Odkrywacie zaledwie wierzchołek góry lodowej. Bo ileż to jeszcze niegodziwości ukryło w naszym języku męskie lobby, spiskujące zresztą przeciw niewieściej płci od wieków. Ojcami spisku byli Chryzostom Pasek i Kochanowski, a ich dzieło kontynuowali inni bezbożnicy tacy jak Mickiewicz, Norwid czy Tuwim. I mamy, co mamy. Szowinistyczny system komunikowania godzący w kobiecą godność.
Zwróciliście np. uwagę na choroby? Ile z nich ma końcówkę żeńską? Grypa, ospa, gruźlica, cholera, biegunka, rzężączka, padaczka, pylica, sepsa... Przypadek?
Wierzę, że aktywistki feministki zrobią z tym porządek.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Stanowisko Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN
w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów
przyjęte na posiedzeniu plenarnym Rady 25 listopada 2019 r.
Dyskusja o żeńskich rzeczownikach osobowych, czyli feminatywach, na nowo rozgorzała w mediach oraz w wypowiedziach polityków. Jej temperatura oraz powszechne mieszanie faktów językowych z argumentami społecznymi i ideologicznymi skłania nas do zajęcia stanowiska, szczególnie że od 2012 roku, kiedy to zostało wydane ostatnie oświadczenie w tej sprawie [link do oświadczenia RJP z 2012 r.], zaszły w świadomości społecznej i języku istotne zmiany.
Dyskusja o formach żeńskich trwa od ponad stu lat. Na początku dwudziestego wieku zwyciężyła tendencja do regularnego tworzenia feminatywów, ale przez cały czas żywa była także przeciwna tendencja – do zaznaczania żeńskości za pomocą rzeczownika pani poprzedzającego formę męską (pani doktor) lub przez związki składniowe typu nasza dyrektor zdecydowała. Ta ostatnia tendencja w drugiej połowie XX wieku stała się zwyczajem językowym, szczególnie w odniesieniu do zawodów nowych, funkcji wysokiego prestiżu. Jednakże od lat dziewięćdziesiątych formy żeńskie rzeczowników osobowych znacznie się rozpowszechniły; w języku przyjęły się wyrazy socjolożka, polityczka czy posłanka, choć tylko ostatni z nich był obecny, a nawet powszechny w polszczyźnie I połowy XX wieku.
Większość argumentów przeciw tworzeniu nazw żeńskich jest pozbawiona podstaw. Jednakowe brzmienie nazw żeńskich i innych wyrazów, np. pilotka jako kobieta i jako czapka, nie jest bardziej kłopotliwe niż np. zbieżność brzmień rzeczowników pilot ‘osoba’ i pilot ‘urządzenie sterujące’. Trudne zbitki spółgłoskowe, np. w słowie chirurżka, nie muszą przeszkadzać tym, którzy wypowiadają bez oporu słowa zmarszczka czy bezwzględny (5 spółgłosek). Nie powinna też przeszkadzać wieloznaczność przyrostka -ka jako żeńskiego z jednej strony, a z drugiej zdrabniającego, tworzącego nazwy czynności czy narzędzi, ponieważ polskie przyrostki są z zasady wielofunkcyjne. Dlatego zresztą nie dziwi szczególna popularność jedynego przyrostka wyłącznie żeńskiego -ini/-yni, np. naukowczyni czy gościni. Warto też zaznaczyć, że tworzenie nazw żeńskich przez zmianę końcówek fleksyjnych, np. (ta) ministra, (ta) doktora, (ta) dziekana nie jest dla polskiego systemu słowotwórczego typowe (wyrazy blondyna, szczęściara są wyraźnie potoczne), a lepsze od niego jest wykorzystywanie tradycyjnego modelu przyrostkowego, czyli tworzenie nazw typu doktorka – bez skojarzeń z potoczną nazwą lekarki. Należy pamiętać, że wciąż dominujący dla większości rzeczowników tytularnych jest model pani doktor zrobiła, który jest także zrozumiały.
Sporu o nazwy żeńskie nie rozstrzygnie ani odwołanie się do tradycji (różnorodnej pod tym względem), ani do reguł systemu. Dążenie do symetrii systemu rodzajowego ma podstawy społeczne; językoznawcy mogą je wyłącznie komentować. Prawo do stosowania nazw żeńskich należy zostawić mówiącym, pamiętając, że obok nagłaśnianych ostatnio w mediach wezwań do tworzenia feminatywów istnieje opór przed ich stosowaniem. Nie wszyscy będą mówić o kobiecie gościni czy profesorka, nawet jeśli ona sama wyartykułuje takie oczekiwanie.
Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypowiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy) jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach. Nie ma jednak potrzeby używania konstrukcji typu Polki i Polacy, studenci i studentki w każdym tekście i zdaniu, ponieważ formy męskie mogą odnosić się do obu płci.
1. Karłowicz, choć oczywiście podaje formę "gościni", nie definiuje jej, tylko od razu odsyła do formy "gościa". Więc to nie jest takie oczywiste.
2. Chirurżka mi nie przeszkadza, ale porównanie jej z "bezwzględnym" to lekceważenie fonetyki (decyduje przecież nie liczba sklejonych spółgłosek, tylko sposób i miejsce ich artykulacji). "Skład" wymawiamy bez problemu, ale "Łksad" już nie.
3.
Cytat:
językoznawcy mogą je wyłącznie komentować
Długoletni spór wśród językoznawców: opisywać - czy regulować. Obecnie dominuje tendencja pierwsza, zgodna chociażby z szerszymi trendami w antropologii kulturowej. Ciekaw jestem, kiedy wajcha pójdzie w drugą stronę. I czy w ogóle pójdzie w XXI wieku.
Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypowiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy) jest znakiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach. Nie ma jednak potrzeby używania konstrukcji typu Polki i Polacy, studenci i studentki w każdym tekście i zdaniu, ponieważ formy męskie mogą odnosić się do obu płci.
I w tym właśnie jest sedno sprawy. Wszystkie feministyczne harpie, które rzucają się do gardła człowiekowi piszącemu zdanie: "Lekarze zasługują na większy szacunek" po czym z triumfem obwieszczają, że wytropiły kolejną szowinistyczną męską jaczejkę powinny to sobie wydrukować i powiesić na ścianie.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
KS tu się zgadzam, jak zawsze rozsądek powinien iść w parze z każdą kwestią. Czyli łącznie studenci czy lekarze powinno być ok. I jednocześnie chirurżka mi nie wadzi, a już na pewno nie gościni. Ciekawe, że w świecie tak rozwijającej się w mediach uwagi w tym zakresie, automatyczne słowniki mi w tym tekście te określenia podkreślają jako błędy.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Mnie niektóre językowe hołubce po prostu śmieszą, a niektóre "haczą" mi się podczas czytania czy słuchania, pewnie to kwestia osłuchania.
Nie jestem językoznawcą, w wątpliwych przypadkach radzę się syna - kończył polonistykę - ale na brzmienie języka jestem wyczulony. Na swój użytek mam taką teorię, że z językiem jest jak ze spływającą wodą. Po jakimś czasie sam sobie wyżłobi koleiny. Ale to musi potrwać, a ja mam wrażenie, że teraz wiele słów tworzonych jest na siłę, wręcz na wyścigi, jakby ich propagatorzy/propagatorki licytowali się, kto więcej, kto mocniej. Niektóre osoby tak strasznie chcą zaakcentować, że idą na czele pochodu zmian, że już zrzuciły "kajdany męskiej niewoli". Jakbyśmy w Polsce nie mieli większych problemów i ważniejszych spraw.
Jest też ważne, by rozróżniać język potoczny (dopuszczający kolokwializmy i tzw. wyrażenia) od języka standardowego czy wręcz oficjalnego. Mnie na przykład ostatnio razi nagminne używanie przez komentatorów sportowych Viaplay słowa "publika" zamiast publiczność. Uważam, że dziennikarze, także sportowi, powinni zachowywać jakieś standardy języka, w końcu młodzież tego słucha i potem jeden z drugim napisze tak na maturze.
_________________ Kiedy jesteś martwy, nie wiesz, że jesteś martwy. Cały ból odczuwają inni.
To samo dzieje się, kiedy jesteś głupi.
(Lemmy)
Uważam, że dziennikarze, także sportowi, powinni zachowywać jakieś standardy języka, w końcu młodzież tego słucha i potem jeden z drugim napisze tak na maturze.
Jako absolwent filologii polskiej kategorycznie stwierdzam, że jest mi to doskonale obojętne.
IMHO, tak jak jedni mogą chcieć używać żeńskich form w każdym możliwym miejscu, tak drudzy mają prawo mieć to kompletnie w dupie i nie używać tych form w ogóle. Cała reszta to kultura osobista i chęć dogadania się czy potrzeba bycia zrozumianym.
IMHO, tak jak jedni mogą chcieć używać żeńskich form w każdym możliwym miejscu, tak drudzy mają prawo mieć to kompletnie w dupie i nie używać tych form w ogóle. Cała reszta to kultura osobista i chęć dogadania się czy potrzeba bycia zrozumianym.
A jak do ciebie będzie się ktoś zwracał w formie żeńskiej to też ci to będzie zwisać?
Na marginesie miałem parę razy ubaw na jakiś filmach czy serialach gdy ewidentnie w oryginale z racji braku końcówek uzależnionych od płci, płeć jakieś osoby pozostawała w tajemnicy i miała ta tajemnica znaczenie dla fabuły, a tłumacz po prostu sobie nie radził i w napisach albo leciały spojlery od początku albo głupoty pokroju używania końcówek w rodzaju widziała/widział na zmianę, albo wygibasy na potęgę jak tłumaczyć bezosobowo.
Teraz to co innego, bo tłumaczeniach na stramingach często widać, że napisy są w tłumaczeniu kogoś kto w ogóle nie widział obrazu i czasem gubi się w rozróżnianiu czy mówi kobieta czy mężczyzna.
Tłumaczenia też nie radzą sobie z tłumaczeniami wypowiedzi osób bez określonej płci, które już w angielskojęzycznych filmach i serialach pojawiają się coraz częściej.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
ciekawe że w kwestii przestępczyń - feminatywy występują w pełnej okazałości
aferzystka, kryminalistka, łapówkarka, oszustka, przemytniczka, szantażystka, terrorystka, zabójczyni, zamachowczyni, zbrodniarka, złodziejka, stalkerka, włamywaczka
zapomniałeś o polityczce. Też chyba już weszła do kanonu.
_________________ "Różnorodność warto celebrować, z niej bowiem rodzi się mądrość." Duiker, historyk imperialny (Steven Erikson "Malazańska Księga Poległych")
Jest w tym słowie jakiś nageatywny ładunek, c'nie. Kojarzy mi się wyłącznie z komunikatami w stylu Grzegorz S. i jego konkubina Patrycja D. utrzymywali się z procederu nielegalnej sprzedaży alkoholu przed godziną trzynastą
_________________ * W celu uzyskania dalszych informacji uprasza się o ponowne przeczytanie tego postu.
"Wzrost przeciętnych wynagrodzeń w grudniu 2022 r. względem listopada 2022 r. spowodowany był wypłatami m.in. premii kwartalnych, świątecznych, nagród z okazji Dnia Górnika, nagród rocznych oraz wypłatami odpraw emerytalnych (które obok wynagrodzeń zasadniczych także zaliczane są do składników wynagrodzeń) – wyjaśniają statystycy GUS (podkreślenia od redakcji).
– Najwyższy wzrost przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń brutto odnotowano w sekcji „Rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo (o 74,3%), gdzie wynagrodzenia zwiększyły się do 15 218,13 zł (miesiąc wcześniej wyniosły 8 732,13 zł), „Górnictwo i wydobywanie” (o 32,6"%), gdzie wynagrodzenia wyniosły 18 800,93 zł (miesiąc wcześniej 14178,21 zł)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum