"The Curse" z a24 i Showtime to komediodramat (z rewelacyjną Emmą Stone, nawiasem pisząc) dla tych, którzy szukają czegoś innego od utartych szlaków fabularnych i wyświechtanych dialogów oraz lubią "udziwnienia".
Tu są tylko dwie możliwości: pokochasz, albo znielubisz.
The Curse rzeczywiście specyficzne i pewnie nawet bym docenił konwencję i żenadę wylewajacą się z ekranu. Ale to dla mnie jeden z tych przykładów, gdzie z dupy robi się dziesięcioodcinkowy serial z większością odcinków po ponad 50 min, a wystarczyłby jeden zwięzły film. Ten koncept po prostu nie potrzebuje tego czasu.
Ale to dla mnie jeden z tych przykładów, gdzie z dupy robi się dziesięcioodcinkowy serial z większością odcinków po ponad 50 min, a wystarczyłby jeden zwięzły film. Ten koncept po prostu nie potrzebuje tego czasu.
To samo można napisać o większości amerykańskich seriali, prawda?
Natomiast jeśli się lubi taką "dupę", wtenczas można się nią cieszyć dłużej.
Chciałem skontrować, że wcale nie można, ale... można tak napisać. Serialoza pt. "mamy tu scenariusz, rozciągnijmy go na xxx epizodów" to popkulturowa choroba naszych czasów, a "The Curse" to idealny przykład
Chciałem skontrować, że wcale nie można, ale... można tak napisać. Serialoza pt. "mamy tu scenariusz, rozciągnijmy go na xxx epizodów" to popkulturowa choroba naszych czasów, a "The Curse" to idealny przykład
Absurdalnie spłyciłeś ocenę tej produkcji.
Ona zasługuje na laury za bardzo celną krytykę rzeczywistości w połączeniu z "udziwnieniami", osobliwymi bohaterami i generalnie nietypową konstrukcją, nie wspominając już o inszych zaletach, a nie na takie bezceremonialne wrzucenie nad wyraz zacnej produkcji do jednego wora z wyświechtanymi, ogranymi do bólu dupska schematami.
Gdyby to wyszło pod szyldem "Black Mirror", też byłbyś tak pasywno-agresywny?
Obejrzałem "The Curse". Z trudem. Początkowe krindżowanie widza podobało mi się i nawet intrygowało. Potem zaczęło męczyć aż po niestrawność, gdyż nie wiedziałem, czemu to służy. I najlepsze jest to, że oglądałem do końca z nadzieją na jakąś konkluzję. Tymczasem w ostatnim odcinku... W zasadzie to nie wiem, co się wydarzyło. Ni cholery nie rozumiem, o czym ten serial opowiadał.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Zapowiedź serialu, którego się obawiam. "A Gentleman in Moscow" to adaptacja jednej z moich ulubionych powieści, której nie przeczytałbym - ponieważ akcja osadzona jest w Moskwie - gdyby nie "Dobre wychowanie" pierwsza powieść Amora Towlesa, za którą otrzymał moją wierność. W tym przypadku punkt wyjścia jest jak w trailerze: rosyjski arystokrata zostaje uwięziony przez rosyjską rewolucję w hotelu. Jeśli z niego wyjdzie to zostanie zabity. Fabuła jest rozpisana na kilkadziesiąt lat i opowiada o zachowaniu godności i tożsamości. Jest ciepła i podnosząca na duchu. Oby miniserial to dźwignął: https://www.youtube.com/watch?v=5PpUtjfZB5g
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Moim zdaniem akurat tej książki nie da się zekranizować (uwielbiam ją).
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
rosyjski arystokrata zostaje uwięziony przez rosyjską rewolucję w hotelu. Fabuła jest rozpisana na kilkadziesiąt lat i opowiada o zachowaniu godności i tożsamości. Jest ciepła i podnosząca na duchu.
kurcze, same oksymorony
chyba że to powieść fantasy.
no chyba że chodzi o niemieckiego arystokratę z rosyjskim paszportem.
Chętnie bym zobaczył koncertową wersję muzyki gdzie te wszystkie ziu wziu podkładali by ludzie, wiecie coś takiego jak poniżej
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Ciekawi mnie, jak oni zekranizują tego snuja. Przecież tam się prawie nic nie dzieje. Pewnie napiszą sobie od nowa.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum