W tym czasie on też nie próżnował przyparł Michelle do ściany, a jego łapy zaczęły błądzić po jej ciele w poszukiwaniu piersi. Wtedy wbiła kły w jego szyję. Stęknął i wyprężył się, a chwilę potem poddał zupełnie zniewalającej go fali rozkoszy. Oszałamiające ciepło rozlało się po ustach i gardle Michelle, potem przelało się do przełyku i wreszcie rozpłynęło po wszystkich członkach wprowadzając wampirzycę w stan upojenia i rozkoszy.
Ile chcesz wypić?
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Prawdziwe upojenie. Czuła się tak jakby zapomniała czym jest picie świeżej krwi. Krew uderzyła jej do głowy, słyszała przyspieszone bicie serca chłopaka. Był słodki. Na jej twarzy pojawiły się zdrowe rumieńce. Piła dużo, tyle by młody stracił przytomność ale nie uśmiercała, rzadko kiedy tak robiła. Z kieszeni swojego płaszcza wyciągnęła małą strzykawkę z narkotykiem. Rano znajdą ćpuna wychłodzonego i nic nie pamiętającego. Standardowy chwyt w klubach. Jeszcze tylko kluczyki i na zakupy. Miała wyborny nastrój.
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Serce chłopaka powoli słabło, nagle zobaczyła. Chłopak przyjechał do miasta niedawno, wcale nie był bogatym japiszonem, był tylko parkingowym w jakimś lokalu, który zdecydował się pojeździć drogim samochodem i podrywać na niego panienki. Miał pecha, mieszkał w małym mieszkanku z kumplem, którego znał z liceum.
Kiedy miała już pewność, że stracił przytomność nafaszerowała go prochami. Kluczki, portfel i wszystko była gotowa.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Przykro mi, słodkich snów. Cmoknęła go w czoło i położyła tak by rano go ktoś znalazł. Wsiadła do samochodu. Zamknęła oczy. Poczuła gorącą krew krążącą w jej żyłach. Uśmiechnęła się otwierając oczy.
Harrodsie przybywam! Powiedziała zadowolona i ruszyła srebrnym Porsche w noc, na zakupy.
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
… Po chwili wampir się odezwał A masz ochotę na klub pełen ludzi i pewnie wampirów, z głośną muzyką czy może wręcz przeciwnie?. Zastanawiał się gdzie lepiej się udać, w Enclave of Hell pewnie pojawi się Mick, a na drugie spotkanie tej samej nocy nie miał ochoty.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
Powoli wychodziły schodami metra na ulice. Złość starała się zastąpić ciekawością- na ile to, co przed chwilą w metrze się wydarzyło, wpłynęło na życie 'na powierzchni'?. Miała nadzieje, że nie zwrócą na siebie zbytniej uwagi kogokolwiek ze śmiertelnych.
Wsparła się mocniej na wampirzycy siląc się na uśmiech.
-Jeszcze raz wielkie dzięki. -noga bolała ale to był jedynie dobry znak. Rana powoli zasklepiała się. - Nie wiem tylko, komu mam dziękować. Ja jestem Arline... -każdy moment odpowiedni, co by się przedstawić. Na wzmiankę o Fundacji skinęła głową twierdząco, po czym dodała
Zaopatruje Fundacje pod względem artystycznym... - odparła krótko. Nie była to odpowiednia pora by w szczegóły się zagłębiać. Zabierajmy się stąd
Rzeczywiście nie była to najlepsza pora na długie rozmowy. Tym bardziej, że już w oddali słychać było syreny radiowozów, najpewniej zbliżających się tutaj. Ktoś musiał wezwać policję słysząc strzały.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Morgan - przedstawiła się szybko - to dobrze. Trzeba o tym incydencie powiadomić Saint-Johna. Więc myślę, że najlepiej będzie jak pojedziemy wprost do Fundacji. Pewnie będzie miał kilka pytań. A poza tym tam cie opatrzą.
Szły tak szybko jak pozwalały na to obrażenia Arline i w końcu doprowadziła je do zaułka, na końcu którego ukryła swój motor w zagraconym pomieszczeniu. - Moment - mruknęła, puściła ją i zaczęła manipulować przy łańcuchu na odrapanych drzwiach, zza których wyprowadziła opływowy ciemno polakierowany motocykl z typu wyścigowych. Po raz pierwszy na jej twarzy błysnął uśmiech - Jeździłaś na czymś takim jako pasażer? - ustawiła bestyjkę przodem do wylotu zaułka.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Syreny radiowozów nie wróżyły nic dobrego. Całe szczęście, że dotarcie do motocyklu nie zajęło im zbyt dużo czasu. Na wzmiankę o rozmowie z Saint-Johnem zareagowała westchnieniem:
-Nie będzie zachwycony, oj nie...- na samą myśl o szczegółowej relacji z całego zajścia, którą pewnie będzie musiała mu zdać, robiło jej się niedobrze.
Wsparła się o ścianę budynku czekając aż Morgan wydostanie swój motor. Zanim stalowy rumak znalazł się tuż obok niej, rzuciła okiem na obrażenia. No tak, będzie musiała nieźle się pożywić, żeby straty w krwi uzupełnić...
-Ja mam tym jechać? - spytała zaskoczona. Dla niej motor kojarzył się z rasowym Harleyem-Davidson a nie wyścigowymi bestiami. - No dobra - nie pozostało jej nic innego jak zgodzić się - Tylko mnie nie zgub, jak będziemy przez miasto gnały - wysiliła się na uśmiech, choć do śmiechu jej wcale nie było.
- Jedyne o czym musisz pamiętać to to, żeby się mnie mocno trzymać. - wsiadła na motocykl i odpaliła go. - No wskakuj, trzeba wiać. - Póki co mruczał cicho. Nie boksowała bo i po co. Zresztą za dużo hałasów mogłoby zwrócić czyjąś uwagę zupełnie niepotrzebnie.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
-Postaram się pamiętać.... - usadowiła się za plecami Morgan obejmując ją w pasie. Oby tylko jej płaszcz w koła motocykla się nie zaplątał, bo daleko raczej nie dojadą... - Jestem gotowa. Jedźmy - ponagliła ją. Poczuła tylko lekkie szarpnięcie spowodowane ruszaniem...
- Enclave? Tylko wiesz, kogo tam spotkamy? - widocznie obaj pomyśleli o tym samym. - Może lepiej mały spacerek po nabrzeżach Tamizy? Ale zdecydowanie nie Enklawa... Po ostatniej wizycie wciąż jeszcze mi bębenku pulsują
Z zaułka wyjechały w miarę wolno i dopiero już na ulicy Morgan zwiększyła obroty. Obciążony motocykl nie rwał się jednak do przodu tak jak zwykle jadąc w miarę przyzwoitym tempem - czyli szybko ale nie na zabicie. Włosy zawirowały wokół twarzy a pęd wywołał lekki uśmiech na jej ustach. Taka jazda była jedną z niewielu rzeczy jakie po prostu kochała. Nie miała jednak czasu zbyt długo się nią zachwycać - trasa nie była daleka a poza tym miała wampirzycę ranną z tyłu więc kierowała się prosto w ulice prowadzące do Fundacji. Bez niepotrzebnego lawirowania.
- Fundacja! - zawołała na potrzeby wampirzycy skulonej za nią, gdy przed nimi ukazała się w końcu brama do Elizjum. - Już prawie na miejscu.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
Zdecydowanie wolała poruszać się tradycyjnymi środkami transportu, lub po prostu skacząc po dachach budynków. Wydawało jej się to i przyjemniejsze i nieco bezpieczniejsze. Z ulgą przyjęła przedzierająca się przez warkot silnika informacje, iż niemal na miejscu są. Dłonią odgarnęła czarne włosy do jej ust i oczu wdzierające się. Gdy Morgan zwolniła, mogła spokojnie wychylić się zza jej pleców, by upewnić się, czy faktycznie na miejsce dotarły.
Cierpliwie zaczekała aż bramy Fundacji się otworzą i wjechała do środka na przestronny dziedziniec. Motocykl po chwili zgasł, a Morgan zsunęła się zręcznie z niego. Najwyraźniej na chwile postanowiła go tu zostawić.
- Chodź - mruknęła do Arline - Trzeba, żeby ktoś się zajął dziurami po kulach. Nie wiadomo co "kundle" wpakowały do nabojów.
Zatrzymała się przy dziewczynie by w razie czego asekurować ją ramieniem. Druga ręka natomiast wsunęła się do kieszeni płaszcza skąd wychynęła po chwili uzbrojona w telefon. Morgan wcisnęła przycisk z numerem "1" pod którym zakodowany był numer "szefa" i zaczęła czekać na połączenie.
_________________ "- He he... You know what I like about rich kids?"
" [BAAM!] - Nothing..."
"- We're from different worlds"
"- That's not true..."
"Walk like an angel, talk like an angel... Devil in disguise"
- Spacerek wzdłuż Tamizy? A później romatyczna kolacja przy świecach? Kusząca propozycja. - wampir się roześmiał.
-No to jedziemy nad tą cholerną rzękę. Skręcił przy najbliżej okazji w stronę Tamizy, starał się jechać tak by nie przekraczać znacząco prędkości.
- Co myślisz o tym pomyśle, jednej, wielkiej, kochającej się rodzinki wampirów? - niespodziewanie zmieni Aodh zmienił temat.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
- Co myślę? Myślę to samo co o koegzystencji różnych gatunków jadowitych węży w jednym gnieździe. Może to i ładnie brzmi, uderza w podniosły ton i w ogóle, ale jest totalną utopią, kompletnie nie do zrealizowania. - parsknął - Bez znacznych sił tego by się nie dało zorganizować. Nowej kamaryli to tutaj chyba nie będzie, przez te kilka lat wszyscy stali się jak samotne samodzielne wyspy w oceanie, które tylko czasami się zderzają, ale nigdy nie zbiją się w kontynent... - mruknął na zakończenie.
- A kolacji przy świecach być nie musi, wystarczą neonówki. - odgryzł się Aodhowi.
Wybrali metro. Revy wybrała. Wychowała się w pobliżu Moskiewskiej stacji i szum pędzących wagonów przypominał jej dzieciństwo. Jechali bez celu, wysiadając na różnych stacjach i zmieniając kierunek jazdy, w efekcie końcowym wysiadając na drugim krańcu Londynu, gdzieś w okolicach Soho.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Słoneczko ? A teraz gdzie ? Zdaje się na ciebie - Dziś nie miał ochoty myśleć czy planować. Dzień był spontaniczny i ciekawy. Niech tak zostanie- Możemy się powłóczyć bez celu. Dzięki ci że mnie wyrwałaś z rutyny dnia. Było mi to potrzebne. Co ja bym bez ciebie zrobił. Jesteś warta swej wagi w złocie
-Przestań pieprzyć Tropex. Uderzyła cię w ramię. -Ile razy mam ci powtarzać, że słoneczko to ci mogę zrobić o tu ... Pokazała palcem pomiędzy brwi. -Arghh! Co za nudy...
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Rzeczywiście było nudno, a do tego wszystkiego ten deszcz. Było koło północy i żeby chociaż ktoś ich zaczepił, ale jak na złość nic się nie działo. Od czasu do czasu mijała ich taksówka trąbiąc jakby na przypomnienie, że przecież mogą się nią przejechać, jednak kiedy brakowało reakcji zawsze przyspieszała i niknęła gdzieś w strugach deszczu.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Choć przemokła do suchej nitki, nie przeszkadzał jej deszcz. Myśl, że mogłaby się przeziębić i dostać zapalenia płuc, nawet nie przemknęła jej przez głowę. Szła przed siebie, słysząc idącego dwa kroki za nią Tropexa. Czuła się zmęczona ... rozmową również.
_________________ "Life is a bitch and then you die."
Laura Roslin "Battlestar Galactica"
Nagle rozdzwonił się jej telefon. Kiedy spojrzała na wyświetlacz jak zwykle numer był zastrzeżony, ale dobrze widziała co to oznacza, wiedziała kto do niej dzwoni. Ktoś z Hotelu. Najpewniej sama Balalajka i mimo, że dziewczyna była bardzo odważna, to zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Może uda się jakoś dogadać?
Jeden dzwonek, drugi i telefon przycichł. Oznaczało to, że czeka na odpowiedź z jakiegoś miejskiego automatu. Przecież rozmowy komórkowe są nagrywane...
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nagle telefon jego przyjaciółki zadzwonił. Niby nic w tym dziwnego ale Torpex zauważył że dziewczyna była wręcz przestraszona. Coś nie dobrego się stało - Co jest ? jakiś problem ?
Ani troszkę mu się to nie podobało ta cała sytuacja- Mam ci pomóc? wiesz że możesz na mnie polegać. Tylko mi nie ściemniej że się nic nie dzieje. Dobrze cię znam i wiem że rzadko się boisz a dziś tak jest
- Jutro się przekonany jak reagują na siebie węże wrzucone do jednej klatki, o tak bankiet w Fundacji to właśnie taka chwila. Jestem tylko jak mocno już napięta jest granica, miedzy tolerowaniem się a wrogością. Będzie ciekawie - chwilę później Aodh znalazł miejsce gdzie mógłby zaparkować. Gdy już udało mu się zaparkować i miał pewność, że nikt się nie będzie czepiał, że w nielegalnym miejscu, wysiadł i dodał
- Tylko niczego nie popsuj wychodząc.
_________________ "Czytam, bo inaczej kurczy mi się dusza"
— Wit Szostak Bistro Californium
W słuchawce rozpoznała głos Balalajki Co się stało? zapytała bez nadmiernego zainteresowania, przecież w SMSie nie mogła napisać nic ważnego, prócz informacji, że poszło nie tak...
Zza rogu wyjechała szara furgonetka, z piskiem opon wzięła zakręt i w sumie nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że boczne drzwi były otwarte.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
- Moja wina, że jeździsz takimi zabaweczkami? - jęknął gramoląc się z auta i wyciągnął ręce w górę, żeby się rozprostować. - Następnym razem jedziemy moim... - mruknął i wciągnął głęboko w płuca zapach miasta.
- Nie wiem czemu, ale na tym mini sabacie trąci mi jakimś podstępem... Czyż jest lepszy sposób na objęcie władzy niż podczas takiego uroczystego bankietu? - westchnął zaniepokojony własnymi myślami - Trzeba się zastanowić, czy w ogóle się pojawić... A jeśli tak, to odpowiednio się do sprawy przygotować...
Furgonetka zatrzymała się jakieś piętnaście metrów od budki telefonicznej, po obu stronach ulicy stały zaparkowane samochody, które ciągnęły się przez całą długość ulicy. W zasadzie tylko jedno miejsce parkingowe było wolne, to za budką telefoniczną, jeśli patrzeć od furgonetki.
Za to w samochodzie dostawczym było jakieś poruszenie.
_________________ "I'm awesome"
"Two words: no tongues."
"I'm so happy for you I'm gonna go vomit now."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum