Diuna 2 dla mnie lepsza od 1, mimo że nie wszystkie zmiany popieram.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Biała odwaga - Marcin Koszałka. Byłem ciekawy tego filmu, nie tylko z powodu histerii jaka panowała krótko wokół niego. Okazuje się, że to całkiem dobry film. Na prime jest podzielony na trzy odcinki po około 50 minut więc nie wiem czy i o co jest dłuższy od wersji kinowej, pomimo tego ma dobre tempo i sensowną fabułę. Trudna tematyka, która chyba nie gościła do tej pory w polskiej kinematografii (Goralenvolk a szerzej współpraca Podhala z okupantem; ja pamiętam przynajmniej tylko serial Trzecia granica), została pokazana w wyważony sposób. Bardzo dobrzy aktorzy, muzyka, no i zdjęcia, aż żałowałem, że całość bardziej nie zdryfowała w kierunku stylu Terrence'a Malicka
Powtórka z "Mission Impossible. Dead Reckoning, part 1". To zdecydowanie najlepsza część tej serii. Ale i najdłuższa i to jest jedyna wada. Przekombinowanie pod koniec z pociągiem było irytujące. Niemniej, doceniam scenariusz - jak na film akcji to wymyślili ciekawego Złola, czyli sztuczną inteligencję. Na dodatek jej cele nie są jasne, natomiast jasne są cele różnych ludzi, którzy próbują odzyskać kontrolę. I choć oglądałem drugi raz, to frajda wcale nie była mniejsza. Fajne, komiksowe kino, które zapożyczyło się trochę u "Person of Interest", ale to nic złego.
I kolejna powtórka. "Bowfinger" ("Wielka heca Bowfingera") - SkyShowtime Polska. Chyba trzeci raz oglądałem ten film. I nadal się bardzo dobrze bawiłem. Bo i lubię taką tematykę - to komedia o kręceniu filmu. Przez nieudolnego i tandetnego reżysera, z przypadkową ekipą i z wielką gwiazdą, która ma swoje problemy. Jednym z nich są kosmici, a drugim to, że nie wie, że gra w tym kręconym filmie. W rolach głównych Steve Martin i Eddie Murphy.
Film z 1999 r. I ma już swoją historyczną wartość, bo kilka wątków mogłoby dziś już nie przejść. Polecam. Albo i nie. Kiedyś pewnie obejrzę ponownie.
https://www.youtube.com/watch?v=SkbHfeWfxHw
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Złol czyli sztuczna inteligencja uwięziona na łodzi podwodnej i potrzebująca kluczyka? Serio? Już mi się nie chce w różne głupoty włazić fabularne, ale to kino nie działało i tyle. Ostatnie M:I było jednym ze słabszych w serii.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
A mianowicie?
To dopiero pierwsza część. Choć już sporo kart zostało wyłożonych. Jednak chyba nawet możliwość "przepisania się" Bytu na inne, "zewnętrzne" serwery została wyjaśniona w rozmowie w pociągu. Znowu: "Person of Interest" ogarnęło ten temat bardzo kompleksowo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jestem stałym czytelnikiem tego forum od lat. Chciałbym poznac Waszą opinie odnośnie filmu
"W nich cała nadzieja" niejakiego Piotra Biedronia. Czy tylko mnie ( i dwóm gościom na filmwebie) wydaje się, że Pan rezyser/scenarzysta przywłaszczył sobie pomysł, historię i niektóry motywy z opowiadania Roberta Sheckleya "Okrutne równania". Czy jednak to tylko zwykła inspiracja i niepotrzebnie sie przyp...am? Film leci na canal+, a opowiadanie widzę, że jest do przeczytania w necie. Naprawdę jestem ciekaw Waszej opinii.
No trochę długie: 1,25 h, ale za to na 8 miejscu najpopularniejszych filmów na platformie canal + w ostatnim tygodniu. A to chyba coś znaczy . A tak serio, to naprawdę interesuje mnie opinia starych (i młodych też) wyjadaczy sci-fi i nie tylko.
Biała odwaga Dooglądałem. Temat ma potencjał, ale spierdolone jest po całości. Jak to jest amatorskie i słabe na wielu płaszczyznach to szkoda gadać. 3/10
ale za to na 8 miejscu najpopularniejszych filmów na platformie canal + w ostatnim tygodniu. A to chyba coś znaczy
Nie wiem czy jesteś „załamany” moim wpisem (ja żartowałem z tym ósmym miejscem, że to coś znaczy. Po to była emotka, a następnie słowa „A tak serio”) czy gustem widzów canal+. Mniejsza z tym. Ciekawi mnie bardziej Twoja i innych opinia czy jest problem z oryginalnością scenariusza tego filmu czy to problem, mówiąc oględnie, z tyłka.
Przerwana lekcja muzyki. Sporo o tym filmie słyszałem w swoim czasie, ale jakoś nigdy na niego nie trafiłem. Teraz zupełnym przypadkiem, leciał sobie na Ale kino.
Porównanie do Lotu nad kukułczym gniazdem narzuca się samo, przez miejsce akcji. I choć ten film zdecydowanie nie ma mocy arcydzieła Formana, obejrzałem z zainteresowaniem. Złapałem się na tym, że wyłapywałem podobieństwa i w pewnych scenach spodziewałem się "powtórki z rozrywki", a w każdym razie próbowałem się dopatrzyć. Na szczęście ta historia poszła swoją ścieżką. Choć orgazmu nie było, ale dramatyzmu nie brakowało, a i obsada zacna, aktorsko udźwignęła zadanie.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Z cyklu: w starym kinie. Dwa filmy Davida Finchera.
"Fight Club" - sięgnąłem po ten film, ponieważ ostatnio kilka razy w innych produkcjach pojawiły się odniesienia do niego. Na zasadzie cytatu. "Jaka jest pierwsza zasada fight clubu?". Ostatni raz ten film oglądałem lata temu, może na studiach. Był jakiś szał na niego, ale dziś nie pamiętam, o co chodziło. A nie chciałem sięgać do żadnych tekstów na jego temat - tylko sobie przypomnieć poprzez seans. No i nie przypomniałem sobie. Oglądałem film z ciekawością, która wynikała głównie z tego: o co chodziło z tym filmem. I po obejrzeniu nadal nie wiem. Nie była to nudna powtórka. Ale po latach blask tego filmu mocno przygasł w moich oczach.
"Gone Girl" - ciarki mnie przeszły po plecach, kiedy zauważyłem, że miał premierę 10 lat temu. Niewiarygodne, bo miałem wrażenie, że całkiem niedawno. Pamiętam jeszcze, że byłem na nim w kinie dwa razy. Nadal oglądałem go trochę oczarowany. A to chyba najlżejszy film Finchera. Podoba mi się jego najważniejszy twist. Nie chodzi o zniknięcie Amy, ale o to, z czym się wiązało i jak się skończyło. Trochę przewrotne zakończenie, które mnie po prostu nadal kręci.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
Oczywiście ksiażka najczęsciej jest lepsza - poza wyjątkami (a troszkę ich się znajdzie - zwłaszcza w fanastyce)
A propos, zacząłem czytać Żołnierzy kosmosu, film lepszy? Mam wrażenie że to coś zupełnie innego
_________________ Beata: co to jest "gangrena zobczenia"?
Fidel-F2: Pojęcie wprowadził Josif Wissarionowicz
Fidel-F2: Jak choćby raz opuścisz granice rodiny, ty już nie nasz, zobczony.
Fidel-F2: Na tę gangrenę lek jest tylko jeden.
Próbuj. Przegrywaj. Nieważne. Próbuj po raz kolejny. Przegrywaj po raz kolejny. Przegrywaj lepiej
A propos, zacząłem czytać Żołnierzy kosmosu, film lepszy? Mam wrażenie że to coś zupełnie innego
Książka próbuje zwrócić uwagę na różne tematy (np. komu powinno przysługiwać prawo do głosowania).
Film jest z tego całkowicie wykastrowany i została głównie strzelanka.
W dodatku z typowym dla YA trójkątem bohaterów.
A przynajmniej tak to pamiętam, bo i czytałem i oglądałem dawno temu.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
Film to w większosći pompa z amerykanów i z samego Heinleina. Reżyseruje Verhoeven. Polecam poczytać o samym filmie i jakie cele przyświęcały reżyserowi. To nie żadna "strzelanka", tylko groteskowa parodia, ubrana dla niepoznaki w ciuszki blockbustera. Ubranie amerykańskich żołnierzy w mundury kojarzące się z nazistami nie było przypadkowe. Zresztą, jak ktoś kojarzy i rozumie twórczość Verhoevena, ten doceni.
"Sabrina" reż. Billy Wilder. Film z 1954 r. Po latach powstał remake z Harrisonem Fordem i Julią Ormond, który jest nudny. Film z 1954 r. to też zasadniczo nuda a fabuła to głupstwo. Gdyby dziś wyszedł, choćby i z obsadą porównywalną statusem (w oryginalnej grała Audrey Hepburn i Humpfrey Bogart) to wszyscy by ten film zjechali od stóp do głów. A na Netlixie wyciągnąłby jakiś rekord oglądalności i "rytulane" snobistyczne "ech, ten Netflix". Film po latach może bronić się bajkowością, ale chyba tylko tym. Ma urok i wdzięk, nie odbiorę tego, ale to po prostu głupiutka historia: córka szofera pracującego u obrzydliwie bogatej rodziny kocha się w jednym z bogatych synów, który jest lekkoduchem. Ten na nią nie zwraca uwaga. A ona wyjeżdża do Paryża - nie wiem w zasadzie po co. Wraca odmieniona i wpada w oko swojej miłości. A jego brat (który prowadzi firmę i jest stateczny, obowiązkowy i skupiony na pracy), który nie chce, aby kolejny romans młodszego zepsuł nadchodzącą fuzję stara się Sabrinę rozkochać w sobie i nakłonić do wspólnej ucieczki. Kończy się to tym, że on się zakochuje w niej, a ona w nim. Pewnie dałbym sobie spokój, gdyby nie obsada i reżyser. Ale ten film to głupstwo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum