Chodzę spać dość późno, przeważnie 2 bądź 3 nad ranem, ale to zależy.
Co robię gdy nie śpię? oglądam TV, i niestety niektóre dobre filmy dają naprawdę bardzo późno, a nie są wcale jakoś tam bardzo brutalne.Przykład? "Duński sen" i parę innych dobrych tytułów "Pan od muzyki, czy Mad Max.
Po za tym słucham radia, jak jest jakaś ciekawa audycja to słucham no i czytam. Nie kiedy nie chce mi się spać jak jest np.5 rano, a ja z książką w ręku...
_________________ " Ciemne sprawy najlepiej załatwiać po ciemku " - "Hobbit" J.R.R. Tolkien
Jeśli chodzi o mnie przeważnie gdy wracam z pracy to jestem w domu prawie 23:30 i siedze nie dłużej jak do 1:00 w nocy, tak jak teraz siedze na bezpłatnym urlopie 17dniowym to przesiaduje do 1-2:00 w nocy.
Za cały dzień sobie oglądam filmy chodźby CSI Miami czy Generation Kill jeszcze mi zostały 3 odcinki i dziś sobie obejrze 3 sezon Miami, na zapas mam jeszcze NY.
Jutro jade nabrać 90 GB filmów no możliwe że muzyke też także będe miał zapas na zime .
ja od lat wstaję bardzo wcześnie, ale i tak chodzę spać koło północy, a jak mam wolne to i o czwartej bywa, najczęściej oglądam filmy albo czytam, albo imprezuję
Zazwyczaj chodzę spać o północy i wstaję o 5.30, żeby o 6.00 wyjść do pracy, ale od czasu do czasu kładę się spać koło 18.00, tak żeby obudzić się koło 2.00 i pooglądać w necie NBA
Mnie ostatnio ogromnie brakuje czasu na wszystko i w efekcie chodzę spać około 2.30-3.00 i usiłuje wstać o 6.00
Różnie to wstawanie mi wychodzi.
Dawniej, jak byłem piękny i młody to siedziałem po nocach, często do 5 albo i 6 rano a potem szedłem spać i spałem gdzieś do 10. Takie życie mi najbardziej odpowiadało. Teraz praca na to nie pozwala. Ale jak przejdę całkowicie na swoją działalność to zamierzam do tego powrócić.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
tylko 5 h snu? podziwiam. ja tak strasznie nocno markuję, że chodzę spać po 23 a wstaję po 8 :D I tylko wtedy jestem szczęśliwa.
Ale z Ciebie suseł. Dla mnie optimum to sześć, góra siedem godzin snu. Paradoksalnie najfajniej się czuję przez cały dzień jak wstanę w okolicach szóstej, a walnę się w kimono w okolicach jedenastej. Za stary jestem na zarywanie nocek. Chyba, że by tak sesja nocna lub śjakaś popijawa. Ta, wtedy chętnie przestawiam wewnętrzny zegar. Łech łech łech, tykający Spell
Chodzić spać koło 3 w nocy, później wstawać koło 7, bo do pracy trzeba na 8... przespanie się w dzień (drzemki to cudowna sprawa ) i znowu siedzenie do 3 czy 4 w nocy
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Popieram Spella. 6h to optymalny czas snu, szkoda marnować większą ilość czasu. Zawsze mi te 5h wystarczało byle to były godziny poranne. Nigdy nie lubiłem wcześnie wstawać. Za to zawsze chodziłem późno spać. Studia to już było szaleństwo, przed 3 w nocy chyba nigdy nie usnąłem w tamtym czasie. Teraz jak przez dwa trzy dni śpię po 3h to potem padać gdzieś około północy i śpię do 6 rano.
Ale w piątek jak wyskakuję do kumpli to już standardowo gdzieś ściągam o 4, posiedzę jeszcze na kompie potem w kimono około 5 a po 8 mnie syn budzi wrzeszcząc do ucha że słońce świeci i tata ma wstawać. I przez weekend mogę pozarywać nocki spokojnie.
Choć żona mi wmawia że zdarza mi się pokimać w fotelu z książką albo przez telewizorem, ale jej nie wierzę
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
BitterSweet, ja mam podobnie. Osiem, dziewięć godzin, zwłaszcza zimą i jak jest ciemno. Ale nie lubię spać do późna (powiedziała martva obudzona wczoraj o 10.40), 8.00-9.00 to zupełnie dobre godziny na wstawanie. Cierpiałam kiedy chodziłam do pracy na 9.00, bo już o 22 byłam nieprzytomna.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
a przestałeś, bo za mało spałeś! podobno podczas snu tracimy gramy. No i ogólnie regeneracja. Teraz wiadomo, czemu ja i martva jesteśmy takie cacane. ; D
martva napisał/a:
Cierpiałam kiedy chodziłam do pracy na 9.00, bo już o 22 byłam nieprzytomna.
no właśnie dziś wstałam po 7 i już padam powoli... rotfl
Czasem idę spać później, zdarza się czasem długo nie spać i kłaść nad ranem, ale to tylko na imprezach, w kinie, na nockach pogaduchowych. Jeśli czytam książki albo gram na kompie to staram się nie później niż do 2. ale to w wakacje. teraz jak jest uniwer nie mogę się tak rozstrajać, bo poszłoby mi to zbytnio na koncentrację, a wiadomo że to zabójstwo dla kujona jak ja.
Teraz wiadomo, czemu ja i martva jesteśmy takie cacane.
A cos w tym może być, znajoma mówiła że od lat się nie zmieniam, druga dziś że mi zazdrości cery... trochę się boję że jak dorosnę i pójdę do pracy, to mi się zrobi przyspieszone starzenie.
Tomasz napisał/a:
6h to optymalny czas snu, szkoda marnować większą ilość czasu.
W moim przypadku godzina snu więcej - godzina przed kompem mniej
Mag_Droon, dobre
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
6h to optymalny czas snu, szkoda marnować większą ilość czasu.
Herezja nad herezjami. Sen to jedna z najprzyjemniejszych części dnia, nawet jak mi się śni coś głupiego. Dużo więcej czasu tracę na internecie niż na sen.
Jeśli nie wstaję rano to śpię zwykle 10h, ale tak maksymalnie do godziny 13. Jednak duża część z tych 10 godzin to odsypianie, bo nigdy nie chadzam spać przed 1, często o 4, a i lubię zarwać noc i siedzieć do poranka.
pozdrawiam
przecież to wyrwa w czasie i świadomości, gdzie tu przyjemność??? przyjemne jest jedynie kilka minut przed zaśnięciem i kilka po obudzeniu, reszta to strata czasu
przecież to wyrwa w czasie i świadomości, gdzie tu przyjemność??? przyjemne jest jedynie kilka minut przed zaśnięciem i kilka po obudzeniu, reszta to strata czasu
Nie uważam że czas przeznaczony na sen jest czasem straconym. Dla mnie często sen jest przedłużeniem oderwania się od rzeczywistości - stan ten osiągam tylko dzięki książkom i snom od których nieraz ciężko się oderwać (dlaczego na te dwie rzeczy mogę przeznaczyć tak mało czasu).
_________________ Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.
Teraz rozumiem dlaczego dla Fidela to stracona część dnia. Ja na szczęście mam fantastyczne sny.
Dawniej sen był przedłużeniem fabuły z przerwanej lektury. Jednak udało mi się to zwalczyć , ponieważ potem gdy wracałem do czytania wszystko mi się nie zgadzało w treści opowiadania .
Nocek już nie zarywam bo to już 1,5 roku jak nie odpalam gier i może uda mi się jeszcze tak długo wytrzymać ( z uzależnieniem trudno zerwać ale z książkami i rowerem nie zamierzam zrywać).
_________________ Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.
Ja pamiętam sny ale tylko wtedy gdy o nich pomyślę zaraz po przebudzeniu.
_________________ Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.
przecież to wyrwa w czasie i świadomości, gdzie tu przyjemność???
Zarwij ze dwie noce to zobaczysz Może być nawet jedna.
Wyregulowałem sobie ostatnio nieco zegar biologiczny - wstaję koło 7 rano (codziennie, w weekendy też), ide spać najpóźniej o 23. Śpię trochę krócej niż kiedyś (koło 8 godzin zamiast 9 - 10) i o dziwo lepiej się z tym czuję. Może to kwestia regularnego wstawania/chodzenia spać. Nie jestem w dzień zamulony, nie przysypiam tak bardzo i przestałem mieć poczucie, że zmarnowałem dzień (które pojawia mi się zawsze, gdy wstanę później niż o 9). Same plusy.
W życiu nie nazwałbym snu marnowaniem czasu, organizm musi odpocząć bo padnie. Nie można funkcjonować 24/7.
Przyzwyczajeń sennych nie posiadam. Znaczy, świadomych. Po obudzeniu na ogół nie pamiętam snów; wyjątkiem są koszmary senne - na szczęście przytrafiają się rzadko.
Pozwolę sobie zauważyć, że możliwe jest funkcjonowanie 24/4 - to jest max, który kiedyś mi się przydarzył. Nie zamierzam tego doświadczenia powtarzać, bo funkcjonowanie podczas czwartej doby było... jakby tu... teoretyczne - niby oczy miałam otwarte, ale wszystko (cała rzeczywistość) przepływało obok. Za to fajnie mi się potem spało - 16 godzin bez przerwy.
Aha, pierwsze minuty po obudzeniu są tylko wtedy przyjemne, gdy wiadomo, że nie trzeba wstawać...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Co wy widzicie w tej kawie. Ja nigdy jej nie potrzebowałem i funkcjonuję normalnie (nawet po krótkim śnie) .
Poranna jazda na rowerze szybciej rozjaśnia umysł
_________________ Ktoś, kto całe życie spędził pod gołym niebem, umie docenić solidną, grubą księgę. Jeśli człowiek ostrożnie wyrywa kartki, taka księga wystarczy na cały rok rozpalania ognisk.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum