"Call of Duty: Black Opps 6" - trochę się obraziłem na tę grę. Chodzi przede wszystkim o niemożność samodzielnego sejwowania. Gram kampanię, bo nie tykam opcji drużynowych itp. Sam sobie sterem - to najlepsze. I w trakcie jednej misji nie wiem, co się stało. Niby przeszedłem ją już prawie całą - ginąłem, to się "wskrzeszałem" w miejscu ostatniego sejwu. I po jednej takiej śmierci wczytało mnie na początek misji. I nie chce mi się jej przechodzić jeszcze raz całej. Zwłaszcza że moment, kiedy zginąłem jest mocno irytujący - po korytarzu suną na mnie miny, które muszę rozwalać, jednocześnie poruszając się do przodu, aby za zakrętem korytarza utłuc gościa, który je na mnie puszcza. Strasznie opornie mi to szło. I teraz na myśl, że muszę powtórzyć całą misję, aby znowu dotrzeć do tego męczącego momentu - to mi się odechciewa. Ale nie wiem, przemyślałem już parę możliwości uporania się z tym fragmentem. Na początek - obniżyłem poziom trudności, czego się wstydzę. Może to przez to dostałem taką "karę"?
Gra fajna, ale szkoda, że w trybie kampanii nie ma otwartego świata. Rozpuściły mnie zarówno "Cyberpunk", jak i "Far Cry". I teraz mi jakoś "ciasno" jak mnie ma otwartego świata.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Elon Musk to zaiste współczesny człowiek renesansu. Można go wrzucić w każdy dział na tym forum. No i zna się na wszystkim. Współczesny i realny Iron Man. Fanatyk Wolności Słowa. A teraz się okazuje, że Gracz Nad Gracze.
W internecie trwa oranie Muska. Głównie dlatego, że ujawnił, jak gra po tym jak okazało się, że jest graczem topowym, idolem grających samczyków alfa. Z tym że jednak niekoniecznie.
Tu za wpisem polskiego gracza Piotra Weltrowskiego (to jest, robi on i inne rzeczy, ale dla potrzeb tego wpisu są one bez znaczenia).
Cytat:
Minęło dopiero kilka dni stycznia, a już mam chyba kandydata do samozaoranka roku. Nasz kochany Elon Musk. Jak może wam mignęło gdzieś, on się straszliwie próbuje identyfikować jako typ od granka. I w sumie nic złego w tym nie ma, że se tam wrzuci coś na X, że gra w gre i że gra jest super. Problem w tym, że on usilnie stara się przekonać świat, że jest graczem wyjątkowym, bo z lubością wrzuca jakieś screeny z rankingami, gdzie np. rzekomo znajduje się w top 100 czy nawet top 10 graczy na świecie w danym tytule, w sensie pozuje na typa, który w przerwach między zarządzaniem wielkim biznesem i lotami w kosmos pokonuje se z palcem na myszce 20-letnich Chińczyków grających po 20 godzin dziennie. No i oczywiście to już samo w sobie lekko śmierdzi, więc ludzie go tam duszą na tym ex-twitterku i piszą Elooon no weź no pokasz jak grasz, no nie bądź taki, pokaaaasz. No i pokazał. I zobaczyłem to. I O BOŻE DROGI.
I tu mały kontekst. Grał w Path of Exile 2. Sam napykałem w to z 200h, więc coś tam wiem o mechanikach i samej grze, ale żaden ze mnie wyczynowiec. Przez te 200h na softocore (możesz umierać po drodze) testowałem dwie postaci, z czego jedną mam w późnym endgame, poziom 82, o ile pamiętam. Tymczasem Elon zaczyna grać i pokazuje ludziom swoich 12 (!) postaci, które są niemal wymaksowane. Wbija na jedną z nich na poziomie 90 na trybie hardcore, czyli dobijając przez te minimum 150-200 godzin w teorii nie mógł zaliczyć ani jednego zgonu w tej trudnej skądinąd grze. Oczywiście ma tę postać tak wymaksowaną, że w gruncie rzeczy to nawet trudną nią zginąć. I nie ginie nią, ALE NA BOGA, każdy kto grał w to choć 5-10 godzin od razu skuma, że tu mamy typa, który gra na wymaksowanym przez kogoś innego koncie.
Kilka przykładów. Nasz Elon nie potrafi otworzyć mapy. W tej grze robienie map to jest coś jak oddychanie. Żeby dobić do tego 90 poziomu musisz zrobić prawdopodobnie kilkaset map, jak nie więcej. A on próbuje klikać na mapę z folderu - uwaga - ELON'S MAPS i totalnie dopiero próbuje skumać, co z nią zrobić, żeby ją uruchomić. Wygląda to, jakby mu jakiś Chińczyk maksujący postać opisał łatwiejsze mapy i dał je do specjalnego folderu, ale zapomniał powiedzieć, jak je uruchomić I jak już w końcu wchodzi na jedną mapę, to gra, jakby kompletnie nie znał mechanik zabawy. Nie zbiera najcenniejszych przedmiotów, biega przez 1,5 godziny z pełnym ekwipunkiem, nie potrafi skumać, że jak mu się kończy mana, to może kliknąć jeden przycisk, żeby ją uzupełnić, zamiast tego staje i przestaje walczyć w ogóle wychodzi z mapy nie kończąc jej non stop maszuje jeden klawisz, walczy ze ścianami, zamiast z przeciwnikami, żyje, bo ma gear wymaksowany i statsy, ale sam nawet uniku nie potrafi zrobić, nie mówiąc o jakimś kombosie, cały czas natomiast powtarza, jak to jest to najtrudniejsza, najbardziej hardkorowa mapa dla najbardziej hardkorowych graczy i tylko kilka osób na świecie tak umie OGLĄDAM I PISZCZĘ ZE ŚMIECHU. A najlepsze dopiero przede mną, bo ktoś go prosi, żeby pokazał swój gear (czyli te wszystkie czapki, zbroje, brońki, buty, które dodają postaci statsów). No i nasz Elon pokazuje, opowiadając przy tym, jak to zajebiście hardkorowo gra będąc na poziomie 90, choć gear ma znacznie słabszy. Zupełnie nie kuma, że w tej akurat grze poziom gearu nie jest istotny, bo liczą się wylosowane na nim statsy, poza tym nawet nie odnosi się do poziomu przedmiotów, a do poziomu, od którego można je ubrać na postać. No i szczytem jest, jak pokazuje swoje rękawice, absolutnie OP przedmiot unikalny, który wypada z chyba najtrudniejszego bossa w endgame, i to na jego wyższych poziomach. Rękawice, które są mokrym snem połowy grających w tę grę... I pitoli, że no tu to w ogóle ma tylko sprzęt 52 poziomu
Jest coś absolutnie przerażającego w tym, że typ, który ociera się o rządzenie światem, ma taki ego trip, że próbuje grać na wymaksowanym przez kogoś innego koncie w gre, żeby wrzucić do mediów społecznościowych screeny, z których wynika, że niby jest w jakiejś chorej topce graczy na całej planecie, a później inscenizuje centralnie teatrzyk, żeby to udowodnić i idzie w zaparte, choć absolutnie każda osoba, która zna grę, w którą gra, widzi, że on w niej może 5h spędził NIE DO WIARY.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Imo oni coś tam w tej Hameryce spożywają bo Elonowi tak peron mocno odjechał w momencie jak się mocno spiknął z Donaldem, a to nie jest przypadek żeby obaj mieli takie tripy bez żadnego wspomagania
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Banner Saga (w trzech częściach jedną fabuła) - świetna fabuła osadzona w quasi-nordyckim fantasy, skończenie tego daje ten sam rodzaj satysfakcji co przeczytanie dobrego cyklu fantasy. Walki są rozgrywane jako izometryczne taktyczne RPG, ale najważniejsza jest tekstowa fabuła która rozgrywa się w okienku dialogwym pomiędzy walkami, kiedy prowadzimy karawanę/karawany z tytułowym sztandarem przez góry i doliny. Niesamowita muzyka i oprawa wizualna inspirowana klasycznym stylem fantasy Disneya.
Slay the Princess - tutaj z kolei długo miałem na liście do sprawdzenia ale odrzucała mnie oprawa graficzna przypominająca trochę szkic adapteki mangi z liceum. W końcu przemogłem się i kurwa ta gra jest naprawdę znakomita, choć jedne przejście to zaledwie parę godzin. Całość oparta na dialogach, muzyce, element wizualny to właściwie lekko animowane storyboardy ale z czasem one również różnicują się i nabierają zajebistości. Gra właściwie na bardzo prostym pomyślę multiplikuje różne rodzaje horroru - od gotyckich opowieści o duchach do wręcz lovecraftowskich koszmarów, albo weirdowych taków w stylu Ligottiego. Cały czas jadąc na niesamowitym prostym pomyśle pięknie dowozi zniuansowaną opowieść.
Banner Saga (w trzech częściach jedną fabuła) - świetna fabuła osadzona w quasi-nordyckim fantasy, skończenie tego daje ten sam rodzaj satysfakcji co przeczytanie dobrego cyklu fantasy. Walki są rozgrywane jako izometryczne taktyczne RPG, ale najważniejsza jest tekstowa fabuła która rozgrywa się w okienku dialogwym pomiędzy walkami, kiedy prowadzimy karawanę/karawany z tytułowym sztandarem przez góry i doliny. Niesamowita muzyka i oprawa wizualna inspirowana klasycznym stylem fantasy Disneya.
Potwierdzam grałem w jedynkę kiedy to była nieoczywista indie gierka i dała sporo funu, szczególnie jak się porówna z wieloma tytułami AAA albo aspirującymi do tego miana. Kolejne części są w kolejce ale jak zawsze czasu brak
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Banner Saga (w trzech częściach jedną fabuła) - świetna fabuła osadzona w quasi-nordyckim fantasy, skończenie tego daje ten sam rodzaj satysfakcji co przeczytanie dobrego cyklu fantasy. Walki są rozgrywane jako izometryczne taktyczne RPG, ale najważniejsza jest tekstowa fabuła która rozgrywa się w okienku dialogwym pomiędzy walkami, kiedy prowadzimy karawanę/karawany z tytułowym sztandarem przez góry i doliny. Niesamowita muzyka i oprawa wizualna inspirowana klasycznym stylem fantasy Disneya.
Potwierdzam grałem w jedynkę kiedy to była nieoczywista indie gierka i dała sporo funu, szczególnie jak się porówna z wieloma tytułami AAA albo aspirującymi do tego miana. Kolejne części są w kolejce ale jak zawsze czasu brak
Koniecznie zrób sobie run przez całość, najlepiej longiem tak żeby przyjąc do jak jedną nieprzerywaną historie, warto. Ja chyba najbardziej lubię fabularnie drugą cześć, trójka trochę wydaje mi się trochę pospieszana i lekko niezbalansowana ale ostatecznie ładnie wieńczy i konkluduje całość. No i ogólnie rozwiązuje dużo znaków zapytania które były już w 1 części, chociaż też zostawia dość duże pole do spekulacji o niuansach tego świata.
Oto robię trzeci run BG3, czyli mam już 200h na liczniku, dojdzie kolejne 100. Tym razem nie fabuła jest moim motywem przewodnim, a mechanika, multiclass i cyzelowanie op buildu dla każdej postaci. Gram monkiem/thiefem i jest znacznie potężniejszy niż poprzednie dwa chary. Wtedy na średnim poziomie trudności do wielu walk podchodziłem parokrotnie, teraz na wysokim jak dotąd żadnej nie musiałem powtarzać, choć często jestem potem ledwo żywy. A dzięki możliwości respeca w dowolnej chwili cyzelowanie cały czas trwa.
Fabularnie też jednak zrobiłem coś nowego, gram postacią z backgroundem Dark Urge, czyli o morderczych instynktach, których pochodzenia przez amnezję nie pamięta. Domyślnie jest to true evil, kąpiący otoczenie we krwi, ale można też na każdym kroku się tym instynktom sprzeciwiać, co z trudem czynię.
Drużynę również wybrałem tym razem niemoralną: true evil Mintharę, half evil Astariona i neutral Gale'a, który dla ambicji zrobi jednak każde świństwo. I oczywiście moralnie ich uwznioślę.
U mnie rekord 258h do Skyrima należy i nie wiem czy kiedyś go pobiję jednak teraz za dużo jest gier za duży backlog żeby po kilka razy wracać do już ogranych tytułów.
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Oto robię trzeci run BG3, czyli mam już 200h na liczniku, dojdzie kolejne 100. Tym razem nie fabuła jest moim motywem przewodnim, a mechanika, multiclass i cyzelowanie op buildu dla każdej postaci. Gram monkiem/thiefem i jest znacznie potężniejszy niż poprzednie dwa chary. Wtedy na średnim poziomie trudności do wielu walk podchodziłem parokrotnie, teraz na wysokim jak dotąd żadnej nie musiałem powtarzać, choć często jestem potem ledwo żywy. A dzięki możliwości respeca w dowolnej chwili cyzelowanie cały czas trwa.
Fabularnie też jednak zrobiłem coś nowego, gram postacią z backgroundem Dark Urge, czyli o morderczych instynktach, których pochodzenia przez amnezję nie pamięta. Domyślnie jest to true evil, kąpiący otoczenie we krwi, ale można też na każdym kroku się tym instynktom sprzeciwiać, co z trudem czynię.
Drużynę również wybrałem tym razem niemoralną: true evil Mintharę, half evil Astariona i neutral Gale'a, który dla ambicji zrobi jednak każde świństwo. I oczywiście moralnie ich uwznioślę.
Ależ ci zazdroszczę. Nawet żartowałem z przełożonym ostatnio, że może wezmę miesiąc bezpłatnego urlopu. Zapytał, z jakiego powodu. Kiedy powiedziałem, "wiesz, jest taka jedna gra...", to zapytał, czy się dobrze czuję. Oczywiście, na bezpłatny nie mam co liczyć. Może do psychologa lub psychiatry pójdę i powiem, że ostatnio nic mi się nie chce...
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ja najwięcej godzin (setki) mam wygranych chyba teraz na Terraformacji Marsa i w sumie pykam głównie z AI, trochę na zasadzie pasjansa już . I chyba własnie przez to że wiem ile potrwa mniej więcej jedna rozgrywka, że będzie to mniej niż godzina, a w trakcie tur AI zetre kurze czy posegreguje papiery to składa się na to że summa sumarum najwięcej czasu na to przelatuje.
Setki, powiadasz? Mój steamowy licznik na CivVI pokazuje 1858. A pierwsze 2 lata grałem w to przez Epica, więc trzeba by doliczyć kolejne kilkaset. A to i tak nicość w porównaniu do Football Managera, w którego zacząłem pykać w najntisach :D
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Szok i niedowierzanie Football Manager 25 anulowany. Nie przesunięty, przełożony na później, a ska-so-wa-ny. Jak gram w to od ponad ćwierć wieku, nie pamiętam takiej sytuacji. Co za fakap. A pobrali już tysiące, o ile nie miliony pre-orderów.
Wiadomo było, że mają kłopoty z launchem nowego silnika, wcześniejsze komunikaty o przesunięciach premiery i ostatnio trwająca cisza nie wróżyły nic dobrego, ale żeby aż tak. Raczej spodziewałem się wydania okrojonej wersji. Trzęsienie ziemi w Anglii byłoby mniejszym zaskoczeniem.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum