Nigdy nie przepadałem za YES.
Wkurzał mnie głos Andersona i pretensjonalność ich muzyki. Okazało się, że podszedłem do ich twórczości od złej strony.
Od kilkunastu dni katuję Close to the Edge, naprawdę zarąbista płyta, szkoda że tak późno ją polubiłem.
Tales from topographic oceans też fajne, chociaż ma nudne fragmenty.
Ale to chyba wszystko co polubię w twórczości YES, jakoś nie mam ochoty brać się za rzeczy wcześniejsze i późniejsze.
Mnie falset Andersona zafascynował na początku 70. właśnie dlatego, że tak odbiegał od od propozycji reszty frontmanów.
Pierwsze płyty zawierają krótkie rytmiczne kawałki, całkiem fajnie się ich słucha, np w samochodzie. Faza "symfoniczna" zaczęła się tak na dobre od Fragile, po dookoptowaniu Wakemana, a eksplodowała właśnie w Close to the Edge, uznawanym słusznie za jedno ze szczytowych osiągnięć progrocka. Tales też mnie wtedy rajcowały, teraz odbieram je inaczej, są tam fajne muzyczne pomysły, ale generalnie za bardzo męczą bułę.
Byłem też mocno zakręcony na punkcie późniejszej, z 77 roku, Going for the One. Suita Awaken to spokojnie poziom Close to the Edge.
Co do pretensjonalności, to zgoda jeśli chodzi o teksty. Bo co do muzyki - progrock, jaki grali, wtedy był na topie. Rozbudowane 15-20 minutowe kompozycje stawały się wzorcem z Sevres. Oni, King Crimson, Emerson Lake and Palmer, Genesis to był w pierwszej połowie 70 cream of the cream sceny rockowej.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Nowy album Stonesów bardzo mi się podoba. Nie znam się, ale pewnie nic do niczego nie wnosi i mam to w pompie, bo słucha się go rewelacyjnie. Panowie mogliby siedzieć już na swoich wyspach i wracać z nich, żeby obsługiwać swoją legendę. A im się nadal chce. Mój ulubiony kawałek z "Hackney Diamonds" - https://www.youtube.com/watch?v=pIGcxTYlg7o
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Spróbowałem Relayera i nie zajarzyło, to już nie jest to,
Słyszy się zmianę brzmienia, bo Relayer to ten album, gdy Patrick Moraz wskoczył na krótko za Ricka Wakemana, który akurat nie miał czasu, bo nagrywał swoją solową płytę. Relayer nie był najlepiej przyjęty, ale za to zakończenie utworu Gates of Delirium, ostatnie parę minut, zaczęło funkcjonować własnym życiem jako Soon i stało się na wieczność znakiem firmowym Yes.
https://www.youtube.com/watch?v=cGtjr-U5bT4
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Jako że jestem teraz uszami w country (ale nie tym "starym", tylko w "nowym"), to z listy przebojów wpadł mi w uszy wielki hicior, czyli cover "Fast Car" Tracy Chapman w wykonaniu Luke'a Combsa: https://www.youtube.com/watch?v=e6gf4AqJL4E
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum