Chciałbym poznać wasze zdanie na temat przemiany materii. Jak to jest, że jedni potrafią na jeden raz wciągnąć "konia z kopytami" i nie przytyją ani grama, a inni zjedzą jogurt 0% tłuszczu i choć przebiegną 20 km, to ten jogurt i tak im się odłoży?
Pomysł na ten wątek wpadł mi do głowy po wypowiedzi Toudiego z innego tematu.
Toudisław napisał/a:
I nie wiem czy wiesz że jak biegasz to tyjesz ? Bo ciało poruszając się szybciej zyskuje masę
Eee... mógłbyś rozwinąć tę myśl?
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
Wraz ze wzrostem prędkości rośnie masa obiektu to wynika z teorii względności. Oczywiście przy bieganiu i grawitacji naszej planety należy to traktować w kategoriach humorystycznych
Wraz ze wzrostem prędkości rośnie masa obiektu to wynika z teorii względności.
Tylko podczas biegu twoje ciało będzie cięższe, kiedy sie zatrzymasz masa wroci do pierwotnej postaci, bądz nawet spadnie jesli poprzez bieg spaliles znaczne ilosci kalorii.
Przebywając w wodzie jesteś lżejszy, wychodząc z niej wracasz do normalnej wagi podobnie jak przy zaprzestaniu biegu.
Nie przytyjesz trwale biegając.
Czytałem gdzieś że aby przytyć 1 kg trzeba dostarczyć organizmowi, nadmiar 7000 kcal.
Nie wiem czy działa to równeż w odwrotną stronę , ale podejrzewam ze na podobnej zasadzie.
Co do przemiany materii nie znam się na tym jakoś szczegolnie pod wzgledem naukowym.
Moge jedynie napisać co osobiście o tym myśle i co oczywiście może okazać się hipotezą.
Otóż moim zdaniem przemiana materii zależy głownie od aktywności fizycznej, mówie to z własnego doświadczenia, na swoim organizmie. Kiedy jestem w ciaglym ruchu, czesciej chce mi sie jesc.
Martinus Jachus napisał/a:
a inni zjedzą jogurt 0% tłuszczu i choć przebiegną 20 km, to ten jogurt i tak im się odłoży
Takie coś jest raczej niezbyt mozliwe. Z mojego punktu widzenia.
Oczywiście każdy człowiek ma inaczej zbudowany układ pokarmowy, inne nawyki zywieniowe ktore tez w duzym stopniu decyduja o przemianie materii.
Jednak aktywnosc fizyczna potrafi zdzialac cuda, i nie zrozumiem czlowieka ktory powie mi ze gorzej czuje sie wtedy kiedy np. jezdzi na rowerze, niz wtedy kiedy siedzi przed komputerem.
Osoba majaca najgorsza na Swiecie przemiane materii moze ja poprawic przez wprowadzenie ruchu.
Osobiscie nie znam ludzi ktorzy są otyli, mimo tego ze sa aktywni fizycznie.
Zazwyczaj otyli ludzie sa sami sobie winni, bardzo czesto nieslusznie oskarzajac swoja przemiane materii.
Po prostu jedni muszą więcej inni mniej pracować nad swoim ciałem jesli chca utrzymywać kondycje i wzglednie szczupla sylwetke.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Nie jedna osoba mówi mi że jestem przypadkiem interesującym. Zapycham się słodyczami, czekoladą, wszystkim co najbardziej kaloryczne, obiady jem spore a kolacje jeszcze większe. generalnie... wszystko co najgorsze dla organizmu... a mam problem by przytyć. Ot, po takim obiadku u babuni (duuuużym obiadku) do przodu o 2kg... dnia następnego owych już nie ma
Ćwiczę? Skąd! Jedyny sport jaki uprawiam to 1,5h treningu raz w tygodniu w ramach w-fu (który mi się kończy) i rajdy po sklepach. Mogę to zgonić na nadmiar stresu w życiu codziennym przez uczelnię... ale tak było zawsze, od dziecka...
I skąd to się bierze?
Osoby, które mają nadwagę, najlepiej schudną ćwicząc i stosując odpowiednią dietę, chyba że ich problem leży w chorobach, zaburzeniach pracy tarczycy albo wad genetycznych... wtedy dochodzą leki. Ale bardzo dużo osób nie ma samozaparcia bo po tygodniu ćwiczeń nie schudło. Tak to jest jak nie zna się pracy organizmu
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Widocznie masz dobra przemiane materii.
No chyba ze palisz albo pijesz duzo, wtedy tez mimo tego ze sporo sie je nie mozna przytyc w wiekszosci przypadkow.
Poza tym jestes mloda.
Spokojnie po 30 przytyjesz. :p
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
nie piję za dużo, może kawy, i choć wysusza mocno to też nie piłam kawy od dziecka przecież tylko od LO. Nie palę.
Po 30. jak zacznę nieco tyć to będę więcej ćwiczyć To chyba najlepszy ze sposobów W zasadzie do trzydziestki wcale mi dużo czasu nie zostało o.o
_________________ ***Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone***
Kiedy człowiek umiera, dusza jego przez trzy dni siedzi u wezgłowia śmiertelnego łoża i stara się zwracać plecami do ognia.
Po trzech dniach pojawiają się aniołowie i prowadzą duszę nad most Czinwat... TanBlog
Masz poprostu małą wrodzoną skłoność do tycia, i nie ma co tutaj filozfować czy kawa czy fajki czy cokolwiek. Tak jak zawsze będa osoby z skłonnością do tycia tak i będe osoby z skłonnością wprost przeciwną. Rozkład gaussa.
Ja ma to samo. Łaczy się to też z szybką absorbcją wszelkich używek i krótszym czasem ich działania. I brakiem kaca jako bólu głowy.
Nie jedna osoba mówi mi że jestem przypadkiem interesującym. Zapycham się słodyczami, czekoladą, wszystkim co najbardziej kaloryczne, obiady jem spore a kolacje jeszcze większe. generalnie... wszystko co najgorsze dla organizmu... a mam problem by przytyć. Ot, po takim obiadku u babuni (duuuużym obiadku) do przodu o 2kg... dnia następnego owych już nie ma
Ćwiczę? Skąd! Jedyny sport jaki uprawiam to 1,5h treningu raz w tygodniu w ramach w-fu (który mi się kończy) i rajdy po sklepach.
Też tak miałem. Mogłem jeść i jeść i jakoś kilogramy nie przybywały. Te 1,5h WFu to wbrew pozorom dużo. Ja miałem 45 minut siłowni i 45 minut basenu, co tydzień. Efekt był taki, że nie zauważałem, że tyję, bo tyłem w 'mięśnie' WF się skończył, ruchu mało i efekt tego taki, że ważę 110kg Niby wyglądam na trochę mniej... ale
Jak to jest, że jedni potrafią na jeden raz wciągnąć "konia z kopytami" i nie przytyją ani grama, a inni zjedzą jogurt 0% tłuszczu i choć przebiegną 20 km, to ten jogurt i tak im się odłoży?
Nie wiem jak to jest, ale to strasznie niesprawiedliwe
Tanit napisał/a:
Ale bardzo dużo osób nie ma samozaparcia bo po tygodniu ćwiczeń nie schudło.
Bo człowiek by chciał widzieć efekty od razu, a tu kicha W jedne wakacje za czasów licealnych ćwiczyłam dzień w dzień bite półtorej godziny, nie drgnęła ani waga, ani centymetry. Nie czułam się specjalnie zmotywowana
Ja się nie dziwię że przytyłam dobre pięć kilo przez ostatnie parę lat, bo jem sporo (chociaż nigdy mi się nie chce policzyć ile kalorii dziennie, tak mniej więcej), a nie spalam wcale. Ja się dziwię że jako dziecko nie jadłam wcale, do dziś pamiętam jak wpychali we mnie jedzenie na siłę, wyglądałam jak dziecko z Oświęcimia, można mi było policzyć żebra przez bluzę i ciotka zażądała zaprowadzenia mnie do pediatry żeby potwierdził że się dobrze rozwijam - a mimo to miałam siłę do jeżdżenia na rowerze, łażenia po drzewach i ogólnego biegania. To jest dla mnie niepojęte
I czasem żałuję że nagle mi się coś odmieniło kiedy miałam 10 czy 11 lat i zaczęłam jeść, bo zapowiadała mi się fantastyczna modelkowa figura. Ale żałuję tylko trochę, bo i tak nie miałabym po kim urosnąć wysoka
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Ja się nie dziwię że przytyłam dobre pięć kilo przez ostatnie parę lat, bo jem sporo (chociaż nigdy mi się nie chce policzyć ile kalorii dziennie, tak mniej więcej), a nie spalam wcale. Ja się dziwię że jako dziecko nie jadłam wcale, do dziś pamiętam jak wpychali we mnie jedzenie na siłę
To chyba jakiś syndrom dzieciństwa, miałem dokładnie takie same doswiadczenia.
Zawsze chciałem wylewać zupe za kaloryfer :D W dziecinstwie mogłem nie spożywać nic przez długi okres czasu, nie czując przy tym głodu, czy jakiegoś osłabienia.
Teraz jest zupełnie inaczej , staram się jadać regularnie. Przemiane materii mam aż za dobrą, dosyć często odczuwam głód którego w dzieciństwie praktycznie nie znałem wcale.
_________________ ''Imagination will often carry us to worlds that never were. But without it we go nowhere''
Teraz jest zupełnie inaczej , staram się jadać regularnie. Przemiane materii mam aż za dobrą, dosyć często odczuwam głód którego w dzieciństwie praktycznie nie znałem wcale.
U mnie inaczej - owa magiczna przemiana materii trzyma mnie przy wadze 55 kg bez względu na to czym się żywię, jak bardzo regularnie, ile piję czy palę.
Głód czuję dosyć rzadko, a często zabijam go piwem i nikotyną. Natomiast jak już zabieram się za robienie obiadu to głodnieję totalnie i mam syndrom etiopskiego dziecka (nagle jestem bardzo osłabiony, kręci mi się w głowię aż nie zjem czegokolwiek).
Kaca również zwykle nie mam, gdy znajomi umierają jeszcze przez pół dnia, ja już robię coś do żarcia.
pozdrawiam
Ja nie bywam bardzo głodna (chociaż z domu na czczo nie wyjdę, nieważne czy jest 6.00 czy 12.00), jadam przeważnie z łakomstwa. Straszna sprawa. żeby wprowadzić jakąś dietę, musiałabym sobie chyba zamrozić czasowo kubeczki smakowe i znaleźć w życiu inne przyjemności
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Moje łakomstwo jest silniejsze od mojej silnej woli. Jakieś milion razy
Poza tym ja muszę mieć efekty i na przykład czuję się zmotywowana do zaczęcia tego cholernego A6W bo znajomej po tygodniu ubyło centymetr z talii - to już jest coś (póki co się boję zmierzyć stan aktualny )
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Poza tym ja muszę mieć efekty i na przykład czuję się zmotywowana do zaczęcia tego cholernego A6W bo znajomej po tygodniu ubyło centymetr z talii - to już jest coś
Ja znam swój organizm na tyle, iż wiem, że wtedy gdy mnie boli to efekty będą Mnie motywuje ból i przyjemność, która z niego wynika. Satysfakcja z danego sobie wycisku.
Jedni tyją, drudzy nie mogą przytyć, to świadczy o innej budowie metabolicznej. Problem jest dość złożony, ale polega na zaburzeniach hormonalnych. Ci co nie mogą przytyć, wytwarzają więcej hormonów tarczycy, które powoduje szybszą przemianę materii. Spalają wszystko co zjedzą i nie ma mowy o żadnych zapasach. Jedynie poprzez sport wagowo może im przybyć mięśni, ale nie tłuszczu. Choroby, które ich czekają, czy już mają, to nadczynność tarczycy.
Czy jeszcze kogoś to interesuje, to pociągnę dalej?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum