Pewnemu rolnikowi żona robiła niesamowicie dobre kanapki, kiedy szedł robić na pole. Kanapki ze świeżego chlebka, ze świeżutkim serkiem, wędlinką, sałatką i innymi bajerami. Rolnik pewnego razu poszedł robić w pole, kanapki zostawił na kamieniu jak zawsze. Po kilku godzinach pracy zmęczony podchodzi do kamienia skonsumować kanapki, a tu ich nie ma! Następnego dnia żona znowu zrobiła mu pyszne, jak zawsze, kanapeczki, rolnik poszedł robić w pole, aby po kilku godzinach pracy zauważyć, że znowu mu ktoś zawinął kanapeczki! Wkurzył się rolnik i postanowił, że następnego dnia będzie patrzył zaczajony za drzewem, jak kto mu podwędza kanapki! Jak pomyślał — tak zrobił. Zaczaił się i patrzy — a tu wielki orzeł nadlatuje i porywa jego drugie śniadanie! Rolnik biegnie za nim. Biegnie, patrzy, że orzeł leci do lasu — rolnik za nim! Orzeł siada między drzewami, odpakowuje kanapki, wyciąga z nich zawartość, wyrzuca wędlinę, ser, sałatę i inne dodatki, bierze dwie kromki chleba, przykłada sobie do piersi i masując swoją klatkę piersiową woła głośno: "O kurwa! Jaki ja jestem pojebany!"
W zasadzie tak było, ale z drobnymi różnicami. Wybrałem się w piątek na zamknięcie sezonu w góry (Fidel, bierz kajecik i pisz), a że w środę trochę pośnieżyło, stwierdziłem że pojadę, rzecz jasna, w Tatry i pokręcę się tu i ówdzie bez skakania po turniach, bo śnieg, lód, ugór, krzaki i wilkołaki - wiadoma sprawa. Wyszedłem z Palenicy, przy wodogrzmotach Mickiewicza odbiłem na Dolinę Pięciu Stawów, podszedłem kawałek doliną, stanąłem pod Szpiglasowym Wierchem - przy wierchu zasnieżony w pizdu - stoję i dumam. Wydumałem sobie że kawalątek podejdę, bo dolne partie suche i ciepłe, co się może stać - i znajdę miejsce na kawę z lepszym widokiem. Raków nie mam, ale jak będzie źle, to zawrócę. Jak wydumałem tak zrobiłem, podszedłem, patrzę, lodu nadal nie ma. To jeszcze kawalątek. I jeszcze. Trochę śniegu, ale pod kontrolą, no to jeszcze kawałeczek. I jeszcze. I jeszcze. Zanim się zorientowałem, wspinałem się oblodzonym kominem po łańcuchach z włączonym GOD mode (Głupia Orcza Duma, bo po chuj zawracać jak tak dobrze idzie, full speed ahead and damn the torpedoes). Szło tak dobrze, że udało się wysmykać na przełęcz, a potem na sam wierch, i to bez złamań, skręceń i utraty zębów. Zejście Ceprostradą do Morskiego Oka to już była bułka z goblinem, potem kawalątek w dół asfaltem i w lewo - wężykiem, Fidel, wężykiem - niebieskim szlakiem z powrotem do D5S, tam ostro prawo na burt i Doliną Roztoki z powrotem na parking. Świetna trasa (planowałem jeszcze Wrota Chałubińskiego, ale wyglądały na oblodzone, a na Szpiglasowym wrócił mi rozum), Ork poleca, choć raczej poza sezonem - w pełni lata spodziewane wściekłe tłumy. Sam Szpiglasowy od D5S ciutkę wymagający, ale można się oswoić z łańcuchami jak kto nie miał przyjemności. Od Morskiego Oka trasa właściwie spacerowa.
tl;dr Wlazłem na jebutną oblodzoną górę bez raków jak ostatni debil, nevermore.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Tatry są co prawda na dalekim końcu moich zainteresowań bo
Stary Ork napisał/a:
w pełni lata spodziewane wściekłe tłumy
a poza sezonem
Stary Ork napisał/a:
oblodzonym kominem po łańcuchach
ale nie mówię, że nie, zanotować trzeba
W najbliższy wtorek ruszamy komunikiem (że bez artylerii i taborów a nie że konno), samotrzeć z Krynicy-Zdrój do Szczawnicy, przez Wierchomlę, od północy omijając Piwniczną, dalej przez Przechybę. Mamy nadzieję na śnieg zamiast deszczu.
W najbliższy wtorek ruszamy komunikiem (że bez artylerii i taborów a nie że konno)
Już trąbiłem wsiadanego, ale doczytałem i nastrój prysł (nie ruszam się bez artylerii). W każdym razie idźcie przez zboże, we wsi Moskal stoi.
Z Tatrami można się pozytywnie zaskoczyć, moje niedokładne obserwacje i pochopne wnioskowanie każą przypuszczać że letnicy preferują Tatry Wysokie - więc jeśli pojedziesz w środku tygodnia, wcześnie rano, i na przykład w Tatry Zachodnie, to jest nadzieja na mały ruch na szlakach. Bo pchanie się na Kasprowy w sobotę koło południa rzeczywiście ma znikomy sens.
Ale nie namawiam za wszelką cenę, bo wiesz, jak to jest z górami - dzisiaj Rysy, jutro Matterhorn, w kwietniu Kazbek, a za rok to już tylko K2 zimą.
Fidel-F2 napisał/a:
z Krynicy-Zdrój do Szczawnicy, przez Wierchomlę, od północy omijając Piwniczną, dalej przez Przechybę. Mamy nadzieję na śnieg zamiast deszczu.
Polecam raczki. I czekam na raport sytuacyjny, tamte góry są mi nieznane .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Jakoś początkiem października (końcem września?) weszliśmy z dzieciakami na Kotarz. Taki tam pagórek dla przedszkolaków. Mogę pokazać kilka obrazków:
Mała dygresja:
Proporcje są dziwne, bo niemal wszystkie moje foty cropuję z 3:2 na 5:4, albowiem jestem instagramową dziwką. No i odkryłem, że odbitki w tej proporcji po prostu wygodniej trzyma się w ręku. Między innymi z tego powodu uwielbiam też proporcje 1:1
Od Salmopolu szliście? Koło parkingu mają zajebongo pierogi Spellu, na trochę dłuższy spacer polecam Kotarz z Brennej: parkujesz w okolicach Skalnego Dworku (w pytę pizzę mają), drepczesz kawałeczek w dół, znajdujesz czarny szlak i ciśniesz pod górę - jest troszkę podejścia na początku, ale potem już tylko spacer grzbietem, po drodze jest trochę krajobrazów, w tym wieża widokowa; można odbić na Biały Krzyż i Salmopol albo przez Kotarz wrócić do Brennej - tyle że trasa raczej na cały letni dzień.
W ogóle ze wszystkich tych śląskobeskidzkich kurortów Brenna jakoś mi się najbardziej widzi (przynajmniej nie ma takiej komunikacyjnej padaki jak w Wiśle ani takich tłumów jak Szczyrk i Ustroń).
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Od strony Hołcyny (Brenna), rzut beretem jest zajebongo karczma z wykurwistym żurkiem w chlebku
Stary Ork napisał/a:
Spellu, na trochę dłuższy spacer polecam Kotarz z Brennej: parkujesz w okolicach Skalnego Dworku (w pytę pizzę mają), drepczesz kawałeczek w dół, znajdujesz czarny szlak i ciśniesz pod górę - jest troszkę podejścia na początku, ale potem już tylko spacer grzbietem, po drodze jest trochę krajobrazów, w tym wieża widokowa; można odbić na Biały Krzyż i Salmopol albo przez Kotarz wrócić do Brennej - tyle że trasa raczej na cały letni dzień.
W ogóle ze wszystkich tych śląskobeskidzkich kurortów Brenna jakoś mi się najbardziej widzi (przynajmniej nie ma takiej komunikacyjnej padaki jak w Wiśle ani takich tłumów jak Szczyrk i Ustroń).
Patrz wyżej A samochód zostawiamy przy Hołcynie.
Teren znam bardzo dobrze, bo za bajtla jeździłem na kolonie do Górek Wielkich.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Jest co prawda piątek, ale jednak koniec października, tłumów chyba nie będzie. Od poniedziałku spotykamy raczej sporadyczne jednostki. Trasa z Twojego kiedyś tam polecenia. Postanowilimy sprawdzić.
EDIT: W tygodniu o tej porze roku zwykle nie ma tłumów, ale Barania, a zwłaszcza Skrzyczne, to jest lep na niedzielnych turystów; Beskid Śląski w ogóle jest zadeptany do imentu, bo to jednak rzut suchym beretem od Bielska i aglomeracji, ale jest parę gór na które szczególnie trzeba się ustawiać w kolejce (Skrzyczne, Czantoria, Szyndzielnia/Klimczok, Równica) bo łatwo na nie dojechać i/lub mają kolejki linowe i siakąś infrastrukturę na wierzchu. Znajomy był na Czantorii w środę i maszerował w zwartej kolumnie .
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
jak w Chacie pod Skalanką wysłaliśmy posła LPR po wódkę do Zwardonia
Kurna, Fidel pisze do nas z roku 2005. Kupuj mieszkanie w Warszawie, ale nie bierz kredytu we frankach, nawet jak będę ci wciskali i proponowali, że w ramach promocji wszyscy pracownicy banku zrobią ci loda. Po połowie 2007 peron już odjechał i czekaj min. do końcówki 2009, a nawet do 2012, będzie minimum.
Apple tak, Amazon tak, Google tak, Microsoft tak. Yahoo nie.
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum