Ok, dzięki za odpowiedzi. Król Bezmiarów zamówiony, potem się zobaczy.
Król to ciężka lektura, sam mam dobre wspomnienia (kilkukrotnie przeczytane, ale to było 20+lat temu) ale osoby ze świeższym spojrzeniem mówią że już mniej ...
"Król Bezmiarów" i "Północna Granica" są do odsłuchania na Storytel. Nie planowałem czytać, ale może sobie posłucham za jakiś czas. Zapewne dodadzą pozostałe tomy.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
To znaczy Król z tej trójcy co wspomniałem, to zdecydowanie najmniej mi podszedł, ale jednak jakoś podszedł. Najlepsza jest zdecydowanie Pani Dobrego Znaku, ale klimat Grombelardzkiej też całkiem fpytny.
Team GL i PG. Co prawda po Legendzie czuć, że to opowiadania połączone w powieść, ale i tak z całej Księgi Całości najbardziej mi się podobała. A najlepszy Kres to "Piekło i szpada".
Naprawdę, nie należy ufać apostołom prawdy. Naprawdę kłamcę zdradza podkreślanie prawdy, jak tchórza zdradza podkreślanie waleczności. Naprawdę wszelkie podkreślanie jest formą skrywania albo oszustwa. Formą narcyzmu. Formą kiczu.
"Oszust", Javier Cercas
czyli jednak cykl pozostanie nieskończony
to tyle jeśli chodzi o czarny humor... Szkoda chłopa...
_________________ Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz [Stary Ork]
Zaginiona to zamknięte środowisko, coś jak oddział zamknięty krążący wokół Czarnej Dziury Szaleństwa, najlepiej nie zwracać uwagi na sens bo on tu rzadko występuje [utrivv]
"Finezja perfidii rozumowania ściga się w nich z cyniczną sofistyką" [prof. Waltoś o działaniach PiS dot. wymiaru sprawiedliwości]
To nagłe wznowienie prac nad Księgą Całości nagle zyskało nowy kontekst - czytam, że zmarł po zmaganiach z ciężką chorobą. Być może od dłuższego czasu zdawał sobie sprawę, że albo teraz albo nigdy. Premiera ostatniego tomu była zapowiedziana na przyszły rok.
Czyli zmarł na gle? Co sprawia, że zdrowy, wyglądający jak byk facet rocznik 1966 umiera na gle? Co to za jednostka chorobowa? Czy to jednak jest tak, że na coś chorował, ale przyczyną śmierci było coś innego, na głego?
Szkoda chłopa, wyglądał na porządnego gościa. Nie czytałem jeszcze nic od niego, ale skoro w końcu skończył swoje opus magnum, to Szerer staje w kolejce.
Edit: Na stronie Kresa piszą "po zaciętej walce z chorobą", no to gdzie jest ta prawda?
Redaktorka potwierdziła, że ostatni tom Księgi Całości zdążył skończyć.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Księgę Całości czytałam nie po kolei, nie na raz, w ogóle jakoś tak przypadkowo i nie wszystko, bo cykl się rozwijał do samego Kresu. Na wielkanoc miałam dużo czasu to sobie odsłuchałam na storytelu wszystko (jest już komplet, nie wiem tylko czy ten ostatni tom Szerń i Szerer zostanie jeszcze w ogóle wydany).
Lektor Wojciech Żołądkiewicz przeczytał to fenomenalnie i polecam każdemu, kto chce sobie to również odświeżyć, właśnie w tej formie czytanej lektorem.
No więc tak po 20 latach od kiedy się z tym zetknęłam, jestem wciąż a nawet bardziej zadowolona, jest to kawał świetnego fantasy, oczywiście nie bez wad i od nich zacznę.
Wbrew nazwie Księga Całości nie jest jedną, spójną historią na dziesięć tomów, wiemy, że autor miał różne okresy natchnienia, kiedyś tam chciał wszystko nawet rzucić. Żałuję, że te wszystkie postaci i wydarzenia za mało się ze sobą łączą i autor skakał po różnych miejscach nie dając temu wspólnej ścieżki fabularnej, która by się ze sobą zazębiała, pomimo odrębnych fabuł dla każdej historii. Wiadomo, że opowiadania stanowiły formę wyjściową i niestety nie udało się tego ukryć, choć jak słyszałam, Kres wielokrotnie piłował i poprawiał, zresztą podobno ostatnie wydanie z Fabryki Słów, było właśnie mocno redagowane. Nie wiem, bo nie pamiętam wcześniejszych wydań, i dlatego trudno mi zauważyć poprawę, ale wciąż zostało dużo rzeczy, które mnie wkurwiały.
Na przykład te jebiące latami 90. szowinistyczne kwestie o babach, które zapodają nam zarówno bohaterowie jak i sam narrator, średnio raz na rozdział można przeczytać, że baby są głupie, śmakie i owakie. No i niestety, kobiece bohaterki, wyskoczywszy z głowy swego twórcy, są bardzo niekonsekwentnie skrojone, z jednej strony klasyczne idiotki, jakie znacie ze swoich domów (bałagan, chlańsko, borderline, jebanko i mental trzynastolatki) a potem taka skacowana umysłowo kreacją autora pani wygłasza jakieś Wielkie Plany, Strategię i knowania głosem Mędrca, Wojownika i Wezyra. W zasadzie chyba polubiłam tylko jedną kobitę w tym całym uniwersum i mam wrażenie, że tylko dlatego, że autor postanowił w końcu się przyłożyć i jednej odpuścić. Ale z drugiej strony, dochodzimy do kolejnej wady tego cyklu, czyli schematyzmu bohaterów. Tam w zasadzie wszyscy są tacy sami (wszyscy mędrcy Szerni, dowódcy, raladany i rapisy, namiestnicy, perły i królowe to w zasadzie jeden pies). No może kapitan Brorock się wyróżnia, a poza tym większość, bez względu na płeć, pochodzenie - to jeden szymel. Trochę szkoda, bo ogromnie lubię dobrze skrojoną psychologię u postaci, zresztą kto nie lubi... ale jak na fantasy, gdzie takie rzeczy jak bohater z krwi i kości to rzadka fanaberia, wyszło to Kresowi zupełnie sugestywnie i intrygująco, choć szkoda, że zabrakło większego zróżnicowania charakterów.
Wracając do kobiet: Głupia Cipa Rideratta w swoich wszystkich wcieleniach, była elementem, który dał mi w kość najbardziej, bo nie dość, że ciągle to coś żyło, to jeszcze towarzyszy nam do samego końca cyklu. Nie wiem po co były te durne pomysły z Rubinem, rodem z Mody na Sukces, może dlatego, że w latach 90. był to hit i zostawił piętno na całych pokoleniach twórców? Zagadka, w każdym razie, te kołomyje z siostrami, bliźniaczkami, matkami i demonami sprawiły, że kilka razy musiałam skruszyć sobie uzębienie żeby to skończyć. Miałam wrażenie, że sam autor kręcił się jak gówno w przeręblu próbując z tego coś zrobić.
No to plusy.
Bardzo lubię wszystkie smaczki i detale, wiec byłam zachwycona ogromem wiedzy jaka ma autor o militariach i historii, bo wiadomo, że świat Szereru to taki miks historyczny: trochę starożytności, trochę średniowiecza, renesansu i siedemnastego wieku na Karaibach. Wszystko ładnie zapodane, z naturalną swobodą świadcząca o tym, że autor porusza się w takich sprawach pewnie. Zazwyczaj jak czytam jakieś fantasy historyczne czy nawet powieść historyczną czuję, że mało komu udaje się za pomocą tylko tzw riserczu zbudować coś spójnego i klimatycznego. Mało który autor prowadząc armie zastanawia się co żrą konie i co to są tabory, tutaj mamy kompletne tło,zadowalające w ramach gatunku. Oczytanie, erudycja i historyczna pasja autora budują niepowtarzalne klimaty i tutaj Kres ma bezsprzeczną przewagę. Orientuje się ktoś, czy on miał wykształcenie historyczne? Mało o Kresie wiadomo z wikipedi.
W modnym ostatnio terminie światotwórstwa, Szerer jest wyjątkowy, niesztampowy, oryginalny, niezerżnięty i nie ograniczający się jedynie do schematów gatunku. I chociaż nie do końca ten świat jest przedstawiony kompletnie, bo znamy tylko kawałek lądu z całej planety, to jest bardzo ciekawie zarysowany, odkrywany po kolei, w kolejnych tomach poznajemy coraz więcej tej tajemnicy. Jak czytałam to pierwszy raz, nie do końca ogarniałam to wszystko, bo jak pisałam - czytałam chaotycznie i z doskoku, teraz mi się wszystko sklarowało.
Ogromną wartość dla mnie język, jakim Kres się posługuje, długie zdania złożone, ciekawy szyk nadajacy wypowiedziom nieco historycznego sznytu, wszystko to jest w narracji takie szlachetne i uważne, naprawdę mi się podobało jak Kres opowiada. Jasne, są tam całe strony będąca jakąś długą dygresją, wyjaśnieniem, dopowiedzeniem, ale Kres jest znakomitym gawędziarzem, i o ile schematyczność bohaterów była mi niemiła, to te częste dygresyjne gawędy, zwłaszcza tak przeczytane jak w tym audiobooku, to była dla mnie uczta.
Teraz mam się brać za ten drugi cykl, ale odbijałam się chyba ze 3 razy od pierwszego tomu. Po Szererze dostałam siły, żeby się w to wbić ponownie, szkoda że nie ma abooka. Ale może mnie zachęcicie.
A jak ktoś ma ochotę na powtórkę Szereru, kolejny raz polecam audio, bo nikt mi za to nie płaci.
Zebrałem to wydanie nowe, chyba ostatniej wydanej książki tylko nie mam, i sobie powoli czytam. I przypomniałem sobie, jak może wbrew obiegowej opinii najmniej podoba mi się "Król Bezmiarów". Męczy mnie ten tom i irytuje. A nawet Zajdla zgarnął. I to w czasach gdy ta nagroda coś znaczyła. A za to potem "Gombelardzka legenda" z epilogiem dopisanym w "Porzuconym królestwie" dawniej najbardziej mi się podobały i teraz też mam nadzieję zdania nie zmienić.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Co do KB to wam się nie dziwię, bo mnie wątek rubinu zepsuł mocno cały cykl. Natomiast gdyby pominąć Pierdolety od Ridaretty, to mi się całkiem dobrze czytało te pirackie przygody. A Porzucone Królestwo mnie najbardziej wymęczyło. Nie mówię, że złe było, tylko za dużo męczenia buły i wrażenie, że autor szuka pomysłu i nie znalazł. Historia Basegora jest puszczona, jego działania dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Wolałabym chyba poczytać o tym co się działo przed przybyciem Kareniry do Grombu niż historie jego kryzysu wieku średniego.
Na Brzezińskiej zasypiam po 10 zdaniach, zero ciągu między nami. Bez względu czy to fantastyka czy jakieś eseje historyczne. Nuda, brak pazura. Pamiętam jak się męczyłam żeby doczytać Twardokęska i nie doczytałam. I definitywnie skończyłam z AB po przygodach karlicy Dosi. Nie wiem czy bym powiedziała że ma styl, ale możliwe, że jest to styl bez jajek.
Mimo wszystko polecam spróbować opowiadania z Wilżyńskiej Doliny. Jak uwielbiam prawie wszystko od Brzezińskiej, tak Córki Wawelu mnie pokonały, a robiłam chyba ze trzy podejścia.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Raczej nie, też tego chyba próbowałam (tam jest ta babka jagódka?). Brzezińska mi się nie klei, dla mnie to trochę opowieści cioci jadzi. Może gdybym była młodsza, to by mnie chwyciło, ale przegapiłam to za młodu i teraz nie wejdzie.
Z Brzezińską miałem tak że Twardykęsek mi się nawet bardzo, ale nie chciałem kontynować znajmości. Więc może jednak nie.
Kresa czytałem ostatnio dawno (GromL) - ale pamiętam te zmagania Kresa z zakończeniami Prawa sempów. Trochę jak z Bladym Run.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum