Polskie seriale z Netflixa:
"Informacja zwrotna" - nowość, z wczoraj. I, muszę przyznać, wessało mnie. Choć znam powieść. Tylko pięć odcinków. Świetne recenzje w zagranicznych serwisach. Ale i bez nich ta produkcja sobie chyba poradzi. Arkadiusz Jakubik - co za gość. Serial jest wierny powieści, gubi jednak nieco narratorskiego monologu, ale to nie musi być chyba nic złego. Obsada jest świetna. A fabuła nienachalnie zwodzi widza. Nie wiem, sam, od słuchania/lektury powieści trochę czasu minęło i nie chcę być pewny, ale możliwe, że na ekranie ta fabuła wypadła lepiej niż na kartach powieści. https://www.youtube.com/watch?v=l03oeXdruRw
"Absolute Beginners" - również niezbyt długa produkcja, kilka odcinków, stosunkowo krótkich. Z prostą i wdzięczną historią, którą już chyba wszyscy kiedyś oglądali. Lato, jedno z TYCH lat, ostatnie, przed nowym etapem życia. I wszystko co się z tym wiąże. Ostatni odcinek w końcówce był nieco zbyt happy, jak na mój gust. Ale realizacja jest na wysokim poziomie, fabuła jest wdzięczna. Bez spoilerowania - żadnych większych traum, czy dramatów (te również są, ale jakoś tak złagodzone). Bohaterami są młodzi ludzie, ale doroślejsza obsada i wątki także są świetne. Generalnie, duże, pozytywne zaskoczenie.
https://www.youtube.com/watch?v=nlGd79hVBk8
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Też widziałem Informację zwrotną. Rzetelna robota choć od pewnego momentu oczywista. Celnie punktuje, może coś do kogoś dotrze. Mnie lekko ruszyło. Zwłaszcza, że znam osoby działające identycznie jak główny bohater.
Bodies to takie "Dark" dla ubogich. Obejrzałem bez bólu i dałbym 6/10, ale moją ocenę obniżają dziury logiczne w ostatnim odcinku i zakończenie ociekające tanim banałem i ckliwością.
Obejrzałem Hijack i jestem zawiedziony. Pierwsze trzy odcinki świetne a potem tendencja spadkowa. Zapowiadało się na coś niezłego, super intrygę a następnie chyba im powiedzieli "drugiego sezonu nie będzie, kończcie to" więc na szybkości zaczęli na odpierdziel kończyć wątki. Ehh
_________________ Moje marzenie z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów
To od początku było pomyślane jako miniseria.
"The Crown" - sezon 6A. Cztery odcinki. Uwielbiam ten serial więc jestem skłonny mu więcej wybaczyć. Może dlatego po obejrzeniu tej części finałowego sezonu nie jestem tak krytyczny, jak niektórzy. Na pewno błędem było podzielenie tego sezonu na dwie części. Pierwsza, krótsza, zamyka wątek księżnej Diany. A ona nigdy mnie nie cieszyła. Pamiętam, że byłem chłopięciem na progu studiów, kiedy umarła. Ale już wtedy byłem team Karol. A raczej team Korona Brytyjska. I wyśmiewałem histerię, którą jej śmierć wywołała. Cztery odcinki skupiające się na zamknięciu jej historii okazały się w gruncie rzeczy całkiem eleganckie, bez popadania w tabloid itp. Nie jestem tym zaskoczony, bo cały ten serial, choć kieruje światło na wstydliwe momenty historii Windsorów, to jednak pozostaje wierny monarchii i nie daje się wykorzystać jako republikańska amunicja. Co nie zmienia faktu, że te cztery odcinki były nudnawe jako całość. Dlatego błędem było podzielenie tego sezonu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Te odcinki były beznadziejne do tego stopnia, że chyba lepiej by było, gdyby odpuścili ten sezon.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Obejrzałem Hijack i jestem zawiedziony. Pierwsze trzy odcinki świetne a potem tendencja spadkowa. Zapowiadało się na coś niezłego, super intrygę a następnie chyba im powiedzieli "drugiego sezonu nie będzie, kończcie to" więc na szybkości zaczęli na odpierdziel kończyć wątki. Ehh
Drugi sezon? Po kiego Wacka? Toż cała ta kiepska historia miała potencjał co najwyżej na jeden i to krótki. Ewidentny przerost formy nad treścią. Nieraz jest tak, że serial fajnie się zaczyna, a im bliżej końca, tym coraz bardziej traci i "jedzie" kliszami.
szekspirowskie dramaty w ustach byłych górników.
Nie wiem, ja tam jestem "wychowany" na kromce chleba, więc dramaty angielskich górników mogą wywołać tylko pusty śmiech.
W Polsce niemal z dnia na dzień zamknięto cały przemysł wydobywczy w wałbrzyskim
"Z racji trudnych warunków wydobywczych, niskiej opłacalności wydobywania węgla, oraz czynników takich jak niska cena węgla, dekapitalizacja budynków, urządzeń oraz maszyn kopalń postanowiono zlikwidować Dolnośląskie Zagłębie Węglowe. W latach 1990–1993 zwolniono około 20 tysięcy pracowników zatrudnionych w wałbrzyskich kopalniach, co odbiło się głębokim piętnem na mieście. Upadek kopalń spowodował także upadek wielu przedsiębiorstw i instytucji działających na rzecz górnictwa. Upadły Przedsiębiorstwa Robót Górniczych, podupadła Fabryka Maszyn Górniczych „Wamag”. Obiekty kopalń w większości zostały rozkradzione, a resztki wyburzone. Likwidacja wałbrzyskich kopalń spowodowała bezrobocie strukturalne w całym regionie, z którego dojeżdżały tysiące osób do pracy w Wałbrzychu. Bezrobocie dalece przekraczało średnią dla Polski"
szekspirowskie dramaty w ustach byłych górników.
Nie wiem, ja tam jestem "wychowany" na kromce chleba, więc dramaty angielskich górników mogą wywołać tylko pusty śmiech.
W Polsce niemal z dnia na dzień zamknięto cały przemysł wydobywczy w wałbrzyskim
"Z racji trudnych warunków wydobywczych, niskiej opłacalności wydobywania węgla, oraz czynników takich jak niska cena węgla, dekapitalizacja budynków, urządzeń oraz maszyn kopalń postanowiono zlikwidować Dolnośląskie Zagłębie Węglowe. W latach 1990–1993 zwolniono około 20 tysięcy pracowników zatrudnionych w wałbrzyskich kopalniach, co odbiło się głębokim piętnem na mieście. Upadek kopalń spowodował także upadek wielu przedsiębiorstw i instytucji działających na rzecz górnictwa. Upadły Przedsiębiorstwa Robót Górniczych, podupadła Fabryka Maszyn Górniczych „Wamag”. Obiekty kopalń w większości zostały rozkradzione, a resztki wyburzone. Likwidacja wałbrzyskich kopalń spowodowała bezrobocie strukturalne w całym regionie, z którego dojeżdżały tysiące osób do pracy w Wałbrzychu. Bezrobocie dalece przekraczało średnią dla Polski"
pamietacie biedaszyby ?
Ja pamiętam, że pierwsze upadły nie kopalnie w których była nieopłacalność wydobycia, tylko właśnie te z których był największy zysk (tak, były takie). I piszę to na serio.
Bo był taki jeden chyba wiceminister przemysłu, albo górnictwa (nie pamiętam jak się wtedy ministerstwo nazywało), i zrobił typowo po PISowsku (chociaż był z tego co kojarzę z Solidarności, albo AWSu). Prawie z dnia na dzień wydał zarządzenie, że kopalnie mogą eksportować maksymalnie 30% swojego wydobycia, bo to "polskie złoto i nie będziemy go rozdawać za granicę" (komuś się kojarzy ze współczesnością?). A te kopalnie najlepsze, eksportowały po 70-80%. Za twardą walutę a nie jakieś złotówki czy ruble. Notabene - właśnie z tego powodu górnictwo było tak hołubione za komuny - bo węgiel można było eksportować za twardą, zachodnią walutę, co mocno ratowało wtedy budżet.
W Bytomiu, z 11 kopalń, co najmniej dwie eksportowały właśnie rzędu 70-80% wydobycia do Austrii. Kopalnia "Miechowice" była na 3 miejscu pod kątem przynoszonych zysków, w Polsce. Jak weszło zarządzenie to nie tylko nie mogły utrzymać zbycia na zachód, to jeszcze nie miały rynków zbytu w Polsce, bo tu już wszystko było obstawione przez inne kopalnie ... Jak się debile z rządu zorientowały po kilku miesiącach - do czego doprowadzili, to np. Austria już zakontraktowała import węgla z innych krajów. I te kopalnie przynoszące wcześniej największe zyski - padły jako pierwsze. Chociaż chodziły też pogłoski, że to rozporządzenie było celowe, po to, żeby niektóre kopalnie właśnie "wykończyć", żeby inni mogli coś przejąć.
Bytom tak jak Wałbrzych - został całkowicie zniszczony jako miasto przemysłowe przez pierwsze rządy Solidarnościowców (chociaż wcześniej też bywało różnie, żeby była jasność. Wspomniane "Miechowice" wcale z tych zysków aż tak bardzo nie czerpały, bo zyski były zabierane przez Centralę w Warszawie i przez tę Centralę rozdysponowywane na resztę Polski). I do dzisiaj się z tego nie podniósł. W latach 70tych do Bytomia przyjechało "za pracą w kopalni" jakieś 100tys (SIC!) ludzi ze wschodniej ściany. Jak kopalnie poupadały, ci wszyscy ludzie nie mieli co ze sobą zrobić, bo wcześniej te swoje gospodarstwa zostawili, więc nie mieli do czego wracać. A na miejscu nigdy się nie czuli "jak u siebie", bo to 1wsze lub max 2gie pokolenie. Ze zdecydowanie inną kulturą życia/pracy niż Ślązacy. Prawie jak problem z imigrantami, tylko na lokalną skalę. Wydaje mi się, że Wałbrzych przynajmniej nie miał tego problemu z wewnętrznymi imigrantami którzy nagle stracili wszystko - chociaż może się mylę.
Rząd któryś wspaniałomyślnie stwierdził, ze "to zorganizujemy SSE dla tych co stracili pracę w kopalniach i zakłądach pomocniczych" ... i zorganizowali ... w Gliwicach ... i to było wszystko co wymyślili.
Jak w Bytomiu panowało oficjalnie ponad 30% bezrobocie (realne pewnie sporo wyższe), to właśnie kończyłem szkołę i zaczynałem szukać pracy ... więc znam to z własnego doświadczenia, mimo, że nigdy do górnictwa mnie nie ciągnęło, więc aż tak bardzo mnie wprost ten problem nie dosięgnął. Do dzisiaj się czasami śmieję, że na 30 lat pracy, tylko 3 lata realnie przepracowałem w Bytomiu (nie liczę teraz pracy z domu). Cała reszta to było włóczenie się codziennie do okolicznych Piekar, Gliwic, Katowic ... jak jeszcze dojeżdżałem autobusami, to często razem z tymi niedobitkami górników dojeżdżających do swoich zakładów.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
szekspirowskie dramaty w ustach byłych górników.
Nie wiem, ja tam jestem "wychowany" na kromce chleba, więc dramaty angielskich górników mogą wywołać tylko pusty śmiech.
W Polsce niemal z dnia na dzień zamknięto cały przemysł wydobywczy w wałbrzyskim
"Z racji trudnych warunków wydobywczych, niskiej opłacalności wydobywania węgla, oraz czynników takich jak niska cena węgla, dekapitalizacja budynków, urządzeń oraz maszyn kopalń postanowiono zlikwidować Dolnośląskie Zagłębie Węglowe. W latach 1990–1993 zwolniono około 20 tysięcy pracowników zatrudnionych w wałbrzyskich kopalniach, co odbiło się głębokim piętnem na mieście. Upadek kopalń spowodował także upadek wielu przedsiębiorstw i instytucji działających na rzecz górnictwa. Upadły Przedsiębiorstwa Robót Górniczych, podupadła Fabryka Maszyn Górniczych „Wamag”. Obiekty kopalń w większości zostały rozkradzione, a resztki wyburzone. Likwidacja wałbrzyskich kopalń spowodowała bezrobocie strukturalne w całym regionie, z którego dojeżdżały tysiące osób do pracy w Wałbrzychu. Bezrobocie dalece przekraczało średnią dla Polski"
pamietacie biedaszyby ?
Zapominasz o jednym. Uzwiązkowienie. W Wielkiej Brytanii istnieje wciąż silny etos związkowy. Tak samo jak gdzieniegdzie w USA: ostatnie strajki aktorów i scenarzystów świadczyły o sile związków. I potwierdziły to, że z korporacjami mogą się siłować tylko związki, bo we wspólnocie siła.
Odnosząc to do "Sherwood" zapominasz o jednym. Właśnie o sile związków i jak w tą wspólnotę wbito klin. Raz, za sprawą tych "szpicli", po których pamięć została nawet 40 lat później. Tak samo jak potrzeba sprawiedliwości. Dwa, za sprawą łamistrajków. Te dwa elementy podzieliły tę społeczność i ją zraniły, straumatyzowały do tego stopnia, że urazy przetrwały tak długo. Szekspir? Jaki Szekspir? Jest tam w ostatnim odcinku bardzo ładna rozmowa między tymi, którzy w przeszłości podzielili się. Nie ma w niej wielkich przemów, jest żal, rozgoryczenie i zmęczenie. Ale nie ma też łatwej recepty w stylu "kochajmy się", raczej "porzućmy te urazy, bo z nimi niczego nie zbudujemy".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Problem ze związkami jest taki że one nie chcą zmian. To najbardziej skostniałe struktury, całkowicie ślepe na rozwój, zmiany.
Thatcher poszła na kolizyjny bo kierowała się logiką, my dzisiaj jesteśmy w podobnej sytuacji ale u nas nie ma logiki, jest populizm. Utrzymujemy górników bo są silnym związkiem zawodowym.
no ale to nie na ten wątek.
Oglądałem ostatni właśnie odcinek - i tą rozmową pomiędzy bohaterami każdej ze stron miałem na myśli "szekspirowsko". Nie chodziło mi o samą formę - a o to że te ich dialogi (choć świetne) to zupełnie nie pasuja do postaci. Czy to tak straumatyzowało te grupę społeczną ? kurwa, nie wiem. W Wujku zastrzelili chyba z 10 górników a raniono kilkudziesięciu
Problem ze związkami jest taki że one nie chcą zmian. To najbardziej skostniałe struktury, całkowicie ślepe na rozwój, zmiany.
Thatcher poszła na kolizyjny bo kierowała się logiką, my dzisiaj jesteśmy w podobnej sytuacji ale u nas nie ma logiki, jest populizm. Utrzymujemy górników bo są silnym związkiem zawodowym.
no ale to nie na ten wątek.
Oglądałem ostatni właśnie odcinek - i tą rozmową pomiędzy bohaterami każdej ze stron miałem na myśli "szekspirowsko". Nie chodziło mi o samą formę - a o to że te ich dialogi (choć świetne) to zupełnie nie pasuja do postaci. Czy to tak straumatyzowało te grupę społeczną ? kurwa, nie wiem. W Wujku zastrzelili chyba z 10 górników a raniono kilkudziesięciu
Jest taki serial dokumentalny na Disney+ i właśnie wczoraj oglądałem 11 odcinek 2 sezonu. Za tydzień finałowy. Nosi tytuł "Welcome to Wrexam". Opowiada historię jednego z najstarszych klubów piłkarskich w Anglii a może i na świecie. Właśnie z tego miasteczka. Klub spadł do czegoś, co u nas chyba jest czwartą ligą, ale w WB inaczej to się nazywa. Kiepsko sobie radził. Aż pojawili się dwaj rycerze na białych koniach: aktor Ryan Reynolds i aktor Rob McElhenney. Ci panowie, przy pomocy swoich inwestorów kupili ten klub. I serial opowiada o historii drużyny od tego momentu.
Ta produkcja jest genialnym zabiegiem marketingowym - pierwszy sezon cieszył się dużą popularością, drugi także i wiadomo, że będzie trzeci. Ale Ryan Reynolds to mistrz marketingu, do tego ma świetną reputację i udowodnił, że potrafi robić pieniądze (gin Aviation, sieć komórkowa itd.). Do klubu popłynęły pieniądze, zrobiło się o nim głośno a do tego doszło do ożywienia społeczności. Pojawili się tam nawet turyści.
I dlatego powołuję ten serial przy okazji wpisów o "Sherwood". Bo pokazuje, jak silna potrafi być społeczność i łączące ją więzy. A tym samym łatwiej mi uwierzyć w to, co pokazano w "Sherwood", tj. jak zdrady sprzed lat doprowadziły do "choroby" społeczności i głębokich podziałów i urazów. Z tym że "Welcom to Wrexam" jest bardzo pozytywnym, pogodnym dokumentem, premiującym właśnie wspólnotowość i ogólnie pozytywny przekaz. Dlatego dobrze się go ogląda. Nie znam się, więc to momentami jest dla mnie inny, lepszy świat. Dlatego polecam uwadze ten serial, niezależnie od "Sherwood". Od razu zaspoileruję, że "Wrexam" wyszło z ligi w tym sezonie. https://www.youtube.com/watch?v=yuiXCWk_TwQ
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Bookie - nowy serial komediowy od Chucka Lorre (twórcy Dwóch i Pół oraz Teorii Wielkiego Podrywu). Pierwszy odcinek pełen cameo i wprowadzania postaci, mniej śmiechu. Drugi nawet nie wiem jak szybko minął, wsiąkłem totalnie i świetnie się bawiłem. Gorąco polecam
_________________ Moje marzenie z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów
Wrexham to najstarszy walijski klub piłkarski (1864) a 3 w ogóle (za Angielskimi Sheffield FC i coś tam)
Oczywiście sporo się pisało o tym że RR inwestuje w klub piłkarski
Bookie - nowy serial komediowy od Chucka Lorre (twórcy Dwóch i Pół oraz Teorii Wielkiego Podrywu). Pierwszy odcinek pełen cameo i wprowadzania postaci, mniej śmiechu. Drugi nawet nie wiem jak szybko minął, wsiąkłem totalnie i świetnie się bawiłem. Gorąco polecam
Wrzuciłem na listę w HBO Max. Chuck Lorre nie zawsze trafia u mnie w humor, ale może mu się uda. "Dwóch i pół", ale z Charliem Sheenem, uwielbiałem.
m_m napisał/a:
Winni na Disneyu. Po trzech odcinkach stwierdzam że rewelacja.
P.S. nie dla homofobów.
Też mam na liście i początkowo myślałem, że to jakiś procedural BBC.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Zimowy monarcha" - 1 sezon. Dostępny w HBO Max. Adaptacja Trylogii Arturiańskiej Bernarda Cornwella. Średnio udana, należy napisać od razu. Spodziewałem się, że jednak po świetnym, żywym i realistycznym podejściu do adaptacji "Wojen wikingów" pt. "The Last Kingdom", ścieżka do sukcesu jest już tak przetarta, że tylko nią podążać. Początek sezonu był kulawy i zapewne porzuciłbym ten serial pod dwóch, trzech odcinkach, ale aż tylu premier i lepszych tytułów na rynku aktualnie nie ma. Jednak po trzecim odcinku jest już lepiej, ciekawiej. Choć nie ma szału. Fabuła na ogół zachowuje zgodność z powieściową, tyle że w książkach to wszystko po prostu lepiej wyglądało. Derfel, główny bohater, którego oczyma obserwujemy Artura i jego rządy, jest postacią nieciekawą. W książce też trochę czasu zajęło mu dojrzewanie, ale było to ciekawe - np. poprzez pryzmat kultu Mitry. Artur jest taki jak w powieściach - szlachetny i prawy i tak jak w książkach płaci za to cenę. Choć w powieściach było więcej intryg związanych z tym, że chce rządzić tylko tymczasowo: cały wątek Ginewry przecież na tym się zasadzał, o Lancelocie nie wspominając. Plusem serialu jest to, że nie odpala się w kierunku mitu i bajek. Nawet druidzka magia jest - jak w powieściach - pokazywana w sposób dwuznaczny. Tak samo jak chrześcijaństwo.
Nie wiem, czy zrobią sezon drugi - pierwszy kończy się nijako i bez emocji. Nie chodzi o brak cliffhangera, tylko takiego podsumowania tej fabuły i wyjścia na sezon drugi w taki sposób, żeby chciało się na niego czekać. Tu tego nie ma. Reasumując, ostatecznie serial nie był taki zły, jak się zapowiadał na początku, ale jednak wypadł poniżej oczekiwań. A szkoda, bo trylogia Cornwella jest jedną z najlepszych interpretacji mitu arturiańskiego, autor trzymał się realiów, opierał na źródłach historycznych (odnosił się do nich na koniec każdego tomu), fabuła miała niezłe tempo, ale nie takie szybkie jak w serii "Wojny wikingów". Zasługiwała na więcej, niż taką adaptację. https://www.youtube.com/watch?v=oZLAtg-yuPA
Powroty w AppleTV+:
"For All Mankind" - czwarty sezon, nie wiem czy już nie wspominałem. Ale wczoraj obejrzałem czwarty odcinek i jestem bardzo zadowolony, ponieważ wysoka forma tego serialu trwa nadal. Choć myślałem, że starzy bohaterowie odejdą w końcu do jakiejś galerii chwały. A tu wrócił zarówno Ed, jak i kilka innych postaci. W tym sezonie międzynarodowa ekspansja na Marsie trwa w najlepsze. Dojrzewają intrygi polityczne i obyczajowe, wszystko podane w dobrej proporcji. Przebieg alternatywnej historii zaprezentowany na początku sezonu jest znakomity i robi naprawdę dobre tło dla reszty fabuły. Science-fiction, jakiego w telewizji chyba jeszcze nie było. https://www.youtube.com/watch?v=kBcqdqYxZVg
"Kulawe konie" - nie chcę się rozpędzać z oceną, ale naprawdę po dwóch odcinkach sezonu trzeciego mam wrażenie, że mamy do czynienia z najlepszym sezonem z dotychczasowych. Fabuła rozkręca się bardzo szybko, w zasadzie już w pierwszym odcinku wszyscy bohaterowie są już w trybie akcji. Gary Oldman nadal na czele. Jego Jason Lamb to aktorska perełka. Szkoda, że Kristin Scott-Thomas trochę na uboczu, ale jeszcze cztery odcinki do końca. Drugi odcinek jest jeszcze lepszy od pierwszego. Gdyby Apple od razu wypuściło cały sezon to nie mam wątpliwości, że siedziałbym i oglądał całość w jeden wieczór.
https://www.youtube.com/w...LVg_D1cznE&t=3s
Jeśli macie możliwość wykupienia AppleTV+ to aktualnie od tych dwóch tytułów zacząłbym zapoznawanie się ze znakomitą biblioteką produkcji tego serwisu.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Jak się kupi płytę CD w MediaExpert do któregoś stycznia, to jest kod na Apple TV + na 3 miesiące za darmo - tak tylko mówię. Z nowości bardzo polecam świetne Lekcje chemii, a 5 grudnia ma być Czas krwawego księżyca.
Co się tyczy Kulawych koni, to zasługa powieściowej bazy, czyli w przypadku 3 serii Prawdziwych tygrysów. I Jackson Lamb, Jason to był Bourne.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Tylko trzeba mieć jeszcze apkę w telewizorze, chyba że na laptopie/komputerze, albo za pośrednictwem konsoli można oglądać. Tak, czy siak, warto. Zresztą, jak wspomniałaś, "Lekcje chemii", ale i "Fundacja", "Morning Show", "Ted Lasso", "Rozdzielenie", "Silos", "Czarny ptak", "Terapia bez trzymanki", "Teheran", no i moje ulubione "Pachinko". A i to jeszcze nie wszystko. Kilka miesięcy oglądania.
Wracając do "Kulawych koni", to znajomość z książkami zakończyłem po audiobooku pierwszej części i już nie planuję wracać. Serial mi wystarczy, bo ten humor na mnie działa. Na marginesie, wkurzało mnie porównywanie tej serii do powieści Johna Le Carre. Niczego im nie ujmując, to z twórczością Le Carre niewiele ich łączy. Poza Gary Oldmanem, który zagrał Smileya w znakomitej, kolejnej adaptacji "Tinker, Tailor, Soldier, Spy".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Tak, wszystko jest wyszczególnione w regulaminie:) Do listy seriali uzupełnionej wyżej przez Romulusa dodałabym jeszcze genialne Rozdzielenie. A te porównania Herrona do Le Carre to - myślę - przede wszystkim z powodu tematyki szpiegowskiej. Książki są znakomite, nie ujmując nic serialowi, nie rezygnowałabym z nich. Czwarta jest genialna (Ulica szpiegów).
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
"Ostatnie dni Ptolomeusza Greya" (AppleTV+). Długo się zbierałem do obejrzenia tego miniserialu. Chyba ponad rok. Potrzebowałem nastrojenia, bo wiedziałem, co to będzie, a nie należę do miłośników tego typu produkcji. Ostatecznie, okazało się, że oglądanie tej fabuły nie było męczące. Choć na początku wydawało mi się, że nie podołam. Samuel L. Jackson we wspaniałej roli. Serial nie stawia na żadne tanie wzruszenia, co może jest błędem, bo i ja go na zimno oglądałem. Z refleksją, że chyba wolałbym sobie strzelić w głowę, niż pozwolić, aby tak mnie starość pokonała. Fabuła bez żadnych morałów, ani przesłania. I chyba jedna z takich historii, które muszą się (we mnie) uleżeć. https://www.youtube.com/watch?v=C_T1IqlQba4
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Przypomnieliście mi, że muszę to nadrobić. Dzięki. Tylko Winnych skończę.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Wracając do "Kulawych koni", to znajomość z książkami zakończyłem po audiobooku pierwszej części i już nie planuję wracać. Serial mi wystarczy, bo ten humor na mnie działa.
U mnie na odwrót przesłuchałem dwa tomy w audiobooku, a obejrzałem tylko pierwszy sezon. Doceniam rolę Oldmana ale nie aż tak żeby oglądać drugi raz "to samo". Trzeci sezon trzeba będzie obejrzeć bo w audiobooku zdaje się dalej nie ma
_________________ W życiu - oczekujemy co najwyżej sporej porcji bezrefleksyjnej zabawy i przyczynku do dalszej zabawy.
Wracając do "Kulawych koni", to znajomość z książkami zakończyłem po audiobooku pierwszej części i już nie planuję wracać. Serial mi wystarczy, bo ten humor na mnie działa.
U mnie na odwrót przesłuchałem dwa tomy w audiobooku, a obejrzałem tylko pierwszy sezon. Doceniam rolę Oldmana ale nie aż tak żeby oglądać drugi raz "to samo". Trzeci sezon trzeba będzie obejrzeć bo w audiobooku zdaje się dalej nie ma
Mi się pierwszy sezon podobał bardziej niż powieść. Reszty częsci nie znałem, ale w drugim i w trzecim, jak na razie, te fabuły są po prostu ciekawsze.
"Winni" już za mną. Niezły serial. Niepodobny do produkcji Disneya. Choć trzeba przymknąć oko tu i ówdzie na niedostatki fabuły, to jednak całościowo oglądałem z dużą przyjemnością. Fabuła ładnie się wypaliła do końca. Z typowego heistowego questa zrobić tak elegancko pogmatwaną fabułę to jednak jest sztuka.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum