_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Mnie nie szkoda, bo historia ładnie się zamyka w tym sezonie. Wiadomo, że były plany odnośnie ciągu dalszego, ale takie zakończenie, jak tu zaproponowano też idealnie pasuje jako finał całej historii.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
The Bear sezon 2. Uwagi w sumie podobne, jak po pierwszym sezonie. Fajnie się ogląda tę sympatyczną historyjkę, mimo pewnych wad. Z tych ostatnich największą, co już chyba pisałem, jest nieznośnie amerykański dydaktyzm. I chyba to właśnie spowodowało, że serial FX wylądował na platformie Disneya, której polityka od lat opiera się na dogmacie, że film/serial powinien „uczyć i bawić”. Pomijając upór scenarzystów by nas, dorosłych widzów, wychować na porządnych ludzi, którzy „wiedzą, co się liczy w życiu”, mankamentem 2 sezonu jest nierówny poziom. Są odcinki znakomite, są i nudniejsze, jak ten z Kopenhagą.
Przeważają jednakowoż plusy. Mój poziom uwagi strzelał w górę, gdy na ekranie pojawiał się Jon Bernthal. Nie żebym się zakochał, ale gość mi pasuje. Gra aktorów to mocna strona tej produkcji. Weźmy taką JLC, która tu udowadnia, że jest faktycznie warta Oscara. No i za takie kreacje powinna być doceniana, a nie za jakieś shitowe „laseczki – paróweczki”. Kolejny plus to Matty Matheson i to kim jest na ekranie. Nikt tu nie zauważył, ale mnie, niestudzonemu poszukiwaczowi kulinariów na YT, nie mógł ujść uwagi pyszny żart twórców. Matty to niezwykle popularny mistrz kuchni, showman kulinarny, który akurat tu, na zapleczu restauracji, gra kolesia złotą rączkę, naprawiającego lodówki i przepychającego kibel.
I tą okrężną drogą dochodzimy do sedna sprawy: dlaczego ten serial tak wkręca? Bo pokazuje to, czym jako klienci różnych jadłodajni powinniśmy być z grubsza, dla własnego dobra, zainteresowani. Co się dzieje na zapleczu, zanim danie wyląduje przed naszym nosem. To dla nas egzotyka, która jest najmocniejszym atutem serialu. I tu uznanie dla twórców. Nie wiemy, czy naprawdę tak jest, jak nam to pokazują, ale wierzymy w to. Kupujemy ten teatrzyk. I dlatego odcinek 7 tak przykuwa do ekranu, mimo, że jego psychologiczny realizm niebezpiecznie zbliża się do poziomu Ulicy Sezamkowej. Bo tak z ręką na sercu, ile razy mamy okazję stołować się w trzygwiazdkowej restauracji (nie mylić z 3gwiazdkowym hotelem)?
Zakończenie wyraźnie sugeruje, że twórcy chcieli sobie coś zostawić na następny sezon. Będziemy czekać. Na razie zostało nam po emisji to, że z koleżanką małżonką wzajemnie zwracamy się do siebie per „szefie”.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
O Mathesonie dowiedziałem się dopiero po fakcie, czytając jakąś recenzję i żałuję, bo inaczej teraz na tę postać patrzę. Szkoda, że nie wiedziałem wcześniej, bo byłaby większa frajda.
A co do "dydaktyzmu" to mi nie przeszkadzał w ogóle. Każda z postaci dostała swoją drogę bohatera i zostało to zrobione bardzo ujmująco, szczególnie w przypadku Kuzyna, którego lubię od pierwszego odcinka. Nawet z wyjazdem do Kopenhagi wypadło to świetnie.
W ogóle dzięki temu serialowi inaczej patrzę na fine food. Wcześniej uważałem to za trochę snobistyczne i przerost formy nad treścią. Ten serial pokazuje to jako sztukę, ale nie abstrakcyjną, tylko taką szlachetnie użytkową. Cudowne. Swoją drogą, w przypadku fine wine nie miałem takiego poczucia, może dlatego że to temat mi bliższy z racji pogłębienia zainteresowań przez dobrą dekadę lub dłużej. Choć może właśnie dlatego powinienem też lepiej rozumieć fine food. Anyway, "The Bear" to serial który mi smakował i to bardzo.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
"Fundacja" sezon drugi. To jeden z tych seriali, które oglądam z zainteresowaniem i będę oglądał do samego końca mimo że nie wywołuje we mnie wielkich emocji. Ale jest tu porządna historia, choć mogłaby być żwawsza. Jest doskonała, miła do oka realizacja (Apple kasy nie żałuje na swoje produkcje, co ten sezon potwierdza). I w zasadzie, nie wiem, w którym kierunku ta fabuła się potoczy. Co jest dodatkowym atutem. A finał sezonu w zasadzie nie zawodzi. https://www.youtube.com/w...2V6b24gMg%3D%3D
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Mam z "Fundacją" ten sam problem, co z "Pierścieniami władzy" - no ładne, ładne, ale ani trochę nie angażuje emocjonalnie. Nie interesuje mnie rozwój intrygi, los postaci, cokolwiek. Efektowna wydmuszka. Po pierwszym sezonie nie pamiętam kto i po co tam robił cokowiek, więc mam małą motywację do ciągu dalszego.
"Fundacja" bardzo dobra.
Ale na Apple znalazłem inny ciekawy serial, "Odmieniec", na podstawie horroru wydanego niedawno przez MAGa. Dawkujemy sobie z żoną powoli, całości jeszcze nie, ale z każdym odcinkiem robi się coraz lepiej.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
.
Ale na Apple znalazłem inny ciekawy serial, "Odmieniec", na podstawie horroru wydanego niedawno przez MAGa. Dawkujemy sobie z żoną powoli, całości jeszcze nie, ale z każdym odcinkiem robi się coraz lepiej.
Na razie obejrzałem pierwszy odcinek. Fabuła prezentuje się jako zbieżna z powieścią, co nie dziwi, bo LaValle chyba mi mignął jako (współ)scenarzysta. Obejrzę całość. Raz, że powieść mi się podobała. Dwa, że lubię aktora w roli Apolla od momentu, kiedy go zobaczyłem w "Atlancie".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
.
Ale na Apple znalazłem inny ciekawy serial, "Odmieniec", na podstawie horroru wydanego niedawno przez MAGa. Dawkujemy sobie z żoną powoli, całości jeszcze nie, ale z każdym odcinkiem robi się coraz lepiej.
Na razie obejrzałem pierwszy odcinek. Fabuła prezentuje się jako zbieżna z powieścią, co nie dziwi, bo LaValle chyba mi mignął jako (współ)scenarzysta. Obejrzę całość. Raz, że powieść mi się podobała. Dwa, że lubię aktora w roli Apolla od momentu, kiedy go zobaczyłem w "Atlancie".
Ja czekam na całość by obejrzeć sezon za jednym posiedzeniem. Również podobała mi się książka a aktor niezły. Widziałem go w "Judas and the Black Messiah", film nudny ale jego rola niezła
Fabuła prezentuje się jako zbieżna z powieścią, co nie dziwi, bo LaValle chyba mi mignął jako (współ)scenarzysta.
Chyba jest też narratorem z offu w kolejnych odcinkach. Takie coś mi mignęło na napisach.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum