Ja uznałem, że muszę ją fizycznie dostać w ręce. Jutro odbieram w sklepie, będzie grane. Ale po tych kawałkach, które znam z koncertów (polskich i innych, z YT) i po dobrych recenzjach ostrzę sobie zęby na coś dużego.
Dziś wieczorem zapowiadają jakiś live stream z Londynu.
No i to wydanie na kasetach... Szkoda, że mój deck już nie bangla.
Bardzo zacny koncert. Bardzo.
Nowa płyta znakomita.
Cytat:
Coś gdzieś tam wyczytałem że już pracują nad kolejnym albumem
Jest na YT wywiad z Robertem sprzed dwóch tygodni, długi, 1,5 h, i on tam mówi, że jak w 2018 myślał o uczczeniu 40-lecia istnienia zespołu, to postanowił wygenerować kilka albumów w krótkim czasie - bo była dłługa przerwa, więc niech fani mają uciechę. To wszystko się oczywiście pokomplikowało z różnych powodów, ale w 2019 nagrali 25 albo 26 kawałków (większość zupełnie nowych, część wyciągniętych z przepastnych archiwów, ale oczywiście niepublikowanych wcześniej) z przeznaczeniem od razu na trzy albumy. Potem była pandemia, trasa koncertowa, zmieniały się koncepcje, postanowili zmienić dobór kawałków na "Songs of Lost World" (bo znajomi słuchacze podpowiadali, że płyta jest zbyt ponura), po koncertach na nowo nagrali większość partii instrumentów (m.in. wszystkie partie Simona), a Robert zrobił nowe wokale, po czym doszedł do wniosku, że jednak stare wokale będą lepsze itd. itp. No, trwało to, jak widzimy. Ale generalnie przekaz jest taki, że materiału mają mnóstwo i jest wola, żeby go w miarę szybko powkładać na kolejne dwie płyty. Brzmi to nieźle.
Regularny koncert, bite 3 godziny, kto w tych czasach gra takie?
Chłopaki są w doskonałej formie, aż miło słuchać i patrzeć.
No to czekamy na następne albumy.
Nie jestem wielkim fanem Opeth , po prostu lubię kilka ich płyt, dwie uważam za genialne.
Poprzedni album był nieciekawy i zwyczajnie nudny.
Tym razem na Last will and testament dostajemy troszkę death metalu z growlem oraz sporo lubianej przeze mnie typowo Opethowej melodyki i zwiewności.
Po dwóch przesłuchaniach stwierdzam że jest dobrze. Będzie słuchane.
MM jest u mnie pod kreską, jako człowiek, od czasu gdy poczytałem, co ma o nim do powiedzenia Evan Rachel Wood. Niemniej, parę jego pierwszych albumów to było WOW. Cake and Sodomy z pierwszej płyty do dziś siedzi mi w głowie.
Opeth to dla mnie terra incognita. Poczytałem, że kiedyś współpracowali ze Stevenem Wilsonem, co dobrze o nich świadczy. Ale na dłuższą metę musi być nużące, bo w tych melodyjno-rockowych partiach przypomina mi Dream Theater, którego płyty w swoim czasie niemożebnie mnie wymęczyły. Dam szansę i posłucham.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
W żadnym przypadku Opeth nie przypomina bezdusznych, megalomańskich i nużących płyt Dream Theater.
Przygodę z Opeth zacznij raczej od Pale Communion lub Sorceress
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum