Płaszcz i szpony. Integral I - Alain Ayroles, Jean-Luc Masbou Płaszcz i szpony. Integral II - Alain Ayroles, Jean-Luc Masbou
Historia łotrzykowska spod znaku płaszcza, szpady i jolly rogera. Zasadniczo mamy dwóch przyjaciół, lisa i wilka (jednak bardzo mocno spersonifikowanych - chodzą na dwóch łapach, noszą ubrania, rozmawiają po ludzku, walczą szpadami) w świecie zwykłych ludzi (jednak bohaterów zwierzęcych będzie więcej), ponadto bardzo szybko zbiera się wokół nich wianuszek postaci w zasadzie równie pierwszoplanowych. No i oczywiście mają przygody, klasyczne, ale też powykręcane, fantastyczne (fizyka świata przedstawionego różni się od naszej).
Rzecz obszerna - razem oba tomy to ponad pięćset stron - ale nie nudzi, czyta się z przyjemnością. Przygody wciągają, mnóstwo ciekawych pomysłów, sporo drobnych smaczków i fajnego humoru. Lekka, acz z rozmachem, prześmiewcza konwencja przygodowa. Przy tym czytelnik od czasu do czasu nakłaniany jest do jakiejś głębszej myśli, ale nie jest to główny sens tych albumów.
Wizualnie rzecz jest dopracowana. Rysunki dość szczegółowe, sporo się na ich dzieje, wykonane bez zarzutu, kolorystycznie bardzo przyjemne. Jest tu klimat, nastrój. Estetycznie wszystko tu do siebie bardzo ładnie pasuje.
Można to znaleźć Dumasa, Verne'a czy piratów z karaibów i pewnie coś jeszcze.
Nie rozpiszę się jak Fidel, ale gorąco zachęcam do przeczytania wątpię żeby się ktoś na tym tytule zawiódł (a przynajmniej ktoś kto pomimo wieku potrafi docenić dobrą przygodę).
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Historyjka w tonie post-apo. Prościutka, a mimo to niedopracowana, niezgrabna z kiksami logicznymi, niewiarygodną psychologią, z rozmytym finałem, tanim, bladawym przesłaniem. Nienowa koncepcyjnie, powtarza oklepane motywy bez jakiejś wartości dodanej. Narracja prymitywna, oczywista, bez niuansów i światłocieni. Graficznie rzecz uproszczona w zasadzie do poziomu schematu, bez jakiegokolwiek tła, bez szczegółów, bez przeszkadzajek. Być może to przemyślana koncepcja, ale nie wygląda, a jeśli nawet, do efekt jest słaby. Dla mnie, to rzecz po prostu brzydka i niedopracowana. Ten komiks to w zasadzie brudnopis, niedopracowany konspekt pomysłu i grafiki. To jest materiał, który wymaga mnóstwo pracy.
Czyta się to błyskawicznie. Raz, fabularnie to prymityw, dwa, wizualnie kompletnie nie ma czego oglądać, a trzy, komiks wydrukowany jest na grubym papierze toaletowym, który sugeruje obszerny tom a to raptem sto parę stron.
Miernota. Wydrukowany przez przypadek konspekt słabego pomysłu.
3/10
Xavier Dollo i Djibril Morissette-Phan "Historia science fiction" - bardzo ciekawa, przystępna historia tego, czym jest, skąd się wzięła fantastyka naukowa. Obraz pełni tu funkcję podrzędną w stosunku do treści. Autorzy skupiają się na fantastyce anglosaskiej, amerykańskiej i francuskiej. O reszcie wspominają również, choć nie tak szeroko i dokładnie. Na przykład o Lemie są raptem dwa kadry. Niemniej, to nie jest historia wszystkiego, komiks liczy niespełna 250 stron, z epilogiem Tomasza Kołodziejczaka na temat polskiej science fiction. Walor edukacyjny - ogromny.
Neil Gaiman "Uniwersum DC według Neila Gaimana" - tytuł mówi sam za siebie, choć są to raczej stare historie, począwszy od 1988 r. do 2009 r. Niemniej, sympatycznie się je czyta i ogląda. Czy coś wnoszą do czegokolwiek - nie wiem, nie sądzę. Ale i tego nie potrzebowałem. Lubię komiksowego Gaimana a w tym zbiorze są chyba wszystkie jego opowieści, które pisał o bohaterach mejnstrimowego DC.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum