędy, czy kompletnie niewiarygodne sytuacje, które bardzo przeszkadzają w konsumowaniu serialu. Dla widza przywykłego do brytyjskiego profesjonalizmu jest to przykre zaskoczenie. Nie mogę podać przykładów, bo zdradziłbym rzeczy istotne dla przebiegu akcji, zatem nie będę spojlerował.
Mamy też wplatanie wątku osobistego w tok śledztwa, niestety nie wnosi on czegoś istotnego do akcji, jak to było np. w The Fall, a przeciwnie, jego mocne wyeksponowanie sprawia, że miejscami robi się z tego telenowela rozwadniająca fabułę. Fakt, że chodzi tu o wątek lesbijski nie pogarsza oceny, bo gdyby to były perypetie miłosne pary hetero, nie byłoby nic lepiej.
Aktorstwo na poziomie rzemiosła, zresztą mamy na scenie raczej brytyjską 3 ligę.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
"Vigil" - najpierw mnie zainteresował (punkt wyjścia), potem wciągnął, aby - po trzecim czy czwartym odcinku - doprowadzić do stanu "o, rety, kiedy wreszcie koniec". Fajny serial, ale tak naprawdę przefajnowany.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Oglądałem jesienią.
Zaczyna się, owszem, ciekawie - jednak w pewnym momencie zaczyna być za bardzo przekombinowane i skupiać się nie na tym, na czym skupia się na początku.
A ostatnie dwa odcinki to kompletna porażka i totalne rozczarowanie. Rozwiązanie i zakończenie wymyślili tak naciągane, sztuczne i niewiarygodne, że to kładzie praktycznie cały serial.
Ot, zmarnowany potencjał.
_________________ Załaduj Wszechświat do działa. Wyceluj w mózg. Strzelaj.
Clickbait. To jeden z tych seriali, które mają ambicję stać się „zwierciadłem, w którym się przeglądamy”. My też, ale głównie Amerykanie, bo wyraźnie na ten rynek był projekt adresowany, i choć nikt tu nie odkrywa Ameryki, takie tematy poruszać warto. Nie jest to produkcja Netflixa, ale netfliksowego ducha z jego typowymi zapaszkami czujemy na odległość.
Mamy malowniczo udramatyzowaną zagadkę kryminalną i toczone przez 8 odcinków śledztwo, lecz sprawy te są traktowane pretekstowo. Nie oglądamy tu typowej kryminalnej kuchni, zbierania dowodów i śladów, żmudnego ich przesiewania i analizy, badań laboratoryjnych itp. Głównym tematem jest wpływ współczesnych mediów i środków porozumiewania na stosunki rodzinne i ogólnie międzyludzkie. Bohaterem zbiorowym jest rodzina w obliczu tragedii i w kryzysie zaufania. Śledztwo obserwujemy jakby z drugiej ręki, za pośrednictwem członków rodziny, a bohaterem każdego odcinka jest kto inny, co jest zabiegiem, pozwalającym na pokazanie problemów z różnych perspektyw i daje ciekawe możliwości konstruowania fabuły. Scenarzyści zwodzą nas, podsuwając fałszywe tropy, utrzymują napięcie, w czym pomaga solidne, a nawet dobre aktorstwo. Niestety udany wizerunek serialu sypie się w finale, ostatni odcinek jest niemiłosiernie naciągany, a słodkopierdząca scena końcowa jakby chciała wymazać prowokującą wymowę całego pomysłu.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Finałowy sezon "Expanse" trzyma fajną formę (odc. 5) i nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek miało się zmienić w tym względzie.
"Dexter: New Blood" - powrót po wielu latach okazał się miłą niespodzianką. Dex w formie. Nowa krew ma potencjał. Im dalej, tym lepiej. Z C. Philipsem można byłoby to z powodzeniem pociągnąć dalej (o ile w finale sezonu nie nastąpi koniec)
"1883" - spin off "Yellowstone" (po trzech odcinkach) jest znacznie ciekawszy i prezentuje się wyraźnie lepiej od "podstawy". Piękny główny motyw muzyczny. Z utęsknieniem wypatruję kolejnego epizodu.
Jana razie po pierwszym epizodzie Ekspansji
Spoko się prezentuje.
Mam oczywiście poważne logiczne zastrzeżenia co do możliwości prowadzenia wojny Zewnętrzniaki vs. Planetarni, ale.... to już wąty do książek.
Co mnie w zasadzie interesuje - to czy w książkach Alexa też odstrzeliło ? czy to tylko i wyłącznie wynik problemów aktora ?
Tożsamość postaci zmieniłem na czarno i pomniejszyłem.
Trybun Ludu
A już nawet nie pamiętam.
Zastanawiam się, jak oni chcą zakończyć ten serial. Ponieważ został tylko jeden odcinek, a tu jest otwarty i nie rozstrzygnięty wątek Lakonii (inny niż w książkach), do tego wojna z Inarosem. Dosyć sporo do sfinalizowania jak na jeden odcinek i bez poczucia niedosytu. W zasadzie to oglądając finałowy sezon zaczynam żałować, że jest ostatni, ponieważ jest tak dobry.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
W dwóch poprzednich sezonach zbyt wiele miejsca poświęcono na pomniejsze sprawy, a teraz trzeba szybko domykać wątki
W tej sytuacji najlepszą opcją byłby spin-off
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Jestem psychofanem Supernatural - ale tylko do końca 5 sezonu (uważam to za dzieło natchnione przez Boga). Kiedyś marzyłem, by moi przyjaciele także obejrzeli, ale oni z założenia nie oglądali seriali, byłbym gotów zamknąć ich na bezludnej wyspie z agregatem, TV, odtwarzaczem DVD i wyżej wspomnianym dziełem.
Z biegiem czasu, obejrzeli, wręcz stał się ich ulubionych serialem.
Serial opowiada o dwójce braci, których matka została zamordowana podczas gdy byli mali przez siły nadprzyrodzone - będąc po opieką ojca, który poprzysiągł znaleźć i zniszczyć to co spaliło jego żonę, zostali wychoani na łowców (oczyszczają świat z duchów, wampirów etc.)
Pierwszy sezon nie ma jeszcze wyraźnie nakreślonej fabuły, raczej zdradza nam lore świata, chociaż jak okazuje się w późniejszych sezonach - nic nie było przypadkowe, nawet filery.
Obecnie oglądam the Book of Boba Fett - niezły, na pewno lepszy niż ostatnie wersje kinowe Gwiezdnych Wojen
Nie przebiłem się przez pierwszy sezon "Supernatural, mimo kilku podejść.
Co do "Book of Boba Fett" i jego wyższości nad ostatnimi wersjami kinowymi Star Wars - nietrudno przeskoczyć poprzeczkę znajdującą się na wysokości kostek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum