Wysłany: 2009-09-13, 22:43 Plagiat czy inspiracja?
Zasadniczo często spotykamy się w recenzjach z zarzutami plagiatu lub - eufemicznie pisząc - nadmiernej "inspiracji dziełem literackim". Kiedy możemy mówić o zwyczajnym plagiacie, a kiedy o twórczej inspiracji? Czy granicą są dopiero dosłowne cytaty z dzieła? Czy już może zaczerpnięcie charakterystycznego motywu? (Jak wiadomo cytat w literaturze jest formą ekspresji artystycznej. Może mieć charakter jawny, w postaci wyraźnie wyróżnionego tekstu, lub niejawny, stanowiąc rodzaj aluzji).
Z drugiej strony, inspiracją może być dosłownie wszystko w obrębie tekstu kultury. Czy opisanie w powieści sceny z realnie istniejącego filmu będzie plagiatem czy tylko przeniesieniem tekstu na inną platformę? Jaką sytuację uznamy za plagiat? Jaka jest subtelna różnica między plagiatem, a inspiracją? I jeżeli jest jakaś granica, to gdzie zostaje ona przekroczona? Zapraszam do dyskusji
Motyw z kopalniami u Salva => Plagiat Tolkiena. Rozwiązania kopalni krasnoludów ze strumieni srebra jest przeniesieniem motywów Morii w inne klimaty, lekko tylko zmienione. Kluczowe aspekty pozostawiono niezmienione.
Motyw zła, jego sługusów i armii złych istot próbujących dorwać grupę młodych (w liczbie 4) bohaterów => inspiracje Tolkienem, wykorzystujące typowe motywy.
I co tu więcej rzec? Trudno na sucho określić, gdzie leży ta granica, trzeba zobaczyć konkretny przykład i wówczas zadecydować.
Spellsinger napisał/a:
Czy już może zaczerpnięcie charakterystycznego motywu?
Matrix zaczerpnął kilka słynnych scen z Ghost in the shell, nazywane jest to na wiki inspiracją
Edit - masz opis, kiedy pamiętałem dokładnie, jak to wyglądało :
drużyna Drizzta (człowiek, elf, krasnolud, niziołek z artefaktem, którego pożąda zły człowiek i przez który ta postać jest ścigana) udaje się do kopalni krasnoludów, w której wydobywano niegdyś bardzo cenny Mithril. Krasnoludy jednak zostały dawno temu stamtąd siłą wyrzucone przez bestię władającą ogniem i jego ohydnych pomagierów.
Drużyna dociera na miejsce, ma problem z wejściem (a dokładniej z drzwiami), wędrują korytarzami, w końcu stają naprzeciw potwora. Udaje im się go pokonać, ale kosztem poświęcenia jednego z nich - ich przewodnika - spada w objęciach płomieni w przepaść.
Jednak szybko się okazuje, iż upadek nie był taki straszny, a on dzięki kolejnemu magicznemu przedmiotowi był odporny na ogień, dzięki czemu może się wydostać i ruszyć na pomoc towarzyszom. A im bardzo to pomoże, bo w międzyczasie niziołek został porwany przez złe siły...
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Motyw z kopalniami u Salva => Plagiat Tolkiena. Rozwiązania kopalni krasnoludów ze strumieni srebra jest przeniesieniem motywów Morii w inne klimaty, lekko tylko zmienione. Kluczowe aspekty pozostawiono niezmienione.
Tixon napisał/a:
Edit - masz opis, kiedy pamiętałem dokładnie, jak to wyglądało :
drużyna Drizzta (człowiek, elf, krasnolud, niziołek z artefaktem, którego pożąda zły człowiek i przez który ta postać jest ścigana) udaje się do kopalni krasnoludów, w której wydobywano niegdyś bardzo cenny Mithril. Krasnoludy jednak zostały dawno temu stamtąd siłą wyrzucone przez bestię władającą ogniem i jego ohydnych pomagierów.
Drużyna dociera na miejsce, ma problem z wejściem (a dokładniej z drzwiami), wędrują korytarzami, w końcu stają naprzeciw potwora. Udaje im się go pokonać, ale kosztem poświęcenia jednego z nich - ich przewodnika - spada w objęciach płomieni w przepaść.
Jednak szybko się okazuje, iż upadek nie był taki straszny, a on dzięki kolejnemu magicznemu przedmiotowi był odporny na ogień, dzięki czemu może się wydostać i ruszyć na pomoc towarzyszom. A im bardzo to pomoże, bo w międzyczasie niziołek został porwany przez złe siły...
A czy to nie jest przypadkiem zwykła aluzja literacka? Mrugnięcie okiem w stronę czytelnika? Może to była konwencja parodystyczna? Salvatore'a czytałem w życiu może jedną książkę i szczerze mówiąc, nie wiem jak stoi z intertekstualnością.
Tixon napisał/a:
Motyw zła, jego sługusów i armii złych istot próbujących dorwać grupę młodych (w liczbie 4) bohaterów => inspiracje Tolkienem, wykorzystujące typowe motywy.
Tolkien też się inspirował, głównie mitologią nordycką i celtycką, tam też byli dzielni herosi, magiczne artefakty, zło i jego sługusi. Oczywiście ciężko w jakikolwiek sposób mówić tutaj o plagiacie. Czy ciekawe ujęcie znanego tematu, w całkiem nowy sposób - nazwiemy inspiracją czy plagiatem? Kiedyś przecież na łamach NF oskarżono Sapkowskiego o plagiat (Opowiadanie Wiedźmin miało być zrzynką z ludowej baśni pt. Strzyga) - czy słusznie? (Na to konkretne pytanie odpowiedział swego czasu RAZ, mi chodzi o podobne sytuacje).
Tixon napisał/a:
Matrix zaczerpnął kilka słynnych scen z Ghost in the shell, nazywane jest to na wiki inspiracją
W wypadku Matrixa swego czasu głośna u nas była sprawa popełnionego plagiatu, bracia Wachowscy zerżnęli ponoć sporo motywów z Robota Snerga. Widzisz, wiki nazywa nawiązania do GITS inspiracjami. Dlaczego w filmie zaczerpnięcie motywów z innych filmów to inspiracje, a w wypadku literatury to plagiat? Takie odnoszę wrażenie gdy czytam o kolejnych "oskarżeniach", jak w wypadku np. Rowling. Jaka jest różnica?
Tixon napisał/a:
I co tu więcej rzec? Trudno na sucho określić, gdzie leży ta granica, trzeba zobaczyć konkretny przykład i wówczas zadecydować.
A czy to nie jest przypadkiem zwykła aluzja literacka?
To jest kanon wykuty przez Tolkiena na którym wielu autorów opiera się do dzisiaj. To samo można powiedzieć, że trzeci tom Trylogii Doliny Lodowego Wichru z tego samego cyklu pt "Klejnot halflinga" jest plagiatem, bo jest powieścią drogi jak i WP.
Co do Martixa czy Rowling to działa raczej element zawiści, że ktoś inny wcześniej na to nie wpadł. Podobieństwo nazwisk, używanie w taki sposób różdżek czy też szczególny smak piwa. Takie błahostki.
Spellsinger napisał/a:
Edit - masz opis, kiedy pamiętałem dokładnie, jak to wyglądało :
drużyna Drizzta (człowiek, elf, krasnolud, niziołek z artefaktem, którego pożąda zły człowiek i przez który ta postać jest ścigana) udaje się do kopalni krasnoludów, w której wydobywano niegdyś bardzo cenny Mithril. Krasnoludy jednak zostały dawno temu stamtąd siłą wyrzucone przez bestię władającą ogniem i jego ohydnych pomagierów.
Z tego co pamiętam u RASa byli to szare krasnoludy i smok, po prostu się ścieli.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
A czy to nie jest przypadkiem zwykła aluzja literacka? Mrugnięcie okiem w stronę czytelnika? Może to była konwencja parodystyczna? Salvatore'a czytałem w życiu może jedną książkę i szczerze mówiąc, nie wiem jak stoi z intertekstualnością.
Na jakiej zasadzie opiera się aluzja literacka?
Konwencja heroic fantasy
No i podstawa czemu to uznaję za plagiat - wypunktowanie zdarzeń w Tolkienie jest niezwykle zbieżne z Salvowym. Pytanie, gdzie nie ma już inspiracji, a jest kopiowanie danego motywu z lekkimi zmianami? Odpowiedź -dla mnie tutaj.
Spellsinger napisał/a:
Tolkien też się inspirował, głównie mitologią nordycką i celtycką, tam też byli dzielni herosi, magiczne artefakty, zło i jego sługusi. Oczywiście ciężko w jakikolwiek sposób mówić tutaj o plagiacie.
Trudno się nie inspirować, gdy założeniem jest stworzenie eposu dla Anglii. A i poprawię Cię lekko - legendy Arturiańskie i Biblia (patrz kosmologia, stworzenie świata), potem nordyckie i celtyckie.
A następni twórcy jechali już szlakiem Tolkienowskim, albo w tym samym kierunku.
Spellsinger napisał/a:
Czy ciekawe ujęcie znanego tematu, w całkiem nowy sposób - nazwiemy inspiracją czy plagiatem?
Książki (nie czytane przeze mnie) Jack Faust czy Beuty opowiadają fantastyczne wersje Fausta i Pięknej i Bestii. White i MZB napisali o królu Arturze - i jest ciekawe ujęcie znanego tematu, ale nie jest to plagiat. Jest to retelling.
Spellsinger napisał/a:
Widzisz, wiki nazywa nawiązania do GITS inspiracjami. Dlaczego w filmie zaczerpnięcie motywów z innych filmów to inspiracje, a w wypadku literatury to plagiat?
Nie wiem. Ale przy filmach istnieje wiele które są nakręcone od nowa; w przypadku GITS poruszał tematy które zafascynowały reżyserów i oddali mu hołd w pewnych scenach - np arbuz na stoisku, czy walka z chowaniem się za kolumny. Ale w tym przypadku walka Neo jest charakterystyczna dla Matrixa, nie zaś zrzynką z Ghosta.
Pacyński w Lini Ognia (ostatnie opowiadanie) nawiązuje literacko do tej sceny
Spellsinger napisał/a:
Takie odnoszę wrażenie gdy czytam o kolejnych "oskarżeniach", jak w wypadku np. Rowling. Jaka jest różnica?
W przypadku Rowling to głupota, bo to zwykłe motywy literackie i nic więcej. Gdyby Potter po szkole ruszył za Voldi, odnalazł go i pokonał akceptując go jako uosobienie zła, rozumiałbym zarzuty Le Guin.
MadMill napisał/a:
Z tego co pamiętam u RASa byli to szare krasnoludy i smok, po prostu się ścieli.
Balroga nie wstawił, to by była lekka przesada. Ale nadal punkt po punkcie jest zgodny z Tolkiena.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
W wypadku Matrixa swego czasu głośna u nas była sprawa popełnionego plagiatu, bracia Wachowscy zerżnęli ponoć sporo motywów z Robota Snerga.
Nie z "Robota" ale z "Anioła Bólu". Podobne oskarżenia były formułowane też w stosunku do Metrixa i relacji z Irrehaare, Dukaja, od czego on sam się odżegnywał.
W sumie sam RAS nigdy nie urywał, że Tolkien jest dla niego idolem, guru i genialnym pisarzem, oraz inspirował się WP i inspiruje nadal. Tak mi się przypomniało.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Jest to mniej lub bardziej jawne nawiązanie do innego tekstu Za plagiat uważam coś przepisane słowo w słowo (No, powiedzmy ).
Tixon napisał/a:
Trudno się nie inspirować, gdy założeniem jest stworzenie eposu dla Anglii. A i poprawię Cię lekko - legendy Arturiańskie i Biblia (patrz kosmologia, stworzenie świata), potem nordyckie i celtyckie.
Kosmologia biblijna to bardziej w wypadku Silmariliona. A czym się inspirowano przy pisaniu legend Arturiańskich?
Tixon napisał/a:
Książki (nie czytane przeze mnie) Jack Faust czy Beuty opowiadają fantastyczne wersje Fausta i Pięknej i Bestii. White i MZB napisali o królu Arturze - i jest ciekawe ujęcie znanego tematu, ale nie jest to plagiat. Jest to retelling.
W pełni się zgodzę A w mniejszej skali, opowiedzenie jeszcze raz podobnego fragmentu?
Ł napisał/a:
Nie z "Robota" ale z "Anioła Bólu".
A to sorry, mój błąd
MadMill napisał/a:
W sumie sam RAS nigdy nie urywał, że Tolkien jest dla niego idolem, guru i genialnym pisarzem, oraz inspirował się WP i inspiruje nadal. Tak mi się przypomniało.
Schulz był mistrzem Truchanowskiego. Ten pierwszy w prywatnych listach miał za złe swemu "uczniowi" "inspiracje"
Edit:
MadMill napisał/a:
Nie kojarzę listów Tolkiena do RASa... oj, chyba ten pierwszy nie miał szans ich napisać. No ale zawsze jest jego syn, który nigdy się nawet RASem nie zainteresował.
W sumie zapomniałem dodać, że te listy Schulz nie do Truchanowskiego pisał, tylko skarżył się komuś innemu. Zosi Nałkowskiej chyba ale ręki nie dam sobie uciąć. Wątpię by w przypływie jasnowidztwa Tolkien pisał do Zosi Nałkowskiej ze skargą na RASa
Schulz był mistrzem Truchanowskiego. Ten pierwszy w prywatnych listach miał za złe swemu "uczniowi" "inspiracje"
Nie kojarzę listów Tolkiena do RASa... oj, chyba ten pierwszy nie miał szans ich napisać. No ale zawsze jest jego syn, który nigdy się nawet RASem nie zainteresował.
Spellsinger napisał/a:
W sumie zapomniałem dodać, że te listy Schulz nie do Truchanowskiego pisał, tylko skarżył się komuś innemu. Zosi Nałkowskiej chyba ale ręki nie dam sobie uciąć. Wątpię by w przypływie jasnowidztwa Tolkien pisał do Zosi Nałkowskiej ze skargą na RASa
Wiesz, podobno Mickiewicz był jasnowidzem i przewidział polskiego papieża i Obamę. xD
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Myślę, że ważny jest jeszcze jeden element. Wola pisarza. Jeśli ktoś, wykorzystując do bólu konwencję i panujące w niej schematy będzie się uważał za twórcę oryginalnego, to jemu plagiat można będzie tu i ówdzie pewnie zarzucić. Jeśli natomiast doda w posłowiu co i gdzie było użyte, w jakim celu i zamyśle literackim, to będzie to inspiracja.
Myślę, że ważny jest jeszcze jeden element. Wola pisarza. Jeśli ktoś, wykorzystując do bólu konwencję i panujące w niej schematy będzie się uważał za twórcę oryginalnego, to jemu plagiat można będzie tu i ówdzie pewnie zarzucić. Jeśli natomiast doda w posłowiu co i gdzie było użyte, w jakim celu i zamyśle literackim, to będzie to inspiracja.
No dobra ale czy Iwaszkiewicz pisząc opowiadanie Wzlot popełnił plagiat czy polemizował z Upadkiem Camusa? Wiadomo, że Iwaszkiewicz bardzo sobie cenił Camusa ale tylko osoba znająca oba dzieła stwierdzi, że są one podobne - bardziej jednak na zasadzie polemiki niż zrzynki
Na podanym wcześniej przykładzie Truchanowskiego uważałbym z tą intencją autora. Intencja to jeszcze nie wszystko, potrzeba chyba czegoś więcej. Czego? Talentu, ciekawszej formy? Zawartej polemiki?
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Sądzę, że to właśnie ta książka. Zapamiętajmy to nazwisko. Żeby omijać właścicielkę szerokim łukiem (nie żebym przypuszczała, że osobisty kontakt mi grozi, ale już nie raz się przekonałam, że świat jest strasznie mały).
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Pamiętajmy, aby omijać wydawcę, który okazał się zwykłym k....em.
A autorce bloga mogę poradzić - za późno - to, co powinien zrobić każdy obywatel w jej przypadku: get the lawyer. W Ameryce już by sprocesowała wydawcę do gaci. Ale w Polsce, gdzie świadomość prawna obywateli jest na poziomie obywatela Konga..., cóż...
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Wydawnictwo Bellona zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami z Panią Joanną Gałęcką umieściło przeprosiny na stronie wydawnictwa i księgarni. Jeszcze raz pragniemy przeprosić za zaistniałą sytuację. Książka została już wycofana ze sprzedaży na stronie wydawnictwa, jednak nie mamy już siły sprawczej by wycofać wcześniej zakupione egzemplarze przez inne sieci sprzedażowe.
Pragniemy też przypomnieć, że umowa, którą podpisała Pani Romaniuk i jej rodzice, była umową określającą odpowiedzialność w przypadku ewentualnego plagiatu po stronie rodziców. Jesteśmy wydawnictwem z długoletnią tradycją i pragniemy utrzymywać określony poziom naszych publikacji, nie zawsze jednak istnieje możliwość weryfikacji autentyczności dzieła.
Wydawnictwo jeszcze raz przeprasza za zaistniałą sytuację.
Niestety, czasami zapomną przynieść wydawnictwu internet w wiadrze.
_________________
Stary Ork napisał/a:
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
Ostatnio dobry tekst czytałem - w Polsce Polak przychodzi do prawnika, gdy stan sprawy jest taki, że gdyby to była wizyta u lekarza, to pacjent byłby już dawno martwy, a rodzina domagałaby się od lekarza podjęcia próby wskrzeszenia :D
Ostatnio dobry tekst czytałem - w Polsce Polak przychodzi do prawnika, gdy stan sprawy jest taki, że gdyby to była wizyta u lekarza, to pacjent byłby już dawno martwy, a rodzina domagałaby się od lekarza podjęcia próby wskrzeszenia :D
Mój przyjaciel, adwokat, powiedział mi, że własnie dlatego nie bierze spraw karnych, chyba że dotyczą członków zarządu spółek, które reprezentuje albo ich znajomków Bo przychodzą do niego ludzie wtedy, kiedy już wszystko jest w sprawie pozamiatane. Czyli albo się przyznali i zmienili zdanie. Albo złozyli już wyjaśnienia, w których się nie przyznali, ale i tak się już pogrążyli dostatecznie.
Tu pani blogerka bawiła się w dobrą duszę, która pełna wiary w ludzkość konfrontuje się z rzeczywistością Ech, dziecięca naiwność. Gdyby od początku poszła do prawnika i to jeszcze jakiegoś speca od prawa autorskiego... Może dziś by jeździła, dzięki tej sprawie, jakąś nową furą. Może nie luksusowym autem, ale jakimś dla tzw. klasy średniej.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Świadomość prawna społeczeństwa polskiego jest na poziomie zera absolutnego. Do tego najlepiej pasowałoby określenie "Polak mądry po szkodzie", gdyby nie to, że nawet wtedy nie ma to miejsca.
A pani z bloga, to zamiast pisać elaboraty i wyżalać się na niesprawiedliwy świat poszłaby do pierwszego lepszego radcy i uzyskała pomoc prawną adekwatną do jej szkody.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Tu pani blogerka bawiła się w dobrą duszę, która pełna wiary w ludzkość konfrontuje się z rzeczywistością Ech, dziecięca naiwność. Gdyby od początku poszła do prawnika i to jeszcze jakiegoś speca od prawa autorskiego... Może dziś by jeździła, dzięki tej sprawie, jakąś nową furą. Może nie luksusowym autem, ale jakimś dla tzw. klasy średniej.
E tam, tu nie trzeba żadnego speca od prawa autorskiego. Każdy przytomniejszy adwokat/radca powinien być w stanie uzyskać dla klientki od "autorki" i wydawnictwa kwotę na którą składają się co najmniej cztery zera.
Trzykrotność wynagrodzenia tytułem odszkodowania, a jeszcze zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych.
Natomiast fakt, że blogerka chodzi na takie spotkania sama woła o pomstę do nieba.
Nie widzę swojego życia bez mangi&anime - napisało dziecko do znanej blogerki. Na zdjęciu: jedna z klasycznych produkcji tego gatunku - japoński film rysunkowy dla dorosłych "Ghost in the Shell" (MATERIAŁY PRASOWE)
Dodaje, że jest różnica pomiędzy treścią zapożyczoną z książki a treścią z bloga. - Jestem człowiekiem starej daty. I zajmuję się słowem pisanym, nie tym, które krąży gdzieś w przestrzeni - wyjaśnia [Bogusław Brodecki - toto]. - Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej sytuacji.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Żelki to prawda, dobro i piękno skondensowane w łatwej do przełknięcia formie żelatynowych zwierzątek. Wyobraź sobie świat bez żelków - byłbyś w stanie żyć pośród tego niegościnnego, jałowego pustkowia wiedząc, że znikąd nadzieje?
MORT napisał/a:
Romulus, Tix właśnie cię pobił w redneckowaniu.
Romulus - nie decydujemy o losach świata.
Ł - CHYBA TY
MrSpellu - Rebe, czego nie rozumiesz w zdaniu:
ŻYDOMASONERIA JEST TAJNA, psiakrew?
A mnie w ogóle ta cala sprawa przypomina trochę pomysł na jakim jedzie "Osama" Tidhara, to jest śledczego goniącego za swoimi fantazjami popkulturowymi. Chyba jedna z najbardziej niedocenionych pozycji w UW.
Zwolennikom opcji "może trochę poplagiatował ale generalnie ma racje", proponuje eksperyment myślowy - załóżmy że wszystko o czym pisze S. to 100% weryfikowalna prawda. Kto mając tak rozpracowaną intrygę i twarde fakty za sobą, sięgałby do popkulturowych historii na żywca przepisując fragmenty z subtelnością mniejszą niż student klecący licencjat. Chyba tylko ruski agent żeby skompromitować rycerzy prawdy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum