FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat
Co teraz czytam? V2.0
Autor Wiadomość
Bibi King

Posty: 1846
Skąd: Stamtąd
Wysłany: 2024-12-17, 20:02   

Zacząłem "Umierając, żyjemy" Silverberga. Odłożyłem po circa 20 stronach, chociaż nie definitywnie. Po prostu chwilowo nie żre. Chyba znów zarzucę jakiegoś Szczerka, "Tatuaż..." ciągle czeka w kolejce. Aha, polecam "Kroniki dziwnych bestii" Yun Ge. Żaden ósmy cud świata, ale oryginalne, egzotyczne i chwilami fajnie zapętlone. I bardzo duży plus za pracę redakcyjną - przyjemna polszczyzna, zero literówek.
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 2006
Skąd: Bytom
Wysłany: 2024-12-26, 20:36   

antologia "Cztery pory magii"
Tym razem tylko cztery autorki z Hardej Hordy, każda w jednym opowiadaniu umieszczonym w innej porze roku. Z dodatkiem urban fantasy, wiedźm i różnych słowiańskich demonów.

Milena Wójtowicz "Cicha woda".
O przygotowaniach do ślubu rusałki z wijem (w ludzkich postaciach). I żeby nie zapomnieć uzgodnić/uprzedzić przed ceremonią - jakie zwyczaje panują w danej rodzinie.
Nawet w miarę, z lekkim poczuciem humoru i minimum jedną fajną postacią nie pierwszoplanową. Niedługie, więc humor się nie zdąży znudzić.

Magdalena Kubasiewicz "Żar i wicher"
Młoda wiedźma bierze zlecenie na odpędzenie południcy, a w tym celu musi się dowiedzieć w jaki sposób i z czyjej ręki zginęła. To moim zdaniem jest za krótkie, za szybko wszystko się dzieje i zbyt oczywiste. Klimacik byłby również fajniejszy, jakby się go dłużej tworzyło.

Aneta Jadowska "Listopadowe dzieci"
Tu już mamy rozwiązywanie zagadki zaginięcie trójki dzieci pełną gębą. Dla odmiany mam wrażenie, że autorka musiała poskracać, bo to i tak najdłuższe w zbiorku. A wydaje mi się, że mogło być więcej w samej końcówce, która rozwiązuje się za szybko. Ale wszystko wcześniej IMHO całkiem zgrabne.

Marta Kisiel "Jak długo trawi lew"
Gdyby nie to opowiadanie, to pewnie bym tylko wystawił ocenę na LC i zapomniał.
Początek taki, że zastanawiałem się czy dotrwam do końca. ... ale jak się już rozkręciło ... rzadko zdarza mi się śmiać na głos. ;-)
Pani autorka jedzie sobie równo po nerdach, pojawią sie i planszówki i stare zestawy Lego i oryginalny gameboy z poprzedniego wieku a na dokładkę świeżo odpicowana fabia w gazie i na alufelgach. ;-) ... jakie czasy - takie skarby ;-)
Całość to w pewnym sensie komedia omyłek wynikających z nie do końca rozumienia ludzi przez trzy ... hmmm osoby nienormatywnego pochodzenia/rasy (w ludzkich postaciach). ;-)
Twist numer dwa? jest już może nawet przebiciem bandy po której autorka jedzie, ale w tej konwencji właściwie uchodzi płazem (chociaż wychodzi, że jednak gadem ;-) ).
To opowiadanie zdecydowanie podnosi ocenę. (Chociaż możliwe, że nie wszystkim spasuje, bo jednak leci trochę "nerdowsko" a to pewnie nie do każdego "dotrze").

Na plus całości:
- słowiańskie duchy, demony, wiedźmy ... w głównych rolach i w pozostałych również, mimo czasów współczesnych
- dwa opowiadania z humorem, dwa na poważnie, czyli nie wszystko tak samo

Na minus w pewnym sensie - wszystkie opowiadania są z jakichś światów wykreowanych przez autorki już w innych książkach. Trochę przez to zbiorek wygląda jak "demo" - można się zapoznać i ewentualnie sięgnąć po coś więcej. Tym bardziej, ze przewijają się tu i ówdzie wspominki/wtręty do jakichś innych wydarzeń (z innych książek), zwłaszcza u pani Jadowskiej.
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
 
 
Shadowmage 


Posty: 3245
Skąd: Wawa
Wysłany: 2024-12-26, 20:59   

Mnie podeszło tylko opowiadanie Kisiel.
_________________
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 2006
Skąd: Bytom
Wysłany: 2024-12-27, 06:28   

Opowiadanie Marty Kisiel to tak spokojnie dwa oczka wyżej od pozostałych.
Ja mam słabość do wykorzystywania słowiańskich demonów, duchów, legend itp, stąd pewnie wyżej oceniam wszystkie. (Ktoś kto doprowadził do nie rozwinięcia "Legend Allegro" powinien stanąć i się mocno przed Perunem tłumaczyć)

W drugim zbiorku z serii jak na razie:
- opowiadanie pani Wójtowicz - słabsze niż w powyższym. Humoru mniej, mimo, że jest więcej i Sabinki i podobnych do niej. Może tu autorka dopiero szuka jak te historie ciągnąć i w jakim kierunku pójść ...
- opowiadanie pani Kisiel to dalszy ciąg właściwie tego co powyżej i nie obniża poprzeczki
c.d.n.
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23860
Wysłany: 2024-12-28, 10:00   

"Doskonałe państwo policyjne" Geoffrey Cain. Na koniec roku najstraszniejsza książka, którą przeczytałem w 2024 r. Nie było dla mnie żadnym objawieniem, że Chiny są państwem bardzo kontrolującym swoich obywateli. Ale objawieniem było to, na jaką skalę się to odbywa. Aczkolwiek autor zajmuje się tylko Ujgurami i ich totalną kontrolą, którą zafundowały im Chiny. Niemniej to jest mocno przerażające. Bo czyta się tę książkę, jak science fiction, ale tylko przez chwilę, bo nie ma tam nic z fiction. Chiny przegoniły najmroczniejsze wizje z fantastyki. Zaprzęgły najnowocześniejsze technologie do kontroli muzułmańskiej mniejszości. Totalna inwigilacja i totalna manipulacja. A autor opisuje głównie fakty sprzed pandemii. Zanim jeszcze wypełzł na światło dzienne ChatGPT i tym podobne potwory. Jeśli ktoś się do tej pory nie bał Chin to po przeczytaniu tej książki będzie przerażony. Albo martwy w środku. :mrgreen:
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
Romulus 
Imperator
Żniwiarz Smutku


Posty: 23860
Wysłany: 2025-01-07, 10:48   

Pierce Brown "Gwiazda Zaranna" - trzecia część pierwszej trylogii. Bardzo dobra, to najszybciej czytana przeze mnie powieść w 2025 r. :-P Nie czytałem jej w poprzednim wydaniu, albo zdążyłem zapomnieć, więc frajda nadal jest spora. Brown podlał fabułę - znowu - niezłą dawką emocji i kiedy kończę wyznaczoną porcję dzienną lektury, to ulegam rzadkiemu już odruchowi "no to jeszcze jeden rozdział" albo dwa. :)
_________________
There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
 
 
KS 
KS


Posty: 2989
Wysłany: 2025-01-08, 18:40   

Zmagam się z Przestrzenią objawienia Reynoldsa. To moje trzecie podejście, w poprzednich nie udało mi się wyjść poza 50 stronę. Teraz pokonałem 100, czołgając się po kilka stron dziennie, z masochistycznym uporem próbując zgłębić ten fenomen, polegający chyba na tym, że facet nie umiejący w literaturę pisze cegły, które mają grono adoratorów i nie jest to fantasy ani literatura młodzieżowa. Potykam się, upadam, wstaję. Pomijam już zwyczajne błędy, bo mogą to być typowe niedoróbki redakcyjne, ale co rusz trafiam na potworki stylistyczne albo zdania pozbawione sensu i przestałem się nawet zastanawiać, czy to wina nieporadności autora, czy nieogarniętych tłumaczy. Możliwe, że będzie to pierwsza książka, której czytanie zajmie mi więcej niż rok. Jeśli wcześniej nie spasuję.
_________________
Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
 
 
Trojan 


Posty: 12090
Skąd: Wroclaw
Wysłany: 2025-01-08, 23:31   

pierwsza połowa jest bardzo nieporadnie napisana/przetłumaczona (Grażyna Grygiel, Piotr Staniewski)
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4879
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2025-01-09, 11:43   

KS, jak MAGa lubię, to w ich książkach zdecydowana większość takich problemów to tłumaczenie/redakcja niestety.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
AM

Posty: 3072
Wysłany: 2025-01-09, 12:29   

Bierzemy najlepszych tłumaczy z rynku (choć oczywiście są na różnym poziomie), redaktorzy pracują dla wielu wydawców, więc albo czytasz tylko nasze książki (bardzo szczególny ich segment), albo cierpisz na wybiórczą ślepotę, albo większość "kulejących" przekładów to efekt "kulejących" oryginałów. Istnieje szansa, że dużo lepszy tłumacz zrobiłby Reynoldsa lepiej, tylko że ci rzeczywiście "the best" nie chcą tykać Reynoldsa i podobnych rzeczy nawet kijem.
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13673
Wysłany: 2025-01-09, 12:35   

Ptaki bez skrzydeł - Louis de Bernières

Dość monumentalne i epickie dzieło o upadku imperium osmańskiego. Rzecz wielopoziomowa, wieloaspektowa, mamy wiele perspektyw - poszczególnych bohaterów, małych społeczności, narodów, spojrzenie z boku na przemiany społeczne, kulturowe, obyczajowe, cywilizacyjne. I w tym wszystkim autor pochyla się nad człowiekiem. Powieść nasączona jest humanizmem, to główna oś obrotu.

Jednym z ważniejszych aspektów książki jest ukazanie świata w którym obok siebie żyli ludzie rozmaitego pochodzenie, wszelakich wyznań. Żyli w pokoju i wzajemnym szacunku, aż na świat przyszły rozmaite nacjonalizmy, patriotyzmy i inne fundamentalizmy. I zaczęła się rzeź i upadek.

"Ptaki bez skrzydeł" pełne są również humoru, bon motów, i błyskotliwych spostrzeżeń.

Początkowo nie mogłem wejść w klimat narracji i powieść mi się dłużyła, ale w pewnym momencie trybiki zaskoczyły i dalej poszło jak z płatka. Jakby co, nie poddawać się.

Bernières potrafi pisać, Marek Fedyszak świetnie go przekłada. Styl powieści określiłbym jako nieśpieszny, pełen wdzięku, elegancki, erudycyjny. Na wszystko jest tu miejsce, każda rzecz opowiedziana jest zupełnie.

Świetna rzecz, ale pewnie nie dla każdego.
10/10

Cytat:
"(...) podstawowymi zjawiskami wtórnymi towarzyszącymi powstaniu każdej religii są narodziny i rozkwit hipokryzji, megalomanii i skłonności psychopatycznych, a pierwszymi ofiarami ustanowienia religii są intencje jej twórcy."
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Tomasz 
Kain Czarny


Posty: 4879
Skąd: Skraj Nieba
Wysłany: 2025-01-09, 14:25   

AM napisał/a:
Bierzemy najlepszych tłumaczy z rynku (choć oczywiście są na różnym poziomie), redaktorzy pracują dla wielu wydawców, więc albo czytasz tylko nasze książki (bardzo szczególny ich segment), albo cierpisz na wybiórczą ślepotę, albo większość "kulejących" przekładów to efekt "kulejących" oryginałów. Istnieje szansa, że dużo lepszy tłumacz zrobiłby Reynoldsa lepiej, tylko że ci rzeczywiście "the best" nie chcą tykać Reynoldsa i podobnych rzeczy nawet kijem.


Patrz realnie jak kuleje tłumaczenie Wells. I nie chodzi mi o końcówki itd, bo to mi pasuje, tylko o konstrukcje zdań. To na pewno dałoby się poprawić. Parę recenzji nawet fajnych widziałem, porównywanie z oryginałem, itd.
Wydaje mi się, że trzeba po tłumaczach dłużej redagować. A nie cierpię na wybiórczą ślepotę. W różnych miejscach krytykuję takie rzeczy.
A z zagranicznej fantastyki w 80-90% chyba was czytam to nie wiem jak to wygląda gdzie indziej. Pewnie gorzej.
I przy okazji mi się Reynoldsa dobrze czytało akurat.
_________________
"Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
 
 
AM

Posty: 3072
Wysłany: 2025-01-09, 15:33   

Tomasz napisał/a:
AM napisał/a:
Bierzemy najlepszych tłumaczy z rynku (choć oczywiście są na różnym poziomie), redaktorzy pracują dla wielu wydawców, więc albo czytasz tylko nasze książki (bardzo szczególny ich segment), albo cierpisz na wybiórczą ślepotę, albo większość "kulejących" przekładów to efekt "kulejących" oryginałów. Istnieje szansa, że dużo lepszy tłumacz zrobiłby Reynoldsa lepiej, tylko że ci rzeczywiście "the best" nie chcą tykać Reynoldsa i podobnych rzeczy nawet kijem.


Patrz realnie jak kuleje tłumaczenie Wells. I nie chodzi mi o końcówki itd, bo to mi pasuje, tylko o konstrukcje zdań. To na pewno dałoby się poprawić. Parę recenzji nawet fajnych widziałem, porównywanie z oryginałem, itd.
Wydaje mi się, że trzeba po tłumaczach dłużej redagować. A nie cierpię na wybiórczą ślepotę. W różnych miejscach krytykuję takie rzeczy.
A z zagranicznej fantastyki w 80-90% chyba was czytam to nie wiem jak to wygląda gdzie indziej. Pewnie gorzej.
I przy okazji mi się Reynoldsa dobrze czytało akurat.


Patrząc realnie, wymieniasz znowu tytuł z bardzo szczególnego segmentu. Po pierwsze taki, nad którym większość tłumaczy nie chciałaby pracować. Po drugie taki, w przypadku którego 2 czy trzech redaktorów pierwszego wyboru stwierdziło, iż nie chce go robić. Ostateczny efekt nie ma związku z długością prac nad tekstem. Czasu było wystarczajaco dużo.
  
 
 
KS 
KS


Posty: 2989
Wysłany: 2025-01-09, 17:18   

AM napisał/a:
Istnieje szansa, że dużo lepszy tłumacz zrobiłby Reynoldsa lepiej, tylko że ci rzeczywiście "the best" nie chcą tykać Reynoldsa i podobnych rzeczy nawet kijem.

czyli nisko oceniasz warsztat Reynoldsa?
_________________
Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
 
 
Bibi King

Posty: 1846
Skąd: Stamtąd
Wysłany: 2025-01-09, 17:25   

Warsztat konkretnie Reynoldsa nie ma tu nic do rzeczy. Hasło "fantastyka" albo "SF" odstręcza wielu tłumaczy, bo niektórym się wydaje, że są stworzeni do lepszych rzeczy. AM o tym pisał, nie raz i nie dwa.
 
 
AM

Posty: 3072
Wysłany: 2025-01-09, 18:37   

KS napisał/a:
AM napisał/a:
Istnieje szansa, że dużo lepszy tłumacz zrobiłby Reynoldsa lepiej, tylko że ci rzeczywiście "the best" nie chcą tykać Reynoldsa i podobnych rzeczy nawet kijem.

czyli nisko oceniasz warsztat Reynoldsa?


Słabo oceniam warsztat większości pisarzy sf i nawet, jeżeli kogoś lubię lub cenię z tej grupy, to zazwyczaj nie za walory ogólnoliterackie. Oczywiście gatunek doczekał się również pisarzy przez duże "P", ale nie jest to zjawisko powszechne.

Bibi King napisał/a:
Warsztat konkretnie Reynoldsa nie ma tu nic do rzeczy. Hasło "fantastyka" albo "SF" odstręcza wielu tłumaczy, bo niektórym się wydaje, że są stworzeni do lepszych rzeczy. AM o tym pisał, nie raz i nie dwa.


Tym razem chodziło mi o tłumaczy z naszego poletka. Tek już jest, że o ile większość z przyjemnością pracowałaby nad tekstami Chianga czy Mitchella (lub coś w ten deseń), to już nie za bardzo Reynoldsa (lub całych legionów sfowych autorów).
 
 
Beata 
deformacja IU


Posty: 5408
Wysłany: 2025-01-09, 18:57   

Fidel-F2 napisał/a:
Początkowo nie mogłem wejść w klimat narracji i powieść mi się dłużyła (...)

Bardzo mię tym pierwszym wpisem (sprzed kilku tygodni) zaniepokoiłeś. Do tego stopnia, że odłożyłam lekturę. Może i lepiej, bo teraz mam pewność, że zasysa. :)

Ida przejmuje kontrolę Kjersti Halvorsen. W opisie stoi, że rzecz "o samotności, miłości, sztuce rozmowy i o tym, że nasze myśli nie zawsze są naszymi przyjaciółmi". Dodałabym jeszcze, że to książka o strachu i o tym, co jesteśmy w stanie zrobić, żeby to, czego się boimy, a podejrzewamy, że może się wydarzyć, powstrzymać. Narracja poprowadzona z kobiecego punktu widzenia, co ma znaczenie dla a) dla posługiwania się intuicją (statystycznie kobiety częściej się nią posługują, niż faceci), b) odczuwania strachu/niepokoju (odludne, ciemne zaułki nie są miejscami neutralnymi dla kobiet). Ponieważ akcja "dzieje się" po masakrze na wyspie Utoja, dochodzi jeszcze strach przed powtórką. Jedynym warunkiem brzegowym, który w społeczeństwie Idy i moim jest inny, to jednostkowe poczucie odpowiedzialności za współtworzenie tzw. dobra publicznego/społecznego.
Bardzo ciekawa lektura.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Fidel-F2 
Fidel-f2


Posty: 13673
Wysłany: 2025-01-10, 13:36   

Beata napisał/a:

Fidel-F2 napisał/a:
Początkowo nie mogłem wejść w klimat narracji i powieść mi się dłużyła (...)

Bardzo mię tym pierwszym wpisem (sprzed kilku tygodni) zaniepokoiłeś. Do tego stopnia, że odłożyłam lekturę. Może i lepiej, bo teraz mam pewność, że zasysa.
Owszem, im dalej, tym lepiej mi szło, jednak Mandolinę... postawię wyżej. Przy okazji, autor drobnym gestem powiązał Mandolinę... i Ptaki... w jedno.
_________________
https://m.facebook.com/Apartament-Owocowy-108914598435505/

zamaszyście i zajadle wszystkie szkaradne gryzmoły

Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 2006
Skąd: Bytom
Wysłany: 2025-01-11, 19:05   

"Żelazny sen" Norman Spinrad
Uff ...
Kurde, jak ocenić książkę, która żeby dobrze zadziałać, musiała zostać źle napisana ... ?
Powieść jest kwintesencją powieści szkatułkowej.
Ponieważ składa się z:
- przedmowy do fikcyjnej książki
- posłowia do fikcyjnej książki
- i samej fikcyjnej książki ... napisanej przez Adolfa Hitlera w innej rzeczywistości.
W tej rzeczywistości Hitler w latach 30tych wyjechał do Stanów, zaczął robić karierę rysownika do komiksów, następnie tworzył całe komiksy a skończył pisząc powieści z gatunku fantastyki.
2 wojna światowa nie wybuchła, ale komunistyczna Rosja przejęła wpływ na całą Europę.
I w takich realiach Hitler pisze książkę postapo, w której po wielkiej wojnie (oczywisty odpowiednik 1 wojny światowej), świat jest opanowywany przez mutantów i zostały tylko nieliczne enklawy z ludźmi "czystej rasy". ;-)
Główny bohater fikcyjnej powieści przechodzi w miarę taką samą drogę jak Hitler w naszej rzeczywistości. Jest trochę skrótów (udaje się przejęcie władzy od razu po puczu z piwiarni), brakuje sporo z historii 2 wojny światowej. Ale cała ta fikcyjna powieść to jest jazda na pełnej po fobiach, fascynacjach (jawnych i ukrytych) Hitlera, tego prawdziwego.
Idealnie zbudowani blondyni w skórzanych czarnych mundurach pod sztandarami ze swastyką podbijają świat i wyzwalają spod wpływu mutantów-dominatorów (Zind z którego pochodzą to na pewno odpowiednik Rosji, ale trudno nie mieć momentami wrażenia, że jednocześnie pełnią rolę zamienników za Żydów).
Armia nieskazitelnych blondynów jest coraz bardziej nieskazitelna i niepokonana, a mutanci coraz bardziej zmutowani, aż do pożygu (jedni i drudzy).
Na początku sens jakiś jeszcze był zachowywany, ale im dalej w las, tym większe bzdury gonią jeszcze większe.
I w tym fikcyjnym posłowiu od fikcyjnego redaktora, wszystkie te bzdury są wypunktowane.
Autor w przewrotny sposób zrobił właściwie trochę psychoanalizę Hitlera.
Ale przy okazji odhaczył kilka innych tematów:
- w jaki sposób ludzie potrafią pójść za kimś, i zachowywać się tak, jak sami nigdy by się nie zachowali. Jak bardzo można sterować ludźmi przy pomocy symboliki i pokazywania siły. To wbrew pozorom jest całkiem uniwersalne, bo wszak hasła o czystości rasy" konieczności wydalenia wszystkich nie pasujących do wzorca (imigrantów itp) nie są nam aktualnie czymś dziwnym. Budowanie mitów też nie jest nam współcześnie czymś obcym.
- ale też jazda po twórczości z fantastyki, która często nie trzyma żadnego sensu i opowiada historie w dokładnie taki sposób. Bo w tej fikcyjnej książce, alter ego Hitlera przechodzi typową drogę od zera do bohatera, głównie dlatego, ze gdzieś na początku znalazł "magiczny miecz" (tzn. tu historyczną buławę ;-) ). Przy czym on rzeczywiście przechodzi drogę praktycznie taką samą jak Hitler w rzeczywistości, co jest jednak mocno dające do myślenia ... ;-)
To posłowie jest w tej książce najlepsze. Ale, żeby odpowiednio wybrzmiało, trzeba przebrnąć przez tą fikcyjną książkę, której czytanie na serio męczy im dalej jesteśmy. I to raczej jest celowy zabieg autora.
Cholernie przewrotna książka moim zdaniem.
Ale IMHO do przeczytania tylko dla tych, którzy na serio chcą.
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
  
 
 
m_m 
Uchodźca

Posty: 2233
Skąd: Zewsząd
Wysłany: 2025-01-11, 19:19   

Aż mnie skusiło poszukać czy to mam no i mam.
Ale pokartkowałem trochę, coś tak bliżej końca i chyba nie dam rady tego przeczytać. Dzięki za ostrzeżenie.
_________________
quot libros, quam breve tempus
 
 
Typical_troll 
Ultio dei


Posty: 788
Skąd: Sośnicowice
Wysłany: 2025-01-11, 20:55   

Aż tak źle? A miałem zamiar ją przeczytać wkrótce, bo znam tylko "Aniołów raka".
_________________
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.
G. Orwell
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 2006
Skąd: Bytom
Wysłany: Wczoraj 15:24   

Typical_troll napisał/a:
Aż tak źle? A miałem zamiar ją przeczytać wkrótce, bo znam tylko "Aniołów raka".

To wszystko zależy jak zdefiniujesz "złe". I zależy jaki masz gust.
Tak jak pisałem - to ewidentnie jest celowy zabieg, bo do tego złego pisania odwołuje się potem w tym fikcyjnym posłowiu.
Ale jak dla mnie im bliżej końca tej fikcyjnej książki, tym bardziej wygląda jak mokry sen jakiegoś nastolatka piszącego na wattpadzie.
Ja uważam ten eksperyment za w sumie ciekawy - najpierw jest coraz gorzej pisany tekst, a później wypunktowanie co w nim jest złego, plus cała ta historia z rodzeniem się tego faszystowskiego ruchu opartego na czystym rasiźmie, sile i symbolice*, ale drugi raz by mi się tego czytać nie chciało i na pewno nikogo przekonywać do czytania nie zamierzam.

* to oczywiście nie jest książka historyczna, ale wykorzystuje (przetwarzając) trochę prawdziwych faktów z tego w jaki sposób Hitler doszedł do władzy. Chociażby ten mało znany epizod z nieudanym puczem w piwiarni w Monachium.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem, było posprawdzanie sobie niektórych rzeczy z historii.
Ale też mocno wszystko skraca. W sumie to dobrze, bo i tak dłużej bym pewnie nie wytrzymał i jednak olał czytanie. I tak pod koniec już trochę "przewijałem".
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
  
 
 
Typical_troll 
Ultio dei


Posty: 788
Skąd: Sośnicowice
Wysłany: Wczoraj 23:36   

Liczyłem, że objedzie się w ogóle bez odwołań do historii hitleryzmu a jeśli już taka będzie to zostanie zupełnie inaczej przedstawiona. Jesli dobrze Cię rozumiem, to jest powtórka z historii uzasadniona alternatywnym założeniem. Czyli sztuczka i powtórka, a to zniechecajace.
_________________
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.
G. Orwell
 
 
goldsun 
Szeregowy


Posty: 2006
Skąd: Bytom
Wysłany: Dzisiaj 6:31   

Typical_troll napisał/a:
Liczyłem, że objedzie się w ogóle bez odwołań do historii hitleryzmu a jeśli już taka będzie to zostanie zupełnie inaczej przedstawiona. Jesli dobrze Cię rozumiem, to jest powtórka z historii uzasadniona alternatywnym założeniem. Czyli sztuczka i powtórka, a to zniechecajace.

To znowu kwestia pewnie "na ile ta powtórka będzie dla ciebie powtórką" - na ile będziesz widzieć te wszystkie odpowiedniki w naszej rzeczywistości.
Bo ta historia wykorzystuje prawdziwą historię, ale ją zmieniając, skracając, upraszczając, a od odpowiednika roku 1939 historia tam w ogóle zrywa się ze smyczy i leci swoim torem. Przykładowo obozy są pokazane całkowicie inaczej (co uważam trochę za wadę, bo są mocno ułagodzone)
Jak znasz historię dojścia Hitlera do władzy, to będziesz widzieć, ze to jest ta historia.
Ale u nas się na historii uczy raczej tego co się działo od 1939 roku, to jak Hitler do władzy doszedł jest mocno pomijane. Więc możesz nie wiedzieć kogo odpowiednikiem są tutaj Waiffug czy Stag Stopa. Mimo, że rozpoznasz Rudolfa Hessa, Himmlera i Gobelsa.
I odróżniaj świat alternatywny w którym Hitler napisał fikcyjną książkę, od świata w samej fikcyjnej książce, który jest trochę inaczej alternatywny - nie zapominaj, że to jest opowieść w opowieści. Mimo, że Zind w fikcyjnej książce jest oczywistą Rosją, a np. Wolack to Polska. A ta niby wojna atomowa która spowodowała mutacje, to odpowiednik 1 wojny światowej.

Zastanawiałem się trochę "co autor chciał przekazać" (bo to jest książka która trochę prowokuje do myślenia) i tak mi wychodzi, ze trochę ostrzeżenie przed różnymi fanatyzmami, które mogą się narodzić jak tylko ktoś odpowiednio zdeterminowany (i pokręcony psychicznie) trafi na podatny grunt i czas. (Dlatego czytanie jej teraz wcale takie głupie nie jest, bo może i na mniejszą skalę ale takie "tworzenie wyznawców, przy pomocy prostych symboli i haseł" widzieliśmy przez ostatnie lata co miesiąc, oczywiście zachowując skalę i stopień fanatyzmu. Ale też symbole i hasła faszystowskie wróciły i bywają ponownie wykorzystywane w różnych miejscach i przez różnych ludzi.)
Z jednej strony jak się czyta te orgie fanatyzmu w tej fikcyjnej książce, to człowiek myśli "no przecież przesadza". Ale to wszystko jest pokazane po przerobieniu prawdziwej historii i wtedy do czytelnika dochodzi "przecież to się rzeczywiście działo" - wtedy następuje takie trochę "otrzeźwienie".
Wydaje mi się, że tak należy rozumieć pomysł Spinrada na tę książkę. Dlatego ta historia ma swoje odpowiedniki w rzeczywistości, żeby każdy je rozpoznał, ale nie trzyma się ich wszystkich kurczowo, bo tu nie chodzi o odwzorowanie historii tylko o bardziej uniwersalny przekaz wzmocniony pokazaniem prawdziwej historii.
_________________
Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun

Per ASperger ad astra
  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Katedra


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Nasze bannery

Współpracujemy:
[ Wydawnictwo MAG | Katedra | Geniusze fantastyki | Nagroda im. Żuławskiego ]

Zaprzyjaźnione strony:
[ Fahrenheit451 | FantastaPL | Neil Gaiman blog | Ogień i Lód | Qfant ]

Strona wygenerowana w 0,45 sekundy. Zapytań do SQL: 13