Masz podobnie widzę jak ja - jak warsztat dobry to i ja zadowolona : D wiesz zdziwiłam się, bo elementem warsztatu jest jakieś umiejętne łączenie bzdur o których się pisze - tymczasem Orbitowski skacze od jednego do drugiego wątku i jakby bez większego pomysłu, co z nimi zrobić, to sklecił od niechcenia jakieś słabo połączone pomysły w jedną powieść.
A elementy fantastyczne tylko dawały pożądanego charakteru ogółowi; ale co z tego, że bohaterowie już pod koniec okazali się tacy zaznajomieni z 'jeziorami', chociaż tak naprawdę spotkali się z nimi ledwie kilka razy w życiu, ot tak bez większego wykopu mi się to zdawało.
_________________ "Jaka jest lepsza nagroda niż ta, kiedy unosimy broń nad pokonanym wrogiem, którym pogardzamy, a potem ją opuszczamy? O tak, szlachetność to najcenniejsza rzecz na świecie." H. Duncan "Atrament"
A mnie Tracę Ciepło nie wciąga. Podchodzę do czytania już drugi raz (znaczy raz odłożyłem i chwyciłem się za coś innego). Dobijam do 200 strony bez żadnej pasji. Spróbuję skończyć, ale obawiam się, że moje podejście się nie zmieni do końca - ot, stylowo mi nie odpowiada.
Ehh, przegapiłam kiedyś autobus czytając 'Tracę ciepło' na przystanku. Świetna książka. W ogóle Orbit jest jednym z lepszych polskich pisarzy, stoi w mojej prywatnej pierwszej trójce obok Brzezińskiej i Sapkowskiego.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
A u mnie Tracę ciepło to <chwilowo> jedynie ładna ozdoba w biblioteczce. Pewnie za jakiś czas się za to zabiorę. Póki co jestem względnie świeżo po lekturze Świętego Wrocławia. I niby nic złego powiedzieć się nie da, ale jakiś niedosyt powieść pozostawiła... Chyba raczej prędzej jak później owoż Tracę ciepło przeczytam, żeby mieć skalę porównawczą. No bo przecież z Prezesem i Kreską Świętego Wrocławia zestawiać nie będę ;-) A Pies i Klecha to już jednak duet...
W każdym razie - wracając do Św. W. - dobrze, że wciąż jeszcze ktoś umie tak ładnie o miłości pisać. I to w powieści, która - jakby nie patrzeć - romansem nie jest...
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Dokończyłem dziś "Tracę ciepło", recenzji tradycyjnie pisać mi się nie chce, więc kilka zdań wrażeń.
Nie będę ukrywał, że książka bardzo mi się spodobała i z miejsca wszystko, co ma na okładce nazwisko Orbitowski dostaje u mnie na starcie od tej pory kredyt zaufania. Tracę ciepło to moim zdaniem pozycja kompletna, zapadająca w pamięć i właściwie bez większych wad.
Nie rozumiem zarzutów Tyr - Orbit z dużą lekkością łączy poszczególne fragmenty książki, właściwie nie ma się wrażenia, że dzielą je lata. Autorowi udało się zachować płynność narracji i to, że nagle przeskakujemy z historii toczącej się w roku zero do opowieści o dwójce zakochanych, następnie Wielkiego Dzwona a potem do Kalborni pozostaje nie tyle niezauważone, co odbywa się niebywale lekko i przyjemnie. Ogromny plus za to, bo pokazuje, jak świetnie napisana jest książka. Kolejne strony właściwie czytają się same a książka kończy się w momencie, kiedy ja miałem ochotę na więcej (niekoniecznie po zakończeniu - ale może gdzieś w środku książki?).
Nie zgadzam się też z zarzutem Tyr odnośnie tego, że bohaterowie są tak zaznajomieni z jeziorami, podczas, gdy spotkali się z nimi tylko kilka razy. Warto zwrócić uwagę, że poznajemy tylko 4 konkretne historie, nie mamy styczności z tym, co bohaterowie robili, mówili czy nawet myśleli o jeziorach podczas lat pomiędzy kolejnymi epizodami, dlatego nie warto zakładać, że poza momentami, gdy mieli z nimi styczność nie poświęcili ani chwili na rozmyślania o nich.
Na uwagę zasługuje też świetne przedstawienie zmian zachodzących w okolicach roku zero. Już ja, który niekoniecznie dokładnie pamięta ten okres (wszak w roku zero miałem 2 lata) odczuwam doskonałe oddane tamtego okresu, a podczas rozmowy z osobami, które czytały powieść i są nieco starsze tylko utwierdziłem się w przekonaniu co do doskonałego oddania tych czasów.
Podsumowując: świetna pozycja pod każdym względem. Jednocześnie dobrze napisana, ale miła w lekturze, przy tym inteligentna i intrygująca jeśli chodzi o treść. Jestem na duże tak z dwoma plusami.
_________________ We care a lot about the army navy air force and marines
We care a lot about the SF, NY and LAPD
We care a lot about you people, about your guns
about the wars you're fighting gee that looks like fun
We care a lot about the Garbage Pail Kids, they never lie
We care a lot about Transformers cause there's more than meets the eye
We care a lot about the little things, the bigger things we top
We care a lot about you people yeah you bet we care a lot.
Skończyłem Tracę Ciepło i jednak odpowiadało mi bardzo - choć styl momentami mnie męczył (każda szybsza akcja, a zwłaszcza bójki). Fabularnie w porządku, kilka motywów nawet bardzo, pewnie dlatego, że znałem je skądinąd. Mam nadzieję, że Święty Wrocław nie będzie gorszy, choć chyba klimat Tracę Ciepło jest nie do powtórzenia (przemiany, główni bohaterowie).
pozdrawiam
Świeżo po lekturze "Tracę ciepło" i na gorąco: czytało się lekko i szybko, co oznacza, że autor musiał nieźle przysiąść - wszak powiedzonko mówi: lekkie pióro, ciężka d... W każdym razie - autor umie malować słowami. Opisy, powieściowe sceny są bardzo plastyczne, sugestywne (tej sceny z psem i petardą mu do końca życia nie zapomnę ), a przy tym nie przeładowane słowami. Dzięki temu czytelnik może sobie sam brakujące szczegóły dopowiedzieć, nie gubi się w zbędnych detalach.
Nie wydaje mi się, aby z pozornego niepołączenia wątków można było robić zarzut - opisane są kolejne "dziwne" wydarzenia z życia bohatera. A że czasem dzieli je kilkuletnia przepaść bez "dziwności"? Cóż, zdarza się, nie tylko w powieściach...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
(tej sceny z psem i petardą mu do końca życia nie zapomnę ),
Bardzo mi ulżyło jak się dowiedziałam że to nie było 'wzięte z życia'. Brrrr.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Bardzo mi ulżyło jak się dowiedziałam że to nie było 'wzięte z życia'. Brrrr.
Czemu? Takie rzeczy zdarzają się na każdym kroku i w różnych społecznościach. Głupie gówniarskie zabawy, ale niestety prawdziwe. Takie sceny w książce oddawały po prostu świat powieści.
_________________ "Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da."
Marvin
Martva, dzięki za uspokajające info. Szczerze mówiąc, ja mam chyba przestawioną hierarchię ważności, bo krzywda zwierzęcia boli mnie bardzo, czasem o wiele bardziej niż... no, w każdym razie gdyby obiektem takiej przygody z petardą był tenże powieściowy "dowcipniś", to pewnie nawet powieka by mi nie drgnęła.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Beata, ja właśnie mam to samo, ludzie w książkach mogą sobie robić krzywdę na różne sposoby i nie przejmuje się tym specjalnie, ale zwierzątek mi szkoda, a jak sobie pomyślę że to miałoby się dziać naprawdę... MadMill, wiem że się zdarza, ale i tak brrr.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Nie czytajcie Żywego Srebra Stephensona w takim razie, możecie tego nie zdzierżyć.
Heh. Za późno - już przeczytałam.
Ale to nie całkiem tak. Bo u Stephensona inna jest epoka, inna moralność, inny cel (choć nie cierpię powoływania się na "cel uświęca środki", to jestem w stanie psychicznie zaakceptować to, co ówcześni uczeni robili dla poszerzenia granic poznania)... a w scenie z "Tracę ciepło" jest tylko głupawy "dowcip", totalna bezmyślność, całkowity brak uczuć wyższych. Już nie mówiąc o tym, że scena pojawia się znienacka i jest przejmująca. Dobrze napisane - łapie i trzyma.
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Ha! Ja nie mam żadnego sierściucha w domu (a gdybym miał mieć to miałbym psa) - może dlatego ta scena mną w ogóle nie wstrząsnęła. A może dlatego, że bardziej drastyczne widziałem w telewizji, lub w literaturze.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Też skończyłem Tracę ciepło (dzisiaj rano). O ile pierwszą część łyknąłem z marszu, to już kolejne części sprawiały mi problemy. Wszystko dobrze napisane, ale coś mi nie grało.
Nie wiem o co kruszyć kopię, jeśli chodzi o brutalność. Męczenie zwierząt jest niedobre, ale wiem, że ludzie często tak się zachowują, bezsensownie sprawiają ból zwierzętom. Orbitowski bardzo dobrze odmalował podejście nastolatków i ich podejście do świata. Zabawmy się, a jak coś się spieprzy, to nie ja. Działanie, ale unikanie odpowiedzialności za swoje czyny.
Najbardziej spodobał mi się Neojakub. Rozwaliło mnie seplenienie, a w szczególności wytłumaczenie, czemu prorok sepleni.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Wczoraj skończyłem Tracę Ciepło. Podobało się, obawiałem się, że będę oczekiwał nie wiadomo czego i się rozczaruje - bo tak wszyscy zachwalali. Mam chyba problem z horrorami, bo nie bardzo wiem jak powinienem je odbierać. Jakiś dreszczyk emocji czy coś innego? W tym wypadku brak takich bodźców zwalam na styl i wciągającą fabułę. Przyczepić się mógłbym tylko do elementów fantastycznych, im mniej ich było tym lepiej. Z chęcią przeczytałem bym powieść Orbitowskiego obdartą zupełnie z takich dodatków.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
W tempie ekspresowym (bo książka czyta się sama) łyknęłam Święty Wrocław Łukasza Orbitowskiego. Oj, pisać to on umie! Doskonale portretuje postaci i pozwala czytelnikowi samemu wyciągać wnioski o ich cechach charakteru - to lubię. A poza tym zaletą książki są plastyczne opisy miejsc (choć Wrocławia nie znam, ale blokowiska - jak najbardziej) i naprawdę dobrze oddane emocje. Niestety, moja powieściowa imienniczka się zdecydowanie nie spisuje - przeżywam chwilowy napływ niechęci do własnego imienia...
_________________ Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
Za Święty Wrocław wzięłam się jakiś czas temu, pod wpływem waszych postów tutaj zdecydowałam się sięgnąć po jakąś książkę Orbita Umiejętności i dobrego warsztatu odmówić temu pisarzowi nie mogę, ale... No właśnie, zawsze jest jakieś, prawda?
Po pierwsze, tytuł. Czemu akurat Wrocław? Skoro autor jest jeśli dobrze pamiętam z Krakowa. Tam już nie ma blokowisk? Albo może jestem przewrażliwiona na punkcie swojego miasta ;P
A druga sprawa, to obraz świata jaki przedstawia czytelnikowi. Jest taki strasznie wulgarny. Widać to we wzajemnych relacjach poszczególnych osób, sposób w jaki się do siebie odnoszą. Zgoda, był to celowy zabieg. Ale nie musi mi się on podobać i głównie z tego względu ta książka ani trochę mi nie podeszła. Zastanawiam się czy sięgać po kolejne
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
I znalazłam, choćby: Zastanawiam się, ile razy musiałem odpowiadać na idiotyczne pytanie: czemu Wrocław? Za bardzo sugerowanie się tytułem? Niemniej jednak jak sięgam po książkę, która ma w tytule "Wrocław" to jakoś automatycznie oczekuję, że miasto stanie się jednym z głównych bohaterów, może niesłusznie
Ale jednego jestem pewna, jakbym spotkała Orbita w jakimś ciemnym zaułku to bym się go nieźle wystraszyła xDD
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Z drugiej strony, jako osoba z zewnątrz, mam wrażenie, że Orbitowi udało się całkiem nieźle oddać pewną specyfikę Wrocławia. Może jest ona widoczna tylko dla osób spoza miasta, dla jego mieszkańców wydaje się ona naturalna i niezauważalna?
Wulgarność? Tzn nie wiem jak Święty Wrocław ale w Tracę Ciepło nie przeszkadzało mi to w zupełności. Wręcz traktowałem to za coś oczywistego i może nawet niezbędnego żeby nadać powieść realności. Tak samo w Tracę Ciepło gdy akcja dzieje się w Krakowie też przeważnie odwiedzamy blokowiska. Odniosłem wrażenie, jakbyś miała "pretensje" do autora, że wybrał blokowiska zamiast na przykład Rynku i okolic, że pokazał tę najbrzydzszą część miasta.
Miałem w sumie się pytać czy warto po ŚW sięgać ale widzę, że chyba mi się spodoba.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
A druga sprawa, to obraz świata jaki przedstawia czytelnikowi. Jest taki strasznie wulgarny
jakoś nie zauważyłam, żeby ten obraz był strasznie wulgarny.
NIe mam też jakichś pretensji co do tego jak autor przedstawia Wrocław. Ot, akcja dzieje się we Wrocławiu czyli nigdzie. Jest i prestiżowe LO (a konkretnie bohaterka jest uczennicą tegoż), jest Rynek i okolicznej knajpy, ale żadne z tych miejsc nie ma jakiegoś specjalnego znaczenia - nie jest dobre ani nie jest złe. Po prostu jest.
Pamiętam jedną z odpowiedzi na pytanie "dlaczego Wrocław" jakiej udzielił podczas promocji powieści w Literatce: Bo W-w jest "miastem uniwersalnym", z każdego coś ściaga - kulturę z Krakowa, biznes z Wawki i Poznania" (to nie jest cytat, bo nie nagrywałam spotkania i nie próbowałam słowo w słowo zapamiętać, chciałąm tylko oddać sens). I było też coś, że akurat "Święty Wrocław" bo W-w kojarzony z różnymi rzeczami jakoś tak niekoniecznie właśnie ze świętością jest kojarzony. Ale tak naprawdę to mogło być Święte Dowolneinndużeemiasto.
Mówiłam już, że summa summarum książka mi się podobała? Choć zostawiła pewnien niedosyt owego Świętego Wrocławia właśnie. Bo samo czarne osiedle poeobało mi sie nna tyle, że chciałam je poznać trochę bardziej.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
jakoś nie zauważyłam, żeby ten obraz był strasznie wulgarny.
Zaczynam się zastanawiać czy to ja nie mam wyidealizowanego obrazu świata albo jego wizji w literaturze. Denerwował mnie język bohaterów, tak bardzo prostacki - szczególnie w wykonaniu dwóch szkolnych "koleżanek" Małgosi czy sama postać jej ojca... to wszystko składało się na obraz, który jedynie mnie irytował a w konsekwencji odpychał. Albo może to zbyt wierne odwzorowanie naszej rzeczywistości
Shadow napisał/a:
Z drugiej strony, jako osoba z zewnątrz, mam wrażenie, że Orbitowi udało się całkiem nieźle oddać pewną specyfikę Wrocławia.
Jak dla mnie to niczym specjalnym się nie wyróżniało i gdyby wyciąć poszczególne nazwy ulic, akcja mogłaby się dziać w dowolnym mieście Polski.
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Denerwował mnie język bohaterów, tak bardzo prostacki - szczególnie w wykonaniu dwóch szkolnych "koleżanek" Małgosi czy sama postać jej ojca... to wszystko składało się na obraz, który jedynie mnie irytował a w konsekwencji odpychał. Albo może to zbyt wierne odwzorowanie naszej rzeczywistości
stawiam na to ostatnie. Zdarzało mi sie spokać bezinteresownie wrednych ludzi, może nie aż tak jak Lucyna i Beata, ale mam świadomość, że takowe persony istnieją. Więc pozostaje kwestia czy chce się o takich ludziach czytać... A ojciec Magosi - zakompleksiony frustrat jakich pełno. Za to nie wiem czy bym gdziekolwiek spotkała taką parę jak Małgosia i Michał, więc pewnie dlatego z taką przyjemnością o nich czytałam. Choć ze świadomością, że taka miłość nie może się skończyć inaczej
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
A Czemu nie ? Wiem, że to nie jest dokładna odpowiedz ale prawdziwa chyba. To mogło być tutaj naprawdę każde inne miasto. to nie jest już Tracę Ciepło które bardzo bazuje na klimacie miasta. Za Wrocław może robić inne miasto
Metzli napisał/a:
. Jest taki strasznie wulgarny. Widać to we wzajemnych relacjach poszczególnych osób, sposób w jaki się do siebie odnoszą.
A życie ine jest prostacie i Wulgarne ? Zresztą nie wydaje mi się by ilość Wulgaryzmu byłą tutaj porażająca. Niektóre rozmowy nie mogły by się bez tego odbyć bo 2 wrogo anstwione osoby nie będą przebierać w słowach i tyle
Metzli napisał/a:
Ale jednego jestem pewna, jakbym spotkała Orbita w jakimś ciemnym zaułku to bym się go nieźle wystraszyła xDD
E tam do Rany Przyłóż.
Maeg napisał/a:
Tak samo w Tracę Ciepło gdy akcja dzieje się w Krakowie też przeważnie odwiedzamy blokowiska.
Tam nic się nie działo na blokowiskach nie przypominam sobie specjalnie no chyba że mi jakiś epizod umknął
Metzli napisał/a:
tak bardzo prostacki - szczególnie w wykonaniu dwóch szkolnych "koleżanek" Małgosi czy sama postać jej ojca...
Metzli napisał/a:
Po pierwsze, tytuł. Czemu akurat Wrocław?
A Czemu nie ? Wiem, że to nie jest dokładna odpowiedz ale prawdziwa chyba.
z perspetkywy czasu: dlaczego Wrocław? Żeby Orbitowski miał się z czego tłumaczyć w każdym wywiadzie Teraz pewnie sam niejednokrotnie myśli: dlaczego k... Wrocław????
ale tak Toudiku, Twoja odpowiedź jest jak najbardziej prawidłowa. W rozlicznych wywiadach, jakich Orbit udziela tak to mniej więcej (no, raczej więcej jak mniej) tłumaczy.
Można jeszcze zapytać: czemu nie Kraków, jak to do tej pory bywało? Bo pewnie już zaczynał mieć dosyć tej szufladki: krakowski pisarz. Podobnie Małecki "wyprowadza" a przynajmniej zamierza, swoją twórczość z Poznania. Już nawet Krajewski ze swoim Mockiem się wozi poza Breslau. Chyba nikt, a artysta w szczególności, nie lubi zaszufladkowania.
_________________ Recedite plebes! Gero rem imperialem
Można jeszcze zapytać: czemu nie Kraków, jak to do tej pory bywało? Bo pewnie już zaczynał mieć dosyć tej szufladki: krakowski
Z tego co mi się kojarzy z jednego z wywiadów z nim, zmienił miasto, żeby uniknąć tych ciągłych pytań "Dlaczego Kraków?", wybrał inne. Z tym samym skutkiem Takie pytania będą się pojawiać za każdym razem i są naturalne, według mnie. Jak biorę do ręki książkę, która ma w tytule jakieś miasto to instynktownie oczekuję, że będzie wiernie przedstawione. A w trakcie czytania będzie się miało wrażenie, że akcja mogła się toczyć tylko w tym mieście i nigdzie indziej. Np. Wrocław u Krajewskiego jest o wiele lepiej przedstawiony, zresztą przy czytaniu dochodzi frajda z odnajdywania konkretnych miejsc. Ale i sam autor bardziej związany z miastem.
Toudi, doceniam warsztat Orbitowskiego, Święty Wrocław to dobrze napisana książka. Nie podchodzi mi ze względu na sprawy, o których wspomniałam wcześniej, a które ty też cytujesz. I możesz pisać, że taka np. kreacja bohaterów, tworzenie dialogów tylko dodaje realizmu... i ja się z tobą zgodzę. Co nie zmieni faktu, że książka zacznie mi się podobać
_________________ Ale to mnie nie wzrusza
W mojej głowie wciąż susza
Bo parasol określa ich byt
Święty Wrocław to dobry Orbitowski , Tracę ciepło - doceniam warsztat i tyle, podobnie jak niektóre ostatnie opowiadania (Popiel Armeńczyk i coś afrykańskiego?) to już nie Orbitowski dla mnie
Lubię Orbitowskiego opisującego horror dnia codziennego, dla mnie najlepsza rzecz to Kacper Kłapacz.
Co nie zmienia faktu, że uważam go obecnie za jednego z najlepszych pisarzy w Polsce.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum