Znajduje się w mało popularnej dzielnicy Londynu, w której nie uświadczysz drogich samochodów i markowych sklepów.
Lombard, nad którym wisi pomarańczowy neon, wciśnięty jest pomiędzy zakładem bukmacherskim a irlandzkim pubem The green Lady.
Główne pomieszczenie nie jest zbyt duże. Na półkach za kuloodporną szybą, walają się najróżniejsze rzeczy. Dwa lata temu podczas małego przewrotu w mieście, interes został przejęty przez Hotel Moskwa, wtedy też dodatkowo okratowano szyby i zainstalowano monitoring.
Na tyłach znajduje się niewielki pokoiki i łazienka połączona z kuchnią.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Weszła tylnymi drzwiami - jak zwykle jakiś pijaczyna, zataczający się z The green doszedł do wniosku, że równie dobrze może przenocować pod głównym wejściem do sklepu, zamiast wydawać kilkanaście funtów na taksówkę.
Kopniakiem zamknęła za sobą drzwi. Łokciem włączyła światło. Jasne jarzeniówki rozświetliły schludny pokój. Pod ścianą stało łóżko, po przeciwnej stronie komoda, na której stał telewizor i wieża. Pośrodku stoi mały stolik i krzesło. W lewej ręce trzymała wygrzebaną z szafy Tropexa torebkę, w prawej siatkę z zakupami. Po drodze wstąpiła do 24h, wrzuciła do koszyka blond farbę i rozjaśniacz. Torebkę położyła na stole, siatkę zaniosła do łazienki. Po drodze chwyciła pilota od telewizora. Włączyła kanał informacyjny, zwiększając głośność.
Zrzuciła buty, zdjęła rajtki, spódnice, kamizelkę ... Naga, odkręciła ciepłą wodą i weszła pod prysznic. Musiała z siebie zmyć dzisiejszy dzień ...
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Chwyciła za telefon, dopiero kiedy skończyła suszyć włosy. Była zadowolona z efektu - bardzo jasnego blond koloru, który uzyskała dzięki rozjaśniaczowi, właściwie Revy było dobrze w każdej fryzurze.
Spojrzała na wyświetlacz komórki. Tropex. W pierwszej chwili nie wiedziała o którą dziewczynę mu chodzi.
Dlaczego los Jane Doe miałby ją obchodzić? Ludzie giną codziennie ...
Daj spokój, nie jestem ani prywatnym detektywem, ani organizacją charytatywną. Ty również.
-Send ... Wyciągnęła z komórki baterię. Włączyła stojący na komodzie GSM i wykręciła z telefonu stacjonarnego numer do Hotelu Moskwa.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
W słuchawce odezwał się męski głos Hotel Moskwa, w czym mogę pomóc? zapytał dość beznamiętnie. Za oknem deszcz rozpadał się na dobre, woda spływała po szybie, krople bębniły w nią tworząc przyjemny, uspokajający rytm.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Kulturalna mafia ... -Two Hands do Balalaiki. Chwyciła telefon i przeszła z nim do kuchni. W lodówce poza dwoma czteropakami Heinekena nie było niczego. Wolną ręką sięgnęła po najbliższą puszkę.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Łączę... powiedział głos i za chwilę słuchawkę odebrała ona. Ciepły i całkiem przyjemny głos Balalajki odezwał się w słuchawce. Tak, Revy? Co się tam działo? zapytała, a w słuchawce coś zaszumiało.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Wyobraziła sobie siedząca zza biurkiem, elegancką blondynkę. Kobietę o niebieskich oczach sokoła, z wymalowanymi na czerwono ustami i paznokciami - zadbaną, palącą cienkie cygaro. Obok tego obrazu pojawił się kolejny - nieco młodsza kobieta w granatowym berecie, stoi przed trzydziestoosobową grupą szturmową Vasitoniki. Ma zacięty wyraz twarzy, arystokratyczne kości policzkowe. Typ urodzonego przywódcy, drapieżnika.
Podpułkownik Walentina Wasiliewna, ranna podczas wybuchu środków chemicznych w wojnie w Afganistanie. Po wydaleniu ze służby stworzyła zbrojne ramię rosyjskiej mafii - Hotel Moskwa. Balalaika.
-Da ... 124, czerwone 56, W12 Ciastikow. Rzuciła neutralnym tonem do słuchawki.
Cel zlikwidowany podczas stawiania oporu. Co najmniej trzech świadków - środki zapobiegawcze zostały podjęte. Upiła łyk piwa.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
-Niet Siostro. Revy nie widziała sensu informowania Fray Face o nocnej przygodzie w Soho. -Wzięłabym dwa dni wolnego, jeśli nie masz nic przeciwko temu...
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Nie... To nawet dobry pomysł, sama chciałam Ci to zaproponować. głos w słuchawce powiedział ciepło Potrzebujesz czegoś? zapytała jeszcze. Ah... Dobrze się spisałaś. dodała.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Pochwała? Powinna się zacząć bać? Esh... niektórych ludzi trudno rozgryźć.
-Nie, dzięki. Wszystko mam. Kątem oka spojrzała na zegarek. -W takim razie, do usłyszenia...
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Nie było odpowiedzi, no może poza sygnałem towarzyszącym rozłączeniu się. Może Balalajka miała dzisiaj chwilę słabości, a może rzeczywiście był to znak, że Revy powinna się zacząć obawiać o własne życie. Teraz pozostawało i tak jedno pytanie. Co będzie robiła przez te dwa dni?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Zamierzała się wyspać ... przynajmniej do pierwszej popołudniu.
Przez tydzień, noc w noc do późnych porannych godzin, obserwowała Hell. Potem otwierała lombard o 10.00, z podkrążonymi oczyma i paskudnym humorem, któremu towarzyszył cholerny ból głowy.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
W radiu grali jej ulubiony kawałek MELL, Red fraction. Wąskie usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
Siedziała znudzona za ladą w czarnym golfie, czerwonej plisowanej spódnicy przed kolano i czarnych rajstopach. Nogi w wysokich ciemnobrązowych kozakach położyła na sąsiednim krześle. Customy tkwiły przy ramionach w kaburach. Zapaliła kolejnego papierosa.
-Eshh... To już druga paczka w tym dniu, wkrótce dostanie raka płuc. -Heh... -A teraz dla miłośników prawdziwego rocka ... MOTLEY CRUE! Achh kochani, dziś sobota - impreza trwa! Pogłośniła odbiornik, wydmuchując kłąb dymu.
-Kickstart My Heart, baby...Wyszeptała, przymykając oczy. Miała ochotę potańczyć.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
22.00 w Anarchy Odpisała mu od razu. Hell nie wchodziło w rachubę, z wiadomych przyczyn ... choć z drugiej strony Revy i tak nie przepadała za tym klubem i jego snobistyczną klientelą. Kiedy sms'em został wysłany, leniwie spojrzała w kierunku wejścia.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Jakiś mężczyzna, z twarzy podobny zupełnie do nikogo, przeciętny, nie rzucający się w oczy gość w brązowym prochowcu. Wyglądał na zalęknionego. Skurczony i blady, Revy zdawało się, że jest blady jak ściana i strasznie się poci. Czy, otwarte? zapytał nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Zmrużyła oczy. -Eh otwarte. Gdyby było zamknięte rozkwasiłbyś sobie nos o drzwi, pomyślała, odkładając na bok telefon. Zgasiła papierosa.
Oparła głowę na dłoni, obserwując bacznie mężczyznę.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Ja... Chciałbym coś zastawić. powiedział i zbliżył się do okienka. Wyjął z kieszeni pozłacany zegarek "cebulę" z dewizką i położył go delikatnie i z namaszczeniem na stole. Już na pierwszy rzut oka zegarek nie przedstawiał wielkiej wartości, może sentymentalną, o czym pewnie świadczył grawerunek, który mignął dziewczynie po drugiej stronie zegarka.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Czasami nienawidziła tej pracy.
Po cholerę jej ten zegarek? Na każdym kroku można kupić podobny.
Ludzie przynosili do lombardu niezliczoną ilość bezwartościowego złomu, w nadziei, że dostaną za to kilka funtów. Większość z nich nigdy nie wracała ... pijacy, hazardziści, narkomani ... Tak, facet wyglądał jakby miał 'poważne problemy z dragami'. Pociągnęła nosem - ćpuni pachnieli chorobą, niezdrową mieszaniną desperacji i głodu, wyczuwalną na odległość.
-Zostawić? Chwyciła zegarek lewą ręką. Przyjrzała się grawerunkowi. -To jest zwykły szajs, nie wart złamanego grosza. Podrzuciła go do góry kilka razy, nie odrywając wzroku od mężczyzny.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Może chociaż pięć dolców? Potrzebuję pieniędzy na leki dla córki. powiedział poważnie, a w oczach miał coś takiego, że Two hands wydawało się, że mówi prawdę. Zegarek może był wart pięć dolarów, przez to pościerane pozłacanie.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Od wczoraj wszyscy ją biorą za pieprzony czerwony krzyż.
Zegarek opadł po raz ostatni na jej dłoń. Wyjęła z szafki formularz i długopis. Przesunęła je w jego stronę. -Najpierw chce zobaczyć dowód, potem masz to wypełnić. Była wkurwiona.-I pamiętaj kretynie, jutro zawitam pod drzwi twojego mieszkania i jeżeli w środku nie znajdę cholernego bachora, a na stoliku wykupionych lekarstw ... Wyprostowała się. Złote dodatki na Berettach zabłysły. -... więc dobrze, się zastanów czy chcesz mi opylić ten zegarek wraz z bajeczką dla naiwnych, za marne pięć ... dolarów? To ci dopiero, facet woli zielone amerykańskie, od królewskich funtów. -Jasne?
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Facet pokiwał głową i wyjął dowód z kieszeni, po czym zajął się wypełnianiem dokumentów. Po chwili skończył, choć szło mu nieskoro, trzęsącymi się rękoma. Odsunął formularz wraz z długopisem od siebie. I spojrzał na dziewczynę. To jak?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Dłużej niż zwykle przeglądała wypełniony formularz. Chryste, ten człowiek miał fatalny charakter pisma. W końcu wyciągnęła z kasy piątaka. -Zapraszam ponownie...
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Pokiwał nerwowo głowa i chował piątaka do kieszeni. Skurczył się jeszcze bardziej i wyszedł na zewnątrz. Gdyby Revy wyjrzała za nim przez okno zobaczyłaby, jak od ściany po drugiej stronie ulicy oderwało się dwóch typów i spokojnym krokiem ruszyło za gościem w Lombardzie.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Chwyciła z oparcia krzesła kurtkę. Zbierając z lady telefon, wzięła również zegarek. Wszystko wpakowała do bocznej kieszeni. Wyciągnęła z szuflady klucze i wyszła.
Do umówionego spotkania z Tropexem zostało jeszcze kilka godzin, zdąży się przejść i zając im 'dobre miejsce' w Anarchy.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Gość z lombardu i dwóch idących za nim zniknęło za rogiem. Noc była przyjemna, te 4 stopnie nie były nawet odczuwalne. I tylko para unosząca się z ust świadczyła o niskiej temperaturze.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Dochodziła dwudziesta druga, w telewizji jak zwykle o tej porze jakieś filmy, głównie akcji, bo na to był popyt zawsze. Większość z nich już się kończyła, za wyjątkiem tych często przerywanych reklamami.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum