Nie namawiam do przeczytania książki, jest trudna w odbiorze ale wyjaśnia wiele spraw ledwie zarysowanych w serialu. Wiem, uważasz że Gibson to pisarz słaby, ale Neuromancer był dawno napisany, jego dzisiejsza proza to już ze dwa poziomy wyżej.
Serial teź mi się średnio spodobał.
Trudność w odbiorze potęguję jeszcze bardzo słabe tłumaczenie. Ja zrezygnowałem po ok. 60 stronach - mimo zapewnień, że później trochę się poprawia.
Czytałem równolegle z oglądanie serialu a mimo to niewiele zrozumiałem z samej książki...
Skargi na spartolony przekład "Peryferala" powtarzają się, odkąd się pojawił. Jest to jeden z powodów, dla których odwlekam kontakt z tą książką. Może tłumacz jest dobrze ustosunkowany i mu się nie odmawia...
Oczywiście, tłumaczenie jest fatalne.
Przez pierwsze kilkadziesiąt stron trzeba się dosłownie przebić.
Ale potem jest lepiej, jednak powtarzam, nie namawiam nikogo do przeczytania tej książki, poza wysokim progiem wejścia jest to jednak specyficzna lektura. Trochę taki Stephenson z Pynchonem na sterydach. Mi się podobało.
No, jeśli mam się przebijać przez spartolone tłumaczenie żeby poczytać Gibsona, to ja podziękuję. Pynchon to nie jest zachęta. Przereklamowany gówniarz.
Luźno oparte na historii Fleetwood Mac, gdzieś do momentu wydania Rumours. Ogląda się to dość sympatycznie choć czasami drażnią schematy. No i zakończenie - ostatni kwadrans - można się porzygać od koncentracji cukru i łzawo-melodramatyczej egzaltacji.
Na plus sympatyczna muzyczka, całkiem w tonie ówczesnego Fleetwood Mac. No i mój idol - perkusista. Na koniec naprawdę było mi go żal. Tak wszystko fajnie żarło, chłop miał życie jak w Madrycie, a te debile dokoła wszystko spieprzyły.
Daisy Jones w rzeczywistości nazywała się Stevie Nicks. W jednym ze swych programów muzycznych, Wojciech Mann powiedział na jej temat krótki komentarz - "Stevie Nicks to było najgorsze co mogło spotkać Fleetwood Mac". Nie wiem jak to było ze Stevie Nicks ale dawno nie widziałem na ekranie bohatera tak wkurwiającego jak Daisy Jones. Nawet biorąc pod uwagę, że Rumours jest jedną z najlepiej sprzedających się płyt w historii muzyki rozrywkowej (choć prywatnie mocno mnie to dziwi, bo choć to nie jest zła rzecz, to imho jednak nijak nie wyróżniająca się).
7,5/10
Podobnie.
Ocenę zaokrągliłem do 8 na 10 w IMDb. Połówek nie pozwalają wystawiać, a w sumie naprawdę sympatycznie mi się to oglądało. Ten finał to dopisali na potrzeby serialu, bo w książce, jeśli mnie pamięć nie myli, czegoś takiego nie było. Przez to ta historia w finale lepiej wypadła w książce. W serialu zrobili to w stylu Hollywood. Na Spotifaju żona znalazła cały album "Daisy Jones and The Six". Przesłuchałem. Muzyka fajna, ale bez serialu już się mi nie kleiła w uszach. Poza "Look at us now".
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
1. Nie karmcie trolla
2. To nie temat o książkach
3. Premiera czwartego sezonu Sukcesji trzyma poziom poprzednich sezonów a nawet je przebija. Bardzo emocjonalny odcinek. Tydzień czekania na kolejny...
_________________ Moje marzenia z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów i wydanie wszystkich Słońc Wolfe'a w Artefaktach
W jednym ze swych programów muzycznych, Wojciech Mann powiedział na jej temat krótki komentarz - "Stevie Nicks to było najgorsze co mogło spotkać Fleetwood Mac".
i miał 100% racji
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
3. Premiera czwartego sezonu Sukcesji trzyma poziom poprzednich sezonów a nawet je przebija. Bardzo emocjonalny odcinek. Tydzień czekania na kolejny...
Prawda. Lubię oglądać po dwa odcinki dziennie takich seriali.
"Mayor of Kingstown" - czyli kolejny serial ze stajni Taylora Sheridana. Na razie zapowiada się na najsłabszy. Ale dlatego, że po prostu nie jarają mnie tego typu fabuły. Bo, że mięsista i soczysta to nie wątpię. Tylko jakoś mnie nie żre. A ma dwa sezony. Jednak nie będę się też męczył przy oglądaniu. Może to tylko pierwsze koty za płoty.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Powtórka z Expanse, żeby mieć świeży kontekst przed ostatnim sezonem - spodziewałem się, że Miller nie będzie tak wkurwiał za drugim podejściem, skoro już wiem, jak się to potoczy - a jednak. Życie to defilada niespodzianek.
A napisy na Amazonie to jakaś porażka robiona przez tłumacza Google.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
A co było takiego super w najnowszej Sukcesji? Cały odcinek przebijali się z tatusiem o kupno telewizji. Serio, coraz mniej rozumiem zachwyty nad tym serialem.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Waco: Amerykańska apokalipsa, trzyczęściowy dokument o koszmarnej tragedii i potwornym clusterfucku, jakim było oblężenie przez FBI siedziby sekty Davida Koresha w 1993 roku. Gorkuimorku, jak można tak ciekawy temat oprawić w tak gównianą formę . Twórcy wzięli wspomnienia jeszcze żyjących uczestników, sporo materiałów filmowych i dźwiękowych z samego oblężenia - i podali to w tak nieznośnie tandetny, sensacyjny sposób, że NatGeo mogłoby się uczyć od nich tandetnej sensacyjności. Płytko, kiczowato, bez pogłębienia tematu, choć dla wywiadów i z ocalałymi, i z ludźmi z FBI i prasy warto momentami zacisnąć zęby i obejrzeć, jeśli kogo interesuje temat.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
A co było takiego super w najnowszej Sukcesji? Cały odcinek przebijali się z tatusiem o kupno telewizji. Serio, coraz mniej rozumiem zachwyty nad tym serialem.
Rozmowa Shiv z Tomem na koniec. Plus bawi mnie nieporadność Grega i to jak wkręca go Tom
_________________ Moje marzenia z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów i wydanie wszystkich Słońc Wolfe'a w Artefaktach
Cały odcinek przebijali się z tatusiem o kupno telewizji. Serio, coraz mniej rozumiem zachwyty nad tym serialem.
Otoczka korpobiznesowa nie każdego wciąga, zwłaszcza jeśli ktoś tych klimatów nie czuje, ale obierając to jajko ze skorupki dochodzimy do tego, że jest to przede wszystkim serial o relacjach między ludźmi, członkami rodziny i nie tylko, bo mamy tu szeroki wachlarz oryginalnych postaci, do tego wybornie zagrany.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Należy też pokazać symbolikę tego, że oni mu to przebijanie urządzili w urodziny i to w takie, w których myśli o przemijaniu. Mimo, że jestem sercem za dzieciakami to przykro się robiło na myśl o Loganie
_________________ Moje marzenia z MAGa: wznowienie wszystkich Stephensonów i wydanie wszystkich Słońc Wolfe'a w Artefaktach
Cały odcinek przebijali się z tatusiem o kupno telewizji. Serio, coraz mniej rozumiem zachwyty nad tym serialem.
Otoczka korpobiznesowa nie każdego wciąga, zwłaszcza jeśli ktoś tych klimatów nie czuje, ale obierając to jajko ze skorupki dochodzimy do tego, że jest to przede wszystkim serial o relacjach między ludźmi, członkami rodziny i nie tylko, bo mamy tu szeroki wachlarz oryginalnych postaci, do tego wybornie zagrany.
No właśnie nie widzę tej oryginalności. IMHO robią w kółko to samo, licząc za każdym razem na inny rezultat. W sumie ciekawi mnie tylko wątek Shiv i Toma na tym etapie.
_________________ Im mniej cię co dzień, miodzie, tym mi smakujesz słodziej/I słońcem i księżycem, rozkoszą nienasyceń/szczodrością moich dni - dziękuję ci
Preacher mnie zmęczył. Po kapitalnym pierwszym sezonie drugi wlókł się donikąd jak smród za pospolitym ruszeniem, humor oparty o groteskowe prucie flaków szybko mnie znużył i ogólnie czar prysł. Dooglądałem sezon z kronikarskiego obowiązku i przejechałem przez trzeci, w którym coś jakby drgnęło - ale przy trzecim odcinku czwartego sezonu opadłem z sił i dałem sobie spokój. Jeśli kto poprzestanie na pierwszym sezonie, w mojej opinii wiele nie straci.
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
Zobaczyłem sobie "Wielką wodę".
Na moje oko, całkiem dobrze, zwłaszcza jak się porówna do innych aktualnych seriali.
Chociaż wątki obyczajowe, które miały być na pierwszym planie, wyglądają jakby trochę niedopracowane.
Ale sam wątek powodzi IMHO całkiem dobrze pokazany.
P.S. Zalecam obejrzeć Bibi King. W temacie "czy społeczeństwo jest do dupy" ... przy okazji fajnie pokazane, że są ludzie którzy mogą uważać w jedną stronę, a inni w drugą - każdy z nich, z ich punktu widzenia, ma swoje racje. Często dopiero po fakcie można zdecydować - kto miał rację, a decyzje trzeba podejmować "w trakcie" na podstawie tylu danych ile udało się zebrać/przyswoić i praktycznie zawsze to nie są pełne dane.
_________________ Załączam różne wyrazy i pozdrawiam
Goldsun
w sumie serialu nie widziałem - ale pamiętam wydażenia w miarę
Nie wiem jak to jest w serialu pokazane - ale "wiedziano" że Wrocław nie jest w stanie przyjąć takiej wody (czysta matematyka) i na pewno się "wyleje". POdjęto decyzję (marszałek ? wojewoda ?) o wysadzeniu wałów przewciwpowodziowych przed Wrocławiem, celem wylania wody na tamtym obszarze. Bodaj miejscowość Łany.
Ale wiadomo
Rolnik na zagrodzie równy wojewodzie - więc Łanowi się zbuntowali i nie damy wysadzić żeby nas zalało.
Więc miast zalania 10 czy tam 50 chlewików zalano Wrocław.
Co do samych chłopów łanowych pretesji nie mam - koszula, ciało, wiadomo. Brakło mi tam Cimoszki który by przyjechał i rzucił perly między wieprze, a gdyby nie pomogło to by spuścił psy w imię wyższego dobra.
Cały odcinek przebijali się z tatusiem o kupno telewizji. Serio, coraz mniej rozumiem zachwyty nad tym serialem.
Otoczka korpobiznesowa nie każdego wciąga, zwłaszcza jeśli ktoś tych klimatów nie czuje, ale obierając to jajko ze skorupki dochodzimy do tego, że jest to przede wszystkim serial o relacjach między ludźmi, członkami rodziny i nie tylko, bo mamy tu szeroki wachlarz oryginalnych postaci, do tego wybornie zagrany.
No właśnie nie widzę tej oryginalności. IMHO robią w kółko to samo, licząc za każdym razem na inny rezultat. W sumie ciekawi mnie tylko wątek Shiv i Toma na tym etapie.
W pełni się zgadzam.
Najbardziej przypadł mi do gustu pierwszy sezon. Później to już "pożeranie własnego ogona".
Obejrzałem piąty sezon "Yellowstone". A raczej te osiem odcinków. Teraz historia wygląda tak, jakby w tym sezonie miało dojść do jej zamknięcia. I to by było takie naturalne zakończenie tego serialu. I bardzo się cieszę, że począwszy od czwartego sezonu mniej było dramy. Ten serial zawsze u mnie wygrywał nie podkręcaniem dramatu i napięcia, ale tym, co się działo w tych dwóch sezonach. Naprawdę życzę mu tego, aby skończył się na tej drugiej części.
"Amerykański żigolak" - miniserial, chyba. W roli głównej Jon Berthal, czyli najlepszy Punisher wszechczasów. I dla niego zacząłem oglądać. Tym razem w tytułowej roli, do tego poznajemy go kiedy siedzi piętnasty rok w więzieniu i wychodzi na wolność, bo okazuje się, że siedział za niewinność. Ale okoliczności powodują, że wraca do poprzedniego zawodu. Serial jest chyba luźno oparty na filmie z Richardem Gere, ale nie chce mi się sprawdzać. Po pierwszym odcinku mamy tu solidność i nie nużącą (na razie) przewidywalność. Serial na SkyShowtime. https://www.youtube.com/watch?v=7WLb2pAOHnI
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Ja wiem, czy o niebo? Był bardzo dobry. Ale dla mnie ten serial po prostu od początku prezentuje bardzo dobry, wysoki poziom. Miewa odcinki genialne. Na razie w czwartym sezonie jest po prostu bez zmian - bardzo dobry, wysoki poziom. I oby to była jego największa wada sezonu. "Co najwyżej" bardzo dobry. Czekam aż się skończy i potem będę wyglądał na Amazonie jakiegoś ładnego boxa z całym serialem.
BTW, Connor, którego wszyscy tam traktują z buta i może nie jest najbystrzejszy, ładnie im wszystkim powiedział, a przy okazji podsumował całą relację pozostałej trójki Royów z ojcem. W swoim stylu, ale to najmądrzejsze i najtrafniejsze, co ta postać miała do powiedzenia w tym serialu. I najsmutniejsze.
_________________ There must be some way out of here, said the joker to the thief,
There's too much confusion, I can't get no relief.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum